Wczoraj wróciliśmy z Doliny. Brudni, zmęczeni, cuchnący torfem, miętą i samo ... samodziałową bielizną, ale - jak zawsze - prawie zadowoleni. Pierwsze, biebrzańskie zdjęcia pojawią się już w niedzielę, a na razie Święta Warmia, choć - oczywiście - nie o niej jest ten post.
Tak na marginesie. Po ostatnim tekście przyrzekłem sobie solennie, że już nigdy nie tknę tematyki tekstylnej. Szczerze pisząc, guzik się na tym znam, a tu musiałem odpierać komentarze - kutych na dwie szpile - profesjonalistek, co zszargało mi nerwy, posrebrzyło łeb i przytyło kadłub.
Tak na marginesie. Po ostatnim tekście przyrzekłem sobie solennie, że już nigdy nie tknę tematyki tekstylnej. Szczerze pisząc, guzik się na tym znam, a tu musiałem odpierać komentarze - kutych na dwie szpile - profesjonalistek, co zszargało mi nerwy, posrebrzyło łeb i przytyło kadłub.
Tym razem ponownie obrazki zarejestrowane w lesie, z tym, że zdecydowanie należy
zaliczyć je do kategorii dokfotek. Jak zapewne zwróciliście uwagę, dominującym zwierzęciem ssącym w tym poście - jest dzik. Tego leśnego zawadiakę zna chyba każdy i teoretycznie, wiemy o nim niemalże wszystko. Dlaczego teoretycznie i dlaczego niemalże? Ano dlatego, że zawsze można dowiedzieć się więcej, o czym przekonałem się grzebiąc, jak zwykle, w zasobach bibliotek cyfrowych, gdzie natrafiłem na dzieło Jakuba Kazimierza Haura z 1675 roku pod - kompletnie nie dającym się przytoczyć w całości - tytułem (dla dociekliwych załączam poniższy skan) (1).
W owym opracowaniu, obok przecennych rad związanych z - szeroko pojętym - prowadzeniem gospodarstwa rolnego, znajdziecie również, napisane niezwykle przystępnym językiem, fragmenty, które poszerzą Waszą wiedzę na temat naszych frywolnych, leśnych kabanków.
Zacznijmy zatem od tego, że dzik "jest zwierz zajadły, choleryczny, okrutny". Mimo tych, mało pochlebnych cech jest jednak niezwykle użyteczny człowiekowi. Pomijam oczywiste kwestie związane z kartą dań, gdyż są to fakty ogólnie znane. Moją uwagę zwróciły jednak takie biologiczno-farmakologiczne perły, jak: "krew jego albo posoka warzona z jakim pokarmem zdrowa i posilna" lub "zęby wieprzowe preparowane (cokolwiek by to miało znaczyć) na kolki i parcie w bokach (...) utyskującym bardzo pomocne, pić w tej potrzebie z wódką, maku polnego domięszawszy". albo "żółć jego (...) wole na szyi smarując ją, rozpędza, niszczy, odmiękcza i odwilżenie znaczne sprawuje"?
W owym opracowaniu, obok przecennych rad związanych z - szeroko pojętym - prowadzeniem gospodarstwa rolnego, znajdziecie również, napisane niezwykle przystępnym językiem, fragmenty, które poszerzą Waszą wiedzę na temat naszych frywolnych, leśnych kabanków.
Zacznijmy zatem od tego, że dzik "jest zwierz zajadły, choleryczny, okrutny". Mimo tych, mało pochlebnych cech jest jednak niezwykle użyteczny człowiekowi. Pomijam oczywiste kwestie związane z kartą dań, gdyż są to fakty ogólnie znane. Moją uwagę zwróciły jednak takie biologiczno-farmakologiczne perły, jak: "krew jego albo posoka warzona z jakim pokarmem zdrowa i posilna" lub "zęby wieprzowe preparowane (cokolwiek by to miało znaczyć) na kolki i parcie w bokach (...) utyskującym bardzo pomocne, pić w tej potrzebie z wódką, maku polnego domięszawszy". albo "żółć jego (...) wole na szyi smarując ją, rozpędza, niszczy, odmiękcza i odwilżenie znaczne sprawuje"?
Jeżeli pomyśleliście, że to koniec dziczej apteki, to jesteście w błędzie, a na dodatek teraz będzie nieco obrzydliwie. Jak bowiem pisze Haur, siedemnastowieczni medycy wykorzystywali również "łajno albo gnój wieprzowy (czyli dziczy) wysuszony", który "w jakim trunku wypić na dolegliwą skazę, gdy kto krwią pluje, i zbyt charczającym, jest dowodnem lekarstwem i uśmierzeniem" oraz - a jakże - mocz. Ten ostatni "kamień w człowieku kruszy i przez urynę odprowadza (...) domięszawszy do niego łamikamieniowej wódki, albo pietruszczanej".
Mógłbym tak dłużej, ale być może wcinacie właśnie czternaste śniadanie, a poza tym możecie ściągnąć (legalnie) ten tekst http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetadata?id=1675&from=publication i poczytać sobie do podusi. Ponieważ jednak post powinien mieć jakąś puentę, podzielę się z Wami pewną myślą. Zwróćcie uwagę, jak bardzo różniło się łowiectwo z czasów J.K. Haura od tego, z którym mamy do czynienia dziś. W XVII wieku, po zastrzeleniu zwierzaka, wykorzystywano go niemalże w całości. W kuchni, w domowej aptece, w pradawnym przemyśle odzieżowym itd. A teraz? A teraz, to już raczej niekoniecznie.
-----------------------------
(1) Swoją drogą, weź i żyj człowieku w takim XVII wieku i na dodatek miej czytającą rodzinę. "Jak będziesz synku u Kanonika, to pożycz od Wielebnego książkę pod tytułem (...). Zapamiętasz, czy Pani Matka ma Ci go zapisać na dwóch półtuzinach zwojów pergaminu? ".
Mógłbym tak dłużej, ale być może wcinacie właśnie czternaste śniadanie, a poza tym możecie ściągnąć (legalnie) ten tekst http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetadata?id=1675&from=publication i poczytać sobie do podusi. Ponieważ jednak post powinien mieć jakąś puentę, podzielę się z Wami pewną myślą. Zwróćcie uwagę, jak bardzo różniło się łowiectwo z czasów J.K. Haura od tego, z którym mamy do czynienia dziś. W XVII wieku, po zastrzeleniu zwierzaka, wykorzystywano go niemalże w całości. W kuchni, w domowej aptece, w pradawnym przemyśle odzieżowym itd. A teraz? A teraz, to już raczej niekoniecznie.
-----------------------------
(1) Swoją drogą, weź i żyj człowieku w takim XVII wieku i na dodatek miej czytającą rodzinę. "Jak będziesz synku u Kanonika, to pożycz od Wielebnego książkę pod tytułem (...). Zapamiętasz, czy Pani Matka ma Ci go zapisać na dwóch półtuzinach zwojów pergaminu? ".
PS. Osoby z Olsztyna i okolic, a także przyjezdnych spędzających maj na
Warmii, zachęcamy do odwiedzenia Galerii (i kawiarni jednocześnie) w Nowym Kawkowie https://www.facebook.com/GaleriaKawkowo/ w której znajdziecie kilka naszych fotek :)
To były dwa, prawdziwie dzicze dni. Poniżej rodzina spotkana przed zmierzchem, a na kolejnych zdjęciach - następnego poranka i w samo południe, co niestety widać po tragicznym wręcz wypaleniu (tworzywa, nie twórcy :).
W kwietniu, jak w garncu, albo jakoś tak.