O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

wtorek, 26 lutego 2019

Tradycyjne narzekanie, ale tym razem nie bez powodu


       W pierwszych słowach mojego postu informuję, że zdrowy jestem, czego i Wam serdecznie życzę. Przepraszam za zwłokę w komentowaniu i odpowiadaniu na komentarze, ale ostatnio jakoś mijam się z siecią. Nie wiem, czy to wina pracy, przesilenia wiosennego, wieku, czekających nas dwóch wystaw, czy jeszcze czegoś innego? Wiem jednak, że jeszcze kilka dni takiej absencji i musiałbym zamknąć interes na zawsze, więc postanowiłem jednak coś tam naskrobać. Muszę Was jednak ostrzec, że znowu trochę ponarzekam, ale cóż zrobić, skoro ostatnio kompletnie mi się nie wiedzie.
         Zacznę od sportu. Podejrzewam, że większość z Was z zapartym tchem obserwowała naszych skoczków narciarskich podczas, rozgrywanych aktualnie, mistrzostw świata. Jak zapewne zauważyliście nie było mnie w ekipie zmontowanej naprędce i pochopnie przez Austriaka (jasne!) Horngachera. Wyobrażacie to sobie?! Nie było mnie nawet w tzw. szerokiej kadrze, więc nic dziwnego, że zawody zakończyły się tak, jak się zakończyły, czyli klapą.
         Od pewnego czasu kibice piłki nożnej  emocjonują się wyczynami niejakiego Wtor ... tzn. Piątka na boiskach Serie A, niczym Kopernik obrotami ciał niebieskich. Obserwując ten, coraz bardziej nabrzmiały, balonik pomyślałem sobie, że przecież jeszcze pół roku temu piątek kojarzył się Polakom ze wszystkim (w tym zwłaszcza z libacjami alkoholowym), tylko nie ze sportem. Skoro - rozmyślałem dalej - można z niebytu od razu trafić na salony, to dlaczego nie mogłoby przytrafić się to i mnie. Przecież statystycznie jest to bardziej prawdopodobne, niż to że w Olsztynie przejedzie mnie metro. I co? I nico, jak mawiał Petrarka po przedawkowaniu pejotlu. Przez ostatni tydzień nie rozstawałem się z komórką nawet w nocy (uwzględniałem różnice czasowe) i ... ani jednego telefonu z klubów piłkarskich! Wyobrażacie to sobie?! Przez siedem długich dni nie zadzwonili, ani z ... no dobra w Barcelonie mają na razie Messiego, ani nawet z FC Wasilewski Jan Nagrobki na NFZ Wólka Żwirowa k/Ornety. Choć trudno w to uwierzyć kompletnie nikomu nie przyszło do głowy, żeby kupić dobrze rokującego stopera (czyli mnie) od gŁosia choćby nawet za średnią krajową! Próbowałem jeszcze przebojem wejść do kadry olimpijskiej w gimnastyce artystycznej, ale powiedzieli mi, że ważę więcej, aniżeli wszyscy pozostali zawodnicy razem wzięci, szanse na wieniec bobkowy mam niewielkie, a oni muszą liczyć każdy grosz, więc mam się zgłosić dopiero po zrzuceniu 95% aktualnej wagi ciała. Wyobrażacie to sobie?! 
         Albo na przykład taka kultura. Ostatnio odbyła się ceremonia wręczenia Oskarów. Większość splendoru przypadła jakiejś taniej szmirze z południa Ameryki Północnej (swoją drogą, kiedy wreszcie skończy się płacenie za politykę kolonialną?!), ale nic w tym dziwnego zważywszy na to, co przyjechało z Polski! Po pierwsze "Zimna wojna" jest filmem (powiedzmy) czarno-białym! W XXI wieku! Kolorowa taśma jest znana już od 1902 roku, a my dalej tkwimy w piwnicy jakiegoś prowincjonalnego muzeum kinematografii. Do tego zero efektów specjalnych, zero kosmitów, zero potworów oraz - przede wszystkim - zero wyuzdanego seksu z udziałem tych ostatnich! Jednym słowem, zero Dziesiątej Muzy! A tymczasem ja nakręciłem prostą komórą arcydzieło z kotem w roli głównej (nie z tym Kotem!), który przy tym czymś rodem z z rynsztoków faweli, to arcydzieło, kwintesencja filmowego geniuszu i w dodatku w full HD, w coś tam K i oczywiście w kolorze! Tyle tylko, że nikt nawet nie zadzwonił, żeby zaproponować mi zgłoszenie tej perełki do konkursu! Wyobrażacie to sobie?! Nikt! Oczywiście nie liczyłem na "kolegów" z branży, bo ci zjedli by mnie najchętniej żywcem (z odrobiną czosnku, rozmarynu i tłuczonej rzodkwi). Liczyłem na tzw. krytyków, ale potem pomyślałem sobie, że to w sumie banda po jednych pieniądzach, jak zwykł mawiać Słowacki o Mickiewiczu i jego przydupasach z terenu dzisiejszej Białorusi.
       O Noblu już nawet nie chce mi się pisać. Tyle naukowych postów o kręgosłupie gŁośki i nawet jednej, głupiej pocztówki z Karolinska Institutet. Wyobrażacie to sobie?! Nawet SMS`a nie przysłali, że owszem doceniają, są pod wrażeniem, ogólnie känsla, ale że kasy w tym roku nie ma za wiele (bo pokojowy podrożał o VAT, czy coś tam), to tym razem wysyłają kubek z napisem Sweden i kosz konserw z humbaka, albo z innej ryby.
         Mógłbym tak wyliczać w nieskończoność, ale jestem pewien, że po lekturze tych szczerych wynurzeń, srebrzystych łez strumienie rzeźbią w Waszych twarzach żleby żałości żałobnej, a przynajmniej tak to sobie wyobrażam.
         Tymczasem fotki ptactwa (i sarenek) z warmińskich obszarów wiejskich. Niestety spodziewane tsunami pierzastych migrantów okazało się prawie kompletną flautą, ale cóż, cierpliwie czekamy. 














