Każdego roku, podczas pobytu nad śródleśnymi jeziorami, utwierdzam się w przekonaniu, że Pani Przyroda tworząc nasz Świat,
ewidentnie miała - jak mawiają w powiecie grajewskim - kosę ze współczesnymi
Jej, entomologami. Bo jakże inaczej (i do tego logicznie) wytłumaczyć fakt, że
normalnych stworzeń (ssaków, ptaków, płazów, gadów, drożdży itp.) jest konkretnie
ileś tam, a owadów jest od tzw. smętnej pyty, czyli bez liku?
W takiej tylko Polsce, koniec z końcem, wiąże jakieś 117 gatunków ssaków, 454 gatunki ptaków, 18
gatunków płazów, 10 gatunków gadów, 30 gatunków drożdży i ... od 28000 do 34000
gatunków owadów! Czyli - jakby nie liczył - owadów jest dużo, a nawet sporo i
wszystko to, na dodatek, jakoś się nazywa!
Już taki jestem, że lubię
wiedzieć. Dlatego też korzystam z szerokiej gamy massmediów, czytam książki i posiadam poduszkę na kuchennym parapecie. Fotografując w terenie, także lubię wiedzieć, co aktualnie i często nachalnie lansuje mi się przed obiektywem.
W przypadku wspomnianych, normalnych stworzeń jest to zazwyczaj bajecznie
proste lub - w najgorszym przypadku - proste. Jak widzę jelenia-byka, to widzę jelenia-byka. Jak dostrzegam wróbla, to wiem, że to mazurek. W kuchni z resztą jest tak samo. Jak jem
kaczkę, to kubki smakowe szepczą mi do ucha, że to odrobinę przetłuszczony pekin, a nie jakiś biegus lub inna piżmowa. I tyle.
W przypadku owadów już tak łatwo
nie jest. Prawdę mówiąc/pisząc jest bardzo trud ... no dobra! Chcieliście, to macie! Gdy
odrzucimy komary, pszczoły, osy, szerszenie, tzw. muchy oraz kilka gatunków
motyli i chrząszczy jest tragicznie! Przyznaję, że na niwie entomologii nie
jestem nawet początkującym adeptem. Jestem kompletnym laikiem, abderytą,
ignorantem, analfabetą, kpem, nogą i frajer-pompką!
Oczywiście uwiera mnie to
potwornie, czyli dużo, dużo bardziej, niż np. brak umiejętności samodzielnej wymiany
oleju w aucie Skodzie, upieczenia ciasta z lejącą się czekoladą, o utkaniu skarpet z wełenki nawet nie
wspominając. Pomyślałem zatem, że tak być nie może i jeszcze pewnie coś w stylu: "Gotkiewicz, musisz z tym coś zrobić!" W końcu nie po to od dekad lat
param się prywatnie i zawodowo przyrodą, żeby mnie jakieś głupie insekty wpędziły
w kościste ramiona depresji, a finalnie do grobu! Postanowiłem zatem nauczyć się tego całego
robactwa na pamięć! Oczywiście pisząc "całego" nie mam na myśli wszystkich
34 tysięcy gatunków, tylko te, które widuję na co dzień i które udaje mi się uwieczniać na dokfotkach.
Podbudowany
autopsychologicznie na duchu, udałem się nad wspominane jezioro, gdzie swoją
melinę mają ważki, nartniki i inne, nieznane mi kompletnie owady. Na miejscu okazało
się jednak, że sezon ma się ku końcowi, gdyż towaru z chityną na sześciopaku było
tyle, co Fiodor napłakał, a uwierzcie mi, że ten kot, to twarda - niczym Curie-Skłodowska - sztuka ze złych dzielnic wiejskiego Podlasia. Na szczęście coś tam jednak pełzało po
zielsku, więc wlazłem do wody, popstrykałem (dowody poniżej) po czym wróciłem
do domu, by oznaczyć każde pstryknięcie po imieniu i łacińskim nazwisku.
