Biebrza odwołana z powodu braku pewności, co do aury. Rozlewisko puste, jak
mięsny w minionych czasach, więc z braku laku pojechaliśmy do lasu, zwanego
szumnie „Puszczą Napiwodzko-Ramucką”. Jak bardzo na wyrost jest to nazwa, można
przekonać się zaraz po wejściu między drzewa, a w zasadzie to, co po nich
pozostało, czyli zaorane odziały i sągi sosnowych pni czekające na transport do
tartaków lub bardziej światowo, do fabryki Ikea w niedalekim Wielbarku. Tak,
czy siak, zastany widok tak się ma do puszczy, jak podrasowany metodą
agrotuningu Golf, do zabawek Roberta Kubicy.
Na szczęście nie wszędzie wycinają, więc warmińskie lasy, nawet te w 99%
gospodarcze, to mimo wszystko ciekawe i cenne siedliska wielu gatunków roślin, ssaków
i, przede wszystkim, ptaków. Właśnie z uwagi na te ostatnie ustanowiono na, opisywanym przeze mnie, terenie ptasi obszar Natura 2000, nazywając go niezwykle oryginalnie PLB280007 „Puszcza
Napiwodzko-Ramucka”. Powodem ustanowienia rzeczonego obszaru był fakt, że wspomniane lasy
są jednym z najważniejszych obszarów lęgowych ptaków, w tym zwłaszcza drapieżnych, w Polsce. Jak wynika z dokumentacji Planu Zadań Ochronnych jest to jedna z
dwóch kluczowych ostoi lęgowych rybołowa (15% populacji krajowej), a także kani
czarnej i rudej, bielika, orlika krzykliwego i trzmielojada. Jest to również
ważny teren lęgowy łabędzia krzykliwego, którego miejscowa populacja wynosi od 7 do 9 par
oraz jedno z ostatnich miejsc występowania cietrzewi. Niestety ostatnia
inwentaryzacja wykazała obecność zaledwie 4 kogutów i tyleż kur, więc istnieją uzasadnione
podejrzenia, że ten gatunek jednak nie przetrwa.
W latach 2014/2015 przeprowadzono badania mające na celu oszacowanie populacji
dużych drapieżników na terenach administrowanych przez RDLP Olsztyn i
Białystok. Z wykonanych liczeń wynika, że lasy napiwodzko-ramuckie są
schronieniem dla 7 wilczych watah, których łączna liczebność wynosi od 37 do 40
osobników. Nie stwierdzono natomiast obecności rysi, które po raz ostatni obserwowano tam w latach 1980-1985 (choć każdego roku słyszy się, że ktoś widział je ponownie).
Polecam „Puszczę”, jako miejsce przyrodniczych wypadów. Wilków pewnie nie
zobaczycie (sami widzieliśmy je zaledwie dwa razy, w tym w trakcie ostatniego
wypadu), ale jelenie, sarny, bieliki są w zasięgu każdego, kto posiada, choć
minimalną wiedzę przyrodniczą.
W kolejnym poście wiosenne kaczuchy, a potem znowu jelenie okraszone dzikami.
Poniżej efekt, dwóch ostatnich wyjazdów do wspomnianego lasu.
Na wszelki wypadek wyjaśniam, że te żurawie nie padły niczyją ofiarą. Tak wygląda para przy gnieździe, tuż po wzejściu słońca, gdy zostało im jeszcze 5 minut do rozpoczęcia pracowitego dnia :)
Dobry i kit...
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy przyznaję, że ... nie rozumiem :)
UsuńZ braku laku. Dobry kit. :)
UsuńBardzo frywolnie sobie słońce poczyna o świcie z trawami i sarenkami. I bardzo ślicznie. Poza tym natomiast się nie mogłam skupić przez to napiwo i jelenia okraszonego dzikiem. O właśnie, dzika nie widziałam.
