Po powrocie z Doliny na jakiś czas zaniechaliśmy
terenu. Praca, dom i nowy sublokator - Fiodor Wojciechowicz Iwaszko (siedzący
teraz obok laptopa i udający, że współtworzy blog, a tak naprawdę kombinujący,
jak wyłudzić kolejną porcję wątróbki), to wszystko
spowodowało, że pozalegaliśmy w pieleszach. Do tego w przyrodzie dzieje się niewiele, a już na pewno nie
tyle, żeby pojechać, pstryknąć coś niewyraźnego zza krzaków i udawać, że to
fotografia przyrodnicza.
Wiem jednak, że ten stan nie potrwa
długo. Ba. Wiem nawet to, że niezależnie od klimatycznych okoliczności,
ruszamy w najbliższy weekend. Niech mży, pada i duje. Niech siąpi, kapuśniaczy i śnieży. Tak, czy siak jedziemy. A wszystko to
dlatego, że jak głosi znane powiedzenie: chłop (i
baba!) z przyrody wyjdzie, ale przyroda z chłopa (i z baby!) – nigdy.
A zatem ruszamy. Tym razem do lasu, bo
rozległe przestrzenie już były i za miesiąc będą ponownie. Do lasu,
gdyż trochę stęskniliśmy się już za dzikami i przydrożnymi łańkami. Za śródleśnym
bajorem, po którym pływają łabędzie krzykliwe. Za liniami oddziałowymi, które udając ścieżki, oddzielają
poszczególne, leśne zakamarki. Za uładzoną, ale jednak przyrodą.
Tak naprawdę po głowie chodzą nam teraz bobry. Jeszcze dwa lata temu fotografowaliśmy je w Dolinie, gdy w styczniowe popołudnia wychodziły z przerębli w celu uzupełnienie zapasów. W tym roku wody jest mało, więc nasze stare miejsca są niemal całkowicie opustoszałe. Spróbujemy więc dopaść te gryzonie tu na Warmii. Co prawda ostatnio wydano na nie ogólnopolski wyrok śmierci, ale myślę, że nie zrobiło to na nich większego wrażenia.
Tak naprawdę po głowie chodzą nam teraz bobry. Jeszcze dwa lata temu fotografowaliśmy je w Dolinie, gdy w styczniowe popołudnia wychodziły z przerębli w celu uzupełnienie zapasów. W tym roku wody jest mało, więc nasze stare miejsca są niemal całkowicie opustoszałe. Spróbujemy więc dopaść te gryzonie tu na Warmii. Co prawda ostatnio wydano na nie ogólnopolski wyrok śmierci, ale myślę, że nie zrobiło to na nich większego wrażenia.
W tzw. międzyczasie poporządkowałem trochę dyski i znalazłem sporo niepublikowanych dotychczas zdjęć. Szkoda, żeby zalegały mroczne, cyfrowe czeluście, więc zanim pokażę coś bardziej aktualnego, będę wracał do tych, lepszych przyrodniczo chwil. Tym razem - kszyki, czyli ptaki dla mnie szczególne. Już wiele razy pisałem, że ich beczenie, to obok
żurawiego klangoru i czajczego kwilenia, najważniejszy sygnał, że wiosna już jest. Nie, że wpadła przelotnie, mamiąc chwilową odwilżą, tylko że zagnieździła się na dobre.
Tymczasem cieszmy się, że przeklęty listopad odchodzi właśnie precz. Grudzień, to potencjalny śnieg, zapowiedź dłuższego dnia, nadbiebrzański sylwester i kilka tygodni do wiosny.
PS. Jeżeli ktoś miałby ochotę zrobić coś dobrego przed Świętami, zachęcam do zajrzenia i nie tylko, pod ten link http://www.kneziowisko.pl/rezerwat-niedzwiadkow-koala
Tymczasem cieszmy się, że przeklęty listopad odchodzi właśnie precz. Grudzień, to potencjalny śnieg, zapowiedź dłuższego dnia, nadbiebrzański sylwester i kilka tygodni do wiosny.
