W ubiegłym tygodniu pojechałem odwiedzić przyjaciela, którego czasowo rzuciła narzeczona, gdyż zapragnęła pośmigać na nartach zjazdowych, gdzieś po słowackiej
stronie Tatr. Z uwagi na fakt, że był to wtorek obyło się bez szaleństw, które zazwyczaj towarzyszą piątkom i środom. Ot posiedzieliśmy
sobie spokojnie w kuchni, poddziergiwując wodery z wełenki, popijając herbatę
z dodatkiem korzenia chrzanu i nucąc rzewną pieśń o powiatowej dziewczynie, która otruła się z powodu niespełnionej miłości
do account managera z Białołęki.
Nie wiem, czy był to skutek działania zawartego w chrzanie izotiocyjanianu allilu wzmocnionego teiną,
czy też rzeczonej pieśni, a zwłaszcza jej ostatniej zwrotki …
Pod biało brzozo jo pochowali
W glebie, co szóstej była klasy
I tak oto nieszczęsna w te jedne sekunde
Zarzewiem się stała biomasy.
Ref. Hop, hop, dziś, dziś. Basetle! Od ucha!!
… ale nagle wzięło nas na reminiscencje,
a konkretnie na wspominki o rybałce i pokrewnych sposobach pozyskiwania darmowego
wyżywienia w przyrodzie w - trudnym gospodarczo, niestabilnym społecznie, ale jakże twórczym - przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego stulecia.
Część
czytelników tego bloga pamięta zapewne, że był kiedyś taki czas, gdy nasze rzeki,
jeziora, strugi i glinianki pełne były jazgarzy, szczeżui, piskorzy i grzybieni, a słowo „rak”
kojarzyło się zazwyczaj z pyszną kolacją na świeżuteńkim powietrzu, pośród ludzi ubranych
na wesoło, a nie z niskobudżetowym obiadem w tanim lokalu, pośród ludzi
ubranych na czarno.
I o
tym właśnie rozmawialiśmy, podczas wspomnianego, wtorkowego paraweekendu i łzy - jak
grochu ziarna - płynęły nam po twarzach, a zwłaszcza mojemu przyjacielowi,
gdyż jest ci On ode mnie - jakby nie liczył - o dobre półtora roku, starszy.
3 od dołu >
OdpowiedzUsuńZnaczy 4 sorry w trakcie terapii jestem
OdpowiedzUsuńchociaż 3 też bardzo dobre, absolutnie
OdpowiedzUsuńMiło mi, że wpadłaś i to podczas tak ważnego etapu w życiu, jakim jest niewątpliwie terapia. A może jednak skusisz się na małe piw ... Przepraszam, żartowałem!
UsuńDomniemywuję /czy domniemywam?/ że w związku z powyższym wszystkie żubry się na Was pogniewały, albowiem odeszły w siną dal pokazując swoje zacne tylne części ciał....uprzednio wytarzając się ze śmiechu...
OdpowiedzUsuńUprasza się jednocześnie o wpisanie w odpowiednim miejscu mojego nowego, jeszcze beznadziejniejszego bloga.
:-)
Jakbyś tam była z tym tylko wyjątkiem, że nawet im wargi nie drgnęły. To wyjątkowo ponure zwierzaki i pewnie stąd powiedzenie "śmiej się, śmiej, a nigdy żubrem nie zostaniesz" :) PS. Zrobione!
UsuńAle figlowałeś z żubrami, a odwracasz uwagę jakimś rybołowiectwem:-)
OdpowiedzUsuńRyby wspominasz, a jabłka? Gdzie te dawne odmiany, każda o innym zapachu i smaku, teraz nie wiesz czy to jabłko, czy inna wydra...
Tak nas jakoś naszło od tych używek:)) Tam jabłka! Gdzie się dawne kurczaki podziały i inna, smaczna żywina?! Tak swoją drogą stare odmiany wracają, ale niestety w byle sklepie ich nie kupisz, gdyż większość łupią restauracje:)
UsuńCo prawda, to prawda, kurczaki w rękach się rozpadają, kroić nie trzeba, ser nie pachnie, a masło? Masakra nie masło!
