Ostatni
wyjazd na wąsatki, definitywnie przekonał mnie, że tzw. światy równoległe jednak
istnieją. Od razu uprzedzam! Nie spodziewajcie się w tym poście skomplikowanych
wynurzeń na tematy związane z kosmologią, czy inną fizyką, gdyż tego tu
nie znajdziecie. Oba te terminy są mi bowiem równie bliskie, jak technologia
wytwarzania pierogów z kapustą i grzybami, czyli coś tam wiem, ale raczej
nie umiem.
W
pstrykaniu widocznych poniżej wąsatek, kluczowe są dwa elementy. Po
pierwsze trzciny - bo wąsatki ... lubią trzciny, a po drugie lód - bo trzeba do
nich jakoś dotrzeć i jednocześnie się nie utopić. Tak, oczywiście wiem, że
potrzebne są również same ptaki, aparat, obiektyw, karta pamięci, ciepła odzież
wierzchnia, termos z napojem, czapecz… No dobrze, tych kluczowych elementów jest
znacznie więcej, ale na Peruna, nie o ciepłym paltociku i nie o kawie miał być przecież ten
post!
Wąsatki,
to - przynajmniej dla mnie - ptaki zimy (tak jak bigos w przypadku potraw). Nie
wiem gdzie szukać ich latem, a nawet, jak już się dowiem, to jest to zbyt
skomplikowane, aby ich fotograficzna skórka była warta wyprawki. Zimową porą
jest zdecydowanie prościej, gdyż są wtedy bardziej widoczne i słyszalne, a poza
tym ptaki łączą się w niewielkie stadka. Łatwiej jest je wtedy dopaść w łanach
trzcin, których nasiona stanowią dla nich podstawową bazę pokarmową, czyli -
dla niewtajemniczonych w naukowe arkana ornitologii - zupę, drugie i kompot.
Tak więc
łaziłem sobie po wspomnianym, rozległym trzcinowisku, lawirując finezyjnie pomiędzy, poukrywanymi tu i ówdzie, wędkarzami podlodowymi. Początkowo było przyjemnie, trochę
popstrykałem, ale po jakimś czasie zaczęło być nudno, a poza tym miałem
już serdecznie dosyć wypatrywania w wielohektarowym gąszczu czegoś, co
wielkością przypomina sflaczałą piłkę tenisową, zaś kolorem - rzeczone hektary.
Ruszyłem zatem do auta jednym z trzcinowych korytarzy i po przejściu kilkunastu
metrów ... znalazłem się w opisywanym na wstępie świecie równoległym.
Bo jakże
inaczej nazwać miejsce w którym nagle, zamiast wąsatek, defilują sobie
spokojnie - gęgawy?! Wszakże to dopiero połowa lutego, rozlewisko skute lodem,
niczym wyluzowany kombajnista owocowym winem, a tu Panie awifaunistyczna wiosna! Oczywiście zdaję
sobie sprawę z tego, że za chwilę odezwie się tuzin niedowiarków-racjonalistów,
twierdzących, że przedawkowałem tlen, ale uwierzcie mi!
Światy równoległe istnieją!
Światy równoległe istnieją!
Nie zwykłem fotografować zwierząt od strony grzbietu, ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Widziałem to przez obiektyw, widzę na ekranie i ciągle nie mogę się nadziwić, jakim cudem to małe i pękate może latać, mając tak rachityczny napęd?
A oto prawie namacalny dowód na potwierdzenie mojej śmiałej tezy. Co prawda ciągle jest biało (choć nie wykluczam, że w tym przypadku, to nie śnieg, a efekt promieniowania kosmicznego), ale jak widać, skład gatunkowy z zimowego, nagle uczynił się wiosenny!
O zesz ale post! Wszystko ma: story ma, wasAtki ma i to nawet w ekspozycji grzbietowej, a te gęsi na lodzie? Jak u mistrza Hitchcocka
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo. A tak na marginesie, to skąd takie skojarzenia?
UsuńNo wiesz w pierwszej scenie trup a potem napięcie tylko rośnie
UsuńTo ciekawe, bardzo ciekawe. Zanim znalazłem te wąsatki, natknąłem się na ... wąsatkowego trupa. Zrobiłem zdjęcia, ale nie chciałem publikować. A tu masz!
