Dawno temu rozmawiałem z kumplem, który dopiero rozpoczynał
swoją przygodę z ornitologią. W pewnym momencie zaczął mi opowiadać o spotkaniu
z ptakiem, którego co prawda nie widział, ale słyszał i właśnie wydawane przez
niego odgłosy były tematem naszej rozmowy. Zdaniem kumpla był to „dźwięk z mrocznych horrorów typu Blair Witch
Project lub thrillerów Hitchocka. Przenikliwy, nieprzyjemny, jednostajny terkot,
budzący w słuchającym wyłącznie grozę. Co to było?". Szczerze mówiąc nie miałem zielonego
pojęcia, co to mógł być za gatunek. Może sójka, może kos, gdyż te ptaki mogą
czasem wydawać się nieprzyjemne wokalnie. Te gatunki, jednak kumpel już znał i
zdecydowanie wykluczył. Po półgodzinych spekulacjach stwierdziłem, że nie ma
szans na identyfikację tajemniczego wyjca, więc daliśmy sobie z nim spokój.
Rok później spotkałem kumpla nad Biebrzą. Był
kwiecień i bagna weszły w najlepszą ze swoich faz. Staliśmy więc kontemplując rozciągające
się przed nami rozlewiska, gdy gdzieś z góry doleciało do nas godowe beczenie
kszyka. Uwielbiam ten dźwięk gdyż, jak żaden inny, kojarzy mi się z początkiem wiosny w
Dolinie. Zawsze uważałem, że Biebrza w obrazach to rycyki, ale w odgłosach, to zawsze kszyk.
Proszę więc sobie wyobrazić, jak bezbrzeżne było moje
zdumienie, gdy kumpel skrzywił się boleśnie i … wyjaśnił, że właśnie o ten
dźwięk i o tego ptaka chodziło mu w czasie wspomnianej rozmowy.
No cóż. Każdy ma prawo coś lubić bądź czegoś nie znosić. Ale coś takiego?! Wiem, o gustach się nie dyskutuje i ja też
nie mam takiego zamiaru. Stwierdzam jednak kategorycznie - odgłos wydawany przez tokującego kszyka był, jest i będzie rozkoszą
dla uszu. I BASTA!
PS. Dla zatwardziałych sceptyków:
http://kola.lowiecki.pl/ao/zzz/glo/kszyk.mp3
PS. Dla zatwardziałych sceptyków:
http://kola.lowiecki.pl/ao/zzz/glo/kszyk.mp3
Ptaszor niewielki a beczy jak kawał dużego zwierza. To jest urok prawdziwych, wielkich rozlewisk i ich ptasiej różnorodności. U mnie z takich osobliwości bywa kulik wielki i brodziec najprawdopodobniej samotnik. Piękne zdjęcia, już mi tęskno za wiosną.
OdpowiedzUsuńDziękuję. W rzeczywistości brzmi to nieco ciszej z uwagi na wysokość, na której kszyk dokazuje godowo. A kuli wielki to, przynajmniej dla mnie, rarytas. Próbowałem dopaść go nad Biebrzą, a dopadłem na Warmii o czym za tydzień.
UsuńHmm, jakby tu rzec: trochę meczy, jak koza, aczkolwiek w plenerze może zachwycać ;-)
OdpowiedzUsuńBo tak naprawdę tylko w plenerze powinno się go słuchać. Polecam Biały Grąd w BPN, o ile w przyszłym roku będzie tam jakakolwiek woda.
UsuńTy z tytułu nazwiska kojarzącego się z mrocznym królestwem Gotanu, możesz mieć inklinacje do tego typu dźwięków. Serio mówiąc rónież uważam, że kszyki pięknie turkoczą ... warczą ... i co z tego, że to brzmi jakby ktoś wsadził owcy wiadro na łeb i co z tego? ;) A poza tym wszystkim co z twoją hronologią, co robią w listopadzie zdjęcia z wiosny, hę? Nie chciało się ruszyć dupki w teren i składaczka z archiwum robimy? Gotan, Gotan, do roboty! ;) Zdjęcia jak zwykle dosko!
OdpowiedzUsuńNawet jeżeli komuś kojarzy się to z rogacizną z naczyniem studziennym na łbie, to i tak dla mnie te dźwięki pozostaną prawdziwą symfonią. Co zaś do chronologii? Czy ja prowadzę warmińsko-biebrzańskie chronologium przyrodnicze? Raczej nie. Mimo to wyjaśniam, że kszyk proszę Kolegi był zdjęty w drugiej połowie października, który to miesiąc raczej trudno zaliczyć do wiosennych.