Ja bym pojechała, bo odróżniam sarnę od bielika, ale trochę się boję robić za turystę. Wolę sobie zdjęcia jeszcze raz obejrzeć. :))
Niestety, nie nadaję się, jednak nie rozpoznaję dzika. :)
Wstyd przyznać, ale nie znałem:) Poświt, to najlepsza pora dnia. Szkoda, że ostatnio ze słońcem krucho, choć dziś po brzasku było fajnie:) PS. Odróżnianie sarny od bielika, to już poważny zadatek na przyrodnika. Dzika rozpoznasz zawsze. Wyobraź sobie nigdy nie depilowaną świnię i już masz klasyczny, dzikowy obrazek:)))
UsuńEtam, wstyd. Najbardziej ciekawi mnie w takim razie, skąd taki tytuł posta? Z jakiejś innej wersji tego powiedzenia? Bo tej ja z kolei nie znam. :))
UsuńFajny w tym poświcie jest ten jelonek zza krzaka. :D
Tak, w dzikach też jestem szkolona razem z Kargulami, no ale obiecałeś jelenie okraszone dzikiem? Chyba że dzik jutro będzie.
Ja znam tylko z "z braku laku i ... koniec" :) PS. To koziołek :))) PS.2. Przyroda jest zmienna, więc ... będzie na odwrót, czyli dziki okraszone jeleniami, ale dopiero w weekend, tak jak uczciwie napisałem :))
UsuńOjejku, to okropnie poszkodowany byłeś, Wojtku. ;) PS. A koziołek to nie od kozy jest? :)) PS2. Sam widzisz, zdekoncentrowałam się tym napiwo (w Puszczy Napiwodzkiej). :D
UsuńPrawda? Jakieś odszkodowanie się należy, bez dwóch zdań :))) PS. To proste. Koziołek jest od sarny, tak jak odyniec jest od dzika :))
UsuńAle może być bardzo malutkie, bo zrobiłam risercz, zwany inaczej badaniem, w służbowym pokoju i okazało się, że jeden kolega zna lak z woskiem (co chyba bardziej uzasadnione historycznie i mniej plebejskie ;) a drugi tak jak Ty zna też zna tylko połowę bez kitu i bez wosku - więc poszkodowanych jest więcej. :))
UsuńA z sarną bardzo ciekawe, bo łowiectwo na stronie podaje, że sarna z łaciny jest dziką kozą. :D Nie wiem na ile można im ufać, ale biorąc pod uwagę, że na wielbłąda mówili dziki osioł, wszystkiego się można po tych starożytnych spodziewać pod względem przyrodniczym.
W każdym razie jestem bardzo wyedukowana teraz, wiem ile łania waży, a ile koziołek i wiem, że jelenie też mają żony, a myślałam, że nie. :D
Ale się uśmiałam , jak przeczytałam Wasze dywagacje na temat laku i kitu ;))))
UsuńCzyli nie jestem osamotniony w swojej ignorancji! Przekaż zatem pozdrowienia, temu drugiemu koledze, a temu pierwszemu - nie :)))) I dobrze podaje, gdyż na samicę sarny mówi się właśnie koza! PS. Mam nadzieję, że mówiąc o wadze łani masz na myśli łanię, jako taką, a nie jej półtuszę, gdyż jak znam myśliwych, ta druga wartość jest im znacznie bliższa. PS.2. Oczywiście, że ma i nazywa się łania, a nie sarna jak myśli 90% ludzi. Choć ściślej rzecz biorąc ma żony, a żonę! Knitolożko, tu nie ma co się śmiać! Z Curie też się kiedyś śmiali, a popatrz jaka fajna Noblistka Francuzom wyrosła:)
UsuńAle to nie jest ignorancja! Każdy zna po prostu inną wersję, Ty najbardziej uniwersalną i otwartą na las ;D. Nawet słownik frazeologiczny zna tylko jedną (zajrzałam dzisiaj rano) i to w dodatku z opłatkiem!! Czyli słownika też nie pozdrawiamy. :))
UsuńZaraz będziemy mieć gotowe studium laku w kontekście braku (mam plan rozszerzyć risercz na całą firmę), ale Nobla to nam chyba za to nie dadzą. :D
Hy, tak myślałam, że przyciąganiu tu myśliwego na świadka to ryzykowne, ale wagi sobie sprawdziłam w Wikipedii, tam chyba ważą sztuki w całości.