58 komentarzy:

  1. może telefon się rozładował, albo masz brak zasięgu?
    żeby tak nikt, to niezrozumiałe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? To skandal, zwłaszcza że telefon miałem podpięty pod akumulator ze Skody:))

      Usuń
    2. wystarczy, że wypadniesz poza zasięg anteny - zasilanie, to nie wszystko - propagacja i zasięgi - też się liczą. a po stronie operatora, to jeszcze milion innych nieprzychylnych zjawisk.

      Usuń
    3. Olsztyn jest otoczony antenami, niczym wojenny Londyn radarami, więc to też nie to. Chyba, że to część z tych milionów zjawisk?

      Usuń
  2. Ptaki w locie - aż dech zapiera. I jak tu przyłączyć się, abyś w narzekaniu nie poczuł się samotny? Stać mnie tylko na tyle, aby powtórzyć starą prawdę: nic to, abyśmy tylko byli zdrowi. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mi tak dech zaparło i zapiera do tej pory:)) Uważaj, bo to niebezpieczny narkotyk! PS. Zgadzam się w 100%!

      Usuń
  3. Nawet te sarenki z ostatniej fotki są zdziwione, że za blichtrem i sławą tęsknisz, a o wystawach tak skromnie napomykasz. Coś więcej może?
    Pewnie ptakom tak się w gospodarnej Wielkopolsce spodobało, że do Was później przylecą.
    Póki co, zdrowia i nagród życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) 13 marca mamy wystawę w Olsztynie w Centrum Ekspozycyjnym Stara Kotłownia w Kortowie, a potem we wrześniu w galerii na Starym Mieście. Problem w tym, że gŁośka ma problem z pracą przy komputerze, a trzeba przygotować fotki. Niestety obawiam się, że gęsi nażarły się na zachodzie kraju i przeskoczą Warmię, a w tym roku z Biebrzą będzie ciężko:(

      Usuń
    2. Gratulacje najszczersze, tylko martwi mnie , że Iwonkę tak siekło...no kurczę, trzymam kciuki za szybką poprawę i o wystawach napisz potem koniecznie!

      Usuń
    3. Dziękujemy Jotko:) Mamy nadzieję, że kontuzja wkrótce minie, a o wystawie napiszemy bezapelacyjnie:)))

      Usuń
  4. Wspaniałe metamorfozy, błękitne łabędzie na różowym lodzie zamieniają się w szaroniebieskie na złotej wodzie, potem w zwykłe białe, a na koniec w złote na granatowej wodzie... i po co tu narzekać, za to będzie medal!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie dlatego w fotkowaniu tak ważne jest światło, którego tak długo brakowało:) PS. Małgorzato, czy moglibyśmy skontaktować się poza blogiem? Mamy z gŁośką małą sprawę:)

      Usuń
    2. Proszę bardzo, chętnie, tylko podaj kontakt.

