Już dwa razy wspominałem o,
odnalezionych w czeluściach cyfrowej biblioteki, kilku numerach czasopisma
„Regjon Białostocki” z lat `30. Tym razem nie będzie jednak o bagnach,
osuszaniu i takich tam. Tego typu prasa, to również kopalnia wiedzy o tym, jak
żyli przed wojną mieszkańcy tego zacnego grodu nad Białą.
Ponieważ upał za oknem nie ma
zamiaru zelżeć, skupię się jedynie na rzeczach łatwych i przyjemnych, czyli na
rozrywce. W połowie lat trzydziestych w Białymstoku działał jeden teatr „Palace”
i 3 kina: „Apollo”, „Modern” i „Polonja”. Te ostatnie serwowały repertuar krajowy i, a
jakże, zagraniczny. Jeżeli myślicie, że były to nudne ramoty w stylu tych
pokazywanych przez pana w ciemnych okularach (czyli Jerzego Janickiego), to się
głęboko mylicie. To były filmy z najwyższej półki.
I tak np. kino „Modern”
wyświetlało „emocjonujący film
erotyczno-sensacyjny (!) <<Pojedynek
ze śmiercią>>”, a także „wspaniały film miłosny <<Sztuka
życia>>”. Gdybym miał jednak wybierać, to bez wątpienia poszedłbym na
film „<<Zaufałam Ci>>,
gdyż zaintrygował mnie opis, z którego wynikało, że jest to „dramat młodej i niedoświadczonej dziewczyny,
która w chwili szału (!!) zaufała
mężczyźnie”. Myślę moje szanowne Czytelniczki, że zdecydowanie powinniście
wygrzebać to dzieło z archiwów i obejrzeć, zanim Was same ogarnie wspomniana
chwila szału i, nie daj Boże, zaufacie jakiemuś facetowi!
W listopadzie 1934 r. pojawiło
się w Białymstoku kino „Gryf” i trzeba
przyznać, że swoją działalność rozpoczęło z wysokiego C. Za marne 75 groszy
można było obejrzeć „rewelacyjny film,
który zadziwił cały świat, twór geniuszu ludzkiego”. Chodzi oczywiście o „Syna King Konga”, który zdaniem
redaktora „wstrząsnął nerwami milionów
ludzi”. Co ciekawe, „23 metrowa Małpa”
została wymieniona na afiszu razem z pozostałymi aktorami.
Ówczesne kina różniły się od
dzisiejszych multipleksów, tak jak Podlasie różni się od warszawy. Po pierwsze
nie przypominały bezdusznych boksów dla nierogacizny, a po drugie nie zanudzały widza
półgodzinnym seansem reklam. Zamiast tych ostatnich, widz mógł zrelaksować się
oglądając występy rewiowe! I to jakie?! We wspomnianym „Modernie” można było np. obejrzeć
„pożegnalne występy teatru rewjowego <<Wesoły murzyn>>”. Nie wiem, jak
Wy, ale ja na coś pod taką nazwą, poszedłbym bez chwili wahania.
Po takiej dawce przedniej,
umysłowej rozrywki wypadałoby zabrać partnerkę gdzieś na dancing. Co jednak
zrobić, gdy z tańcem u nas nietęgo? Przedwojenny Białystok przewidział i to.
Dla tańczących inaczej powstał Salon Tańców Nowoczesnych prowadzony przez profesorkę
Marję Andrzejewską. Znamienita ta (jak się domyślam) primabalerina „wyuczała tańczyć stylem angielskim, modnie i
elegancko”. Można było przyjść do szkoły samemu, a jeżeli mieliśmy gromadkę,
podobnych do nas, łamag, również „w
kompletach”. To jednak nie wszystko. Na wypadek, gdybyśmy mieli kłopot z wprowadzeniem partnerki w ognisty piruet, prof. Andrzejewska proponował również „lekcje gimnastyki dla
odchudzających się Pań”.
Prawdopodobnie po tym wszystkim
każda z białostockich elegantek dałaby się namówić na dokończenie wieczoru w
naszej garsonierze. Takie tete-a-tete kończą się jednak różnie i dlatego przewidujący
mężczyzna posiadał w portfelu kilka przydatnych adresów. Nie chodziło jednak o lokalnych spowiedników, a raczej o
namiary na dr med. A. Adamowicza, dr Leona Kryńskiego, dr M. Kanela i dr J.
Walewskiego. Wszyscy oni specjalizowali się w leczeniu niemocy, chorób
skórnych, moczo-płciowych i, co najistotniejsze, chorób wenerycznych (co ciekawe innych anonsów
lekarskich w "Regjonie" nie maJ).
I pomyśleć tylko, że gdyby nie
wojna, Białystok mógł stać się Paryżem Ściany Wschodniej. Kina, rewie, teatry,
dancingi i doskonała opieka weneryczna. Żyć, nie umierać! A na dodatek nad
Biebrzę tylko 50 kilometrów!
Łęczak
Perkoz dwuczby z młodocianym pasażerem. Oprócz perkozów zwyczaj przewożenia piskląt na grzbiecie, mają również tracze.
Czajka.
Rycyk (w tle czapla siwa).
Rycyk. To częsty obrazek w Dolinie Biebrzy. Oprócz rycyków kołki uwielbiają również kszyki i rybitwy (np. białoskrzydłe).
Błotniak stawowy (samiec).
Prrzedstawiciel drozdów, czyli kwiczoł.
Mglisty łoś.
Czyli bez pruderii, obłudy, przyjemnie i w razie co praktycznie. Piękne zdjęcia, a krowy, rycyk i wrona prze.