UsuńHmmm coś w tym jest, zapewne w którymś z wszechświatów równoległych, podczas tej eskapady załamał się pod Tobą lód i ... ten wpis już nigdy nie powstał, ale w tym żyjesz... Co jest jak mniemam powodem do satysfakcji, a nawet, rzekł bym, okazją do wypica setki wzmocnionej rumem ;)
OdpowiedzUsuńGęgawy zapewne pojawiły się na skutek zapętlenia lini przyczynowoskutkowych, więc nie tyle desant z wszechświata równoległego co bąbel kwantowy w kontinuum czasoprzestrzennym naszego wszechświata.
PS. Akurat na pierogach znam się świetnie, co wskazuje że jeszcze nie osiągnąłem (wywołanego "ksantypieniem" małej Mi) poziomu świętości, gdyž jak uczy teologia "nie święci pierogi lepią" ;)
Acha! PS. Wiedziałem, że gdy tylko zająknę się na temat kosmiczno-fizyczny, zostanę skarcony, jak szczeniak:))) Zrozumiałem tylko "pierogi" i to, że mam zadatki na świętego :)))
UsuńChodzi o to że pewne równania które jak się przypuszcza opisują wszechświat mają nieskończoną ilość rozwiązań, czyli każda możliwa sytuacja jest w nich zrealizowana, nawet taka że jesteś najbogatszym człowiekiem świata...
UsuńZ drugiej strony to kwestia bardziej filozoficzna niż kosmologiczna. Żyjemy tu i teraz... gŁOŚ marznie, mała Mi ksantypi... rzeczywistość jak lód przy odwilży... skrzypi ;)
Teraz zacząłem co nieco rozumieć. I bardzo mi się to, co piszesz, podoba:)
UsuńPiątka za zdjęcia i zdecydowanie artystyczne porównania w tekście :-) W życiu nie widziałem tych całych wąsatek. To znaczy widziałem na zdjęciach oczywiście. Śmieszne takie ptaszyny i faktycznie zaprzeczają fizyce jeśli chodzi o teorię lotu. A te gęgawy to może jacyś przebrani agenci po prostu? Chińscy agenci kiedyś podobno przebierali się za foki, więc...
OdpowiedzUsuńDzięki Grzegorz:) Oczywiście nie wykluczam i tej teorii. Co prawda gęsi gęgały z silnym, warmińskim akcentem, ale teraz w szkołach dla szpiegów, uczą takich rzeczy, że wszystko jest możliwe:)))
UsuńCiekawa teoria, albo raczej fakt... gęgawy super wyszły, wąsatki oczywiście też! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Prawda? :))))) Dziękuje w imieniu ptaszydeł:)
UsuńWąsatki widzę! wąsatki!
OdpowiedzUsuńJakież piękne toto i jakie puchate i malusie! Zdecydowanie zdjęcia grzbietu poszerzają wiedzę i horyzonty :) Nie powinno latać, tak jak żyrafa nie ma prawa przeżyć schylenia się do wodopoju i nagłego podniesienia głowy a pantofelek ma taki pędnik jak marzenie.
No cóż wyobraźnia Stwórcy nie ma granic i przekracza wszelkie prawa fizyki :)))
W światach równoległych nie takie rzeczy widziano.....chyba mnie to nie dziwi, ani gęgawy na śniegu, bo na pierogach akurat się znam :))))
Zdjęcia piękne! a ostatnie , ostatnie proszę pana, takie uroczyskowe ;)
Dziękuję:) Masz rację. Pani Przyroda musi mieć nieliche poczucie humoru. I to złośliwe na dodatek! Nie wiem, czy żyrafa jest szczęśliwa, skoro każdy łyk wody łączy się z wykonywaniem figur akrobatycznych, podobnie jak wąsatka, która musi ciężko się naharować, żeby przelecieć kilka metrów:)))
UsuńPatrząc na te gęgawy, trudno się z Twoją tezą nie zgodzić ;). A wąsatki są faktycznie akurat do fotografowania zimą. To w ogóle ptaki o wyjątkowym kształcie ciała, takie miśki urocze wśród innych gatunków. Ich zbyt małe skrzydełka też z pewnością składają się na taki efekt :).
OdpowiedzUsuńNo ja myślę! :))) Uwielbiam wąsatki, choć wyłuskiwania ich z gęstych trzcin - już niekoniecznie:) Moim zdaniem, to ścisła czołówka naszych, najpiękniejszych ptaków!
UsuńTe małe ptaszki są cudownie sympatyczne, ale napęd istotnie mikroskopijny. Nawet nie przypuszczałam, że takie trzciny, delikatne na oko, mogą byc źródłem pokarmu dla kogokolwiek.
OdpowiedzUsuńNapotykając gęgawy na lodzie masz dowód, że w przyrodzie wszystko jest możliwe...