Przyznam się, że miałem cichą
- niczym ta noc ze świątecznej piosenki - nadzieję, że po zajrzeniu na stronę www.wazki.pl dowiem się wreszcie, jak nazywa się to coś, co do tej pory nazywałem po prostu niebieskim
przecinakiem. Nie dla psa kiełbasa jednak i nie dla kota nalewka na płuckach! Autorzy strony zadrwili sobie ze mnie, jak - nie przymierzając - Sobieski z uchodźców pod Wiedniem. Okazało się bowiem, że przecinak, to w rzeczywistości kilkanaście gatunków i ... wszystkie wyglądają ... mać identycznie.
Straciwszy nadzieję na
zostanie entomologicznym autorytetem, choćby tylko wśród Czukczów, pogrążyłem się w przyrodniczej melancholii. Od popadnięcia w permanentny, entomologiczny stupor uratowało mnie na szczęście pojawienie się pierwszych, ptasich migrantów
oraz rozpoczęcie, szeroko zakrojonych, badań nad systematyką drożdży z
wykorzystaniem nowatorskich metod organoleptycznych.
PS. Cała ta, nudnawa zapewne,
historia czegoś mnie jednak nauczyła. Każdy z nas (i każda, chyba też) ma prawo do własnej niszy ignoranckiej. Dlatego też, pokornie i uroczyście
przysięgam! Nigdy więcej nie zwrócę nikomu uwagi, że jelenie nie posiadają rogów tylko poroże, a zielone jest po to, by jechać, a nie zastanawiać się nad zmianami klimatycznymi!
PS. Ale, że nikt nie zauważył kotka?!
PS. Ale, że nikt nie zauważył kotka?!
Pomyślałem, że nie ma sensu dalej ukrywać swojego wizerunku. Także ten.
A przepraszam, czy chodzenie po wodzie także masz w zestawie?
OdpowiedzUsuńPodziwiam za targnięcie się z motyką na słońce, ja najczęściej oganiam się od robactwa wszelkiego i pewnie nawet nie zauważam od czego sie oganiam.
Zbieg okoliczności z czytaniem owej notki jest taki, że chlebek z miodem spadziowym wcinam i o pszczołach rozmyślam...
Już nie, ale gdy wrócę do prawidłowej wagi, to kto wie?:)) Tyle tylko, że to targnięcie skończyło się podkuleniem ogona, gdyż zdałem sobie sprawę, że nigdy tego nie opanuję:)) PS. Smacznego!
UsuńPisałam pracę magisterską z entomologi i także ten... cztery lata temu z tym samym "niebieskim przecinakiem" trafiłam na "ważki.pl" i skończyło się to identycznie, przy czym dowiedziałam się nie tylko że jest tego chudego ciulstwa od cholery i ciut-ciut, ale że ja sfotografowałam kilka różnych przecinaków i wszystkie były niebieskie. Znam twój ból brachu.
OdpowiedzUsuńA tak w tajemnicy zdradzę, że przechodzę na wyższy level twórczości - tak zwane 3D. Ale Ciii-chooo bo dopiero czekam na materiały:) Pozdrawiam.
Ja pisałem z ptaków i była to sama rozkosz (pomijając konieczność codziennego drałowania po gliniastych polach):)) Ptaki są łatwe i przyjemne, a owady niestety trudne i opryskliwe:)) PS. 3D? A co to za cholera?!
UsuńZe mnie też jest niestety totalny ignorant w sprawach entomologicznych. Nawet chciałam to zmienić - nie mam jakichś wielkich ambicji, wystarczy mi oznaczanie gatunków do rodzaju czy rodziny. Tylko zastanawiam się, z jakich źródeł wiedzy korzystać. Te stronę o ważkach zapamiętam - ale owadów jest przecież dużo więcej!
OdpowiedzUsuńPS. Uważaj, jeszcze ktoś na tym zdjęciu Cię rozpozna i co wtedy??
Ja już się poddałem. Będę je fotografował wyłącznie, jako anonimowe obiekty i tyle. Na szczęście są jeszcze ptaki, których stale przybywa na rozlewisku w tym kszyki, które niebawem pojawią się na bogu:) PS. Nie ma szans. Zdjęcie zostało całkowicie zmanipulowane cyfrowo:))
UsuńWażka to ważka i koniec, gatunku nie rozpoznam, ale Ciebie rozpoznam na pewno po uchu! :)))
OdpowiedzUsuńPS. A jak się robi taka "rozciągniętą" wodę z łabędzimi szyjami?
