środa, 8 marca 2017

Migawki z terenu XXIII,

Wpadłem z tymi Gruzinami, jak - nie przymierzając - przysłowiowa śliwka w kompot na bazie śliwowicy. Tak to już jednak bywa, że czasem człowiek chlapnie coś w dobrej wierze, a Pani Przyroda owo chlapnięcie w świat poniesie. Oczywiście solennie obiecuję, że wkrótce sprawę wyjaśnię, ale uwierzcie mi, że to nic spektakularnego. Ot, taka szutka niewinna, choć kwestia - w kontekście, której owa szutka zaistniała - już taką niewinną nie jest!
W tym poście miały być żurawie (będą w następnym), ale nie może być przecież tak, że dwa gatunki zawłaszczą całą wiosnę. Marzec, to przecież nie tylko gęsi i wspomniane klangorowate. To także inne, tak często nieludzko pomijane w sieciowych mediach - zwierzęta.
Tyle tylko, że nie o tym jest ten post.
Jak się tak najgłębiej zastanowić, to w przypadku fotografii przyrodniczej, wszyscy sfotografowali już wszystko. Wyjątkiem są, być może, organizmy żyjące gdzieś w czeluściach Rowu Mariańskiego, ale i w tym przypadku głowy bym nie dał, że jakiś na wpół oszalały trylioner, nie sfinansował już takiej ekspedycji i fajne foty ekstremalnie przydennych stworów, posiada. Poza jednak tego typu przypadkami, uzbrojony w aparat i chwytne kciuki Homo Sapiens dopadł już - czy nam się to podoba, czy nie - prawie każde, żyjące na Ziemi stworzenie.
Czy sfotografowanie wszystkiego oznacza zatem koniec fotografii przyrodniczej? No cóż. Raczej nie sądzę, że w sytuacji, gdy ten ponury fakt, dotrze wreszcie do zbiorowej świadomości fotografów przyrody, wszyscy oni porzucą sprzęt i popełnią zbiorowe samobójstwo lub - co gorsza - wyjadą do Warszawy. Myślę tylko, że definitywnie zakończy się era fotografowania samych zwierzaków, a rozwinie - fotografowanie wyjątkowych i ekstremalnych sytuacji. 
Weźmy takiego jelenia. Ma go w swoim archiwum zdecydowana większość fotografujących przyrodę, czyli kiepsko. Ale wystarczy pstryknąć fotkę kolorystycznie zdeformowanego przedstawiciela płowych na tle dorodnej biedronki-endemitki z lasku pod Białymstokiem i już jest lepiej.
Kogo dziś interesują fotografie kruków? Nikogo. Można temu jednak zaradzić w bardzo prosty sposób. Wystarczy, by na zdjęciach rzeczone kruki wcinały coś, co przed śmiercią figurowało w Polskiej Czerwonej Księdze w kategorii EXP lub w ostateczności - CR i już ludziska rzucają się do lajkowania.
Podobnie będzie z każdym innym zwierzakiem. Łoś o zachodzie słońca na turzycowisku? Nuda, nuda i jeszcze raz nuda! Łoś o zachodzie słońca na płonącym turzycowisku? O! To nawet fajne!
Mam tylko nadzieję, że wszystko to nie pójdzie jeszcze dalej i nie doczekam czasów, w których na wystawy fotografii przyrodniczej będą wpuszczani wyłącznie dorośli, a i to tylko ci o wyjątkowo mocnych nerwach.

PS. Poniżej wiosenne dokfotki nieptaków i ptaków. 











45 komentarzy:

  1. No i fajnie, jak mawia reklamowy pan trener. Najfajniejsze jelenie z cieniami gałązek i niezdecydowana trójka na ostatnim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mi te jelenie zanikają w tle, ale cieszę się, że przynajmniej zdybałem je jeszcze z porożem:) Co do trójki, to nie jest to niezdecydowanie, a raczej rozterka po przegranym wyścigu z żurawiami:)))

      Usuń
  2. Cudne migawki ... naprawdę cudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zwłaszcza, że xoś dawno Cię tu nie było :))))

      Usuń
  3. W sumie to np zdjęcia kruków rozdziobujących fotografa, wykonane samojebką, miały by szanse na nagrodę World Press Photo...