OdpowiedzUsuńPS
Mam u siebie takie dziwne gniazdo, może wiesz czyje ono?
Dzięki:) Takie to były czasy, to i tak je opisałem:) PS. Trochę za mało danych do identyfikacji:) Masz może zdjęcie?
UsuńMyślałam, że na 7 w rozwidleniu jest gniazdo, a to listek jest do zachwytu. Gniazdo przeslę na fb.
UsuńDokładnie tak! :)
UsuńHmmm... poczułam się prawie jak paryżanka ;))))
OdpowiedzUsuńBo masz do tego pełne prawo! :)PS. Swoją drogą, jak porównam Białystok sprzed lat do tego dzisiaj, to muszę przyznać, że miasto niczego sobie:)
UsuńCiekawy post, nie wiedziałam, że Białystok był kiedyś taki... Piękne zdjęcia, kwiczoł jest takim pięknym ptakiem! Pozdrawiam. www.xgetflowx.blogpost.com
OdpowiedzUsuńAno był:) Dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam:)
UsuńZawsze gdy oglądam Wasze posty jestem pod wrażeniem bioróżnorodności zdjęć :) Świetne ujęcia Wojciechu, gratuluje :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marcinie. To wyłącznie zasługa Warmii, gdzie mieszkamy i Doliny Biebrzy, gdzie jeździmy:)
Usuńpiękne zdjęcia, szczególnie rycyk na kołku i krowy :)
OdpowiedzUsuńpięknie wymalowałeś Białystok, jakbym się w czasie cofnęła
Dzięki, szkoda tylko, że tych kołków ubywa, a i liczebność rycyków jakoś w tym roku nie powalała na kolana:) Na szczęście krowy dopisywały:)
UsuńRycyk i perkoz wraz z młodocianym gangsterkiem. A opis życia kulturalnego Białegostoku też zacny.
OdpowiedzUsuńEtam rycyki i perkozy! Jarząbek, to będzie HIT tego bloga! :)
UsuńJak go znajdziesz:)
UsuńPoczekam do jesieni i jest mój!
UsuńAAAABsolutnie fajne zestawienie... Widzę że masz zamiłowanie variata (znaczy kolekcjonera varii - czyli różności ;) )
OdpowiedzUsuńPs. Jak to robisz że "twoje" czajki są kolorowe a moje zawsze czarno białe? ;)
Dzięki Makro, trafiłeś w dziesiątkę z tym Variatem:) PS. Czajki są kolorowe (wiosną), ale do tego potrzeba światła. W innym przypadku rzeczywiście są jak z niemego kina:)
UsuńPodejrzewam, że u Ciebie ciekawiej niż w tym zatłoczonym i nudnym Paryżu. Twój Paryż o poranku wygląda prześlicznie. Nawet wrona na swoim kołku rozczula.
OdpowiedzUsuńNie do końca u mnie, ale zgadzam się z Tobą w 100%! Dziękuję za docenienie Podlasia i zachęcam do odwiedzin tej Krainy:)
UsuńHa! W Białymstoku urodził się mój Mąż! To wszystko tłumaczy ;-)
OdpowiedzUsuńAch, jakiż piękny rycyk na patyku!
Rycyk, rycykiem, ale mąż z Białegostoku, to jak szóstka w Totka:)
UsuńJanusz stwierdził, że to chyba jednak tylko trójka ;-)
UsuńSkromność to nasza, podlaska cecha regionalna:) Warmiacy tacy nie są!
UsuńWojtek, ja jeszcze podnoszę żuchwę z podłogi. Zdjęcia są niesamowite....:)
OdpowiedzUsuńJeżeli Ty to piszesz, to jest to komplement nad komplementami:)
UsuńAch, żałuję, że jeszcze nie dotarłam do tego Paryża Ściany Wschodniej, może coś z uroków lat 30-tych tam pozostało (chyba że tylko lekarze wenerolodzy ;)).
OdpowiedzUsuńMglisty łoś i mgliste krowy mnie zauroczyły :)
Białostocczanie mnie nie polubią, ale muszę przyznać, że poza Pałacem Branickich i ulicą Lipową - niewiele. Jeżeli chodzi o wenerologów, to na szczęście nie musiałem sprawdzać:) PS. Dziękuję za mglisty komentarz:)
UsuńMoim znajomym z Polski i ich znajomym bardzo się Białystok podoba, chociaż to nie to samo miasto z lat 30, bo było zniszczone w czasie wojny w 80%. Oprócz Lipowej i Pałacu jest dużo ciekawych miejsc, trzeba tylko umieć patrzeć... A Ciebie i tak lubię za piękne zdjęcia. Za to tak jak piszesz jest bardzo blisko do Biebrzy (to moje ulubione miejsca), ale nie tylko tam jest pięknie... :)))
UsuńO rany, jak Ty to znalazłaś:))) Bywam w Białymstoku, gdyż na Cmentarzu Farnym jest pochowana moja Babcia, a poza tym, to po drodze na żubry:) Miasta nie znam zbyt dobrze (pomijając, wspomnianą przez Ciebie, Lipową i Pałac) i prawdę mówiąc najczęściej omijam tzw. obwodówką:) PS. Post nie był w żadnym wypadku złośliwy! Po prostu tak opisywano Białystok we wspomnianym przeze mnie "Regionie", którego lekturę bardzo Ci polecam:)
OdpowiedzUsuńA znalazłam znalazłam :) umiem szukać, zapraszam więc i nie omijaj miasta, a czytam Twoje posty od dawna, czasami wracam do starych, dzięki temu poznaje wiele pięknych miejsc.
OdpowiedzUsuń