Kompletnie tego nie widać, ale trzcinowa wiecha zawiera mnóstwo nasion. Pewnie nie jest to szczyt wąsatkowych kulinarnych marzeń, ale zimą nikt nie wybrzydza (poza zimą w diecie wąsatek są prawie wyłącznie owady). PS. I za to ją (tę Przyrodę) właśnie lubię ;)
UsuńUmiejętnościami pierogowymi Twymi jestem mocno zawiedziona, zdawało mi się, że wktóryms poscie twierdziłeś, że jesteś mistrzem kulinarnym :)) Wąsatki piękne, i żałuję, że nie miałam odwagi wejść na Wadąg, pomiędzy wędkarzy podlodowych. A gęsi? Pal licho czy to wizualizacja, czy świat równoległy, zobaczyć je w takiej sytuacji, bezcenne.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Mam nadzieję, że teraz już poleci! PS. Może nie mistrzem, ale coś tam umiem:) Nie zabieram się tylko za mączne, gdyż jakoś mi z nimi nie po drodze :)) PS.2. To na Wadągu też są?
UsuńByłam najpierw w pobliżu trzcinowiska za Pisą, niestety ktoś przeciął na pół grubaśną wierzbę która łączyła oba brzegi wiec obeszłam się smakiem i pojechałam na Wadąg od strony Myków, popatrzyłam sobie z góry i jakoś mi odeszło mimo, że na lodzie było ze 20 wędkarzy.
UsuńPS
Przepraszam za błędy w komentarzu, muszę kupić nową klawiaturę i mysz.
Czyli jesteś zmotoryzowana:) W takim przypadku zapraszamy w następnym sezonie na "nasze", a tak naprawdę pawłowe rozlewisko. Tam wąsatki są prawie pewne. W tym roku jest już chyba za późno, gdyż lód raczej nie budzi już zaufania:)
UsuńKuszą mnie te trzcinowiska nad Pisą, jeśli mi się nie uda chętnie skorzystam. Dzięki!
UsuńZachęcam! Spodoba Ci zwłaszcza nazwa miejsca, w którym będziesz fotografowała :))
UsuńTo że świat równoległy istnieje, to oczywista oczywistość, że się tak naukowo wyrażę. Co niektórzy to w takich światach równoległych żyją od lat i bardzo sobie to chwalą.
OdpowiedzUsuńWąsatki przecudne, oczywiście nawet nie miałam pojęcia, że takowe istnieją ;) I pomyśleć, że toto upasło się tak na tych nasionach trzcin ????? To już nie wiem jaka dieta zdrowsza :))))
Też znam takich, ale nie wiem, czy są tacy zadowoleni:) PS. Spokojnie możesz przerzucić się na konsumpcję trzciny. Tak naprawdę, gdybyś oskubała biednego wąsacza z pierza, to niewiele by zostało, więc polecam :)) PS. Mam nadzieję, że opiszesz swoje doświadczenia z nową dietą!
UsuńAle zaraz, zaraz ... co to w ogóle za insynuacje ;) ja na dietę trzcinową nie muszę przechodzić, nie mam problemu z cholesterolem ;)
UsuńZa 2 m-ce-rozliczymy autora z poziomu cholesterolu :)
UsuńNa razie nie masz, ale kto wie co pokaże przyszłość. Tylko nie przychodź wtedy do mnie z błaganiami o kilka snopków z pierwszego ścinania! Kasto, witaj i ... rozliczaj :)))) Właśnie mam wegańską kolację, więc powinno być dobrze. Nawet z tą szynką, którą pożrę, gdy tylko gŁoś położy się spać:)))))
UsuńSzynka może być, odpowiednio przyprawiona /np. z musztardą/ jest mniej szkodliwa, tak samo jak często chodzi tylko o zrównoważenie diety... zresztą nie muszę Ci mówić.Nie bez powodu pani gŁoś spokojnie śpi :)
UsuńA ostatnie zdjęcie-bardzo efektowne...patrząc pod kątem zróżnicowanej ostrości /od dołu-ku górze/. Bardzo mi się podoba.
UsuńZ tą wegańską kolacją oczywiście żartowałem:))) Niestety (lub stety) jestem typowym mięsożercą. Co do szynki, to - jak zawsze - polecam sieć sklepów "Podlasie" z Moniek. Ich wyroby są tak genialne, że nawet musztardy ie trzeba :)) PS. Dziękuję. To zasługa długiego obiektywu.
UsuńOsobiście jestem wegetarianką, a musztarda tj. głównie gorczyca- tak jak inne przyprawy ogólnie stosowane,np. gałka muszkat. do kawy czy pasztetu- mają działanie ,,odtruwająco-wspomagające,, procesy trawienno-metaboliczne...
