W pierwszych słowach mojego postu informuję, że zdrowy jestem, czego i Wam serdecznie życzę. Przepraszam za zwłokę w komentowaniu i odpowiadaniu na komentarze, ale ostatnio
jakoś mijam się z siecią. Nie wiem, czy to wina pracy, przesilenia wiosennego, wieku, czekających nas dwóch wystaw, czy jeszcze czegoś
innego? Wiem jednak, że jeszcze kilka dni takiej absencji i musiałbym zamknąć interes
na zawsze, więc postanowiłem jednak coś tam naskrobać. Muszę Was jednak
ostrzec, że znowu trochę ponarzekam, ale cóż zrobić, skoro ostatnio kompletnie
mi się nie wiedzie.
Zacznę
od sportu. Podejrzewam, że większość z Was z zapartym tchem obserwowała naszych
skoczków narciarskich podczas, rozgrywanych aktualnie, mistrzostw świata. Jak
zapewne zauważyliście nie było mnie w ekipie zmontowanej naprędce i pochopnie
przez Austriaka (jasne!) Horngachera. Wyobrażacie to sobie?! Nie było mnie nawet w tzw. szerokiej
kadrze, więc nic dziwnego, że zawody zakończyły się tak, jak się zakończyły, czyli klapą.
Od pewnego czasu kibice
piłki nożnej emocjonują się wyczynami niejakiego Wtor ... tzn.
Piątka na boiskach Serie A, niczym Kopernik obrotami ciał niebieskich. Obserwując ten, coraz bardziej nabrzmiały, balonik
pomyślałem sobie, że przecież jeszcze pół roku temu piątek kojarzył się Polakom
ze wszystkim (w tym zwłaszcza z libacjami alkoholowym), tylko nie ze sportem.
Skoro - rozmyślałem dalej - można z niebytu od razu trafić na salony, to dlaczego nie mogłoby przytrafić się to i mnie. Przecież statystycznie
jest to bardziej prawdopodobne, niż to że w Olsztynie przejedzie mnie metro. I
co? I nico, jak mawiał Petrarka po przedawkowaniu pejotlu. Przez ostatni tydzień nie
rozstawałem się z komórką nawet w nocy (uwzględniałem różnice czasowe) i ... ani
jednego telefonu z klubów piłkarskich! Wyobrażacie to sobie?! Przez siedem
długich dni nie zadzwonili, ani z ... no dobra w Barcelonie mają na razie
Messiego, ani nawet z FC Wasilewski Jan Nagrobki na NFZ Wólka Żwirowa k/Ornety. Choć trudno w
to uwierzyć kompletnie nikomu nie przyszło do głowy, żeby kupić dobrze rokującego
stopera (czyli mnie) od gŁosia choćby nawet za średnią krajową! Próbowałem
jeszcze przebojem wejść do kadry olimpijskiej w gimnastyce artystycznej, ale powiedzieli
mi, że ważę więcej, aniżeli wszyscy pozostali zawodnicy razem wzięci, szanse na wieniec bobkowy mam niewielkie, a oni muszą liczyć każdy grosz, więc mam się zgłosić dopiero po zrzuceniu 95% aktualnej wagi ciała. Wyobrażacie to sobie?!
Albo na przykład taka kultura. Ostatnio odbyła się ceremonia wręczenia Oskarów. Większość
splendoru przypadła jakiejś taniej szmirze z południa Ameryki Północnej (swoją drogą, kiedy
wreszcie skończy się płacenie za politykę kolonialną?!), ale nic w tym dziwnego
zważywszy na to, co przyjechało z Polski! Po pierwsze "Zimna wojna"
jest filmem (powiedzmy) czarno-białym! W XXI wieku! Kolorowa taśma
jest znana już od 1902 roku, a my dalej tkwimy w piwnicy jakiegoś
prowincjonalnego muzeum kinematografii. Do tego zero efektów specjalnych, zero
kosmitów, zero potworów oraz - przede wszystkim - zero wyuzdanego seksu z udziałem tych ostatnich!
Jednym słowem, zero Dziesiątej Muzy! A tymczasem ja nakręciłem prostą komórą arcydzieło z kotem w roli głównej (nie z tym Kotem!), który przy tym czymś rodem z z rynsztoków faweli, to arcydzieło,
kwintesencja filmowego geniuszu i w dodatku w full HD, w coś tam K i oczywiście w kolorze! Tyle tylko, że
nikt nawet nie zadzwonił, żeby zaproponować mi zgłoszenie tej perełki do konkursu!
