O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

poniedziałek, 7 lipca 2014

Fotoporady.



Pisałem już o tym, jak rozpoznawać ptaki i jak przetrwać w Dolinie Biebrzy. Tym razem pozwoliłem sobie przygotować krótki leksykon poświęcony fotografii.

Cz. I. Gadżety

Akumulatorki. Warto mieć i dobrze, jeżeli są naładowane. Co prawda psychiatrzy radzą by czasem dać upust narastającemu w nas stresowi i wykrzyczeć swoje frustracje, jednak niekoniecznie należy to robić w pięknych okolicznościach przyrody, gdy okazuje się, że cholerny akumulator padł.
Aparat fotograficzny. Na Podlasiu powiadają, że to nie aparat robi zdjęcia. Niby prawda, ale z drugiej strony spróbujcie zrobić dobre zdjęcie bez aparatu. Albo bez obiektywu.
Duży plecak fotograficzny. W terenie mało przydatny. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie takiego kloca tachał po krzakach. Co innego wernisaże fotografii przyrodniczej, imprezy okolicznościowe w Biebrzańskim PN i tego typu wydarzenia. W takich okolicznościach jest to przedmiot obowiązkowy, podobnie jak wskazujące na profesjonalistę ciuchy maskujące i broda.
Karta pamięci. Już sama nazwa wskazuje, że jest to element wyposażenia, o którym najczęściej zapominamy wychodząc w plener. Oczywiście samo robienie „pstryk” pustym sprzętem daje dużo radości, jednak uniemożliwia podzielenie się naszymi obserwacjami z tymi, którzy nie zdążyli dać nogi z domu przed naszym powrotem z terenu.
Monopod/statyw. Rzeczy absolutnie niezbędne! Ten pierwszy jest niezastąpiony gdy usiłujemy wymacać grunt na bagnach lub opadną nas wiejskie psy. Ten drugi doskonale nadaje się do zawieszania kociołka z zupą nad ogniskiem.
Pasek od aparatu. Służy głównie do złośliwego zahaczania o uchwyt hamulca ręcznego, gdy chcemy szybko zrobić zdjęcie z okna samochodu.
Pokrętełko. Każda lustrzanka wyposażona jest w pokrętełko. Z grubsza służy ono do tego, by coś tam na nim ustawić, z czego i tak najczęściej wybieramy AUTO lub literkę P. Zdarza się jednak, że w czasie podróży pokrętełko przestawia się samoczynnie (lub zostaje przestawione przez naszego kolegę – kawalarza) na inną pozycję. Oczywiście aparat dalej będzie robił „pstryk”, ale dobrych zdjęć już nie.
Przenośna czatownia. Jak sama nazwa wskazuje służy głównie do przenoszenia jej z miejsca na miejsce, gdyż fotografować z niej się nie da.
Samochód. Niezbędny do przewożenia fotograficznych gadżetów oraz zapewniania zarobku lokalnym traktorzystom.
Ubranie maskujące. Absolutnie niezbędne! Co prawda na otwartym terenie jesteśmy w nim tak samo widoczni, jak w stroju, w którym brylujemy na dancingach, ale przynajmniej nikt nas nie weźmie za jakiegoś, pożal się Boże, amatora. 
Wodery. Jedyne obuwie, w którym możemy się bez wstydu pokazać nad Biebrzą. Tłumaczenie, że jest susza, wody brakuje nawet w rzece, a w woderach jest nam straszliwie gorąco i niewygodnie, jest po prostu śmieszne i trąci amatorszczyzną.

         To oczywiście zaledwie ułamek tego, co powinniśmy wiedzieć i posiadać, by stać się profesjonalnym fotografem przyrody lub - i to jest tak naprawdę najważniejsze - przynajmniej na takiego wyglądać. O samej sztuce skutecznego fotografowania przyrody napiszę w II części leksykonu.
















