poniedziałek, 13 marca 2017

Konkurs.

Praktycznie poza dwoma przypadkami nie startowałem i nie startuję w konkursach fotograficznych. Powodem jest zwykle brak rozeznania w konkursowym półświatku lub notoryczne przegapianie wszystkich możliwych terminów nadsyłania zdjęć. Co prawda każdej, sylwestrowej nocy składam sobie solenne przyrzeczenie, że ta sytuacja ulegnie wreszcie zmianie, ale zwykle następnego dnia kompletnie o tym nie pamiętam
Ostatni konkurs odbył się jakoś tak w pierwszej połowie lutego, choć nie wykluczam, że był to początek marca lub nawet koniec stycznia. Nieważne. Oczywiście przypomniałem sobie o tym fakcie jakieś dziesięć minut przed upływem terminu, więc nawet nie próbowałem powalczyć. Nie w tym jednak rzecz. Rzecz w tym, że pewien Ktoś zdjęcia wysłał i zaczęła się wesoła zabawa polegająca na wymianie korespondencji pomiędzy nim, a jednym z organizatorów. 
Otóż, jak wynikało z pierwszego maila, samo wysłanie zdjęć, to dla szacownego grona oceniaczy cudzej twórczości fotograficznej - zdecydowanie zbyt mało. Należało bowiem dodatkowo opisać, jak owe prace powstały. No cóż. Pan każe, więc Ktoś dołączył krótki opis w stylu "zdjęcie jelenia na warmińskim rykowisku - jesień 2016" i zadowolony ze spełnionego obowiązku usiadł wygodnie w fotelu w oczekiwaniu na werdykt. Stan ten nie trwał jednak przesadnie długo, gdyż po dwóch kwadransach pojawił się mail od organizatora z informacją, że dodany opis jest zdecydowanie zbyt lakoniczny. Szacowny dysponent nagród oczekiwałby mianowicie podania parametrów zdjęć oraz specyfikacji sprzętu. Nasz Ktoś zasiadł zatem do komputera i ubogacił swój opis pożądanymi szczegółami, po czym zadowolony, wstał od biureczka, ale tylko po to, aby zasiąść przy nim ponownie, gdyż na ekranie wykwitła kolejna korespondencja od konkursowego interlokutora. 
Z lektury najnowszego maila wynikało, że takie ogólniki, może i przeszłyby na jakimś - pożal się Boże - zakichanym World Press Phocie, ale nie u nich! Specyfikacja sprzętu nie oznacza bowiem, li tylko, podania marki i modelu aparatu oraz obiektywu, ale wszystkiego (!), co towarzyszyło tworzeniu fotki, czyli statywu, monopodu, głowic, filtrów, wężyków itd. itd. Nasz ciągle cierpliwy, acz lekko już poirytowany Ktoś po raz kolejny siadł na komputerowym zydelku, cierpliwie powypisywał wszystkie te - jakże niezbędne w ocenie zdjęcia - informacje, po czym wyczerpany padł na łóżko i zasnął.
Następny dzień przywitał Ktosia nieskazitelnym nieboskłonem, pastelowymi kolorami brzasku, odgłosami uwodzących się przedwcześnie sikor oraz, a jakże ... mailem. Z nocnego lub wczesnoporannego listu wynikało, że w zasadzie wszystko jest OK, ale ... gdzie na Boga jest opis ciuchów, w które odziany był Ktoś w chwili, gdy utrwalał na matrycy zwierzaki widoczne na wysłanych zdjęciach?! Gdzie specyfikacja czatowni?! Poza tym osobnik po drugiej stronie internetu, poinformował Ktosia, że miło byłoby gdyby przestał się lenić i napisał kilka zdań na temat samych obiektów, a dokładnie ich biologii i statusu ochronnego! Tu kończy się ta opowieść, gdyż nie wiedzieć czemu, Ktoś w ułamku sekundy przeszedł ze stanu irytacji w stan zwany przez psychologów wkur... nadzłością i konkurs porzucił.
Wszystko to byłoby może i zabawne, gdyby nie fakt, że to - lekko tylko podkolorowana - prawda. Z drugiej strony, jak już wspomniałem, trochę tego Ktosia nie rozumiem. Pytali o PIN-y, fason bielizny i przebyte choroby z gatunku wstydliwych? Nie pytali! Więc może nie warto było się obrażać, tylko poświęcić konkursowi jeszcze kilkanaście roboczogodzin i kto wie? Może daliby jakieś wyróżnienie?






















36 komentarzy:

  1. Boże, gdzie Ty trafiasz takie zdjęcia, chyba pakt z diabłem podpisałeś?
    Co do konkursu, ubawiłam się nieźle, nie dziwię się już mojemu mężowi, że nie wysyła prac, kiedyś wydał majątek na odbitki według życzeń organizatora, wysłał poczta i nawet nie dali znać czy doszły...
    Lepiej wysyłać zwykłe fotki np. do czasopism, znajoma wygrała Opla za zdjęcie z wakacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paktu nie podpisywałem (jeszcze), ale dziękuję losowi, że pozwolił mi urodzić się i całe życie mieszkać na północnym wschodzie :)) To magiczny Region! PS. Mój pierwszy, czyli przedostatni konkurs skończył się tak, że zgubili moje odbitki i "co nam Pan zrobi?" :)))). PS. Opla powiadasz?