Wyobrażacie to sobie?! Nikt! Oczywiście nie liczyłem na "kolegów" z
branży, bo ci zjedli by mnie najchętniej żywcem (z odrobiną czosnku, rozmarynu i tłuczonej rzodkwi). Liczyłem na tzw. krytyków, ale potem pomyślałem sobie, że to w sumie banda
po jednych pieniądzach, jak zwykł mawiać Słowacki o Mickiewiczu i jego
przydupasach z terenu dzisiejszej Białorusi.
O Noblu już nawet nie chce mi się pisać. Tyle
naukowych postów o kręgosłupie gŁośki i nawet jednej, głupiej pocztówki z Karolinska
Institutet. Wyobrażacie to sobie?! Nawet SMS`a nie przysłali, że owszem
doceniają, są pod wrażeniem, ogólnie känsla, ale że kasy w tym roku nie ma za
wiele (bo pokojowy podrożał o VAT, czy coś tam), to tym razem wysyłają kubek z napisem
Sweden i kosz konserw z humbaka, albo z innej ryby.
Mógłbym
tak wyliczać w nieskończoność, ale jestem pewien, że po lekturze tych szczerych wynurzeń, srebrzystych łez strumienie rzeźbią w Waszych twarzach żleby żałości żałobnej, a przynajmniej tak to sobie wyobrażam.
Tymczasem
fotki ptactwa (i sarenek) z warmińskich obszarów wiejskich. Niestety spodziewane tsunami pierzastych migrantów okazało się prawie kompletną flautą, ale cóż, cierpliwie czekamy.
spoko
OdpowiedzUsuńDzięki
Usuńmoże telefon się rozładował, albo masz brak zasięgu?
OdpowiedzUsuńżeby tak nikt, to niezrozumiałe...
Prawda? To skandal, zwłaszcza że telefon miałem podpięty pod akumulator ze Skody:))
Usuńwystarczy, że wypadniesz poza zasięg anteny - zasilanie, to nie wszystko - propagacja i zasięgi - też się liczą. a po stronie operatora, to jeszcze milion innych nieprzychylnych zjawisk.
UsuńOlsztyn jest otoczony antenami, niczym wojenny Londyn radarami, więc to też nie to. Chyba, że to część z tych milionów zjawisk?
UsuńPtaki w locie - aż dech zapiera. I jak tu przyłączyć się, abyś w narzekaniu nie poczuł się samotny? Stać mnie tylko na tyle, aby powtórzyć starą prawdę: nic to, abyśmy tylko byli zdrowi. ;-)
OdpowiedzUsuńKiedyś mi tak dech zaparło i zapiera do tej pory:)) Uważaj, bo to niebezpieczny narkotyk! PS. Zgadzam się w 100%!
UsuńNawet te sarenki z ostatniej fotki są zdziwione, że za blichtrem i sławą tęsknisz, a o wystawach tak skromnie napomykasz. Coś więcej może?
OdpowiedzUsuńPewnie ptakom tak się w gospodarnej Wielkopolsce spodobało, że do Was później przylecą.
Póki co, zdrowia i nagród życzę:-)
:))) 13 marca mamy wystawę w Olsztynie w Centrum Ekspozycyjnym Stara Kotłownia w Kortowie, a potem we wrześniu w galerii na Starym Mieście. Problem w tym, że gŁośka ma problem z pracą przy komputerze, a trzeba przygotować fotki. Niestety obawiam się, że gęsi nażarły się na zachodzie kraju i przeskoczą Warmię, a w tym roku z Biebrzą będzie ciężko:(
UsuńGratulacje najszczersze, tylko martwi mnie , że Iwonkę tak siekło...no kurczę, trzymam kciuki za szybką poprawę i o wystawach napisz potem koniecznie!
UsuńDziękujemy Jotko:) Mamy nadzieję, że kontuzja wkrótce minie, a o wystawie napiszemy bezapelacyjnie:)))
UsuńWspaniałe metamorfozy, błękitne łabędzie na różowym lodzie zamieniają się w szaroniebieskie na złotej wodzie, potem w zwykłe białe, a na koniec w złote na granatowej wodzie... i po co tu narzekać, za to będzie medal!!!!