A jak mają myśleć, skoro te biedne łanie siedzą cały czas przy garach? Na zdjęciach celebryckich mamy tylko jelenie. Przynajmniej tak mi się wydaje po rogach.
O, wielożeństwo czyli - bardzo wygodne. :))
Nie uwierzysz, ale to znowu ja. Czajka. Bo chciałam się zapytać, ten bielik (bo biały trochę) na ostatnim zdjęciu to ma swój własny cień na sobie, czy cudzy? :)
UsuńTo jeszcze ja w kwestii laku. Jest też taka roślina i może o brak w okolicy owej zieleniny wygrał Gotkiewicza do napiwo albo bez do
UsuńOk, czekam na wyniki badań. Może faktycznie Nobla nam nie dadzą, ale mogliby chociaż na obiad zaprosić:) PS. Specjalnie dla Ciebie w weekendowym poście będzie też łania. Na oddzielnej fotce, rzecz jasna! PS.2. Bardzo wygodne? Chyba dla łań, bo jakoś tak się dzieje, że zaraz po rykowisku pan byk błyskawicznie ulatnia się w głąb lasu, gdyż ... lepiej sobie daruję, gdyż feministki nie śpią:) PS.3. Ten bielik nazywany jest czasem niesłusznie żurawiem, a cień jest faktycznie jego własny:)))
UsuńBeata, czy Ty przypadkiem nie spróbowałaś owej tajemniczej rośliny? Tak, tylko pytam, gdyż po kwadransie zastanawiania się nad znaczeniem frazy "do napiwo albo bez do" poddałem się, wpadłem w krótkotrwałą depresję i zasnąłem :))
UsuńNic nie brała na pewno. Do Napiwo bez do oznacza po prostu iść na piwo. Chyba mnie namówiliście. :D
UsuńEee, obiad to chyba sztywny dosyć mają. I szwedzkie jedzenie jest raczej niedobre. :))
UsuńPS. Dziękuję! Oczywiście dla łań - pan byk trudny jest do obsługi, bo to i obiad trzeba ugotować, i skarpetki pozbierać po kątach i pamiętać gdzie schował małą śrubkę, którą dziesięć lat wcześniej wykręcił z jakiegoś zabytkowego sprzętu DVD. ;))
No to nie rozumiem, musiał bardzo sprytnie lecieć.
Dobra rada, zawsze w cenie:)) Etam nie dobre. Jadłem u nich najbardziej śmierdzące śledzie na świecie i nie były złe:) PS. Cała przyjemność po mojej stronie. PS.2. Zależy od byka! Ja znam i takie, co wiedzą, gdzie jest śrubka! ja też:)
UsuńSzapoba za śledzie, ale chyba to trzeba na dworze jeść? A pamiętasz, co Zagłoba mówił o szwedzkim jedzeniu?
Usuń"Mdły to naród, bo ziemia tam okrutnie nieurodzajna i chleba nie mają, bo jeno szyszki sosnowe mielą, z takiejto mąki podpłomyki czyniąc, które żywicą śmierdzą. Inni nad morzem chodzą i co tylko fala wyrzuci, to żrą, jeszcze się z sobą o owe specyały bijąc(...) rzucisz szelmę w jednę przerębel, to on ci drugą wypłynie i jeszcze śledzia żywego w pysku trzyma…"
Potop :D
To jakieś naprawdę rzadkie okazy, pewnie trzeba na bagnach i w komarach na nie czatować latami. :))
Na dworze i na dodatek puszkę otwiera się w wiadrze z wodą :))) Ten Zagłoba niech się nie wymądrza. Za dużo oleum konopnego przyjął, więc bredzi:)))) PS. Nie okazy, tylko okaz i szukać daleko nie trzeba :)
UsuńPiękne zdjęcia,fajne krajobrazy.Sarenki Twoje i żurawie takie urocze, wspaniałe fotki.Dla takich ujęć warto poświęcić wczesną porę dnia.