UsuńTo nie moje ucho, tylko jakiegoś chłopiny z sieci. Tak, jak napisałem wyżej, ta fotka, to sprytna manipulacja pikselami, więc dalej pozostanę anonimowy, albo wręcz animowany:)) PS. Włazi się do wody, obiektyw umieszcza się tuż nad taflą wody i gotowe. Oczywiście obiekt musi być w pewnym oddaleniu:)
UsuńAle przecież napisałeś "nie ma sensu dalej ukrywać swojego wizerunku" to jak to jest?
UsuńTaki żarcik;). W dalszym ciągu dbam o bycie nieznanym z fizjonomii, gdyż kto wie? Może jeszcze zostanę gwiazdą szpiegostwa, doliniarstwa lub tym panem z "Niewidzialnej ręki" :))
UsuńKąpiel w blasku księżyca, ale romantycznie. Wtedy to chyba ciem najwięcej.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Ultro, to słońce, ale też było romantycznie. Chyba? :))
UsuńPrecz z trójkątną muszką! I jak bym miała mordować to draństwo, gdybym znała z imienia i nazwiska? Zresztą , ja nie znam nawet tych ptaków (poza łabądkiem) co je tu pokazujesz. Ignorantka jestem.
OdpowiedzUsuńKolory piękne.
A co to jest ta trójkątna muszka, którą tak chętnie eksterminujesz?:)) PS. I chwała Ci za to:))
UsuńA żebym to ja wiedziała! Jadowita bardzo, chociaż niezbyt namolna.
UsuńW takim razie także bym uśmiercał, chociaż nienamolnie:))
UsuńJa nawet myślę, że w pierwotnym zamyśle na świecie miały być same owady. Takich sztuczek w budowie nie znajdziesz u niczego innego, a potem nastąpiło upraszczanie, powiększanie, wygładzanie, zaokrąglanie itd.
OdpowiedzUsuńPS
Te ze złotym paskiem w środku przepiękne, też taki ostatnio fociłam, ale coś nie wyszło.
PS2
Jakiego, psia kość kotka???
Kto wie? Zmyślność Pani Przyrody jest bezgraniczna wszakże:) Poza tym są wszędzie, więc faktycznie coś w tym musi być, ale dobrze że nie jest, gdyż świat z samymi owadami byłby ponury, jak salceson:) PS. Mi również większość nie wyszła, głównie ze względu na światło. PS.2. Obejrzyj fotki w poprzednim poście raz jeszcze:))
UsuńNajmocniej przepraszam:))) Człowiek się stara, foci kota i nikt go nie widzi, ale na pobieżny rzut oka to można było wziąć go za dziwny profil kruka i jeszcze się zastanawiać co autora zachwyciło w tej fotografii, że chciał ją pokazać.
UsuńNie ma za co, zwłaszcza że kota nie fociłem, gdyż nie miałem zielonego pojęcia, że bydle tam w ogóle jest:)) Swoją drogą, szkoda że nie ma milicji na tych futrzastych kłusoli!
Usuńekstremalnie pojechałeś po bandzie. żeby tak dla drobiazgu od razu po szyję w wodę.
OdpowiedzUsuńrozumiem, że upał trzeba jakoś przeczekać, ale pod wodą podobne drobiażdżki grasują i trudniej się przed tym świństwem obronić.
owadów musi być sporo, żeby jerzyki i nietoperze miały co żreć i miały rozmaitość menu. był taki czas, kiedy pytałem samego siebie po co są komary. albo pluskwy. powiem tylko, że z tego można wyrosnąć.
Akurat tego dnia zrobiłbym to i bez drobiazgu. 37 jak dla mnie, to już krematorium, a że woda była w pobliżu, więc .... Na szczęście w tym jeziorze jedynymi drobiazgami podwodnymi są ryby, które nawet trochę kąsają, ale wyłącznie gŁosia, gdyż jest pewnie smaczniejsza ode mnie:) PS. Komary są dla wspomnianych jerzyków, a pluskwy są dla książek z antykwariatu!