UsuńTrzeba by wieś objechać lub samemu robić to i owo...
My na szczęście mamy źródełko, więc od czasu do czasu objadamy się tłustym twarogiem, jajkami i domowymi serami:)
UsuńNie wiedziałem, że korzeń chrzanu taką fajną łacinę w sobie zawiera. Muszę spróbować, bo też lubię doprowadzać się do stanu, kiedy "łzy - jak grochu ziarna" spływają mi po twarzy...
OdpowiedzUsuńA to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż chrzan szczególnie w łacinę zasobnym jest. Polecam, choć zastanawiam się, co by było, gdyby herbatę zastąpić ... nieherbatą i odczekać jakiś czas, żeby się przegryzło :))
UsuńZapewne wtedy cała góra lodowa by się wyłoniła!
UsuńAlbo i dwie :)))
UsuńWojciechu, ty to jednak nieodrodne dziecię podlaskie jesteś! Herbata z chrzanem? Z braku innych środkó zmieniających świadomość? No tylko tam ludziska potrafią takie wynalazki patentować! I jeszcze jaka piękna twórczość ludowo-ekologiczna z tego wychodzi! Zarzewiem się stała biomasy - to będzie mój ulubiony cytat miesiąca:) Do oglądania zaś nóżki zgrabne tego stada. Kształtne.
OdpowiedzUsuńŻeby być precyzyjnym, to jestem odrodnym pacholęciem pogranicza mazowiecko-podlaskiego, więc nie takie rzeczy się jadło, piło i śpiewało:)) Proszę Cię bardzo, zwłaszcza że jest teraz okres promocji i pierwszy miesiąc korzystania z cytatów jest całkowicie (tu mikrogwiazdka)) bezpłatny:))
UsuńGleba szóstej klasy też brzmi dobrze:) Zdjęć reszta do oglądania absolutnie.
OdpowiedzUsuńPewnie większość rolników byłaby odmiennego zdania, ale co tam:)) PS. Masz 100% racji z tymi galanty ... nóżkami!
UsuńTańcząca z Tatankami
OdpowiedzUsuńPodlaska Dziewica,
Zaprawiała się malinami
By mieć krasne lica.
Wtem nadszedł ją z zaskoku
Podlaski fotograf
Podrapał się po... boku
I rzecze - cyrograf!
Bym Diabłu podpisał!
I nie dbał o duszę
Byle Ci ... sfotografować lica!
Pozwolisz?! jak tuszę!
Na co ona muuuuu odparła
Chwost się w koło rozchwiał
Łeb na łapach oparła
A czar był się rozwiał
;)
Ps. Jestem uzależniony od chrzanu, chrzanię prawie wszystko ale herbaty z chrzanem nie piłem.
Wiedziałem! Wiedziałem, gdyż muszę przyznać, że to Ty zainspirowałeś mnie do pierwszej w moim życiu próby poetyckiej :)))) PS. Herbaty, to akurat nie polecam:))
UsuńTą herbatą z chrzanem to czuję się twórczo zapłodniony.. Zobaczymy co z tego się wykluje?. ;)
UsuńCzekamy zatem niecierpliwie na rozwiązanie! :))))
UsuńŚliczne dzikie krówki, że się tak wyrażę...
OdpowiedzUsuńNo, nie wiem czy się śmiać czy płakać z Twojego tekstu. Niby smutne to co piszesz ale jak się skupie na sposobie przekazu to mnie z głębi trzewi chichot wściekły wyrywa.
A herbaty z chrzanem nie piłam. Z imbirem piję. Chrzan uwielbiam. Muszę kiedyś w wasze okolice przyjechać na te żuberki i łosie...
