O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

wtorek, 30 grudnia 2014

Do kolejnego, siego roku.


        No i minęło kolejnych trzysta sześćdziesiąt pięć dni. W ramach tzw. podsumowań napiszę tylko, że rok 2014 przyrodniczo i fotograficznie był dobry. Coś tam udało mi się spotkać, coś tam udało mi się sfotografować i dzięki temu coś tam trafiło do bloga. Taki sobie, dobry rok.
      
       No, ale do rzeczy. Wszystkim Wam, Fotografowie(-ki) i Blogerzy(-rki), Obserwatorzy(-rki) stali(-łe) i zaglądający(-e), życzliwi(-e) Komentatorzy(-rki) i wierni(-e) Hejterzy(-rki) życzę, aby rok 2015 nie był gorszy od ustępującego.


A co mi tam! Życzę Wam, aby był lepszy!!











poniedziałek, 15 grudnia 2014

Jubileusz.





Wiem, że zwykle zamieszczam nowe fotki w niedzielę, ale tym razem celowo robię to jeden dzień później. Powód jest prosty. Dziś, 15 grudnia, obchodzę okrągłą, niezwykle dla mnie ważną rocznicę. Rocznicę mojej przeprowadzki z Biebrzy do Olsztyna. Tak, tak. Dokładnie 29 lat, 3 miesiące i 22 dni temu opuściłem podlaskie równiny, by zacząć nowe życie wśród warmińskich pagórków. Takich, jak te poniżej.

 











niedziela, 7 grudnia 2014

Nieostre.

            Ostatnio postanowiłem oczyścić dyski ze zdjęć, o których myślałem, że do niczego mi się nie nadają, a jedynie zajmują pamięć. W pierwszym rzucie do cyfrowego niebytu trafiły oczywiście nieostre. Robota nudna, więc wykonywałem ją całkowicie bezmyślnie. Myśleć zacząłem dopiero kiedy baczniej przyjrzałem się jednej z takich nieostrych fotek. Przyjrzałem się i zacząłem zastanawiać, czy na pewno dobrze zrobiłem pozbywając się większości takich zdjęć.













niedziela, 30 listopada 2014

Zima.


To były ostatnie dwa dni jesieni, choć oczywiście kalendarzowa będzie trwała jeszcze trzy tygodnie. Wszystko wskazuje jednak, że zima stała się faktem. Minus osiem, to nie już przymrozki, ale raczej regularny mróz. Śnieg na polach też raczej do jesiennych nie należy.
Pierwszy z tych dwóch dni spędziłem w lesie w okolicach Lidzbarka Warmińskiego, a drugi na rozlewisku. I tu i tu nie było fajerwerków, ale było bardzo przyjemnie, głównie za sprawą pogody. Rozlewisko wręcz zaskoczyło. Skute lodem, powinno być ptasią pustynią. A jednak nie było. Pomijam, widocznego na zdjęciach, myszołowa, ale czaple i gęsi? Nie powinno ich tu być o tej porze roku.

Choć ostatnio chyba nikt na świecie, z meteorologami na czele, nie umie powiedzieć, jaka będzie pogoda za godzinę, ja swoje wiem i uroczyście oświadczam. Panie i Panowie, zimę uważam za otwartą!












niedziela, 23 listopada 2014

Moczarowe na listopad.

 Z uwagi na panującą od dłuższego już czasu klasyczną, listopadową pogodę pomyślałem, że to trochę bez sensu ruszać na siłę w teren, by zrobić kilka płaskich i ponurych zdjęć. Ponieważ jednak blog sam się fotkami nie napełni, sięgam po resztki tego, co udało mi się zrobić wiosną, a czego jeszcze nie pokazywałem. Tym razem są to żaby moczarowe.
Przedziwne to stworzenia. Przez prawie cały rok wyglądają zwyczajnie, tak jak reszta ich płazich pobratymców. Kiedy jednak wiosną z bagien znika lód i woda zaczyna być coraz cieplejsza, barwa skóry samców zmienia się na niebieską. W taki czas polecam wycieczkę w miejsca, gdzie niebiescy podrywacze robią wszystko by zainteresować sobą znacznie uboższe kolorystycznie koleżanki. Zwykle są to niewielkie bagienka śródleśne, które łatwo można zlokalizować kierując się wyłącznie słuchem. Dziesiątki lub niekiedy setki, stłoczonych na niewielkiej przestrzeni, dinozauropodobnych stworzeń tworzy tam niezwykłe widowisko, będące mieszaniną barwy i dźwięku.

Jedynym minusem tego spektaklu jest to, że trwa on tylko kilka dni. Ale tak to już jest z tą naszą, polską wiosną.