Usuńa wytłumacz mi z łaski swojej - jakim to chytrym sposobiczkiem uciekłeś gŁosiowi z kadru? Przecież kobieta potrafi płochą dziczyznę centralnie w kadrze uchwycić. czyżbyś był takim żwawcem wodnym, że w trzydziestu siedmiu stopniach Celsjusza potrafisz umknąć jeszcze niczym perkoz i wynurzyć się gdzie indziej?
UsuńI mnie też uchwyciła, a to że łba tylko jedną trzecią widać, to już moja i komputera zasługa:) Choć umknąć w wodzie też potrafię, gdyż na lądzie, to już nie bardzo:))
Usuńrozumiem, że zostałeś schwytany, zaobrączkowany, oswojony i umieszczony w terrarium, czy jak się nazywa pojemnik na większe ... ssaki.
UsuńCoś w tym stylu, z tym, że nie w terrarium, a w takim kojcu na tyłach chlewni, gdzie żyję długo i szczęśliwie w otoczeniu knurów z bajki:))
UsuńJakoś tak raz do roku pojawiają się na tym blogu rozważania o owadach i ich mocno tajnych danych osobowych. Ale w tym roku widze, że Ci poważnie na honor wjechały te piękne stwory ��. Nie zrobiłeś odpowiednich ujęć odwłokow i dlatego klops. Natomiast rdesty pięknie się prezentują
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć ostatnio rozważałem nie o nazwach, a raczej o masie:)) Nie zrobiłem, gdyż dopiero po powrocie dowiedziałem się, że tak trzeba i że w ten sposób można nawet rozpoznać płeć! No cóż, nie dane mi zostać entomologiem i tyle:)) PS. Się, ale większość już niestety przekwitła.
UsuńOtóż. "Robactwa", jak piszesz, mógłbyś się nauczyć szybko. No bo co tam te kilka obleńców, płazińców. Ale, jak widzisz, z owadami nie łatwo. Uczę kolejne pokolenia, że nie ma [no chyba nie ma] latających robali, robactwa, czy jak je tam zwą, te insekty. Nauka idzie w zielony las. Druga sprawa - "Gdy odrzucimy komary, pszczoły, osy, szerszenie..." Drugie otóż. Szerszeń to osa. Największa europejska osa i najgroźniejsza, ale osa. Nie przejmuj się, ja też wiem to od niedawna. Nikt w to zresztą nie wierzy, bo jak to osa, jak szerszeń? Czy rozszerzyłam Twa wiedzę odnośnie interesującej Cię gromady stawonogów? Niebieski przecinak, ładnie, to łątka dzieweczka, jeszcze ładniej, ale to już pewnie wiesz. Zauważyłeś jak piękne nazwy mają insekty? Taka drosophila melanogaster na przykład? Ja walczę ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem. Przegrywam.
OdpowiedzUsuńRozszerzyłaś, ale jednocześnie poczułem się, jak uczniak pod tablicą, co z drugiej strony jest fajne, gdyż odmładza ogromnie:)) Owady, to dla mnie czarna dziura i pewnie tak już zostanie, nawet pomimo tych pięknych nazw, których na próżno szukać u ptaków i ssaków (w wersji polskiej, ma się rozumieć!):)) PS. Ten kasztanowcowiaczek, to - tak na marginesie - niezła szuja i wróg przedszkolaków!
UsuńUczniak... Czyli jednak ten smrodek dydaktyczny [Wańkowicz] za mną się wlecze.
UsuńSpokojnie, sam jestem nauczycielem, wiem, jak to jest:)))
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńMikro-świat:)
Wreszcie coś dla mnie:)
A zauważyłeś, że teraz prawie nie ma zielonych i szarych ważek?