      Usuń
    2. Opla karla, za zdjęcie z wakacji na temat: miejsce, do którego chciałbym wrócić...i chociaż pani pisze piękne wiersze, to wygrała fotka nieartystyczna :-)

      Usuń
    3. Super! Poszukam takich konkursów i powysyłam cokolwiek. Statystycznie jest szansa, że wygram. Może nie Opla, ale przynajmniej tego karła :))))

      Usuń
  2. Zdjęcia tych pięknych, wiosennych ptaków są wspaniałe,tak cudownie pozowały do Twoich fotek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żurki wyśmienite,mi w końcu też udało się je dostać :) Co do tego Ktosia,to ja bym mobilizował go do opisania wszystkiego,łącznie z bielizną jaką wtedy miał :))) Pomyśl o wygranej ,towarzysz takiego szczęśliwca po wygranej nie musiałby by pracować do końca życia i jeszcze dla kolegi fotografa by coś skapło z tego rogu obfitości :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale to ciągle jeszcze nie to. Mam nadzieję, że nikt nie zwinął siatki i jeszcze coś się wydarzy! PS. Dokładnie to doradzałem :)))) Potem żałowałem, że nie wziąłem udziału, bo wysłałbym im taki opis, że życia nie starczyłoby im na przeczytanie :)))) PS.2. Paweł, nagrody nie starczyłoby na jedno posiedzenie przy ognisku. Oczywiście dla takich zuchów, jak my dwaj:))))

      Usuń
    2. No to faktycznie żądali wiele jak na takie "wypas"nagrody :)))

      Usuń
    3. Niech spadają! Sami sobie możemy ufundować wielopak nagrodowy :)))

      Usuń
    4. O i to jest przednia myśl :)

      Usuń
  4. Czy Ktoś aby na pewno brał udział w konkursie fotograficznym? ... bo może coś było drobnym maczkiem.... :) ha ha :)
    Ciekawa jest poza żurawia ze zdjęcia 16 od góry, a 5 od dołu (o ile dobrze policzyłam)... Nie powiem, jakie mam skojarzenia...Szczególnie ten prawy...jakby barchanowe gatki podciągał... ;)Sorki, żarcik taki :) pozdrawiam serdecznie M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o dziwo BYŁ konkurs fotograficzny, choć faktycznie pewne fakty skłaniałyby do podejrzeń, że chodzi o pracę w jednej z amsterdamskich dzielnic :))). PS. Bo ... podciągał :)))))))

      Usuń
  5. Witaj, Wojtku.

    Z konkursami literackimi jak na razie trochę mniej zachodu, pewnie z racji nie tak skomplikowanego rynsztunku, choć ja to bym się czasem pochwaliła jakimś wdziankiem, nawet za cenę pryśnięcia mitu eteryczności:)
    Żurawie na trzech pierwszych zdjęciach wyglądają jak samuraje zgłębiający tajemnice Kręgu Powietrza :)
    A piąte, szóste i (szczególnie) siódme przypominają mi mój pierwszy występ baletowy - miałam identyczną pracę kończyn :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z konkursami fotograficznymi też nie jest źle. Ten, o którym napisałem, to jakiś przedziwny wyjątek :)) PS. Żurawie, to wyjątkowo eleganckie ptaki i to one powinny być bohaterami klasycznych baletów, a nie jakieś tam spasione nieme:)))

      Usuń
  6. Może organizator czekał na selfie Ktosia w pełnym rynsztunku ze statywem nonszalancko przerzuconym przez jedno ramię z dyndającym na szyi i plecach sprzętem (aparaty, obiektywy i te inne duperele) i dzierżącym w drugiej ręce czatownię marki "Adam Słodowy" :)))) oraz selfie w bieliźnie termo-wodo-pochłaniajacej wonie wszelakie :)))

    A ja jeden konkurs fotograficzny wygrałam :))) I była to fotografia prawie przyrodnicza :))) bo dotycząca powodzi w 1997r we Wrocławiu....rozlewisk było wtedy u nas dostatek i powiększył się stan rzek a raczej Odra zyskała kolejne koryto :) Konkurs był lokalny i nagroda prawie żadna, ale sława zdjęć za to.....ech, to se ne wrati....