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego w fotkowaniu tak ważne jest światło, którego tak długo brakowało:) PS. Małgorzato, czy moglibyśmy skontaktować się poza blogiem? Mamy z gŁośką małą sprawę:)
UsuńProszę bardzo, chętnie, tylko podaj kontakt.
UsuńPrzepraszam za zwłokę. Czy możesz wysłać mi pusty mail na: wgot@uwm.edu.pl?
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńNiewiarygodne. Łączę się w oburzeniu i uważam, że masz pełne prawo czuć się tak, jak się czujesz.
A z wystaw relacja będzie?
Piękne to ulane ze złota jezioro. Jak w inkaskich legendach:)
Pozdrawiam:)
Wiedziałem, że na Suwalszczyznę, która ma własne, złote jeziora, zawsze można liczyć:)) PS. Jeżeli znajdzie się wolontariusz od fotek, to zapewne tak:)
Usuńten anonimowy powyżej co napisał spoko to nie ja
OdpowiedzUsuńSpoko! Wiem, że to nie Ty!
UsuńDysertacji nadal nie ma... no ale przynajmniej dowiedziałam się że nie tylko Witkacy brał peyotl /a ile dawek to pisał na konkretnym portrecie/ ale też i Petrarka.
OdpowiedzUsuńA te wystawy to gdzie? Daleko od Pałacu Kultury? Bo z Pałacu Kultury to może Sztokholm widać ... ale nie jestem pewna, bo dawno nie byłam...
:-))
O dysertacji, to ja już dawno zapomniałem, tak dawno to było:))) A jak myślisz, od kogo Witkacy miał towar? No właśnie! A w Olsztynie:)
Usuń1. A kto powiedział, że nie może być drugiej dysertacji???
Usuń2. Od Petrarki? Konkretnie od niego???? Czy tez jakis inny renesansowiec też tam się plątał?
3. A gdzie w Olsztynie? I kiedy? Bo zamierzam zjechać ... aha przeczytałam odpowiedż do Jotki więc wiem że 13 marca. A można prosić o więcej szczegółów?Ale raczej ten wrzesień mnie interesuje, bo w marcu już nie zdążę.
Ad.1. W sumie ... nikt, ale mam dwie do opieki, więc własna już raczej nie wchodzi w tzw. grę:) Ad.2. Niestety tak! Ad.3. Druga będzie (niestety) w październiku, ale wtedy też jest ładnie ... chyba:)
UsuńW pierwszych słowach mojego komentarza - w związku z zadeklarowanymi wystawami - zapytowywuję, co będziesz wystawiał i z kim oraz czy to jakiś przejaw ekshibicjonizmu.
OdpowiedzUsuńNastępnie uprzejmie informuję, iż nie śledzę poczynań żadnych skoczków (ani innych sportowców) nie tylko z zapartym tchem, ale i nawet z zapartym stolcem. Nie mam zielonego pojęcia o tym, że odbywają się jakiekolwiek mistrzostwa w czymkolwiek. Czuję się zatem niesłusznie podejrzewana. To krzywdzące!
Oświadczam, że piątek wciąż kojarzy mi się li i jedynie z libacją i Wielka Ulgą.
Donoszę uprzejmie, że w dziedzinie kultury obywatelka Frau Be zaliczyła ostatnio 1 (słownie: jeden) wieczór poetycki z autorką, której wiersze w ogóle nie były prezentowane - to duża sztuka! Zwłaszcza w porównaniu z beznadziejnym filmem bez seksu i potworów.
Ostańcie z bogiem, sieroty kochane, czego sobie i Wam życzę, amęt.
Wystawimy kilka fotek do wiatru i tyle:) PS.1. I dobrze, bo zawody okazały się żałosnymi. PS.2. Mnie w większości przypadków tudzież. PS.3. Rozumiem, że wieczór poetycki odbył się w piątek, więc na wiersze nie było czasu, ochoty i miejsca między butelkami. PS.4. I wzajemnie, choć wolimy Panią Przyrodę:)
UsuńInwazja jest od wczoraj,lecą setkami, tyle że nie siadają. Może dlatego, że na jeziorach lód stoi. Pod Barczewem na oziminie siedzą 22 gęgawy, jest sporo żurków i skowronków:) Ech, te wasze męskie ciągoty do sławy i chwały:))
OdpowiedzUsuńDziś widzieliśmy stadko zbożowych i białoczelnych (oraz lokalnych gęgaw) pod Silicami. Boję się, że przez ten lód wszystko przeleci i ewentualnie zatrzyma się w Dolinie:( PS. Ci nam żałujesz?!