Bardzo fachowo się wyraziłaś :))) Wściekły chichot przez łzy, to absolutnie akceptowalna reakcja. Zwłaszcza na Podlasiu:)) PS. Zapraszamy serdecznie, choć to aktualnie nie do końca nasze okolice, chyba że masz na myśli Polskę północno-wschodnią:)
UsuńOstatnie zdjęcie mnie pozamiatało, bardzo trafny dobór kadru. Pozostałe też świetne stłumiona masa rogów i kopyt budzi respekt.
OdpowiedzUsuńBo czegoś takiego nie uświadczysz na Warmii, Mazurach i Pomorzu:) Z tym respektem jest kłopot. Niby można podejść blisko, ale nigdy nie wiesz, gdzie jest ta niewidzialna granica i raczej nie kusi Cię, że to dokładnie sprawdzić:))
UsuńMożna wnioskować, że herbatka ma mocne działanie. :)) Niemniej jednak, ta piosenka... no cudna! "Zakrzewiem się stała biomasy", "W ziemi co szóstej była klasy". To również jak nic moje cytaty miesiąca. :))
OdpowiedzUsuńA zdjęcia żubrów równie zacne. Kilka szczególnie przypadło mi do gustu. Jakoś jeszcze nie wybrałem się "zapolować" na nie, ale z żubrami myślę, że akurat nie będzie większego problemu. :)
P.S. Wysłałem na priv na Facebooku, ale chyba pan jeszcze nie wyświetlił...
Dzięki Mateusz. Musisz sam spróbować:)) Z żubrami mogą być kłopoty, gdyż nigdy nie wiesz, gdzie ich szukać. Na szczęście mamy tam bardzo życzliwego kolegę, który zawsze pomaga w namierzeniu stada. PS. Rzadko zaglądam na FB, ale dziś zajrzę. PS.2. Jaki pan? Tu wszyscy jesteśmy na "ty" :)
UsuńTrochę głupio by mi było pisać na ''ty'' do kogoś, kto chodzi zapewne dwa razy dłużej po lesie, niż ja po świecie hahah. ;))
UsuńTo fakt, ale nie musisz się tym przejmować:) PS. Na priv niczego nie znalazłem.
UsuńWysłałem kilka zdjęć, u mnie wszystko jest, musisz/musi pan poszukać w starszych wiadomościach, albo wyślę coś nowego, to wtedy powinno pokazać się na górze. :)
UsuńWidziałem. Kłopot był w tym, że FB nie zgłosiło tego faktu:) Zdjęcia fajne! W przypadku perkoza, trochę za bardzo z góry, ale to kwestia indywidualnych upodobań. Teren masz wokół bardzo fajny (trochę znam Wrzesinę), więc myślę, że ten sezon będzie Ci przychylny:)
UsuńO, niespodziewałbym się, mnie też się podoba. Szczególną wartość mają dla mnie starodrzewia, oraz pobliże użytku ekologicznego Jezioro Giedajty. Był pan w tym miejscu? :)
UsuńCo do zdjęć, dzięki, sprzęt na wiele mi nie pozwala. ;)
Mam kolegę we Wrzesinie, więc zdarzało mi się bywać:) Jeżeli chodzi Ci o ten zbiornik po lewej stronie szosy przy leśniczówce, to tak. Ciekawe miejsce, choć trochę za gęste do fotografowania. Tak na marginesie mojego pierwszego byka zobaczyłem w Rentynach, a więc także niedaleko:)
UsuńPS. Sprzętem się nie przejmuj. Kiedyś go kupisz, a najważniejsze, że będziesz miał wtedy doświadczenie, bez którego najlepszy zestaw jest kompletnie nic nie wart:)
UsuńTak, chodzi mi o te miejsce, tam po lewej najpierw jest trochę mniejszy, a dalej większy z bogatszą florą właśnie ten użytek ekologiczny. Rentyny również są bliziutko. Widzę, że dobrze zna pan te tereny. Jakby co, zapraszam. :)
UsuńDzięki:) Polecam Ci jeszcze jedno, niezłe miejsce, ale lokalizację podam później na FB, gdyż nie chcę, żeby zbyt dużo ludzi zaczęło je odwiedzać.