Od jakichś trzech wieczorów zawieram znajomość z pewnym nachalnym wiewiórem, który przychodzi skontrolować dojrzałość orzechów na leszczynie (o hoteliku, w którym aktualnie mieszkam i jego specyfice może skrobnę coś u siebie). Wczoraj podszedł na metr. Tak mi się skojarzyło z poprzednią notką i już nie jestem taka pewna, czy wiewiór to już niekoniecznie:)
Niezwykła ta gra odbić:)
Wzmaga tęsknotę:)
Pozdrawiam:)
Niestety nie bardzo, gdyż ważkowy sezon spędziłem wśród łań i gdy zorientowałem się, że coś przegapiam, było już nieco za późno:( PS. Wiewiór, to morderca i to na dodatek taki z pasją do zabijania! Uczy się dzieci, że wiewióry lubią orzechy, ale nikt nie wspomina, że pisklęta również. PS. Teraz kolej na inne ptaki:)
UsuńNiszczą też jaja ptasie:)
UsuńPodobnie jest z tymi słodkimi jeżykami - one tak lubią jabłuszka, że potrafią godzinami czekać pod drzewkiem, żeby któreś na nie spadło. A potem niosą je na kolcach do domu i robią przyjęcie dla leśnych przyjaciół:)
Pozdrawiam:)
No właśnie o tym miałem napisać, ale zapomniałem:) PS. Na które przychodzą misie z miodkiem (bo misie nic tylko miodek), jelonki z żonami sarnami, wilki, którym z pysków zionie dziećmi i rencistkami i karły zatrudnione w nierentownych kopalniach:))
UsuńO to to to!
UsuńChyba jesteśmy okropni:)
Pozdrawiam:)
Jesteśmy, Leno, wspaniali! :))
UsuńMnie ostatnio zajmuje niezwykły związek Saccharomyces cerevisiae i Saccharomyces pastorianus z Drosophila melonogaster. Ja rozumiem niezwykły pociąg owej zwierzyny do tego co robię w kuchni, ale doszło do niejakiej przesady. Pułapki to za mało, ostatnio stosuję metody masowe w aerozolu. :)
OdpowiedzUsuńKotka nie widziałem. :)
melanogaster miało być. :D
UsuńTych pierwszych nie używam, ale na te drugie, tylko odkurzacz! Pamiętam taki rok przetworowy, kiedy była to jedyna metoda eksterminacji masowej, gdyż niedobitki i tak trzeba było wyłapywać indywidualnie:))
UsuńPS. Poszukaj wśród kruków!
UsuńA w rzeczy samej, kroczy! :D :D :D
UsuńI to jak dostojnie!
UsuńTeż miałam takie zapędy do dogłębnego poznawania przyrody. W przypadku owadów pomyślałam, ze zacznę od tych największych, barwnych, chociażby kruszczycy złotawki - taka charakterystyczna! A potem przeczytałam, że prawie identyczna jest kwietnica różówka. I pewność mamy dopiero wówczas, gdy obejrzymy jakiś wyrostek na spodzie ciała - u każdej ma inny kształt. Czyli zdjęcia nie wystarczą i muszę jeszcze maltretować owada! No i zapał padł :)
OdpowiedzUsuńAż sobie sprawdziłem. Ładna bestia:) Pewnie dlatego szacuje się, że na odkrycie i nazwanie czeka 90% gatunków samych tylko chrząszczy. To jakaś przyrodnicza masakra, więc pozostanę przy swoich ptakach i ssakach:)
UsuńTeż sobie wygooglałem i te zrazy mnie żerują na kwiatach róży japońskiej!!! Prawdę mówiąc, to mi to za bardzo nie przeszkadza, dopóki nie usiłuję takiego błyszczącego stwora zasypać cukrem i skropić cytryną! O, wtedy to nie jestem zadowolony! ;)
UsuńA skąd wiesz, jak smakuje to coś błyszczące po zasypaniu i skropieniu?
UsuńJak smakuje to nie wiem i z powodu, że nie mam chęci wiedzieć to niezadowolenie. :)
UsuńRozumiem i życzę zadowolenia :))
UsuńZanitrygowałeś mnie tym przecinakiem. Wbijam słowo w google i co znajduję: " Przeciniak - narzędzie w kształcie zaostrzonego jednostronnie, metalowego pręta". Hm...
