To moja jedna z najdłuższych nieobecności w sieci. Wbrew pozorom nie zostałem porwany żywcem do nieba, nie przedawkowałem diety, ani też nie zostałem wolontariuszem w jakimś, zapomnianym przez Panią Przyrodę i ludzi, zakątku środkowego Mazowsza. Po prostu zabrakło mi czasu i ... i tyle :)
Ale do rzeczy!
Obserwując to, co aktualnie dzieje się w świecie fotografii, a zwłaszcza filmu przyrodniczego, nie sposób nie zauważyć, że od czasów Puchalskiego, co nieco się zmieniło. To już nie są proste dokumenty. To są produkcje na miarę, może nie Hollywood, ale Łódzkiej Filmówki i owszem. Skończyły się czasy samotnych przyrodników z kamerą, a zaczęła się era scenariuszy, producentów, rozbudowanych ekip wyposażonych w ogromne budżety, zastępy doradców, przewodników, oraz przede wszystkim - w kosmiczny sprzęt. Ta ostatnia kwestia nie dotyczy już tylko coraz lepszych kamer, aparatów i obiektywów, ale przede wszystkim, różnego rodzaju wspomagaczy. Nie ma już chyba żadnego, współczesnego dokumentu przyrodniczego, w którym nie posługiwano by się eskadrami dronów, hajtekowymi fotopułapkami, mikrokamerami, czy zdalnie sterowanymi jednostkami pływającymi. Wystarczy spędzić pół dnia z National Geographic czy Discovery, by naocznie przekonać się na czym to polega. Pracujący dla tych kanałów filmowcy, wbrew pozorom, chętnie ujawniają stosowane przez siebie techniki i metody. Kamery ukryte w sztucznych lwach, wielkich ważkach, rekinach, ptasich jajach, kamieniach i w całej reszcie ożywionych i nieożywionych elementów przyrody budzą respekt, ale to i tak tylko wierzchołek techno-przyrodniczej góry lodowej.
Ale do rzeczy!
Obserwując to, co aktualnie dzieje się w świecie fotografii, a zwłaszcza filmu przyrodniczego, nie sposób nie zauważyć, że od czasów Puchalskiego, co nieco się zmieniło. To już nie są proste dokumenty. To są produkcje na miarę, może nie Hollywood, ale Łódzkiej Filmówki i owszem. Skończyły się czasy samotnych przyrodników z kamerą, a zaczęła się era scenariuszy, producentów, rozbudowanych ekip wyposażonych w ogromne budżety, zastępy doradców, przewodników, oraz przede wszystkim - w kosmiczny sprzęt. Ta ostatnia kwestia nie dotyczy już tylko coraz lepszych kamer, aparatów i obiektywów, ale przede wszystkim, różnego rodzaju wspomagaczy. Nie ma już chyba żadnego, współczesnego dokumentu przyrodniczego, w którym nie posługiwano by się eskadrami dronów, hajtekowymi fotopułapkami, mikrokamerami, czy zdalnie sterowanymi jednostkami pływającymi. Wystarczy spędzić pół dnia z National Geographic czy Discovery, by naocznie przekonać się na czym to polega. Pracujący dla tych kanałów filmowcy, wbrew pozorom, chętnie ujawniają stosowane przez siebie techniki i metody. Kamery ukryte w sztucznych lwach, wielkich ważkach, rekinach, ptasich jajach, kamieniach i w całej reszcie ożywionych i nieożywionych elementów przyrody budzą respekt, ale to i tak tylko wierzchołek techno-przyrodniczej góry lodowej.
Kolejna sprawa, to wykorzystywanie oswojonych zwierzaków i aranżowanie pewnych sytuacji. Twórcy „Makrokosmosu” nigdy nie ukrywali, że podczas realizacji filmu, posłużyli się blisko 700
oswojonymi ptakami. Tylko dzięki temu mogli towarzyszyć berniklom przelatującym nad górami, czy z bliska uczestniczyć w zalotach głuptaków. Podobne obrazki, tym razem z
udziałem wilków, zobaczycie w „Królestwie”. Korzystanie z najnowszych osiągnięć techniki oraz wykorzystywanie swojaczków, to także domena naszych, rodzimych twórców. Bardzo dobrze
pokazuje to serial Bożeny i Jana Walencików pt. „Saga prastarej puszczy” Każdy odcinek tej serii poświęcony jest innemu
gatunkowi i w prawie każdym występuje oswojony zwierzak (z imienia i nazwiska wymieniony w
napisach końcowych!).