      Usuń
    3. Przepraszam za zwłokę. Czy możesz wysłać mi pusty mail na: wgot@uwm.edu.pl?

      Usuń
  5. Witaj, Wojtku.

    Niewiarygodne. Łączę się w oburzeniu i uważam, że masz pełne prawo czuć się tak, jak się czujesz.
    A z wystaw relacja będzie?

    Piękne to ulane ze złota jezioro. Jak w inkaskich legendach:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałem, że na Suwalszczyznę, która ma własne, złote jeziora, zawsze można liczyć:)) PS. Jeżeli znajdzie się wolontariusz od fotek, to zapewne tak:)

      Usuń
  6. ten anonimowy powyżej co napisał spoko to nie ja

    OdpowiedzUsuń
  7. Dysertacji nadal nie ma... no ale przynajmniej dowiedziałam się że nie tylko Witkacy brał peyotl /a ile dawek to pisał na konkretnym portrecie/ ale też i Petrarka.
    A te wystawy to gdzie? Daleko od Pałacu Kultury? Bo z Pałacu Kultury to może Sztokholm widać ... ale nie jestem pewna, bo dawno nie byłam...
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dysertacji, to ja już dawno zapomniałem, tak dawno to było:))) A jak myślisz, od kogo Witkacy miał towar? No właśnie! A w Olsztynie:)

      Usuń
    2. 1. A kto powiedział, że nie może być drugiej dysertacji???
      2. Od Petrarki? Konkretnie od niego???? Czy tez jakis inny renesansowiec też tam się plątał?
      3. A gdzie w Olsztynie? I kiedy? Bo zamierzam zjechać ... aha przeczytałam odpowiedż do Jotki więc wiem że 13 marca. A można prosić o więcej szczegółów?Ale raczej ten wrzesień mnie interesuje, bo w marcu już nie zdążę.

      Usuń
    3. Ad.1. W sumie ... nikt, ale mam dwie do opieki, więc własna już raczej nie wchodzi w tzw. grę:) Ad.2. Niestety tak! Ad.3. Druga będzie (niestety) w październiku, ale wtedy też jest ładnie ... chyba:)

      Usuń
  8. W pierwszych słowach mojego komentarza - w związku z zadeklarowanymi wystawami - zapytowywuję, co będziesz wystawiał i z kim oraz czy to jakiś przejaw ekshibicjonizmu.
    Następnie uprzejmie informuję, iż nie śledzę poczynań żadnych skoczków (ani innych sportowców) nie tylko z zapartym tchem, ale i nawet z zapartym stolcem. Nie mam zielonego pojęcia o tym, że odbywają się jakiekolwiek mistrzostwa w czymkolwiek. Czuję się zatem niesłusznie podejrzewana. To krzywdzące!
    Oświadczam, że piątek wciąż kojarzy mi się li i jedynie z libacją i Wielka Ulgą.
    Donoszę uprzejmie, że w dziedzinie kultury obywatelka Frau Be zaliczyła ostatnio 1 (słownie: jeden) wieczór poetycki z autorką, której wiersze w ogóle nie były prezentowane - to duża sztuka! Zwłaszcza w porównaniu z beznadziejnym filmem bez seksu i potworów.
    Ostańcie z bogiem, sieroty kochane, czego sobie i Wam życzę, amęt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystawimy kilka fotek do wiatru i tyle:) PS.1. I dobrze, bo zawody okazały się żałosnymi. PS.2. Mnie w większości przypadków tudzież. PS.3. Rozumiem, że wieczór poetycki odbył się w piątek, więc na wiersze nie było czasu, ochoty i miejsca między butelkami. PS.4. I wzajemnie, choć wolimy Panią Przyrodę:)

      Usuń
  9. Inwazja jest od wczoraj,lecą setkami, tyle że nie siadają. Może dlatego, że na jeziorach lód stoi. Pod Barczewem na oziminie siedzą 22 gęgawy, jest sporo żurków i skowronków:) Ech, te wasze męskie ciągoty do sławy i chwały:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś widzieliśmy stadko zbożowych i białoczelnych (oraz lokalnych gęgaw) pod Silicami. Boję się, że przez ten lód wszystko przeleci i ewentualnie zatrzyma się w Dolinie:( PS. Ci nam żałujesz?!