OdpowiedzUsuńDzięki Modraszko:) Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz wyspałem się w weekend. Jak się tak mocniej zastanowię, to dochodzę do wniosku, że chyba jednak tego nie potrzebuję i wolę spędzić ten czas w przyrodzie :))
UsuńOstatnie zdjęcie z cieniem na skrzydle, dla mnie najciekawsze. Szkoda tych cietrzewi, to takie ciekawe ptaki.
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, zwłaszcza gdy pamięta się, że kiedyś było ich dużo. A przynajmniej ja pamiętam :)
UsuńJak nie puszcza, jak puszcza! A mieszkańcy jak malowani!
OdpowiedzUsuńPrognozy nie dają szans na planowanie czegokolwiek, ale faktycznie zimno, pochowały się ptaki i owady, wczoraj z parku wygnało nas gradobicie. W kolejny weekend jadę na Śląsk, a tam na obrzeżach Mysłowic niejedną sarenkę upolować można...tudzież ślady innej zwierzyny.
A jednak nie puszcza:) Prognozy były sprawdzalne jeszcze w 2013 r. Można było wtedy planować zdjęcia, ale dziś już niestety nie. My po prostu wstajemy przed świtem i jedziemy. Uda się, to się uda, a jak nie to ... jedziemy następnego dnia :))) PS. Życzę udanych łowów::)
UsuńOstatnio oglądałam reportaż o robieniu zdjęć przyrodniczych. Mówiono tam, że fotograf przebiera sie np. za ptaka żeby podejść jak najbliżej do swego okazu i go sfotografować. Ciekawa jestem, czy też stosujesz takie sztuczki?
OdpowiedzUsuńNie! To się kompletnie nie sprawdza. My stosujemy podchód, podjazd i oczywiście wszelakie czatownie, siatki itp. Za czas jakiś (pewnie jesienią) zamieścimy post pt. "od kuchni" i wtedy ujawnimy nasze "metody" ::)))))
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się trakt zakończony tunelem (6), kolorystyką przypomina pejzaże Podkowińskiego:)
A o tym trzcinowisku to chyba tylko wierszem dałoby się napisać:) Takim klasycznym - z rytmem, równą liczbą zgłosek i rymami:)
A co do Puszczy, to pamiętasz, co pisał Mrożek o wielbłądach z Pustyni Błędowskiej: "Małe, bo małe. Karłowate, bo karłowate, ale - nasze - polskie";)
Pozdrawiam :)
A wiesz, jak niesamowicie to wygląda o poranku? Zdjęcia nigdy tego nie oddadzą! Napisz proszę taki wiersz i będę zaszczycony jeżeli zilustrujesz go jakimś z moich zdjęć. PS. Nasze polskie, to były Puszcze. Teraz, to są lasy, ale niektórym - o dziwo - zależy na gloryfikowaniu plantacji.
UsuńDziś mą uwagę przykuł księżyc, dość ciekawy kadr.
OdpowiedzUsuńCo do puszczy polecam poszukać informacji o najnowszym genialnym pomyśle MŚ i dobrej reakcji RDOŚ, informacja najlepiej smakuje zamiast kawy. ;)
Znam, Szczepan, znam! I muszę napisać, że dziewczyny miały (o dziwo) jaja, żeby przeciwstawić się Głównemu Niszczycielowi, ryzykując posady i całą resztę!
UsuńFakt, że kwiecień pioruńsko zimny i słońce pod wydział i jeszcze w dodatku prognozy są psu na budę :) Z krótkim porożem w scypule jelenie wyglądają jak renifery :))
OdpowiedzUsuńZimy, jak nie przymierzając ... zimny:) Prognozy nawet kundlowi na legowisko się nie zdają, ale walczymy, choć bez większych rezultatów :) PS. Dokładnie!