Tego typu praktyki przyrodniczej branży filmowej, skrytykował m.in. w swojej książce pt. "Shooting in the Wild" wieloletni współpracownik Animal Planet, National Geographic i Disney`a - Chris Palmer . Ujawnił w niej kulisy nakręcenia wielu spektakularnych scen, które trudno zaliczyć do kategorii "podpatrzone w dziczy". Na podobną krytykę natknęli się także autorzy seriali "Frozen Planet" i "Human Planet" (BBC), którym zarzucono, że część scen była nakręcona w ogrodach zoologicznych i w studio.
Osobiście nie posiadam dronów, ani mikrokamer. Z oswojonych (prawie) zwierzaków mam tylko kota. Myślę jednak, że to bardzo dobrze, że profesjonalne rejestrowanie przyrody jest właśnie takie, gdyż tego typu produkcje, z punktu widzenia edukacji przyrodniczej, są po prostu bezcenne. My amatorzy, możemy zaprezentować to i owo, ale zawsze będą to tylko, wyrwane ze środowiskowego kontekstu, fragmenty jakiś wydarzeń. Zawodowcy robią to całościowo, a poza tym, pokazują to, czego bez wspomnianych wspomagaczy i zwierzęcych aktorów, w żaden sposób nie da się osiągnąć. Przykłady? Proszę uprzejmie. Nigdy nie byłem na wysokości kilku tysięcy metrów w towarzystwie ptaków, ale dzięki wspomnianemu "Makrokosmosowi" wiem, jak mogłoby to wyglądać. Zawsze byłem ciekaw, co dzieje się wewnątrz żeremia i "Saga" mi to umożliwiła.
Tego typu przykłady mogę mnożyć prawie w nieskończoność, ale nie w tym rzecz. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy sam chciałbym być kiedykolwiek zatrudniony przy tego typu produkcjach, ale - wbrew wszelkiej (i najczęściej zawistnej) krytyce - zawsze będę doceniał wysiłek i dokonania tych, którzy się na to zdecydowali.
PS. Miały być widoczki, ale przynajmniej na chwilę, muszę odpocząć od zimy. Poza tym dobrze co jakiś czas, przewietrzyć cyfrowe magazyny, a tym białym od dawna się to już należało.
Tego typu praktyki przyrodniczej branży filmowej, skrytykował m.in. w swojej książce pt. "Shooting in the Wild" wieloletni współpracownik Animal Planet, National Geographic i Disney`a - Chris Palmer . Ujawnił w niej kulisy nakręcenia wielu spektakularnych scen, które trudno zaliczyć do kategorii "podpatrzone w dziczy". Na podobną krytykę natknęli się także autorzy seriali "Frozen Planet" i "Human Planet" (BBC), którym zarzucono, że część scen była nakręcona w ogrodach zoologicznych i w studio.
Osobiście nie posiadam dronów, ani mikrokamer. Z oswojonych (prawie) zwierzaków mam tylko kota. Myślę jednak, że to bardzo dobrze, że profesjonalne rejestrowanie przyrody jest właśnie takie, gdyż tego typu produkcje, z punktu widzenia edukacji przyrodniczej, są po prostu bezcenne. My amatorzy, możemy zaprezentować to i owo, ale zawsze będą to tylko, wyrwane ze środowiskowego kontekstu, fragmenty jakiś wydarzeń. Zawodowcy robią to całościowo, a poza tym, pokazują to, czego bez wspomnianych wspomagaczy i zwierzęcych aktorów, w żaden sposób nie da się osiągnąć. Przykłady? Proszę uprzejmie. Nigdy nie byłem na wysokości kilku tysięcy metrów w towarzystwie ptaków, ale dzięki wspomnianemu "Makrokosmosowi" wiem, jak mogłoby to wyglądać. Zawsze byłem ciekaw, co dzieje się wewnątrz żeremia i "Saga" mi to umożliwiła.
Tego typu przykłady mogę mnożyć prawie w nieskończoność, ale nie w tym rzecz. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy sam chciałbym być kiedykolwiek zatrudniony przy tego typu produkcjach, ale - wbrew wszelkiej (i najczęściej zawistnej) krytyce - zawsze będę doceniał wysiłek i dokonania tych, którzy się na to zdecydowali.
PS. Miały być widoczki, ale przynajmniej na chwilę, muszę odpocząć od zimy. Poza tym dobrze co jakiś czas, przewietrzyć cyfrowe magazyny, a tym białym od dawna się to już należało.