UsuńBiałoczelne widziałam dzisiaj na przelotach nad Kiermasem, może nawet i zbożowe były, ich jeszcze nie rozróżniam. Kałuże na polach rozmarzły, a jeziora nic.
UsuńPS
Wcale, w tym wasz dziecięco-męski urok:))
Grażynko, w nowym poście masz ściągę:) PS. :))))
UsuńTego mogłam się spodziewać.
OdpowiedzUsuńTo Twoja wina , że tak kiepsko zakwalifikowaliśmy się w skokach
Bardzo bardzo mnie rozczarowałeś!😎
Co do Oscarów to mogłeś się z Głośką postarać i nagrać gorącą wojnę w kolorach
Nic tylko się załamać
Ale w zdjęciach jesteś najlepszy
Nadrobiłeś😊
Wiem, że to moja wina, ale jak zawsze zwaliłem ją na innych:))) Tak, czy siak jeszcze się odkujemy! PS. Dzięki:)
UsuńWiosna idzie 😎jestem zachwycona i czekam na zdjęcia z kolejnych wypraw
UsuńWiosna idzie, ale jakoś tak ślamazarnie. Co zaś tyczy wypraw, to raczej słabo, ale walczymy:)
UsuńUwielbiam twoje poczucie humoru panie Wojciechu i niestety, uprzedzam, że wchodzę na stronę nie tylko z powodu cudnych zdjęć, ale też cudnych tekstów, które są rewelacyjne. Zawsze wprowadzają mnie w dobry humor.
OdpowiedzUsuńDzięki Inko, bardzo mi przyjemnie:) Już myślałem, że zniknęłaś z sieci na zawsze. W weekend zajrzę do Ciebie i mam nadzieję, że znajdę coś nowego! Teraz niestety muszę przyjrzeć kilkadziesiąt tysięcy fotek i wybrać dwadzieścia. Koszmar jakiś!
UsuńTo ja jeszcze w kwestii formalnej.
OdpowiedzUsuńMasz u góry po prawej taki ładny globusik. Globusik się kręci i chyba powinien pokazywać, skąd przybywa bloger.
Z niezrozumiałej dla mnie przyczyny do tej pory imputował mi, że jestem z Radomia. Dlaczego?!
Od niedawna coś się zmieniło i na mój widok twierdzi, że jestem z Zabrza, co jest dla mnie jeszcze większą obelgą.
Wiesz może przypadkiem, o co chodzi? To jakieś manewry taktyczne, czy inny kichuj?
Mnie akurat globusik lokalizuje z dokładnością godną Pershinga, albo innej dzidy. Może czas na mały coming out? W końcu to nie taki, wielki wstyd, że pomieszkujesz pomiędzy Radomiem i Zabrzem. Ludzie są w większości dobrzy, więc przetrawią, troszkę pohejtują i przywykną, a może nawet pozazdroszczą, że masz dwa apartamenty w ... powiedzmy aglomeracjach?
UsuńTylko że ja NIE pomieszkuję pomiędzy Radomiem a Zabrzem i czuję się spostponowana!
UsuńTakie czasy nastały, że bez hejtu, ani rusz:)))
UsuńMam do narzekania stosunek jednoznaczny - nie znoszę i muszę przyznać (doceń), że dla Ciebie, mości Panie robię wyjątkowo wyjątkowy wyjątek.
OdpowiedzUsuńU mnie objawiła się parka krzykliwców, zapewne ta sama co roku i na prawdę liczę, że wyprowadzą swój miot szczęśliwie, a nie jak w tamtym roku spuszczą im wodę i "po ptakach" - dosłownie.
Doceniam, jak - nie przymierzając - sam docent! Trzymam kciuki u stóp za krzykacze i mam nadzieję, że nikt nie spuści wody ... sam nie wierzę, że to napisałem:)))
UsuńJeśli tanią szmirą nazywasz Green book, to jestem zaskoczona. To jest koncert na dwóch aktorów, film pełen magii kina, mógłby być na każdy temat, ale jest na temat relacji międzyludzkich, podziałach, różnicach społecznych, tolerancji.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle piękne, do tego co za kompozycja kadrów!