Usuń/tak jak pieprz do jogurtu naturalnego i serów/.
Sporo jest b.dobrych regionalnych wyrobów...w tym zbożowych / mniam, mniam / :)
Czyli trafiłem kulą w płot z tą szynką:)) Ale masz rację, regionalni produkuję różności. Swego czasu wylądowałem w Korycinie w dniu, gdy otrzymali certyfikat na sery, czyli było duuuże święto. Polecam, gdyż pod względem serowym było to szaleństwo. PS. Kiedyś moja koleżanka-wegetarianka zamówiła w Marianpolu (Litwa) takież kartacze. Faktycznie były z serem, ale za to ... solidnie potraktowane skwarkowym tłuszczem :)))
UsuńSprawdzę co to jest...- te kartacze- bo ze mnie zwykły...wołek zbożowy ;)
UsuńKartacze, to takie podlaskie, wielkie pyzy z mięsem, ale ostatnimi czasy również ze wspomnianym twarogiem. Trzeba tylko pamiętać o poinformowaniu Pani, że jest się wegetarianinem. Nie zrozumie, ale skwarek nie doda :))))
UsuńDzięki bardzo, zorientowałam się też w przepisie.
UsuńPowodzenie w kucharzeniu!
UsuńWspaniałe zdjęcia,wąsatka pięknie prezentuje się na tle trzcin,sama w sobie fajna,to upierzenie z tym wąsem super.U nas w Borach Tucholskich jest wiele jezior i co niektóre mają brzegi szeroko porośnięte trzciną,ale jeszcze nie widziałam tego ptaka.
OdpowiedzUsuńMusisz dobrze poszukać, ale raczej już nie tej zimy. Najlepiej nagrać sobie głosy wąsatek na telefon i wabić. Jeżeli będą gdzieś w pobliżu, powinny się pojawić:)
UsuńNo ale że co? Male i pękate to niedobre jakieś? Uroda je niesie w przestworza. :)
OdpowiedzUsuńJak też one się dopasowały kolorystycznie do tej swojej zupy z kompotem - rewelacja.
Pierwsze zdjęcie dla mnie wymiata, takie śliczne że aż prawie śliczniejsze od wąsatek.
A gęgawy są, bo widać bystrzejsze niż my i wiedzą, że wiosna idzie. Po lodzie (no, już nie po lodzie tylko po błocie).
Pozdrawiam serdecznie i egoistycznie życzę kolejnych owocnych wypraw w zimno i niewygody. (Za to jaki podziw i poklask potem ;))
Pewnie, że dobre! Inaczej bym tam nie jeździł. Poza tym, jak już wielokrotnie pisałem, to przepiękne ptaki, nawet wtopione w ten swój kompot:) Wiosna już jest. Jeszcze nieśmiała, ale jest! PS. Dziękuję za życzenie. Jeszcze nie raz zmarzniemy, ale przynajmniej ja, bardzo to lubię:))
UsuńMnie to Wojtku nie dziwi nie dziwi że spotkałeś tam dwa światy równoległe,w końcu fotografowałeś niedaleko wioski cudów;)))
OdpowiedzUsuńNawet chciałem sfotografować drogowskaz, ale że nie mam Twojego upoważnienia, zrezygnowałem:) Tak poważnie Paweł, to po raz kolejny przekonałem się, że mieszkasz w rewelacyjnej okolicy!!!
UsuńOficjalnie zezwalam ;))) a co do rewelacyjności mojej okolicy to nieskromnie muszę przyznać ci rację. :)
UsuńDzięki, bo nie wiedziałem, czy mogę zdradzić miejsce. Z drugiej strony, jak zaczną się zwalać tłumy, to zdjęć może już nie zrobimy, ale na budzie z kiełbą z grilla zarobimy fortunę ! :)))
UsuńO i to jest niezły pomysł na pierwszy milion. Reklamuj gdzie się da,będzie kasa to na fotki będziemy jeździć na Alaskę lub Madagaskar :)))
UsuńTia Madagaskar! A kiełbasa oczywiście sama się ugrilluje?
UsuńGosia z Iwoną ogarną temat ;)))
UsuńNo i zaczął Kolega prawidłowo kombinować:)
UsuńZawsze dobrze kombinuję ;)))
UsuńJak to Rajski!