Zgadzam sie całkowicie. Królestwa jeszcze nie widziałam, ale ostatnio zachwycamy się z mężem serialem "Świat z góry". Jest tam może mało fauny i flory, ale za to monumenty przyrody jak najbardziej.Gdzie zobaczę wąwóz czy kanion, wodospad czy rozlewisko rzeki bez użycia nowoczesnej technologii?
OdpowiedzUsuńNigdzie! PS. Jako wspomniany amator, powinienem być przeciwko zaawansowanej technologii, ale jako nauczyciel, zdecydowanie nie jestem! Tego typu produkcje są potrzebne i basta! :) PS.2. Królestwo jest zdecydowanie słabsza, ale i tak polecam!
Usuńad tytułu ... "a momenty były?..."
OdpowiedzUsuńad treści ... mrówek nie oswajali, korzystali z sobowtórów ;)
ad ogóle ... super tekst, też ten temat kiedyś wzmiankowałem to mnie Grzegorz "spostponował" za sir Dawida ;)
Bo Sir David to jest monument i chodzący pomnik przyrody i tykać nie wolno :-)
UsuńMea culpa! wysypałem już wiadro popiołu na łeb ;)
UsuńChłopaki! Po pierwsze były, alem nie odważył się pokazać:)) Po drugie nie wiem, ale być może! Po trzecie, dziękuję:) Po czwarte, zgadzam się!
UsuńPisałem o tej mrówce z Sagi Prastarej Puszczy...
UsuńA! O tej! A to co innego:)))
UsuńWychowałem się na filmach Sir Dawida o czym piszę poniżej. Tak więc ochrona ścisła się należy!
UsuńPopieram!
UsuńJestem świeżo po obejrzeniu Planet Earth 2 na całkiem sporym ekranie i w HD i ten serial zapiera dech. Bez zaawansowanej techniki nie dałoby się go zrobić, a dzięki niej otrzymaliśmy fantastyczny obraz. Dlatego jestem jak najbardziej za techniką i oswojonymi zwierzakami również, jeżeli dzięki nim możemy zobaczyć coś wartego ujrzenia. Tytuł - klasyka, chyba nawet u siebie też cytowałem :-) Natomiast ze zdjęć najbardziej podoba mi się czyszczenie piór z głową odwróconą o 180 stopni - zawsze mi się podobała ta poza. No i kot jest fajowy - ja jestem zdecydowany kociarz :-)
OdpowiedzUsuńWidzieliśmy i też nam zaparło! PS. Przepraszam, że nadużyłem, ale sam - rozumiesz:)))
UsuńNie wiedziałam, że w "Makrokosmosie" filmowali oswojone ptaki. A "Królestwa" jeszcze nie widziałam, ale chcę obejrzeć...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. A zdjęcia czapli białych... Normalnie niesamowite! :D
Pozdrawiam
A jednak, co absolutnie nie oznacza, że nie trzeba tego oglądać. Obejrzyj też "Królestwo", choć nie jest tak dobre, jak pozostałe części:) PS. Co zaś tyczy białych - dziękuję, ale to jak zwykle, ich zasługa!
UsuńOglądałam za to film "Biebrza - między jawą a snem" i muszę powiedzieć, że był niesamowity! Jak najbardziej polecam :)
UsuńNie widziałem, ale dzięki za przypomnienie. To będzie kolejna pozycja na długie, marcowe wieczory :))
UsuńPrzypomniałeś mi taki film, w którym sztuczny pingwin wędruje wraz z całą dziką ferajną z lądolodu do wody. Nie mam pojęcia jak udało się twórcom tego naładowanego elektroniką ptaka utrzymać z całą bandą, ale to był naprawdę fajny pomysł. No i momenty były:)) Tańczące białe i portret biało-szary naj... zdjęciowo.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja też nie mam pojęcia, ale właśnie dotknęłaś samiuśkiego sedna rzeczy, że się tak - naukowo i metaforyczne - wyrażę! Myślę, że czasem lepiej obejrzeć bateryjnego pingwina i doedukować się w jego behawiorze, niż po prostu popatrzeć i ... popatrzeć:)
UsuńNo to mnie zachęciłeś do oglądania tego typu filmów, kiedyś oglądałam , ale potem jakoś mi przeszło. "Makrokosmos" widziałam , pozostałe, o których wspominasz nie... Nie miałam pojęcia, że wykorzystują oswojone zwierzęta, swoją drogą ciekawe, że te dzikie się nie kapnęły , że to podstawione oswojone towarzystwo ;)))
OdpowiedzUsuńJak tak wygląda u Ciebie wietrzenie magazynów to tylko pozazdrościć :)
Ale zaraz, zaraz ja tu o Fiodorze chciałam... Kot przecudnej urody i śliczne umaszczenie ;)