      Usuń
    2. Białoczelne widziałam dzisiaj na przelotach nad Kiermasem, może nawet i zbożowe były, ich jeszcze nie rozróżniam. Kałuże na polach rozmarzły, a jeziora nic.
      PS
      Wcale, w tym wasz dziecięco-męski urok:))

      Usuń
    3. Grażynko, w nowym poście masz ściągę:) PS. :))))

      Usuń
  10. Tego mogłam się spodziewać.
    To Twoja wina , że tak kiepsko zakwalifikowaliśmy się w skokach
    Bardzo bardzo mnie rozczarowałeś!😎
    Co do Oscarów to mogłeś się z Głośką postarać i nagrać gorącą wojnę w kolorach
    Nic tylko się załamać
    Ale w zdjęciach jesteś najlepszy
    Nadrobiłeś😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to moja wina, ale jak zawsze zwaliłem ją na innych:))) Tak, czy siak jeszcze się odkujemy! PS. Dzięki:)

      Usuń
    2. Wiosna idzie 😎jestem zachwycona i czekam na zdjęcia z kolejnych wypraw

      Usuń
    3. Wiosna idzie, ale jakoś tak ślamazarnie. Co zaś tyczy wypraw, to raczej słabo, ale walczymy:)

      Usuń
  11. Uwielbiam twoje poczucie humoru panie Wojciechu i niestety, uprzedzam, że wchodzę na stronę nie tylko z powodu cudnych zdjęć, ale też cudnych tekstów, które są rewelacyjne. Zawsze wprowadzają mnie w dobry humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Inko, bardzo mi przyjemnie:) Już myślałem, że zniknęłaś z sieci na zawsze. W weekend zajrzę do Ciebie i mam nadzieję, że znajdę coś nowego! Teraz niestety muszę przyjrzeć kilkadziesiąt tysięcy fotek i wybrać dwadzieścia. Koszmar jakiś!

      Usuń
  12. To ja jeszcze w kwestii formalnej.
    Masz u góry po prawej taki ładny globusik. Globusik się kręci i chyba powinien pokazywać, skąd przybywa bloger.
    Z niezrozumiałej dla mnie przyczyny do tej pory imputował mi, że jestem z Radomia. Dlaczego?!
    Od niedawna coś się zmieniło i na mój widok twierdzi, że jestem z Zabrza, co jest dla mnie jeszcze większą obelgą.
    Wiesz może przypadkiem, o co chodzi? To jakieś manewry taktyczne, czy inny kichuj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat globusik lokalizuje z dokładnością godną Pershinga, albo innej dzidy. Może czas na mały coming out? W końcu to nie taki, wielki wstyd, że pomieszkujesz pomiędzy Radomiem i Zabrzem. Ludzie są w większości dobrzy, więc przetrawią, troszkę pohejtują i przywykną, a może nawet pozazdroszczą, że masz dwa apartamenty w ... powiedzmy aglomeracjach?

      Usuń
    2. Tylko że ja NIE pomieszkuję pomiędzy Radomiem a Zabrzem i czuję się spostponowana!

      Usuń
    3. Takie czasy nastały, że bez hejtu, ani rusz:)))

      Usuń
  13. Mam do narzekania stosunek jednoznaczny - nie znoszę i muszę przyznać (doceń), że dla Ciebie, mości Panie robię wyjątkowo wyjątkowy wyjątek.
    U mnie objawiła się parka krzykliwców, zapewne ta sama co roku i na prawdę liczę, że wyprowadzą swój miot szczęśliwie, a nie jak w tamtym roku spuszczą im wodę i "po ptakach" - dosłownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniam, jak - nie przymierzając - sam docent! Trzymam kciuki u stóp za krzykacze i mam nadzieję, że nikt nie spuści wody ... sam nie wierzę, że to napisałem:)))

      Usuń
  14. Jeśli tanią szmirą nazywasz Green book, to jestem zaskoczona. To jest koncert na dwóch aktorów, film pełen magii kina, mógłby być na każdy temat, ale jest na temat relacji międzyludzkich, podziałach, różnicach społecznych, tolerancji.
    Zdjęcia jak zwykle piękne, do tego co za kompozycja kadrów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem na myśli Romę, ale tylko i wyłącznie na potrzeby postu! Dziękuję:)