UsuńTe ptaszyny piękności wielkiej!!! Nawet nie wiedziałem, że są takie! :)
OdpowiedzUsuńGąski też niczego sobie, rozważne, dostojne - widać że myślące! :)
Podpisuję się całkowicie pod Twoim komentarzem :)
UsuńGęgawy., to w porównaniu do wąsatek - pospoliciaki. Te drugie fotografuję już drugi raz i zgadzam się z Wami w 100%. Na tle szarzyzny polskiego ptactwa, to nieomal - żarptice:))
UsuńWąsatkę widziałam u siebie latem, przy rozległym trzcinowisku przylegającym do jeziora. Nie wiem czy byłam bardziej zdziwiona czy zaskoczona:). P.S. Czy wydajesz już numerki (niezły tu klub jak ktoś już zauważył:)), czy można nadal komentować w dowolnej kolejności??:)M.
OdpowiedzUsuńA konkretnie jakie to jezioro? Pytam uprzejmie, gdyż chciałbym poszukać ich w sezonie lęgowym:) PS. To przypadek, więc numerków w dalszym nie przewiduje się! :))))
UsuńOdezwij się naszym edu-mejlem:), to Ci wyjaśnię, gdzie to i od której dotrzeć strony. M.
OdpowiedzUsuńOk, dzięki:)
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńSprzęt napędowy wąsatek faktycznie mizerny, ale kolorystycznie - bajka :)
A gęgawy na ostatnim zdjęciu wyglądają jak rodzice po zebraniu szkolnym :)
Pozdrawiam :)
To fakt. Wąsatki, to takie nasze rajskie ptaki (niestety dotyczy to wyłącznie facetów:)). PS. Tego akurat nie wiem, gdyż nigdy nie byłem. Odmówiłem uczestnictwa w tego typu wydarzeniach, po pierwszej wywiadówce w przedszkolu :))))
UsuńO, my czasami chadzaliśmy na takie zebrania parami!!! :D :D :D
UsuńZ uwagi na wagę wykroczenia, czy z innych powodów?
UsuńŻeby się nerwowo i psychicznie wspierać. Czasami z powodów dziecięcia, czasami nauczycieli, a czasami innych rodziców.
UsuńPoza tym, żeby "obskoczyć" wszystkie wywiadówki u piątki gagatków, to i dwójki rodziców czasami było mało. :)
Rozumiem:) PS. Piątka dziecaków (jak mawiają na Podlasiu), to nielicho. Zazdroszczę Wam świąt i innych uroczystości. U mnie jest raczej ... kameralnie :)))))
UsuńU nas też się zrobiło kameralnie, nawet bardzo kameralnie. :(
UsuńAle od czasu, do czasu macie gwarno!
UsuńZ tego wpisu zapamiętam, że wąsatka od góry wygląda równie ciekawie co wąsatka od dołu, to dużo jak na ornitologicznego żółtodzioba. :)
OdpowiedzUsuńU mnie byś zdał! Może nie na 5, ale te 3,5 - miałbyś :)))
UsuńPierwszy raz widzę, a żyję długo, zatem potrzebnie o tych czarnych wąsaczach. Faktycznie, siedzenia w tych trzcinach godzinami nie zazdroszczę. Ale za to zdjęcia boskie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Dziękuję Ultro:) Siedzenie w trzcinach co prawda nie męczy, ale nudzić - nudzi okrutnie, zwłaszcza zimą :)))
Usuńgdzie Wojtku wypatrzyłeś wąsatki? pamiętam jak opowiadaliście o nich z Głosiem :), urocze kulki, szczególnie przedostatnie jej zdjęcie, wygląda jak taki mini wojownik sumo :)
OdpowiedzUsuńps. nad technologią wytwarzania pierogów możemy popracować w kapickim zakątku. Najwyższa pora wrzucić wodery do bagażnika :)
Wąsatki bytują niedaleko Morąga. Konkretny namiar mogę podać w prywatnej korespondencji, gdyż nie dostałem upoważnienia do upubliczniania od Kumpla, który tam mieszka:) PS. Najwyższa! Wybieramy się nad Biebrzę w marcu, a potem na święta. Będziemy jednak raczej koczować w pobliżu rzeki:))
UsuńWąsatki są piękne, gęsi na lodzie też. Trudno ostatnio było o światło, więc dobrze trafiłeś. Igor
OdpowiedzUsuńNa szczęście był taki jeden dzień, był lód i były wąsatki :)
UsuńWąstKi ach moje fotograficzne marzenie, skąpane w pięknym świetle, gratuluje :)
OdpowiedzUsuńSą każdego roku pod Morągiem. Jeżeli kiedyś zawitasz w te strony zimą, podpowiem, gdzie ich szukać:)
Usuń