    Albo zdjęcia gŁOŚa po pobudce za pomocą budzika sprzężonego z kubłem wody... choć te mogły by być zbyt drastyczne nawet dla odbiorców 21+...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kruki OK, ale w przypadku gŁosia, to raczej ja byłbym bohaterem zdjęcia. Niestety raczej martwym :)))))

      Usuń
    2. Jestem zdecydowanie za tymi krukami i fotografem :-)

      Usuń
    3. Ja też, pod warunkiem, że to nie ja będę tym fotografem:) Choć trzeba przyznać, że śmierć piękna!

      Usuń
  4. Ależ żeś tymi jeleniami przysolił Kolego! I z drugiej mańki kaczkami co aż świecą na tle przedwiosennych burości. I co lecieć mam po jakąś mrożonkę, coby opuchliznę zmniejszyć??? Ale nie zgodzę się z ogólną tezą o sfotografowanych wszystkich zwierzętach. Zapewne 157 odmiana genetyczna komara widliszka nie jest fotograficznie zarchiwizowana:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przysoliłem?! To raczej one przysoliły (i prawie przypieprzyły!) pokazując się nagle tuż przy trasie średnio szybkiego ruchu! Tylko te kaczki pozostały niewinne, jako te dzieci Peruna:))))) PS. Co do widliszka. A skąd wiesz, że wspomniany (i niestety nieznany mi z imienia i nazwiska) trylioner nie trzasnął już takich fot i to nie jakiejś głupiej 157, a 158, 159 i nawet 160 odmiany?!

      Usuń
    2. Bo moje ostatnie wieści mówią że tych widliszkow to coś tak 146 odmian jest co pozwoliło mi trochę w maliny o nieznanym genetycznie profilu cię wpuścić :)

      Usuń
    3. Z całym szacunkiem, ale dziś jest 146, a jutro będzie ich cztery razy więcej, gdyż nie po to ekspedycje naukowe z całego świata eksplorują widliszkowe dżungle, żeby zatrzymać się na tak nędznej liczbie. Pyskuję, gdyż wczoraj podciągnąłem się z entomologii dzięki kol. Stanisławowi :)))

      Usuń
  5. Zdjęcie wilków rozszarpujących grubego myśliwego,to by było to :) Już widzę wygraną w konkursie Włodzimierza Puchalskiego w kategorii "sceny myśliwskie" a nawet może w kategorii " ruch" by coś zdobył he he .Eh rozmarzył się człowiek w te czwartkowe popołudnie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym tam obstawił kategorię "piękno". Oczywiście, gdyby wcześniej myśliwy popracował nad figurą w jednym z lokalnych klubów :))) A tak już na poważnie, to dowiedziałem się dzisiaj, że Napromek został zastrzelony w Niemczech. Tyle było starań, a wystarczył jakiś jeden, przepraszam za określanie, skurwiel!

      Usuń
    2. Najgorsze jest to że my chronimy,dbamy i wydajemy na to nasze pieniądze z podatków. A taki sobie myśliwy,mający to za przeproszeniem w doooopie,chcąc zaspokoić swoje próżne ego,strzela. Eh szkoda pisać,bo niezła wiązanka by poszła w ich stronę.

      Usuń
    3. Az sprawdziłam kim jest a raczej był ów Napromek......bo w Napromku często bywałam a to niezbyt popularna nazwa.....no i niestety już wiem :( Ja to chyba nienormalna jednak jestem, bo wilków to mi tak bardzo szkoda.....

      Usuń
    4. Paweł: Niestety masz rację. Najgorsze jest to, że wilk miał obrożę, więc z daleka było widać, że to osobnik na specjalnych prawach. Niemieckojęzyczni mają jednak z nimi jakiś dziwny problem. Kilka lat temu austriacka prasa obwieściła, że pojawił się u nich pierwszy wilk po wielu latach. Efekt? Nie żył już po tygodniu.

      Usuń
    5. Wratiska: Imię dostał po Ośrodku. Kręcił się jakiś czas po Warmii i Mazurach i coś go podkusiło, żeby pójść do Niemiec. Strasznie szkoda zwierzaka. PS. Jesteś w 100% normalna, każdy, kto choć trochę rozumie przyrodę, lubi wilki:)

      Usuń
  6. Jeśli o mnie chodzi wystarczą mi zwykłe fotki zwierząt w zwyczajnych sytuacjach, bo piękno takiego jelenia, gęsi w locie czy nawet zwykłej kuropatwy na obrzeżach parku miejskiego niezmiennie mnie zachwycają. Kot niosący w pysku mysz jest dość makabryczny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę podobnie, ale taka tendencja jest niestety coraz bardziej widoczna. Mam jednak nadzieję, że miejsca starczy i dla dinozaurów fotografii przyrodniczej, czyli i dla mnie :))))