A zainteresowania przyrodnicze to widać odziedziczył po tatusiu ;))))
Bardzo się cieszę, gdyż taki właśnie był mój skryty cel! PS. Te dzikie wiedziały, ale ... po prostu wiedziały i niech tak już pozostanie :)))) PS.2. Prezentacja umaszczenia akurat nie wyszła najlepiej, ale postaram się to nadrobić w następnych postach. PS.3. ?! PS.4. Czyli ...! PS.5. Nie jestem jego tatusiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńNie ??????? A to mnie zaskoczyłeś, bo z wyglądu też jesteście bardzo do siebie podobni ;)))))))))))
UsuńCzy Ty masz jakieś konszachty z gŁosiem ?! Pytam, gdyż jakbym ją słyszał :))))
UsuńNie, nie znam Twojego gŁosia . Ale widocznie, my inteligentne kobiety ;) tak samo myślimy :)))))
UsuńI szach mat dla mnie, Szanowne Inteligentne :)))
UsuńTrzeba też pamiętać, że bez tej rozwiniętej technologii i wykorzystaniu zwierząt z niewoli często nie byłoby tych scen, którymi zachwycamy się przed ekranami. Może się wydawać, że tylko filmowanie dzikich zwierząt w naturalnym środowisku będzie prawdziwym zapisem ich życia, tyle że często u oswojonych można zaobserwować znacznie więcej... A za pomocą "ukrytej kamerki" można bez stresowania jakiegoś stworzonka nakręcić najróżniejsze sceny z jego życia. Chyba to zwyczajnie nie jest takie proste...
OdpowiedzUsuńCudne czaple, kolorem do zimy jednak pasują :).
Nic dodać, nic ująć, czyli cała racja po Twojej stronie:) PS. Dziękuję za "zimowe" czaple:)))
UsuńStare przyrodnicze filmy wspominam z rozrzewnieniem, Oba "kosmosy" zrobiły na mnie wrażenie brakiem narracji przez co bardzo zyskały na wiarygodności i długo nie zastanawiałam się jak powstały. Do tych najnowszych, przez to, że wyreżyserowane nie mam serca i wolę sama posiedzieć kilka godzin schowana nawet jeśli tylko czasem i we fragmencie uda się coś zobaczyć. Posiedziałabym przy tych Twoich pięknych czaplach :))
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dużo racji, ale pomyśl że nie każdy ma możliwość obserwowanie tego, co my. Dla wielu ludzi film, to jedyny kontakt z przyrodą. Poza tym, tak jak napisałem, nawet my nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkiego, co dzieje się w przyrodzie:) PS. Grażyna, mam nadzieję, że w tym roku jak zwykle zbudujemy kilka czatowni. Jeżeli byłabyś zainteresowana, daj znać i z przyjemnością je udostępnimy:)
UsuńMakro podobał mi się bardzo, głównie ze względu na ujęcia lecących ptaków i muzykę. Królestwo mnie trochę zasmuciło- też nie wiedziałam, że oswajano zwierzęta do filmu. I zastanawiałam się czy to nie wygórowana jednak cena. Podczas oglądania zastanawiałam się też, skąd brano te maluchy, które były oswajane. Czaple zatrzymują dech. Pozdrawiam. Agata
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, gdyż oglądając "Królestwo" miałem podobne odczucia. PS. Nie mam pojęcia, czy zwierzaki oswajano specjalnie do filmu, czy też wykorzystano te - już oswojone. PS.2. Czy to jest wygórowana cena? Nie wiem. Myślę jednak, że takie filmy wpływają na nasze postrzeganie przyrody i być może tych kilku, zwierzęcych "aktorów" przyczyniło się do tego, że cała rzesza ich pobratymców, będzie teraz postrzegana zupełnie inaczej:)
UsuńŁadne te białe!
OdpowiedzUsuńFiodor wyrasta na obserwatora ptaków ;-)
Świetne kadry :)
UsuńDzięki Ewa:) PS. Na obserwatora ... tak, masz rację ... wyrasta :))))))))
UsuńDzięki Marcinie, ale to zasługa miejsca i ... czatowni :)
Usuńa propość foty nr 11.
OdpowiedzUsuńwidziałem dziś nad Białą w Tarnowie takie dziobate, jedno właśnie białe a drugie takie szaro popielate (no wiesz siwe było by "stygmatyzujące" ;) ) a ponieważ moja wiedza o brodzących jest marna... to są dwa gatunki czy dwa osobniki tego samego gatunku w różnym wieku? Co ciekawsze ten szary był wyraźnie "przywiązany" do stada... kaczek!