15 komentarzy:

  1. Mam prawie wszystko, ale skąd ja wezmę brodę? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety warunkowo mogą być bez brody, aczkolwiek nie zaszkodzi pomyśleć o sztucznej : )

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o leksykon to u mnie maja zastosowanie: akumulatorki, aparat fotograficzny, statyw(ale do schodzenia ze stromizny), pasek, pokrętełko, ubranie maskujące( wojskowa moskitiera służy do ochrony przed muchami), wodery( z gorąca jest w nich więcej wody niż rosy na trawie). Zdjęcia piękne, szczególnie orlik. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Szczerze mówiąc coraz częściej myślę o tym, że świat byłby piękniejszy, gdyby nie trzeba było tego wszystkiego nosić. Zwłaszcza statywu latem na bagnach :)

      Usuń
  3. żuraw cud i dudek cud i kukułka cud

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu ww. cudów. Szkoda tylko, że dudek był wyjątkowo skromny i nie chciał pokazać czuba w całej okazałości.

      Usuń
  4. niezbędny jeszcze wydaje mi się kapsel ochronny na obiektyw. Jego główną rolą jest chronić soczewkę akurat wtedy, kiedy mamy jedną sekundę na zrobienie zdjęcia życia, a zapomnieliśmy, że jest na obiektywie! Ciemność widzę, ciemność ...! :) wówczas, zanim do mózgu lub w moim przypadku obrączki okołoprzełykowej dotrze świadomość, że to co widzę, czyli ciemność, to w gruncie rzeczy druga, ciemniejsza strona kapsla, cel zdjęcia znika. Najgorsze jest to, że znika zawsze! Wtedy mówimy sobie ... ostatni raz to gówno założyłem! Wtedy zwykle dojrzałe i złośliwe trawy zasmarowują nam soczewkę pyłkami ... szczelnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, zapomniałem o deklu/kapslu. Najczęściej drania nie używam (wolę filtr), ale czasem wygrzebuję go z plecaka, zakładam i wtedy ... jest dokładnie tak jak to opisałeś.

      Usuń
  5. Gadżety fotograficzne...hehe...(zaśmiałam się cierpko)...z lornetką i aparatem już się czuję taka obwieszona i ograniczona, że nie mogę iść..kontemplować...samą chęcią fotografowania samoograniczam się okrutnie, szczęśliwie jako amatorka mogę sobie pozwolić na brak tego i owego (przenośnej czatowni na przykład czy brody). Wiemy, nie wzięcie samego aparatu gwarantuje najciekawsze spotkania :)
    Cieszę się że targasz te klamoty, piękne fotografie, przedostatnie czarowne.
    Wojtek kiedy pstryknąłeś tę żabkę?
    Pozdrawiam proporcjonalnie do temperatury na zewnątrz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście można iść w plener tylko z aparatem i jednym obiektywem. Wielokrotnie przekonałem się jednak, że złośliwość przedmiotów martwych istnieje naprawdę. Dlatego przeklinam, ale targam i to znacznie cięższe przedmioty, niż te z postu.
      Pan Moczarowy jest rodowitym Podlasiakiem i został sfotografowany wiosną tego roku wraz z setką kumpli. Nie pokazywałem go/ich wcześniej, ponieważ miałem zdjęcia innych stworzeń, a teraz jest już chyba za późno.

      Usuń
    2. Tak... jeden obiektyw to zwykle za mało.
      Jeszcze raz dziękuję się, że dorabiając się grupy inwalidzkiej (razem z półudarową boreliozą mózgową) dźwigasz, choć to chyba już nałóg i obsesja, są efekty.

      Usuń
  6. Już myślałam że anomalia i niebieskiego na początku lipca spotkałeś. Śliczna fotka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym jeszcze dopisał o koledze z pracy, który wiele rzeczy wytłumaczy, pomoże wybrać, zainstaluje a i skrytykuje ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Artykuł, który czyta się jak przyjemna podróż! Dziękuję autorowi za wspaniałe słowa. Z pewnością wrócę po więcej. Pozdrawiam serdecznie!


    Skorzystaj z promocji, Odkryj więcej,
    Sprawdź teraz,
    Zapisz się tutaj

    OdpowiedzUsuń