Z uwagi na panującą od
dłuższego już czasu klasyczną, listopadową pogodę pomyślałem, że to trochę bez
sensu ruszać na siłę w teren, by zrobić kilka płaskich i ponurych zdjęć.
Ponieważ jednak blog sam się fotkami nie napełni, sięgam po resztki tego, co
udało mi się zrobić wiosną, a czego jeszcze nie pokazywałem. Tym razem są to
żaby moczarowe.
Przedziwne to stworzenia. Przez prawie cały rok wyglądają
zwyczajnie, tak jak reszta ich płazich pobratymców. Kiedy jednak wiosną z bagien
znika lód i woda zaczyna być coraz cieplejsza, barwa skóry samców zmienia się
na niebieską. W taki czas polecam wycieczkę w miejsca, gdzie niebiescy
podrywacze robią wszystko by zainteresować sobą znacznie uboższe kolorystycznie
koleżanki. Zwykle są to niewielkie bagienka śródleśne, które łatwo można
zlokalizować kierując się wyłącznie słuchem. Dziesiątki lub niekiedy setki,
stłoczonych na niewielkiej przestrzeni, dinozauropodobnych stworzeń tworzy tam
niezwykłe widowisko, będące mieszaniną barwy i dźwięku.
Jedynym minusem tego spektaklu jest to, że trwa on tylko
kilka dni. Ale tak to już jest z tą naszą, polską wiosną.
Piękne żabki!
OdpowiedzUsuńTo moje niespełnione dotąd marzenie, żeby spotkać te niebieskie cuda.
Piękne, to prawda. Jeżeli będzie Pani w marcu nad Biebrzą, to chętnie wskażę miejsce, gdzie będą na 100%. W Olsztynie polecam bajorka w lesie za elektrociepłownią na Słonecznym Stoku.
UsuńUrocze te żabska. Ja miałam taj wiosny u siebie w stawie żaby trawne z niebieskim podgardlem ale, daleko im do urody żab moczarowych. Jak zwykle u Pana świetne scenki rodzajowe.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, jak napisałem Pani Ewie, można je spotkać także w Olsztynie. Jeżeli znajdę je w przyszłym roku, na pewno dam znać.
UsuńCuda!!! Jak namalowane! Piękne zdjęcia :-).
OdpowiedzUsuńDziękuję Hysky. Te stwory są tak malownicze i mało płochliwe, że ich fotografowanie to sama przyjemność.
UsuńChciałabym kiedyś takie spotkać, a jak na razie usilnie próbowałam choć jedną ogrodową żabę uchwycić, ale bezskutecznie.
UsuńPolecam Dolinę Biebrzy!
Usuńz opinią na temat listopada niekoniecznie się zgadzam, czego dowodem jest mój ostatni wpis, na który zapewne wiosną rzucisz okiem :))) Żaby moczarowe z nazwy przypomniały mi Mieczysława MOCZARA, który również wiódł życie bagienne, by nie powiedzieć zabagnione. Różnica jedynie w kolorystyce osobnika, ten charakteryzował się silnym zabarwieniem czerwonym i to nie tylko w okresie godowym, a w całym okresie swojego życia.
OdpowiedzUsuńbiedne żaby... ;-)
UsuńW takim zestawieniu to fakt.
UsuńRzuciłem! Mało tego wczoraj sam pojechałem do lasu i muszę przyznać, że było ładnie. Pusto, ale ładnie.
OdpowiedzUsuńPS. Na przyszłość proszę nie uwłaczać płazom, łącząc moczarowe z Moczarem!
Wojciechu - moi ulubieni sąsiedzi. Dziękuję. A te ich subtelne buczenia wiosenne. Ech, szkoda że jeszcze tak długo trzeba czekać. A ten brak płochliwości moczarowych to chyba żart. Ja muszę zwykle z godzinę nad bajorkiem poczekać, by się pojawiły i rozpoczęły przerwaną najściem człowieczym pieśń godową.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za informację, gdzie jeszcze można je spotkać poza Biebrzą i kilkoma miejscami w okolicach Olsztyna. Co do płochliwości, to żaden żart. Przynajmniej, jeżeli chodzi o te biebrzańskie.
Usuń