PS. Jeżeli ktoś miałby ochotę zrobić coś dobrego przed Świętami, zachęcam do zajrzenia i nie tylko, pod ten link http://www.kneziowisko.pl/rezerwat-niedzwiadkow-koala
Nosił kszyk razy kilka, ponieśli i kszyka. Co prawda poniższe zdjęcie jest dramatycznie nieostre (jastrząb zaskoczył mnie całkowicie), ale dosadnie pokazuje, jaka jest ta nasza Pani Przyroda. Fotografowałem tego kszyka przez kilka minut, na sekundę odwróciłem wzrok od aparatu i ... było po zdjęciach.
...i po kszyku :-(
OdpowiedzUsuńAha, czyli Czechosłowacki ma kumpla Fiodora ;-)
Ma i na razie nie wiem, czy stety, czy niestety)
UsuńUwielbiałem patrzeć na te długonogie i długodziobe, gdy byłem jeszcze w podstawówce. Chodziło toto po zmeliorowanych łąkach, które niegdyś były bagnami, u źródeł Orza. Te łąki to były tzw. Ostróżeńskie Biele, między Ostróżnem, a Krajewem. Przypuszczam teraz (gdy już jestem nieco mądrzejszy), że to były resztki niegdysiejszych stad ptactwa bagiennego sprzed melioracji?. Po kilku latach już ich nie spotykałem w tamtych okolicach. A teraz to już chyba nie będzie o czym mówić, bo ten teren przetnie nowa ekspresówka i krajobraz tam bardziej przypomina Księżyc niż bagno. Z drugiej strony przyroda często zaskakuje i kto wie, czy tam się jakiś ciekawy biotop nie wytworzy? Obok takich inwestycji budowane są wszak jakieś rowy i zbiorniki odwadniające, a te prawie zawsze przyciągają jakieś stwory! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno wrócą czajki. Czajka, gdzie masz jajka?! Też ciekawe ptaszki - udawały zranione gdy się blisko gniazda przechodziło - stąd można było się domyśleć gdzie te jajka. :)
Gdy się je cierpliwie obserwowało, to można było zauważyć gdzie siedzę na gnieździe. Jaja były prawie nie do zauważenia. Ale najbardziej maskujące się były biegające pisklaki. Gdy taki przycupnął, to dopóki się nie poruszył, nie było go widać! :)
Ech, czasy! :)
Jeżeli melioracje nie były zbyt gruntowne, to punktu widzenia ptaków nie było źle. Siewkowce, a więc te długonogie i długodziobe lubią miejsca podmokłe, ale nie do przesady, bo w końcu to nie bociany:)) Co do ekspresówki, to szczerze wątpię, żeby w jej pobliżu pojawiało się coś ciekawego. Te zbiorniki odwadniające są dla ptaków równie interesujące, jak sama droga:) PS. Czajek na szczęście przybywa, bo było już nieciekawie. PS.2. Bardzo namawiam na wiosenny wypad w Dolinę Biebrzy. Jeżeli będzie choć trochę wody, długonogich na 100% nie zabraknie. W razie potrzeby służę namiarami:)
UsuńWielkie dzięki za linka - może ktoś kliknie i zareaguje?
UsuńNad Biebrzę, powiadasz? Wybierałem się nie raz, nawet kiedyś ponton na spływ kupiłem. Czekał parę ładnych lat, aż go wreszcie myszy pogryzły! Później połatany od biedy służył do pływania po Giełczwi dzieciakom, w końcu go ktoś ukradł. A Biebrza czeka - może kiedyś? :)
Mam nadzieję i absolutnie nie ma za co, gdyż to Wam trzeba podziękować. Wiosną ponton na nic się nie przyda. Jeżeli nie fotografujecie ptaków, to rozlewiska najlepiej oglądać z dróg, grobli i punktów widokowych (dlatego wyjazd można spokojnie potraktować, jak wycieczkę rodzinną). Do tego jest jeszcze twierdza i kilka innych, wartych odwiedzenia miejsc. Jeżeli zima będzie wreszcie śnieżna, może być ciekawie:)
UsuńFajnie jest przypomnieć sobie, że była wiosna, lato. Ja się zasadzę na kszyka wiosną, bo w tym roku był, widzieć chyba nie widziałam (dwie marne foty), ale słyszałam beczenie:)) Na bobry wyrok wydano, ale nie na te leśne, a poza tym myśliwych mamy takich, że żadnemu nie chce się zasadzać na bobry, a bóbr do ambony nie przyjdzie, więc jasno widzę.