      Usuń
  7. Jak tam jest śliwowica, to nie jest Ci tak źle. ;)
    Poza tym się nie zgadzam. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko już było, natomiast na drugi rzut okazuje się, że to wcale nie szkodzi. Bo pewne rzeczy nas nie znudzą. Mimo że wszystko już było w literaturze, w życiu i w przyrodzie. Ktoś się z kimś pobił, ktoś kogoś pokochał, ktoś zginął młodo, inny żył długo, była już i zima, i wiosna, ile razy widzieliśmy pączki albo jelenia (no, akurat ja osobiście jelenia na żywo nigdy nie widziałam, ale nie o to chodzi) i zawsze nas wprawiają w podziw. Nie chodzi o to, żeby ciągle było coś nowego, tylko o to, żeby było w tym piękno i prawda. I jeżeli zdjęcie z kaczką zrobi ktoś, komu uda się to piękno i prawdę uchwycić - to możemy oglądać tysiące takich kaczek i nie muszą być wcale z rowu marsjańskiego.

    Oczywiście jest też grupa ludzi, którym się wydaje, że nie można się powtarzać. Malują wtedy nosy na policzku a oczy na czole, ale ja myślę, że to długo nie przetrwa, nawet jeżeli jest niebieskie.
    Jest też całkiem spora grupa, która lubi ekstrema, ale nie są to fani fotografii przyrodniczej, tak myślę. Są to fani walk gladiatorów, albo podziwiania głów wbitych na pal, czy publicznych egzekucji, wypadków samochodowych i różnych reality show - i dla nich jest całkiem potężny przemysł od tysięcy lat.
    Oczywiście, wszyscy lubimy też od czasu do czasu białą biedronkę obejrzeć, ale nie jest to główny nurt. No, rozpisałam się, ze Sparty to by mnie chyba wywalili za brak lakoniczności, ale mnie wystraszyłeś tą Warszawą. I że zostaniemy się bez kaczek i bez Gruzinów. :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Przyrodo Jedyna, to chyba najdłuższy komentarz w mojej tzw. karierze :)) Na przekór odpowiem bardzo krótko: Zgadzam się z Tobą w 20000000%, gdyż właśnie w tym celu napisałem ten post!

      Usuń
    2. Oj tam od razu spryciarz:) Po prostu nie chciałem powtarzać po Tobie, a musiałbym, gdyż myślę dokładnie tak samo. Co prawda myślimy gdzieś tam w skrytości ducha o czymś spektakularnym, ale i tak widząc to co akurat jest w przyrodzie (choćby nawet wyprostowanego, jak tyka grochowa żurawia) zapominany o spektakularności i pstrykamy z nieukrywaną radością :))))

      Usuń
    3. Bo ten żuraw jest wieczny.
      Ale swoją drogą, przymus pstrykania to też ciekawy temat. Już poza przyrodą nawet. Co niepstryknięte, to nie istnieje. :)

      Usuń
    4. Ano jest:) PS. To nie tak. Większość z nas zaczynała od ptasiarstwa, a dopiero później zaczął się czas fotografowania. To znacznie trudniejsze, gdyż wymaga zbliżenia się do zwierzaka na znacznie mniejszą odległość, ale w zamian daje znacznie więcej satysfakcji. Poza tym pamięć jest zawodna, a miło w listopadowy wieczór o 15.00 popatrzeć sobie na tokujące bataliony ze świadomością, że było się nieopodal :))

      Usuń
  8. Podglądam, oglądam i podziwiam :) piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Jago! Zapraszam zdecydowanie częściej :))

      Usuń
  9. Witaj, Wojtku.

    Myślę, że nie będzie tak tragicznie :)

    Zastanawiałam się kiedyś, skąd u różowych króliczków z baaaardzo długimi nogami te figlarne ogonki. Obejrzałam sobie u Ciebie trzy ostatnie zdjęcia i już chyba przeczuwam źródło inspiracji :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leno, te ogonki, to ... nie ogonki:)))) Ogonek sarny, to trochę taka podróbka lisiej kity, którą ledwie co widać. To co widzisz, to tzw. talerz, czyli ... po prostu tyłek :)))

      Usuń
    2. Wojtku, wiem. Ja leśna dziewczyna jestem. Po prostu ta puchata, kolista biel o wiele bardziej przypomina ogonki playboyowych króliczków niż zajęcze omyki :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc, aż tak dobrze nie orientuję się w anatomii playboyowych królików:))) Muszę zatem nadrobić braki, choć raczej poczekam z tym do kolejnego wyjazdu gŁosia :))))

