czwartek, 17 listopada 2016

Kapicka zima i ludzie.


       To, że w listopadzie na Podlasiu może być trochę inaczej, niż na Warmii, akurat wiedziałem. Na to, że będzie całkiem zimowo – przyznaję – nie wpadłem. Dlatego też, w wigilię rocznicy odzyskania niepodległości, wyruszyliśmy na wschód, na letnich oponach, z połowicznie sprawnymi amortyzatorami, wyposażenie w jedną czapkę i półtorej pary rękawiczek na dwoje, czyli jednym słowem … jak zwykle.
      Dolina przywitała nas śniegiem, mrozem i mgłami, czyli wszystkim tym, co najlepsze i co od dawna można było zobaczyć jedynie w reklamach przereklamowanych napojów gazowanych. Zwierzyna dopisała w stopniu średnim, ale tylko w kontekście fotograficznym. Generalnie zwierzaków było mnóstwo i gdyby zezwierzęcenie tego obszaru oceniać tylko liczbą i gęstością tropów, to można byłoby dojść do wniosku, że ktoś prowadzi tam intensywny chów jeleniowatych i wilkowatych, gdyż część łąk przypominała XVIII–wieczną prerię po przejściu bizonowego tsunami. Ta, ponadnormatywna aktywność miała jednak miejsce, prawie i wyłącznie pod osłoną nocy. O świcie było już raczej pustawo, a my zachodziliśmy w głowę, gdzie podziało się to całe, stepujące inaczej, towarzystwo?
       Nie zawsze jednak najważniejsza jest przyroda i fotografowanie. Ważni są również ludzie, których tam poznaliśmy i z którymi utrzymujemy stały kontakt, czy też – po prostu – przyjaźnimy się. 
       Jako lokalni patrioci zawsze namawiamy Was na wyjazd nad Biebrzę i zawsze deklarujemy wszelką pomoc. Ponieważ jednak jesteśmy niesłowni, konfabulujemy ponad miarę i tak naprawdę w życiu tam nie byliśmy (wolimy plaże Karwi i Sopotu, albo Krupówki wieczorową porą), doradzamy skorzystanie z pomocy naszych przyjaciół i znajomych. 
       Jeżeli zatem szukacie noclegów w typowej, podlaskiej wsi w przepięknym domu i jednocześnie łakniecie magicznej, śląsko–podlasko-kresowej (albo kresowo-podlasko–śląskiej) kuchni, jedźcie do Kapic. Przywita Was tam Majka Iwaszko, czyli kapicka Czarownica, pieśniarka, gawędziarka, plastyczka i diabli wiedzą, co jeszcze. Ta propozycja ma znacznie szerszy i bogatszy charakter, gdyż wraz z Majką przywita Was Igor (co ciekawe, również Iwaszkohttp://iwaszko.fotopozytywy.pl/index.php?a=subpages&id_subpage=2  Z wykształcenia fotograf i psycholog (zapewniam, że to drugie też może przydać się na bagnach), a także licencjonowany przewodnik podlaski, specjalista od fotografii pejzażowej (i nie tylko pejzażowej) oraz wytrawny eksplorator, miłośnik i znawca historii regionu.  
      Tym, których kusi bagienna przyroda, ale nie ufają do końca swoim umiejętnościom i wiedzy, polecam usługi profesjonalnych przewodników – przyrodników, czyli Ani i Andrzeja. To zawodowcy pełną twarzą i wykształceniem. Poza ciąganiem turystów po dolinnych bezdrożach, Ania i Andrzej Mydlińscy prowadzą również Centrum Edukacji Przyrodniczej „Wilcze Wrota” http://www.wilczewrota.pl/(wilcze warsztaty, wilcze szkolenia, muzeum wilka i wiele, wiele innych wilczych i … niewilczych też). 
       Jeżeli zaczadziło Was ptasiarstwo, koniecznie skontaktujcie się z Michałem Polakowskim https://es-la.facebook.com/przewodnik.przyrodnik/. Michał jest licencjonowanym przewodnikiem, ale przede wszystkim jest zawodowym ornitologiem i przednim naukowcem, który o podlaskich (i nie tylko o podlaskich) pierzastych wie wszystko (podkreślam WSZYSTKO), czyli zdecydowanie więcej, niż one same. 
       Wszyscy wymienieni, to – jak napisałem – profesjonaliści, których polecam z najczystszym z czystych sumień. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że to po prostu przefajni ludzie. 

P.S. Nad Biebrzą było doskonale, ale weekend się skończył i trzeba było wracać. Pożegnaliśmy przyjaciół, oskrobaliśmy pobieżnie auto i ruszyliśmy do Olsztyna. Niestety z każdym kilometrem zimy było coraz mniej, a gdy dotarliśmy na Warmię, przywitał nas klasyczny, wredny i przygnębiający listopad.






