Obserwowałeś kiedyś takie sytuacje?
Nie chcąc nadmiernie stygmatyzować, napiszę tylko, że to ... jednak chyba dwa, odrębne gatunki:))) PS. Bardzo często zdarza się, że ptaki różnogatunkowe przebywają razem. Dużo oczu, to jednak jakaś tam gwarancja, że nie skończysz w charakterze, wspomnianego w poście, podkurku:))))))
UsuńDziękuję za dobre tropy (z podkurkiem czy bez - jestem fanem ogólnie) filmów. E tam, drony - drony są przereklamowane, ja dawno temu się dowiedziałam jak wygląda świat z góry - leciałam nad Szwecją z gęsią Marcinem.
OdpowiedzUsuńZdjęcia, czy ja już tu pisałam o zdjęciach? Chyba nie, albo tak, zawsze jestem w takim zachwycie i niedowierzaniu (bo to aż podejrzane jest, takie pozy, czy Ty nie masz czasem oswojonych czapli na podorędziu?), że już nie wiem. W razie jak nie pisałam o zdjęciach, to teraz piszę - są cudne. W razie jak już pisałam, to jeszcze raz napiszę - bardzo piękne zdjęcie, zwłaszcza te w wodzie.
I Fiodor (jakie to dziwne - widzisz Fiodor myślisz Teodor, widzisz film, myślisz momenty - albo odwrotnie) śliczny i dobrze, że cię pilnuje, pewnie by ci się dostało za oswojonego kota. :D
Bardzo dziękuję Czajko:) Nie stać mnie na swojaczki, więc zmuszony jestem fotografować raczej tę zdziczałą część przyrody (w tym oczywiście pobratymców Marcina):))) PS. Z tym Teodorem/Fiodorem jest dziwnie, ponieważ ... jako Teodor funkcjonuję wśród wielu znajomych już od zamierzchłych czasów liceum. Mam z tym kłopot zwłaszcza wtedy, gdy gŁoś komunikuje się z kotem :))))
UsuńJak to? Takie chude, nie wyglądają na drogie. ;)) Wiem, wiem, s\czytałam u Wajraka, że bocian strasznie drogo wypada w karmieniu. Hy, widać jakoś tym imieniem emanujesz przez sieć. :))
UsuńApropos malarii i nadzorców - był taki fajny dodatek (tylko nie pamiętam do czego - chyba do filmu o malutkim szympansiątku, sierocie). Sam film był właśnie w konwencji romantycznej - piękno przyrody, śliczny szympansik, najpierw w smutku, potem w przyjaźni. Nic, tylko jechać. No i na koniec pokazali filmowców obsiadłych przez moskity i objuczonych bagażem - naprawdę, to było bardzo miłe i należało im się.
Wygląd o niczym nie świadczy. gŁoś też jest chudy, a pensji nie starcza na wykarmienie:))))) Teodorem nazwano mnie już wcześniej, więc co musi być w tej emanacji:)) PS. Fotografia przyrodnicza nawet w wykonaniu amatorskim, bywa koszmarem, więc tym bardziej nie wyobrażam sobie, żebym musiał/chciał zarabiać w ten sposób na życie.
UsuńA ja bym chciał Wojtku uczestniczyć chociaż raz w takiej produkcji filmu przyrodniczego,całe dni w głuszy i na podpatrywaniu zwierzaków "POEZJA" fotografa :))) Białe pięknie zaprezentowane,mi w tamtym roku z nimi nie powiodło się ,może w tym będzie ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że przy tego produkcjach żadnej poezji nie ma. Jest za to nadzorca, który siedzi Ci na głowie i drze się, że terminy zawalasz, a cholernych zwierzaków, jak nie było, tak nie ma. Malaria Cię toczy, jesz jakieś syfiaste racje dla wojska, kamera się psuje, żona w kraju Cię zdradza, ale nikogo to nie interesuje, bo masz w umowie, że jak nie skończysz roboty, to NG skończy z Tobą:)))))
UsuńTyle że;
Usuń1 - Nadzorca w bagna za tobą nie wlezie, a jak telefon wyłączysz to może cię cmoknąć;)
2 - na malarię pomaga wódka z chininą (dżin z tonikiem to snobizm)
3 - kamera jest albo producenta albo w leasingu i pies ją ... lizał;)
4 - żona i tak się puści jak będzie chciała.
5 - obecne przemożny procent żon i tak gotuje większy syf niż ten z racji wojskowych...
Nic tylko jechać!