      Usuń
  10. A ja tam jestem zwyczajna i zwyczajność najbardziej lubię :)))) Ot taka krzyżówka, przepiękna po prostu i aż świecąca tym szmaragdem, albo jelenie cienie czy cienie na jelenie....
    Mogę godzinami leżeć na łące i gapić się na chmury, albo patrzech na zwierzynę wszelaką i słuchać ptasich treli......mogę, tylko jakoś czasu ciągle brak, więc oglądam w miedzyczasie zdjęcia :)))
    Wiecej takich !!! A migawki piekne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Post był nieco prowokacyjny, więc tym bardziej cieszę się, że tyle osób myśli tak, jak ja:) PS. Mam nadzieję, że będzie więcej.

      Usuń
  11. A ja tak trochę z innej beczki, chociaż w temacie przyrodniczym. Od kilku lat prawie codziennie pojawiają się u mnie na ogrodzie bażanty , sztuk 2 . W jakim celu one do mnie przychodzą, nie wiem , ale zaczynam się obawiać, że w związku z wizytą bażantów minister do mnie przyjdzie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychodzą, bo czują się bezpiecznie i pewnie dodatkowo masz w ogrodzie coś, co lubią przekąsić. Minister nie przyjdzie, gdyż gustuje w hurcie, a nie w detalu:))))

      Usuń
  12. Wojtku, nie zamartwiajmy się, ponieważ zawsze znajdą się odbiorcy uwielbiający naturę w jej czystej postaci, resztę pomińmy milczeniem. Podobnie rzecz dzieje się z ludźmi. Już nie wystarczy zwykła fotka. Ostatnio furorę robi zdjęcie człowieka, który siedzi przed ekranem i je. Z tego jest sławny. No, cóż, z gustami nie ma co dyskutować. Taka sława nie potrwa długo, a nawet ślad żaden po niej nie zostanie.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro, ta reszta to niestety 99% tzw. odbiorców. Popatrz, co wygrywa World Press Foto. Wojna, wojna i ewentualnie jakiś kataklizm. Nawet w dziale "przyroda" szybciej znajdziesz zdjęcia ofiar kłusowników w Afryce, niż cokolwiek innego. Ludzie chcą krwi i tyle. Rzym się się niestety nie skończył.

      Usuń
  13. Strasznie nudne te fotki - brak pożarów i wybuchów. Podoba mi się tylko przedostatnia, na której sarna skacze i usiłuje przegryźć tętnice żurawiowi w locie - to jest dobre i nadaje się do telewizji. A tak w ogóle - jak zwykle dobrze powiedziane :-) I pokazane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zrobisz? Usiłowaliśmy podpalić z gŁosiem żurawiową łąkę, ale nic z tego nie wyszło (za dużo wody), zaś próba rozjechania saren samochodem zakończyły się koniecznością wezwania pomocy drogowej. Blog musi żyć, więc ze wstydem wrzucamy ten nudny szajs :)) PS. Muszę kończyć, bo za chwilę spróbujemy podłączyć dwa akumulatory pod żeremie ...

      Usuń
  14. Wszyscy mają już jelenia? To tylko ja go nie mogę dopaść? Tropy jeleni zimą u siebie na wsi widziałem, ale żywego jelenia nigdy. Więc nie było szansy sfotografować. Trochę inny problem mam z żurawiami. W okolicy jest ich sporo, ale nie mogę się do nich podkraść na tyle blisko, aby pochwalić się dobrym zdjęciem. Przez ile traw ja już się przeczołgałem na próżno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jelenie zapraszam na Warmię:) Trochę ich tu jest o czym łatwo przekonać się np. w czasie rykowiska. Żurawie, to szczęście, podjazd lub jakakolwiek czatownia. Jeżeli znasz miejsce, w którym pojawiają się w miarę regularnie wysyp trochę kukurydzy, zamontuj siatkę i ... powodzenia:)

      Usuń
  15. Ciekawie to tu jest bez dwóch zdań więc na razie nie widzę potrzeby fotografowania żonglujących nietoperzami niedźwiedzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Szczepan, choć te nietoperze - przyznam - kuszą :))

      Usuń
  16. Może z tą fotografią nie będzie aż tak źle... A na Twoich zdjęciach wiosnę czuć.

    OdpowiedzUsuń