29 komentarzy:

  1. Witaj, Wojtku.

    U nas też hulaszczo-podróżniczy listopad.
    Na ósmym zdjęciu sarna wygląda jak z karuzeli w wesołym miasteczku, a łosie we mgle jak z indiańskich opowieści :) A najbardziej podoba mi się ten błękitny ogród - bardzo inspirujący :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że też to zauważyłaś:)) Wszystkie sarny w skoku tak wyglądają. Brakuje tylko kijka i wesołej muzyczki:)) PS. Ogród jest bardzo poranny (jeszcze przedświtowy) i stąd taka barwa. Dolina to bardzo magiczne miejsce:)

      Usuń
  2. Eh piękną zimę pokazałeś,może kiedyś u mnie w Raju taka będzie :) Szkoda że tam nie mieszkam na stałe,z tego co piszesz przy takiej ilości zwierząt miałbym istne pole do popisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie! W końcu to Raj :)). Zwierzaków (sądząc po tropach) jest mnóstwo. Wracamy nad Biebrzę w sylwestra, więc jest nadzieja na coś więcej:)

      Usuń
  3. Piękne białe faktury w łosim tle, a wokół ostatniego łosia, fotografowanego pod światło jakby aureolka. Gratuluję zdjęć i pozdrawiam. Igor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Igor. To Twoja zasługa, bo spotkaliśmy je zaraz po wyjściu z brzeziny, którą nam pokazałeś. To był świetny wyjazd!

      Usuń
  4. Aż trudno uwierzyć, że to tegoroczne zdjęcia. Inny, bajkowy świat! :-)

    A mnie ciągle los rzuca kłody pod nogi i nijak na to Podlasie wybrać się nie mogę... Ale w końcu się wybiorę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też trudno:) W niedzielę pokażemy jeszcze widoczki i też powinno być ładnie:))) Wybierz się, wybierz, bo warto! Jak przyjdzie zima, to łosie wlezą w sosny i będzie łatwiej je dopaść. Przynajmniej mma taką nadzieję:)

      Usuń
  5. No to przynajmniej trochę zimy zasmakowaliście i chociaż tęsknię za wiosną to trochę zazdroszczę, bo u nas jak widzisz nie zanosi się:)) Piękne, szczególnie łosie grasujące na polach owocującej bawełny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj żebyś wiedziała! Było fajnie:) Mam nadzieję, że do nas też jakaś zima dotrze i pozwoli jakoś doczłapać do wiosny. Owocująca bawełna? Jak się domyśliłaś, że dorabiamy na plantacji? :))

      Usuń
  6. Bardzo miła niespodzianka z tym śniegiem, dla takich przeżyć i zdjęć warto było trochę zmarznąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był prawdziwy dar. Szkoda tylko, że trwało to tak krótko:) PS. Osobiście bardzo lubię marznąć:)

      Usuń
  7. Piękne śniegowo- szronowo- mgławicowe dni na Podlasiu już za nami, znowu zrobiło się buro i jeszcze można śmigać na letnich oponach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że narażę się Podlasiakom, ale ... trochę mnie to cieszy. Trudno byłoby mi wytrzymać w Olsztynie wiedząc, że tam ciągle jest tak pięknie:) Na szczęście wracamy zaraz po świętach:)

      Usuń
  8. I pomyśleć, że u mnie ani jeden płatek śniegu nie spadł i ani jeden łoś nie zawitał.
    Jak to dobrze, że piszesz, fotografujesz i mogę to wszystko sobie pooglądać.
    Dziękuję, jesteś wielki, bo ciągle uczysz nas i promujesz ciekawych ludzi.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo mogę napisać o Tobie:) PS. Mam nadzieję, że zima jeszcze zawita na Podlasie, a my wraz z nią:)

      Usuń
  9. Łosie absolutnie piękne w każdym otoczeniu, ale w śniegu są jeszcze bardziej. Najpiekniej jednak otoczenie tego lisa na tle chaszczorków wyjszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Pewnie dlatego, że łosi nafotografowałem się już w swoim życiu sporo, a z lisami bywało różnie. Swoją drogą znowu jakoś mniej ich (tych lisów znaczy się) widać, podobnie zresztą, jak zajęcy.

      Usuń
    2. Z zającami to prawda smutna jest. Ja również nie spotykam ich już na drodze w oczekiwaniu na przebieżkę przed samochodem.

      Usuń
    3. Czyli pojawiło się coś nowego. Myśliwi nie polują na szaraki od dawna, lisów ubywa, więc, albo jakaś choroba, albo jeszcze jakieś inne licho.

      Usuń
  10. Zacnych ludzi przywołujesz! Ukłony dla profesjonalnych, licencjonowanych i obytych bagnołazów!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna zima, tu gdzie jestem raz spadł śnieg i po 2 godzinach się roztopił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczepan, tak było tylko na Podlasiu, a i to tylko dwa dni:)

      Usuń
  12. Piękny ten łoś niebiański (niebieski).
    A linki się kiedyś przydadzą, na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak mu się jakoś zaniebieszczyło nieborakowi:) Polecam! Pojedziesz, odpoczniesz i, co najważniejsze, wrócisz)

      Usuń