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńEschatologią powiało. I to nie tylko w żubrzej postaci.
Brrr... :)
Pozdrawiam:)
Raczej hihi :)))
UsuńNo, dobra - rozszyfrowałeś mnie - hihi:)
UsuńPozdrawiam:)
Wiedziałem!
UsuńNo i uchwyciłeś to, czego zawsze zazdrościłam zwierzętom. Może to zbyt wygórowane marzenie, sama nie wiem, ale... zawsze chciałam móc się oblizać po nosie! :D Zdjęcia jak zawsze majstersztyk.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Co prawda nigdy nie przyszło mi to do głowy, ale marzenie całkiem fajne:)) PS. To już nie jesteś M.S.?
UsuńChrzan do herbaty czy herbata do chrzanu? Tak się zastanawiałam póki zdjęć nie widziałam. I już wiem. Żubr.
OdpowiedzUsuńPS. Zaplątało się zdjęcie z bawołami na prerii.
Wszystko zależy od nastroju i tzw. chwili:)) Żubr może być, choć też nie zawsze. A bizony faktycznie czegoś się w kadr wplątały, ale cóż. Przyroda zmienną jest :))
UsuńUjęcia są świetne!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu modeli:)
UsuńPodobno najlepszy chrzan, to ten z Osjakowa :-) Zacna Ci ta poezja po chrzanie przyszła do głowy, zacna :-) A mnie się przypomniało, że muszę odświeżyć zapasy chrzanu...
OdpowiedzUsuńJa kupuję na rynkach olsztyńskich od Pań Babć, które kto wie? Może i spod samego Osjakowa zjeżdżają! PS. Dziękuję i życzę zapełnienia spiżarni:)
UsuńWojtek - jak chcesz se jeszcze pochrzanić co nieco, to zapraszam na Mazury, tylko poczekaj proszę, bo ziemia zmrożona i nie da się ukopać, a chrzan mamy dorodny, niczym te bawoły z prerii (ten 7. kadr zmamił mnie i omamił też). Co tam do herbatki, damy go, czyli ten korzeń chrzanu, do samogonu i poczekamy na efekty ...
OdpowiedzUsuńTak przy okazji - u Ciebie na blogu to nie wiem czy posty są lepsze, czy komentarze do nich.
Pozdrawiam z Mazur ofkors
Po chrzan pojadę choćby i na Mazury (od nas, to jakieś 15 km, a przynajmniej tyle jest do granicy warmińsko-mazurskiej:))). Też jestem zdania, że herbata, to ostatni płyn do jakiego warto wrzucać to zacne warzywo (?). Tę drugą ciecz mogę załatwić, więc problem mamy z tzw. głowy, czyli czekam na poważne oferty:)) PS. Ja też nie wiem:)
UsuńNie wiem dlaczego, ale ten "Pan(i) żubr we własnej osobie" na zdjęciu nr.2 wygląda jakby się już opił(a) takiej herbatki...:)
OdpowiedzUsuńI właśnie wylizuje resztki naparu z wąsów:))
UsuńJakieś podejrzany chrzan u Was tam macie. Zdjęcie piętnaste od dołu (chyba się nie pomyliłam w liczeniu, które jest okropnie żmudne i niewdzięczne) jest cudne i w ogóle te żubry to jak w Ameryce. W sensie dodatnim oczywiście.
OdpowiedzUsuńNo i wcale w ogóle nieprawda, bo czytałam przed chwilą listy pewnego zapalonego wędkarza w latach sześćdziesiątych i dalej - ciągle się przewijało - ryb nie ma, nie biorą, nie ma, woda mętna, nie biorą. No, chyba, że on na chrzanie się skupiał bardziej. :)
Pozdrawiam serdecznie!! :))
Tam od razu podejrzany! Nasz, warmiński i cudem od Niemca wyrwany z pazurów, podobnie jak te bizony z Podlasia cudem ... a nie. Teraz to za to grożą 3 lata, więc się powstrzymam :))) PS. To nie tak. W latach `60 taka gadka świadczyła o wędkarskim nieudałoctwie i tyle ..., choć wpływu chrzanówki całkowicie wykluczyć nie mogę!