UsuńUrocza rodzinka uśpiona opieką nad niewyklutymi i renifery po polsku. Zgoda też że dziewczyny z RDOS mają jaka Podziwiam je i życzę by nic złego ich nie spotkało za przyzwoitośc
OdpowiedzUsuńUrocza? To jakieś lenie śmierdzące moczarem. O tej porze dnia powinny być już od dawna w robocie, a nie w łóżku! Chociaż kto wie, może renifery wpadły poprzedniego wieczoru na małą prywatkę i się trochę zasiedziały ?:))))) PS. Też trzymam kciuki, żeby przetrwały i myślę, że nic złego im się nie stanie:)
UsuńGotkiewicz a ty nie pamiętasz nieprzespanych nocy bo jajko ( o pardon niemowlę) ma katar! Ty się zastanów. Fundacja Albatros z okolic Olsztyna opublikowała post o postrzelonym na śmierć (niestety) żurawiu. Wyobrażasz sobie! Ktoś ze śrutówką zapolował na chronionego ptaka w okresie lęgowym? Masakra
UsuńCoś tam, jak przez mgłę pamiętam, ale cały czas staram się to wyprzeć :))) PS. A potem myśliwi się dziwią, że mają taką fatalną prasę. Powinni sami wziąć się za takie łajzy i w bez pardonu wywalić ze Związku, informując przy okazji prokuraturę, albo załatwić sprawę w wyciszonym ostępie leśnym!
UsuńPrzeciez wiesz, że wszystko co dobre to dobre dla ZŁ a wszystko co w myslistwie złe - to czynią pojedyncze czarne owce. I ta zasada działa wszędzie. Na szczęście prokuratura została powiadomiona. Oby skutecznie. Chciałabym zobaczyć jak choć raz ktoś z ZŁ traci wszelkie możliwości posiadania broni oraz ma zakaz zbliżania się do zwierząt jakichkolwiek, nie wspominając o karach finansowych.
UsuńI tu Cię zdziwię. Pewna studentka-łowczyni opowiadała mi, że jej koło wykluczyło kolesia, który zastrzelił ciężarną lochę. Być może to tylko wyjątek potwierdzający regułę, ale i tak cieszy! PS. I co z tego, że została powiadomiona. Ciekaw jestem, jak znajdą sprawcę? Jedyne odciski palców na śrucie, to te, które zostawił pracownik w fabryce, więc szukaj wiatru w polu.
UsuńI znów mozna się pozachwycać nie narażając sie na kaprysy aury ;)
OdpowiedzUsuńU nas codziennie słońce, deszcz, lodowaty wiatr i gradobicie....i tak w kółko.....No ja rozumiem kwiecień plecień, ale takż plecionkę to już nawet chińskim rączkom ciężko zrobić...Dobrze, że moje kosy śpiewają zawzięcie, to jakoś tę wiosnę bardziej czuć :)
Przepiękne kadry! W zamierzchłych czasach jak bywałam na Mazurach i Warmii, to zrywałam się o świcie i prawie codziennie jeździłam w to samo miejsce...i każdego świtu wygladało inaczej
Przecinka w lesie, spacerujący przez las żuraw i cien na skrzydle....
Och cietrzewi dawno nie widziałam, szkoda, że tak ich mało...nigdy też nie spotkałam głuszca, ale słyszałam że w Borach Dolnoślaskich prowadzi się reintrodukcję, więc może będę miała szansę :)))
Ale u nas z zającami było przez wiele lat nędznie a nawet bardzo nędznie i ostatnio znowu się pojawiły, może i cietrzewi będzie więcej :)
Za to bardzo mnie cieszy populacja wilków, mam tylko nadzieję, ze nikt nie uzna że jest ich zbyt wiele.
Dzięki Wratisko:) Mamy to samo. Wczoraj w czasie czterogodzinnego pobytu w lesie, przeżyliśmy wiosnę, wczesne lato i oczywiście zimę z niewielką, acz gustowną śnieżycą:) Reintrodukcja postępuje i ma się dobrze. Niestety w przypadku cietrzewi już tak nie jest. Prace były prowadzona na dwóch mazurskich poligonach i w Biebrzańskim PN. Niestety i tu i tu niewiele z tego wynika. Przede wszystkim wypuszcza się zbyt mało ptaków, żeby mieć nadzieję na sukces. Gdy myśliwi zaczęli odbudowywać populacje zajęcy i kuropatw, wypuszczano setki osobników, a przypadku cietrzewi mowa jest o kilku sztukach. Problem w tym, że nie ma skąd ich brać. Kiedyś kupowaliśmy cietrzewie np. na Białorusi, ale sąsiedzi wolą urządzać polowania, niż ratować polską przyrodę. PS. Na wilki zakusy są już bardzo poważne. Na domiar złego myśliwi mają poparcie części naukowców, więc może być różnie.
UsuńAleż to wszystko cudne.
OdpowiedzUsuńAle może nie zdradzaj tych tajemnic fotografowania.
:-)
P.S. Parę dni temu wysłałam Ci malutką prośbę na rycyki...
Dziękuję:) Trochę zdradzę, a trochę zachowam dla siebie:) PS. Przepraszam, ale rzadko korzystam z tej poczty i dlatego nie zauważyłem Twojego maila. Obiecuję zajrzeć dziś wieczorem:)
UsuńPrzeczytałam obydwie części wywiadu-strumyka. Jestem pełna uznania dla Was.
UsuńDziękuję za recenzję.
Odpisałam Ci.
Pozdrawiam :-0
Bardzo nam miło:) PS. Zajrzę za dwie godziny.
UsuńPiękny, złoty nastrój. Żurawie są świetne, szczególnie ten w locie z cieniem samego siebie na skrzydle. Zazdroszczę miejscówki, może nie Białowieża, ale też wygląda super :-)
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że ostatnio takie światło, to towar wielce deficytowy:) Miejsce rzeczywiście ładne, ale fragmentami. W większości to klasyczny las gospodarczy. Na szczęście jelenie i dziki nie są wybredne, więc korzystamy z tego od czasu do czasu :)
UsuńFantastyczne zdjęcie z księżycem! Właściwie to wszystkie są wspaniałe - jak widać, nawet zwykła wyprawa do lasu może zaowocować udanymi zdjęciami! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Wilgo:) Każdy las skrywa coś ciekawego, nawet jak nie jest puszczą:)
Usuńtrzeba dobrego aparatu i chyba podkładów cierpliwości, żeby zrobić takie ujęcia, u mnie sarny chadzają grupkami i nieraz żałuje ze mam zwykły aparat, który niestety nie pokażę widoku jaki mam na co dzień, fantastyczne zdjęcia, ale księżyc bije wszystko na głowę :) mistrzostwo świata ;)
OdpowiedzUsuńTo niestety fakt. W fotografii przyrodniczej porzekadło, że "to nie aparat robi zdjęcia" nie jest już tak oczywiste:) W przypadku jednak saren zwykłym aparatem także można zrobić dobre zdjęcia. Te akurat zwierzaki można dosyć łatwo podejść pod warunkiem jednak, że masz idealny wiatr, czyli od nich. Wzrok nie jest ich najmocniejszą stroną, więc jeżeli spróbujesz zbliżać się do nich bardzo powoli (najlepiej, gdy są zajęte jedzeniem), powinno Ci się udać:) PS. Dziękuję w imieniu księżyca:)
UsuńJak są 4 koguty i 4 kury to teoretycznie rzecz biorąc populacja może wzrosnąć, no chyba, że ja się nie znam ... ewentualnie można by wprowadzić zachętę w postaci 500+
OdpowiedzUsuńMoże, pod warunkiem, że nie ma lisów, kruków, bezpański psów, porzuconych kotów, drapoli itp., czyli innymi słowy w ZOO:)))) 500 plus? Zapewniam Cię, że na reintrodukcję wydano znacznie więcej,, a efektów jaki nie widać, tak nie widać.
UsuńCierpliwości anielskiej wymaga czatowanie na ptactwo. Za to efekt, oczu nie można oderwać. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Wystarczy nauczyć się medytowania i czas jakoś zlatuje. gŁoś zabiera też czasem książki do czatowni, ale to już ekstremalna metoda:)) PS. Bardzo dziękuję:)
Usuń