      Usuń
    2. No cóż, widać z wiekiem moje poczucie humoru zanika. A Romy i tym bardzie Faworyty obejrzeć nie zdłałam

      Usuń
    3. Etam:))) PS. Faworyta podobno bardzo dobra:)

      Usuń
  15. Cudne zdjęcia, jak zwykle :) Z utęsknieniem czekam chociaż na bociany, gdyż koło mnie niestety takich widoków nie ma jak u Ciebie.
    Łączę się w bólu spowodowanym tymi wszystkimi sytuacjami, ale kto wie, może właśnie dzięki temu powstają te dzieła ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Również czekam na boćki, gdyż jakiś czas temu całkowicie zmieniłem zdanie na ich temat:) Dziękuję za udział w bólu:))))

      Usuń
  16. Co to znaczy światło! - od razu jest magia. Wszystkie zdjęcia są zachwycające, a te pierwsze w szczególności. No i oczywiście sarenki, jak jakiś dwugłowiec :)
    Gratuluję wystaw i życzę, żeby gŁosi się poprawiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez światła nie ma fotografii i wreszcie udało mi się do tego przekonać gŁośkę, czyli koniec łażenia dla łażenia (dzięki kontuzji chyba zrozumiała:))) PS. Dziękujemy!

      Usuń
  17. Sport do zdrowie jak mawiał mój dziadek odpalając kolejnego szluga.
    Selekcjonerom się nie dziw, mają swoje układy, ale zawsze możesz wymyślić własną dyscyplinę np. gimnastyka artystyczna podczas skoku na nartach, albo gra w piłkę nożną na nartach biegowych. Myślę że przy odrobinie wysiłku uda się stworzyć coś ekstremalnie egzotycznie ekscytującego.

    Znacznie gorzej jest z filmem - musiał byś wykreować społecznie zaangażowany obraz o czarnym homoseksualnym kocie, który zmienia płeć i zostaje feministką.

    Teoretycznie najprościej było by otrzymać Nobla, myślę że tu wystarczyła by praca typu: "przyspieszenie efektu cieplarnianego wywołane niekontrolowaną emisją tlenku węgla IV i metanu, wynikłą z konsumpcji golonek wieprzowych, w świetle badań nad proklimatycznymi oddziaływaniami spożywania sałatek roślinnych na bazie mniszka i rzodkiewnika".

    A swoją drogą, jakies strasznie białe te żurawie, to odmiana albinotyczna, czy jeszcze umaszczenie polarne? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parafrazując teścia inż. Karwowskiego: dziadka szanuj, ale nie naśladuj:)) Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem zagrać gejowskiego, kociego latynosa-noblistę szusującego na nartach w celu zbadania proekologicznego wpływu składowiska zużytych opon na konsumpcję wieprzowiny podczas klimatycznej zawieruchy spowodowanej ww. PS. To taka moda. W XXI wieku nawet ptaki głupieją:)

      Usuń
  18. Aha. W takim razie na zaproszenie na Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina nie mam co czekać. Oficjalnie zaprzestaję WLL (wyglądania lokalnej listonoszki).

    Może kogoś to oburzy, ale nie kibicowałam naszym na Oskarach. Nie lubię takich filmów to raz, a dwa trzeba nam trochę nosa utrzeć, bo tak się rozochocili(śmy) z "Idą" na ceremonii, że wypadło żenująco.
    Do samej "Idy" podchodziłam 3 razy, w końcu zmęczyłam do końca.
    Ale pewnie się nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat niekoniecznie, czyli koniecznie wyglądaj! Ćwiczę gamy, więc w przyszłym sezonie drżyjcie Blachacze i inne Japończyki, gdyż nadchodzi Prawdziwa Bestia Instrumentu! PS. Łączę się w poglądach!

      Usuń
  19. I udowodniłeś, że dwugłowiec istnieje!! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapomniałam o Noblu - dobrze, że Ci nie dali, bo tam jakieś skandale i inne żenady ostatnio. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie przyjąłem, a nie że mi nie dali! Nie chciałem o tym pisać, gdyż tam jakieś skandale i inne żenady ostatnio:))))

      Usuń