UsuńO nic bym go nie podejrzewała. Ten chrzan. O nic naprawdę, ale na poszlakę mnie naprowadziło poddziergiwanie wełnianych woderów. Można się zaniepokoić - prawie dwumetrowe w kłębie osobniki męskie ze łzami na jagodach i że z drutami to nic, ale wełna nie jest materiałem na wodery!! PS. Ale to Kornel Filipowicz łowił w listach do Szymborskiej, a on nie wygląda mi, że był nieudacznikiem. Nie brały, mówię Ci. Zresztą, co ja będę tak niedawno szukać, jak dawno też nie brały. :D
Usuń"A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili" A to zawodowy rybak był. ;))
Poszlaka słuszna! Wełna rzeczywiście nie jest najlepszym materiałem na woderki :)) PS. Skoro wędkował w latach minionych i nic nie złapał, to BYŁ nieudacznikiem i tyle :))) Ryb było wtedy, że o Jezu! (to tak apropos tego Szymiona):))))))
Usuń"Zarzewiem się stała biomasy"... Czyli - "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz". Tego pierwszego uczyłam dzieci na biologii, drugim uzupełniałam "religię", na której nie uczono niczego.
OdpowiedzUsuńSłyszałeś o jałówce rasy limousine, która zwiała do stada żubrów? Nie wiem, w jakim celu zwiała ale się domyślam. W PRL hodowano, skutecznie zresztą, żubronia, słyszałeś o tym? Twoje stada czystej rasy, nie skażone bydłem domowym, co widać. A co by było, gdybyś przekroczył granicę? Masz plan awaryjny?
Gaju, przepraszam, że tak późno, ale wszystko wyjaśniam w kolejnym poście:) PS. O religii właśnie stoczyliśmy gęstą dyskusję z gŁosiem i wyszło nam, że ... ta krowa, to fajna laska jest ;)) PS.2. Oczywiście, że słyszałem (i widziałem) o żubroniach. Głupi pomysł takiego, naszego dr. Moreau, który miał poparcie, więc działał:). PS.3. Nie mam:)
UsuńSuper blog do poczytania w wolnej chwili!
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.
OdpowiedzUsuńLubie takie blogi, będę polecac kazdemu!
OdpowiedzUsuńPolecam tego bloga, jest świetny!
OdpowiedzUsuńwspaniały blog i inspirujący wpis!
OdpowiedzUsuńtakie blogi to ja lubie! fajnie poczytać ciekawe wpisy
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo dobry ! zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, rewelacyjne zdjęcia
OdpowiedzUsuńFajny wpis!
OdpowiedzUsuńŻe aż tak pochłonie mnie treść, to się naprawdę nie spodziewałem. Pan naprawdę świetnie pisze, proponuję rozważyć pisarstwo nieco obszerniejszych treści, z pewnością czytelników by nie brakowało ;) Genialny blog i cudowne fotografie, przesyłam pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńNostalgiczne wspominki są nierozłącznym elementem moich spotkań z przyjaciółmi. Lata nam mijają, przez co wielbimy te wieczory, kiedy możemy po prostu siąść i powspominać w lekko narzekającym tonie, na otaczającą nas, obecną rzeczywistości. Czytając ten tekst, przypomniała mi się jedna z takich schadzek, za co bardzo dziękuje. Wspaniały blog!
OdpowiedzUsuńJeden z takich wpisów, które czytam z przyjemnością. Napisany ładnym językiem i pobudzający emocje, brawo dla autora :)
OdpowiedzUsuńTen blog ma głębie, a raczej występuje pewna głębia w tekstach autora, czyta się to trochę jak dobrą książkę. Owacje na stojąco proszę Pana.
OdpowiedzUsuń