OdpowiedzUsuńWiększości gatunków fauny i flory nigdy nie miałam na myśli. Nawet nie podejrzewam ich istnienia. Moja wiedza opiera się głównie na tym co napotykam, czy to w naturze, czy książce. Cóż, również należę do bractwa ignorantów.
Ale przyznasz, że gdyby "narzędzie w kształcie zaostrzonego jednostronnie, metalowego pręta"pomalować na błękitno, to wypisz, wymaluj? :)) PS. Witaj w klubie! :))
UsuńA wodę z ucha nadal wytrząsasz???
OdpowiedzUsuńSzacun za te ważki:-)
Jak napisałem wyżej, ucho nie jest moje, więc nie muszę:)) Dziękuję za szacun i wzajemnie:)
UsuńGatunek ważki to jeszcze mały pikuś!
OdpowiedzUsuńA wyobraź sobie ile zachodu jest z ustalaniem czy świtezianka to dziewica czy może dzieweczka?
:)))))))
UsuńMyślę, że entomolodzy mają swoje zwyrodniałe metody, by to stwierdzić, inaczej nie byliby entomologami! PS. :))))) ?!
UsuńWłaśnie! Czy to jeszcze nauka czy już parafilia?
UsuńMyślę, że to drugie:))))
UsuńMoja sąsiadka też ma poduszkę na oknie, by sobie odcisków nie porobić. Zastanawiałam się, co też może podglądać, a to chodziło o obserwację owadów. Myślisz, że to były przecinaki ze względu na kolor blue?
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Kto wie? A tak swoją drogą, liczba poduszek w oknach pokazuje, że zainteresowanie entomologią, to nasz sport narodowy:))
UsuńJa wiem, że trzydzieści tysięcy niebieskich przecinków, to nie to samo co kozioł i jelonek, ale jakoś mi lepiej jest na samopoczuciu. :D
OdpowiedzUsuńI zwracaj, zwracaj uwagę. Bo jest różnica między korkiem a bezpiecznikiem oraz między futryną a ościeżnicą. Precyzja piękna jest, wystarczy popatrzeć jak precyzyjnie pięknie przecinek siada sobie na zielonym. Pięknie.
A kontynuując sprawę przecinków, to jednak lepiej brzmi, kiedy ktoś napisze, że kwitną wrotycze, bzy, jaśminy, głogi, zamiast krzaki zwykłe i ogólnie zielone. To może jednak się nie poddawaj, poszukaj stron z lepszym narządem klasyfikacyjnym, i ten, avanti! :D
PS. Czekam samolubnie na relacje z odkryć, olśnień i kolejnych załamań nerwowych.
Entomolog byłby zapewne innego zdania:)) Nie poddaję się i kiedyś jeszcze zadziwię świat (a przynajmniej moją dzielnicę) znajomością przecinaków i ich kuzynów wszystkich stopni. Masz rację, że miło jest wiedzieć, co rośnie, śpiewa, galopuje, chrząka i wyje dlatego kolejne miejsce na mojej liście zajęły rośliny wodno-błotne. Co prawda w tej materii jest mniej głupi, niż w przypadku ważek, ale mogłoby być lepiej:) PS. Jakbyś czytała w nieopublikowanych postach, gdyż jutro będzie o ... odkryciu:)))
UsuńThese photos are absolutely stunning looking, I love the photos of the swan in particular so beautiful looking! Thanks for the share, hope you had a fantastic weekend. Keep up the posts.
OdpowiedzUsuńWorld of Animals
Thank you. I am very happy that you liked these photos. I invite you to watch more. This time, birds from my backwaters. Greetings:)
UsuńFakt , tego" dziadistwa " jak mawiała moja babcia jest ogrom, strasznie gryzą i wkurzają !! Nie wszyscy musimy się na wszystkim znać :))Ja tam nie odróżniam 99 % owadów i żyję :)
OdpowiedzUsuńI żyj dalej, gdyż warto, nawet bez tych lataczy:)))
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba ! rewelacja !
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuńdobrze pomyślane :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuńjeden z ciekawszych blogów w necie :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Bardzo mi miło:)
Usuń