W obronie żon! Proszę nie wrzucać wszystkich żon do jednego garnka, niektóre nie chcąc robić mężom syfu i wcale nie gotują - np. ja przyjęłam taką politykę ochronną dla męża. A co do puszczania, to jako, że wierzę w Twoje dobre maniery Makromanie, jestem przekona, że miałeś na myśli puszczanie statków na wodzie, a to "się" wpadło w wypowiedź jakoś przypadkiem, lub jakiś chochlik się wkradł :). Pozdrawiam:) Głoś.
UsuńTyle że:
Usuń1 - Nie wlezie, ale jak znikniesz i wyłączysz telefon, to pośle po drugiego operatora i możesz już sobie w tym bagnie zostać do śmierci
2 - Chyba właśnie mam pierwsze objawy malarii (czy zamiast wódki może być piwo, a zamiast chininy drugie piwo?):))
3 - Ale jak nie działa, to robotę szlag trafia i na koncie robi się puściutko.
4 - To fakt!
5 - Patrz komentarz gŁosia :)))
No i miałem coś odpowiedzieć a tu proszę niezła dyskusja się wdała.
Usuń1. Nadzorcę można utopić w bagnie jak coś,wypadki w pracy to powszechna rzecz.
2.Co do zwierzaków to fajne kartony 3d można teraz dostać i po sprawie.
3.Na malarię to jak piszesz duża ilość piwa ;)))
4.Wojskowe żarcie mi nie straszne ,trochę się służyło dla kraju,przyzwyczaiłem się do suchego prowiantu.
4.Żona mnie kocha i nie zdradzi ,bo gdzie by znalazła takiego drugiego anioła z Raju :)))
W zasadzie mnie przekonałeś, więc jak ktoś Ci zaproponuje taką fuchę, to weź mnie na asystenta - specjalistę od leczenia malarii :)))))
UsuńMasz to jak w banku,ale rozumiem że środki lecznicze załatwiasz w swoim zakresie ;)))
UsuńJak w swoim? Przecież ja się na robotę umawiam, a nie na bankiet!
UsuńNo dobra przekonamy producenta że profilaktyka zapobiegania chorobie jest najważniejsza i do tego potrzeba nam z 200 litrów ( wystarczy na dwa miesiące ?) środka przeciw malarii ;)))
UsuńOK. Wchodzę w to!
UsuńPiękne czaple :))) Dzisiaj widziałam klucz wracajacych gęsi :) Znaczy się wiosna idzie :))))
OdpowiedzUsuńI tu musze się przyznać, że czasami żałuję, że telewizora nie posiadam, bo tego typu filmy + historyczne dokumenty + coś w stylu "180 tysiecy kilometrów przygody" lubię a na dużym ekranie lubię jeszcze bardziej :))))
Pamietam, że na początku lat 80. chyba koło 13-14 leciały w tv w środku tygodnia filmy przyrodnicze, które namietnie ogladałam. Namietność została do dziś, choć technika zgoła inna. Najwieksze wrażenie wywarł na mnie film o mrówkach gdzieś w A.Płd. Watpię by były tresowane czy oswojone ;)
O Makrokosmosie wiedziałam, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Królestwa nie widziałam, ale wczoraj z nieletnią zaczęłam ogladać. Fajnie pokazane i myślę, że szczególnie dla niej baaardzo edukacyjne. Choć jakiś niepokój we mnie był nie wiem czemu....
Co do oswajania i tresowania....to chyba wszyscy, miłośnicy zwierząt oczywiście, mamy w sobie taką żyłkę :) Nie chciałbyś, aby jakiś łoś zawołany po imieniu pozował Ci do zdjęć, a czaple żurawie i wszelakie ptactwo na Twój widok nie podrywało sie do ucieczki tylko spokojnie robiło swoje ? :))) Czatownie nie byłyby potrzebne a zdjecia takie, że ach :)))
W sumie dzięki za polecenie, bo w tej gonitwie troszkę o tym zapomniałam.
Fiodor jak wszystkie koty poluje na ptaki, nie ważne gdzie i nie ważny rozmiar :)))
Matko, jak się rozpisałam !!!
UsuńGęsi będą w kolejnym poście i to nie z magazynu:) Ja bym się tam telewizora nie wyrzekał. Przydaje się do przyrody i do filmów i jako duży monitor:) Do kina przestałem chodzić, gdy w Olsztynie zlikwidowano ostatni taki przybytek, a w zamian wybudowano dwa zespoły chlewni dla popkornożrców. Co jakiś czas bywam w studyjnym, ale kinem tego bym nie nazwał. PS. Cieszę się, że Królestwo znalazło uznanie, zwłaszcza Sz.P. Nieletniej. Jest szansa, że zapomni o medycynie i strawi życie na nędznie płatnej obserwacji przyrody:))) PS.2. Gdyby było tak, jak piszesz, rzuciłbym to w diabły! A gdzie w tym wszystkim satysfakcja? Albo taka borelioza? Dlatego właśnie swojaczkom mówię: stanowcze NIE!
