Udało mi się wreszcie
wyjechać nad Biebrzę. Niestety tylko na niecałe dwa dni, ale przynajmniej
bezdeszczowo. Krajobraz Doliny zmienił się od mojego ostatniego popytu. Poziom
wody jest ciągle wysoki czy wręcz, jak twierdzą miejscowi, nawet wyższy. Problem tylko
w tym, że zakrywa ją bujna już roślinność. Zakrywa też przy okazji ptaki, nawet
rozmiarów kulika wielkiego. No właśnie, ptaki. Koniec maja to niestety schyłek ornitologicznego
karnawału. Większość ptaków, których tysiące harcowały na rozlewiskach Biebrzy
wczesną wiosną, odleciała już na swoje lęgowiska na północy Europy i dalej. Są
jeszcze rycyki, wspomniane kuliki, kszyki i wszechobecne rybitwy białoskrzydłe. Oprócz wymienionych, jest jeszcze trochę
ptasiego drobiazgu i tyle. Pewnie gdybym miał czas na odwiedzenie wszystkich,
znanych mi miejsc, obserwacje byłyby bogatsze. Mimo to cieszę się, że mogłem tu trochę pobyć. Za chwilę Dolina zmieni się jeszcze bardziej i na dwa letnie miesiące stanie
się zieloną dżunglą, w której władzą podzielą się solidarnie komary i gzy. Ale
za to jesienią!