Miałem na myśli Romę, ale tylko i wyłącznie na potrzeby postu! Dziękuję:)
UsuńNo cóż, widać z wiekiem moje poczucie humoru zanika. A Romy i tym bardzie Faworyty obejrzeć nie zdłałam
UsuńEtam:))) PS. Faworyta podobno bardzo dobra:)
UsuńCudne zdjęcia, jak zwykle :) Z utęsknieniem czekam chociaż na bociany, gdyż koło mnie niestety takich widoków nie ma jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu spowodowanym tymi wszystkimi sytuacjami, ale kto wie, może właśnie dzięki temu powstają te dzieła ;)
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki:) Również czekam na boćki, gdyż jakiś czas temu całkowicie zmieniłem zdanie na ich temat:) Dziękuję za udział w bólu:))))
UsuńCo to znaczy światło! - od razu jest magia. Wszystkie zdjęcia są zachwycające, a te pierwsze w szczególności. No i oczywiście sarenki, jak jakiś dwugłowiec :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wystaw i życzę, żeby gŁosi się poprawiło.
Bez światła nie ma fotografii i wreszcie udało mi się do tego przekonać gŁośkę, czyli koniec łażenia dla łażenia (dzięki kontuzji chyba zrozumiała:))) PS. Dziękujemy!
UsuńSport do zdrowie jak mawiał mój dziadek odpalając kolejnego szluga.
OdpowiedzUsuńSelekcjonerom się nie dziw, mają swoje układy, ale zawsze możesz wymyślić własną dyscyplinę np. gimnastyka artystyczna podczas skoku na nartach, albo gra w piłkę nożną na nartach biegowych. Myślę że przy odrobinie wysiłku uda się stworzyć coś ekstremalnie egzotycznie ekscytującego.
Znacznie gorzej jest z filmem - musiał byś wykreować społecznie zaangażowany obraz o czarnym homoseksualnym kocie, który zmienia płeć i zostaje feministką.
Teoretycznie najprościej było by otrzymać Nobla, myślę że tu wystarczyła by praca typu: "przyspieszenie efektu cieplarnianego wywołane niekontrolowaną emisją tlenku węgla IV i metanu, wynikłą z konsumpcji golonek wieprzowych, w świetle badań nad proklimatycznymi oddziaływaniami spożywania sałatek roślinnych na bazie mniszka i rzodkiewnika".
A swoją drogą, jakies strasznie białe te żurawie, to odmiana albinotyczna, czy jeszcze umaszczenie polarne? ;)
Parafrazując teścia inż. Karwowskiego: dziadka szanuj, ale nie naśladuj:)) Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem zagrać gejowskiego, kociego latynosa-noblistę szusującego na nartach w celu zbadania proekologicznego wpływu składowiska zużytych opon na konsumpcję wieprzowiny podczas klimatycznej zawieruchy spowodowanej ww. PS. To taka moda. W XXI wieku nawet ptaki głupieją:)
UsuńAha. W takim razie na zaproszenie na Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina nie mam co czekać. Oficjalnie zaprzestaję WLL (wyglądania lokalnej listonoszki).
OdpowiedzUsuńMoże kogoś to oburzy, ale nie kibicowałam naszym na Oskarach. Nie lubię takich filmów to raz, a dwa trzeba nam trochę nosa utrzeć, bo tak się rozochocili(śmy) z "Idą" na ceremonii, że wypadło żenująco.
Do samej "Idy" podchodziłam 3 razy, w końcu zmęczyłam do końca.
Ale pewnie się nie znam.
Akurat niekoniecznie, czyli koniecznie wyglądaj! Ćwiczę gamy, więc w przyszłym sezonie drżyjcie Blachacze i inne Japończyki, gdyż nadchodzi Prawdziwa Bestia Instrumentu! PS. Łączę się w poglądach!
UsuńI udowodniłeś, że dwugłowiec istnieje!! :D
OdpowiedzUsuńA jak!
UsuńZapomniałam o Noblu - dobrze, że Ci nie dali, bo tam jakieś skandale i inne żenady ostatnio. :))
OdpowiedzUsuńDlatego nie przyjąłem, a nie że mi nie dali! Nie chciałem o tym pisać, gdyż tam jakieś skandale i inne żenady ostatnio:))))
Usuń