UsuńA ja to bym chciała, coby stołujące się u mnie ptaki nie zwiewały na mój widok ;))))))
UsuńPoza tym jak przemówić do ludzi, że Czerwony Kapturek to bajka i wilki nie są takimi krwiożerczymi bestiami jak się je przedstawia, owieczkami co prawda tez nie są, ale nie przesadzajmy :) Taki Basior Bystry świetnie zagrał swoja rolę
I czekam na gęsi :)))
UsuńDokarmiaj systematycznie, to przestaną :))) Myślę, że zalęgłego w genach mitu o krwiożerczej bestii nigdy się nie pozbędziemy. Wilk jest zły i basta, choć pokaż mi kogokolwiek, kto ma wiarygodne informacje na temat wilczych ataków. Na tzw. łonie obawiam się tylko ludzi i niczego więcej (no może trochę loch z przychówkiem). PS. Zaraz będą, ale nie oczekuj niczego spektakularnego. To tylko zwiastun:)))
UsuńMoja babcia, niedługo po wojnie na przedwiośniu, ale wtedy wszyscy głodowali, więc i wilki wyszły z lasu, zresztą wcale niedaleko, bo pole było tuż przy lesie. I pewnie chodziło im o chabetę....Koniec końców nikomu się nic nie stało.
UsuńCo do łona natury to mam podobne obawy :)))
Co do medycyny od razu nie załapałam :)))) w sumie zastanawiałam się skąd o tym wiesz, że starsze dziecię miało iść na medycynę i nie poszło :))))
UsuńAle zwiastun wiosny :))))) dwa dni temu gęgało u mnie od świtu do nocy :))))
UsuńAd.1. Czyli w dalszym ciągu nic o atakach, nawet w przypadku babci, która z racji bycia babcią była na pierwszej linii kłów! Ad.2. Tak podejrzewałem, gdyż moja córka również miała, ale nie poszła :)))) Ad.3. Jutro będzie ten zwiastun, a dziś na Warmię zawitały żurawie w liczbie wyższej od błędu statystycznego:))
UsuńAd.1.Z relacji dwóch kobiet, pozostawionych na wozie z kamieniami, atak ewidentnie był. Jedyny mężczyzna w towarzystwie, pognał na chabecie do wsi po pomoc.
UsuńAd.2. Czyżby poszła na leśnictwo lub biologię? :)))
Add.1. Czyli, jak mam rozmieć dzielny facet pocwałował do wioski, zostawiając dwie babcie, a wilki cierpliwie czekały, aż wróci? Wratisko, z całym szacunkiem, ale to się kupy kamieni nie trzyma:)))) Add.2. Poszła na chemię, czyli drogą babci:)
UsuńAd.1. lepiej, żonę z teściową zostawił :)) Rzucały kamieniami, wilki zwiały ale nikt nie wie kiedy, bo one były w takim szoku, że nikt nigdy się nie dowiedział, co tak naprawdę się stało....
UsuńAD.2 hahaha to tak ja u mnie :)))))
Czyli tzw. kochając mąż i zięć. Przynajmniej dobrze, że to był wóz z kamulcami, a nie np. z pierzem:))) PS. Czyli oboje mamy niewielką szansę, że za kilkanaście lat pójdą wreszcie na swoje, a nie tylko "zrobiłeś przelew?" :)))
UsuńOsobiście bardzo lubię dokumenty z narracją David Attenborough, czytane przez legendarną Krystynę Czubównę, z tego co pamiętam realizowane głównie przez BBC (mojego ulubionego dostawcę tego typu treści). Właśnie przez tego typu dokumenty i bliskość natury już w przedszkolu zainteresowałem się przyrodą. :)
OdpowiedzUsuńJa w przedszkolu miałem jeden kanał w TV i to na dodatek czarno-biały. Z programów przyrodniczych był Zwierzyniec, Puchalski i na tym koniec. PS. Swoją drogą, gdyby P. Krystyna wyszła za P. Davida, to mielibyśmy duet przyrodniczy wszechczasów :))))
UsuńZa moich czasów nie było wiele lepiej - 3 kanały.
UsuńW moich czasach za posiadanie tylu kanałów szło się na Sybir!