    Też bym tak chciała umieć biegać po wodzie :))) Żurawie piękne!!! Zazdroszczę bliskości !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam już nie wiem:) Byłem świadkiem całej tej kołomyi i początkowo nawet mnie to bawiło, co objawiało się głównie dawaniem cennych (:)))) porad, dokładnie w typie, który opisałaś :))) PS. Wygranej gratuluję, choć okoliczności już chyba mniej :))

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. I pewnie jeden taki się znalazł i nagrodę za wszystkie trzy miejsca capnął:)))

      Usuń
  8. Ja na swój pierwszy konkurs musiałem mieć odbitki w odpowiednio dużym (kosztownym) formacie, do tego oryginał zdjęcia w JPG (tłumaczyłem że jeśli już to RAW, ale nie kumali w czym różnica), dane exif i bodajże trzy formularze wydrukowane i wypełnione...
    Załapałem się na jakieś tam nagrody, finansowo byłem ciut "do tyłu" ale splendor mi w oczach własnych wzrósł (większość znajomych i ... żona zasadniczo to olali) - główną nagrodą dla mne był bilet na okaziciela jaki otrzymałem w ramach delegacji (bo energetyka jak wiadomo stawia na ekologię i wszelkie prawie inicjatywy personelu w tym zakresiemmogà liczyć na przychylność) dzięki któremu mogłem przez kilka dni włóczyć się po kraju za darmo kolejami... och to były piękne chwile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale tak jak napisałem wyżej, moje odbitki zgubiono, a mnie - mówiąc wprost - olano. Ty przynajmniej dostałeś ten bilet, a ja - figę z makiem :)))) PS. Tak, czy siak chyba wezmę udział w opisanym przeze mnie konkursie. Mam cały rok na przygotowanie kilku tomów opisów, więc już czuję się wygrany :)))

      Usuń
  9. To jest świetny sposób na delikatną eliminacje konkurentów. Pewnie w końcu okazało się, że gość wysłał trzy własne foty, a ponieważ nikt inny nie miał cierpliwości by spełnić warunki, sam zgarnął całą pulę :))) Żurki super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Grażyna:) Kto wie, może masz rację. PS. A tak przy okazji. Nie chciałabyś wziąć udziału w moim Wielkim Konkursie? Potrzebuję skanów metryki, wszystkich świadectw szkolnych, opinii z miejsca pracy i zamieszkania (może być od sołtysa) oraz życiorysu w formie monografii. Jeżeli masz ochotę, możesz przysłać też jakieś zdjęcia, ale to akurat nie jest wymagane!

      Usuń
    2. W takim razie czekam na dokumentację :))

      Usuń
  10. Jedyny konkurs w którym uczestniczy łam nie był fotograficzny (choć mam nadzieję że są konkursy fotograficzne dla ślepców). Był historyczny i zmusił mnie do udziału w nim mój nauczyciel historii. Przegrałam sromotnie i na tym zakończyłam działalność konkursową. Na szczęście nie musiałam wypełniać żadnego formularza, gdyż niezależnie od powodu, formularze są nie do przebrnięcia dla ludzi o słabych nerwach. Pocieszające w Twojej historii są zdjęcia na zakończenie. Piękna jest seria trzech (chyba) pierwszych, choć czepnę się że brakuje jej zakończenia. Zastanawiałam się nad nim: pobiły się, dogadały się, poszły na wódkę?? Te odrzutowce startujące na wodzie też wspaniałe. I podoba mi się jeszcze bardzo-bardzo portret żurawia z nóżką wysuniętą ku przodowi. A tan naprawdę to chyba nóżka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem podobnie, tyle tylko, że z biologii i nie raz, a co roku :) Co do zakończenia tej historii, to wszystko rozeszło się po gnatach. Nie było jakiejś spektakularnej bójki, a towarzystwo pogodziło się i, co widać na kolejnych fotkach, wspólnie zajęło się konsumpcją:) PS. Tak, to jest NÓŻKA, cokolwiek by to miało przypominać:)))!

      Usuń
    2. Eee to widać że nóżka. Ja tylko nieudolnie chciałam powiedzieć że ze względu na ową nóżkę to zdjęcie takie mi się ładne wydało

      Usuń
    3. To nie można było tak od razu? Ja się tu rumienię, a to jednak nóżka :)))

      Usuń
  11. No i kto by wpadł na to, że w konkursie fotograficznym chodzi o ... opisy? Hehe! Świat oszalał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nie wpadł:) Jak jednak widać są tacy, co wpadają i, swoją drogą, bardzo jestem ciekaw, po diabła im te wszystkie informacje?

      Usuń
  12. Zdjęcia wymiatają. Majestatyczne ptaki i idealne, nienarzucające się kolory tła. To musiał być spektakl! Zazdroszczę, że mogliście obserwować coś takiego. Opowieść o konkursie bardzo zabawna i do złudzenia przypomina mi przetargi ogłaszane przez różne firmy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Grzegorzu:) Siatka i norweskie czapki zadziałały, ale i tak mamy potężny niedosyt. Spróbujemy jeszcze poczatować, choć wątpię, żeby nam coś z tego wyszło. PS. Swego czasu byłem panem kierownikiem, więc doskonale wiem, jakie cudeńka skrywa ustawa o zamówieniach publicznych :)))))))

      Usuń
  13. Nieźle z tym konkursem ;). Żurawie super!

    OdpowiedzUsuń
  14. I dlatego będziemy obchodzić go szerokim łukiem :))) Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń