Kiedyś spotykałem je regularnie, ale
było to w czasach, gdy nie miałem jeszcze sprzętu do fotografowania. Potem
łosie zniknęły. Może trochę przesadzam, ale obserwowanie maleńkich punkcików,
widocznych z Wilczej Góry, raczej nie budziło we mnie zachwytu. Najciekawsze
było to, że łosie unikały mnie, jak ognia, nawet na Carskiej Drodze. Widzieli
je tam wszyscy, zdarzały się kolizje i tylko ja jeden nie mogłem ich spotkać.
W tym roku, ku mojemu zaskoczeniu,
wszystko się zmieniło. Łosie znowu zaczęły mi się pokazywać, jakby ktoś je
specjalnie do tego nakłonił. Nie oznacza to oczywiście, że nagle zacząłem
zrobić setki zdjęć. Aż tak dobrze nie jest i pewnie nie będzie.
Zima to, przynajmniej teoretycznie, pora
roku podczas której fotografowanie łosi powinno być łatwiejsze. Zwierzęta
opuszczają mokradła i szukając pożywienia przechodzą do położonych wyżej,
suchych, sosnowych lasów. Porzucają też samotniczy tryb życia i łączą się w
większe lub mniejsze grupy. Problem leży jednak, właśnie we wspomnianych lasach.
Nawet w Biebrzańskim Parku Narodowym lasy sosnowe to w większości, stworzone
przez człowieka, monokultury. Kiedy zaprzestano ich gospodarczego użytkowania,
zaczęły powoli zarastać krzewami, i choć ciągle zachowują pierwotną linearność,
coraz bardziej przypominają naturalny las. Las, a więc ograniczoną przestrzeń,
w której zwierzę tak duże jak łoś, bez trudu, w całości lub częściowo, skrywa
się przed ludzkim wzrokiem. Kluczem jest tu słowo „częściowo”. Gdybym prowadził
blog, którego tematem byłyby bezgłowe łosie, już teraz mógłbym przestać robić
zdjęcia, gdyż takich nie zabraknie mi do końca życia. W moim posiadaniu znajduje się również bogata
kolekcja fotografii sosnowych pni z majaczącą na drugim planie zamazaną,
brązową plamą. To wszystko nie martwi mnie jednak specjalnie, gdyż, tak naprawdę, zdjęcia nie są tu najważniejsze.
A potem przybył Ksawery.
Rozczuliły mnie zdjęcia mord łosich z bliska. Oczęta maślane. A zdjęcia łosi w ruchu - absolutna gracja z nóżętami wysoko unoszonymi. Cudo. Bardzo Panu dziękuje za uprzejme zaprezentowanie tych cud-stworzaków.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuje. Fakt. Łoś to dziwny zwierzak. Z fizycznego punktu widzenia, nie powinien samodzielnie zrobić kroku, a potrafi przegonić po lesie jak nikt. Na dodatek coraz więcej ich na Warmii. Szkoda tylko, że nie bardzo pasują do naszych krajobrazów.
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz nie pasują. Bo co, nie ma podmokłych łąk i pustych przestrzeni. Zapewne jakieś są (szczególnie podmokłe), bo ja parkuję swoje auto na parkingu zastępczym z powodu zamoknięcia i nieprzejezdności drogi gminnej oraz mojej własnej. Łosiom by się droga taka pewnie spodobała.
Usuń