UsuńTechnika wkracza wszędzie, wiec fotografia nie może być wyjątkiem. Popkożercy? Podoba mi się to słowo, pozwolisz, że sobie kiedyś pożyczę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Dokładnie i nie ma co się obrażać na to, że mamy XXI wiek :))) PS. Jest Twoje:))
UsuńDziękuję!
UsuńTravel Chanel potrzebuje autorów do współpracy, czy pomyślałeś o tym?
Serdeczności
Cała przyjemność po mojej stronie:) Ultro, bardzo dziękuję za informację, ale za wysokie progi, to dla mnie:))
UsuńCo do filmów, mam podobne zdanie jak p. Grażyna, większość ogląda się fajnie, tylko niech oni tam milczą! Czasem mam wrażenie, że te niemalże już przysłowiowe pingwiny ułożą się w napis Hollywood. Ale masz rację, jeśli to ma trafiać w szersze tzw. grono, to niech nawet ten popkorn będzie w gratisie. Co do kotów, koleżanka w podobnej sytuacji stawiała taboret metr przed ekranem, bo kot pazurami wydrapywał piksele jak An.Pl. leciał:) Co do czapli-mimo ich naturalnej urody płynącej z giętkości szyji i gibkości talii, w dobrym ujęciu jeszcze zyskały na uroku. Komentarz nie rychliwy, ale.... i nie mieszkasz na Z-u, Czeska to os. Podleśna-M:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nierychliwy i docenienie czaplich figur:))) PS. Jak dobrze mówią, to niech mówią. W końcu, to mają być nie tylko ładne obrazki, ale i edukacja jakaś, choć odnoszę wrażenie, że każdy Polak wie już wszystko o lwach i pingwinach:)) Podlaska łajza jeszcze nie wydrapuje, ale to pewnie kwestia czasu. PS.2. To jeszcze lepiej!
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńDziś wróciłam do domu i nic ostatnio nie miałam czasu oglądać, ale niedługo nadrobię :)
Jest piękne ormiańskie podanie o żurawiu na warcie, który stoi na jednej nodze, a w pazurach podniesionej ściska kamień, gdy przysypia, a kamień spada, żuraw budzi się, podnosi go i czuwa dalej, by reszta stada mogła wypoczywać spokojnie :)
Pozdrawiam :)
Nie znam. Mogłabyś podać źródło? Zbieram takie historie właśnie z myślą o kolejnych postach, a żurawie już lecą! :) PS. Miłego nadrabiania:)
UsuńWitaj, Wojtku.
UsuńKsiążka nazywa się "Twierdza Surami" pod redakcją Marii Górskiej, Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1986.
Chciałam napisać, że mi się ten żuraw ze stojącymi czaplami skojarzył, ale po trzydziestu godzinach w drodze zapomniałam :)
Jeśli potrzebujesz baśni i podań o zwierzętach - mogę poszukać.
Pozdrawiam :)
Dziękuję:))) W międzyczasie zajrzałem na Allegro i oczywiście jest! Swoją drogą, dziwne to czasy, gdy książka jest niemal dwa razy tańsza od przesyłki. PS. Będę dozgonnie wdzięczny:)
UsuńCzapla odbija się w lustrze wody,piękne i wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) To czysty przypadek, gdyż i pogoda i ptaki zwykle nie chciały ze sobą współpracować:))
UsuńWczoraj byłam w DM na lokalnym ryneczku i zajechałam spojrzeć, co ciekawego słychać na pobliskim, znajomym mokradełku i było słychać żurawia! Mglisto było, niewiele dało się dojrzeć, ale wiosna tuż tuż:). M.
UsuńDzięki M.:) Wybieramy się tam w najbliższy weekend tworzyć czatownię na gęsi. Wczoraj byliśmy w okolicach Pasymia i widzieliśmy pierwszy klucz żurków. Wiosna! PS. A o co chodzi z tym ryneczkiem??
UsuńŁo matko, co tu się u Ciebie wyprawia ;) Normalnie Klub Dyskusyjny :))) Jestem pod wrażeniem :)))
OdpowiedzUsuńNo fakt, nazłaziło się ludzi i coś piszą. Jutro zgłoszę na policję, to się może towarzystwo uspokoi:)
UsuńNie wiem dlaczego, ale dopiero teraz widzę ten post. Zdjęcia zjawiskowe, białe mają swój urok...
OdpowiedzUsuńDzięki:) Fakt mają, ale jednocześnie ta biel powoduje, że wymagają odpowiednich warunków oświetleniowych, gdyż inaczej dostajesz wyłącznie przepał :)
OdpowiedzUsuń