OdpowiedzUsuńNa kszyki najlepiej zasadzać się późnym latem i jesienią na przelotach, sama wiesz, gdzie:) Wiosną polecam Biebrzę, przynajmniej do czasu ostatnich, płotowych kołków. PS. Bobry są bezpieczne, bo nikomu nie opłaca się na nie polować, a i nie jest to takie proste. Gorzej, jeżeli ministerstwo znajdzie jakiś bat na łowczych. Wtedy może być różnie.
UsuńNo wszystko ładnie, pięknie .. ale ja się pytam gdzie zdjęcia Fiodora Wojciechowicza Iwaszko, bo domyślam się, że to jakiś zwierz. W końcu to blog o fotografii przyrodniczej a zdjęć nowego zwierza brak , nieładnie ;)
OdpowiedzUsuńPS Biedny kszyk :( tak się lansował do zdjęć, że niebezpieczeństwa nie zauważył.
Mam nadzieję, że jeszcze długo nie osiągnę etapu zamieszczania w internecie zdjęć kotków:)))) Kiedy to jednak nastąpi, sam zgłoszę się do zakładu zamkniętego:) PS. Taki los prących na szkło:)
UsuńA ja akurat wczoraj tłumaczyłem moim zadaniem z polskiego że kszyk to nie wrzask pisany z ortem...
OdpowiedzUsuń(Debil Android poprawia mi "kszyk" na "język" a "ortem" na "octem"... dajcie mi durnia co ten skrypt pisał...)
WORD też podkreśla i blogger także. Ciekawe, że pszenica przechodzi, ale już kszyk - nie. Może warto wysłać programistów na szkolenie z ptaków? :))))
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńMorał z ostatniego zdjęcia aż "kszyczy": Zawsze zachowuj maksymalną czujność ;)
Mogę Wam dać namiary na bardzo bobrowe miejsce. To znaczy - jeszcze we wrześniu tego roku było bobrowe i mam nadzieję, że takim pozostanie .
Pozdrawiam :)
W świecie przyrody, czujność to pierwsze, drugie i trzecie przykazanie:) W tym roku straciliśmy już kilku modeli, którzy byli zbyt mało uważni. PS. Bardzo chętnie, ale to pewnie daleko od Olsztyna :)
UsuńKszyk to mój niespełniony jak na razie model fotograficzny,piękny ptak,jeszcze go dorwę :) Listopad odszedł,dzisiaj już grudzień i zaczęło padać:)znowu nadeszła zima. A co to za zwierz kryje się pod nazwą Fioder... ?
OdpowiedzUsuńPaweł, chcesz i masz. Przyjedź jesienią do naszych czatowni i model się spełni. Są tam zawsze, choć nie zawsze chcą pozować:) Fiodor to bestia z gatunku kotowatych :))
UsuńSuper fajne są te długodziobo-długonogie. I na zdjęciach jest słońce. Po listopadzie to jak jakaś abstrakcja.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, co znaczy, że fajne są (ptaki, a nie fotki)! Listopad, to w ogóle jakaś porażka pogodowa. I pomyśleć, że właśnie w tym miesiącu się urodziłem:)))
UsuńWojtku, zdjęcia ptaków niewiarygodnie piękne, dramat kszyka znakomicie uchwycone.
OdpowiedzUsuńDziękuję, jak zawsze i zawsze, w ptasim imieniu:)
Usuń