UsuńWidzę chabazie w pierwszej fazie wzrostu, trzcinę wyrastająca wiosennie i zakwit wiosennie pospolity (to jakiś rozpław czy cóś) przynajmniej na 3 zdjęciach. No dobra, może się mylę. Ale przyznać muszę, że koncepcja chronologium warmińsko-biebrzańśkiego zabrzmiała fajnie - mógłbyś się tym zająć! :)
UsuńMylisz się, mylisz, z wyjątkiem ostatniego zdjęcia. Po pierwsze wiosną nie było mnie na rozlewisku, gdyż jestem wtedy wyłącznie nad Biebrzą, a chabazie, jak się fachowo wyraziłeś, rosną przed czatownią do dzisiaj. Chronologium kusi, ale skąd czas na to wszystko. I tak jestem zdziwiony, że w tym roku udało mi się w miarę regularnie jeździć w teren.
UsuńWitam zdjęcia jak zwykle na wysokim poziomie, gratuluję ładnych ujęć. Kszyk jest dla mnie jednym z ładniejszych ptaków wodno-błotnych. W tym roku miałem przyjemność go spotkać ale do dobrych zdjęć niestety nie doszło. Ale liczę że w przyszłym roku uda go się dobrze sfotografować. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Coraz bardziej zaczyna mnie ciekawić to podmorąskie rozlewisko. Przyglądałem mu się kilkakrotnie z drogi, ale nigdy nie miałem okazji z bliska. Chyba czas na mały rekonesans dopóki jeszcze nie ma śniegu :).
UsuńNagranie odsłuchałam i nie wydaje mi się, aby ten odgłos był nieprzyjemny dla uszu. Myślałam, że mój kot się zainteresuje, ale chyba takie melodie na niego nie działają ;-).
OdpowiedzUsuńKażde Twoje zdjęcie to uczta dla oczu: kolory, GO i przede wszystkim modele!
Dziękuję. To naprawdę wyłącznie zasługa modeli. A na nasłuch, tak jak napisałem wyżej, najlepiej wyruszyć w teren. Raczej bez kota :)
UsuńMój kot to raczej z tych niepolujących. Ragdolle mogą z powodzeniem mieszkać i przyjaźnić się ze szczurkami, chomikami, papugami i innymi stworzeniami, które przez koty europejskie od razu zostałyby skonsumowane. Polowania urządza wyłącznie na muchy, ptaki w ogródku mogą spać spokojnie, bo zainteresowania ze strony kota brak.
UsuńNa razie:)
UsuńA co, myślisz, że się zainteresuje rozpracowaniem ptasiego towarzystwa? Na smyczy niewiele by zdziałał ;-). A poza tym nie ta zwinność, nie ta waga. Do parapetu sam nie doskoczy, na biurko też nie wlezie. Obstawiam, że wspinaczka na drzewo również stanowiłaby problem. Taka specyfika rasy najbardziej ciapowatej z ras i dobieranej przeze mnie pod względem braku instynktu łowieckiego ;-).
UsuńI niech mu już tak zostanie:)
UsuńKszyków 2uch i kszyk A2 oraz 4 bardzo śliczne i na dodatek takie jekieś idiotyczne wyrazy dziobów mają, kojarząc się z moją niedoczekaną słonką
OdpowiedzUsuńNo fakt. Na intelektualistów nie wyglądają. Aluzję pojąłem i coś tam w najbliższym sezonie wykombinujemy. Problem tylko w tym, że ptaszydło lubi ciemność, a aparat już nie bardzo.
UsuńTrzymam za słowo, jednak w tym roku ani razu nie widziałam słonek na drodze. Nie mam pojęcia, czy ruch samochodowy zrobił się zbyt duży, czy też jakoweś inne przyczyny słonki z tego miejsca wykurzyły.
UsuńPtaki, jak sama wiesz, są mobilne. A tak na poważnie. Ruch pewnie nie, gdyż nie podejrzewam, że na Twojej drodze dojazdowej zrobiła się nagle trasa toruńska o 16. Słonki gniazdują na ziemi, więc podejrzewałbym raczej drapieżniki, takie jak lisy, kruki i przede wszystkim koty, których w okolicy nie brakuje:)
UsuńWitam i zapraszam na rozlewisko Morąg. O tej porze ptactwa za wiele nie ma, ale można podziwiać piękny krajobraz tego akwenu. Ja bym proponował wybrać sie na tzw. ścieżkę ekologiczną, żeby do niej dojechać należy skręcić przed Morągiem w kierunku na Raj. W połowie tej ścieżki i na jej końcu znajdują się wieże obserwacyjne , z których widać doskonale całe rozlewisko. Jak by Pan wybierał się w moje okolice to proszę o kontakt, byłaby to swietna okazja do poznania się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią, tylko nie mam pojęcia, kiedy znajdę czas. Być może będę wybierał się do Gdańska i wtedy uda mi się zajrzeć tam na chwilę. W każdym razie bardzo dziękuję za zaproszenie. Wiosną skorzystam na 100%. A przy okazji, z przyjemnością obejrzałbym Pana zdjęcia z tego terenu.
UsuńWysłałem Panu zaproszenie do grona znajomych na Facebooku( Paweł Figlant) tam mam kilka wrzuconych swoich zdjęć.Papy z dachu nie zrywają ale dopiero się uczę tego pięknego hobby.
OdpowiedzUsuńWidziałem. Bardzo dobre zdjęcia.
UsuńDziękuję bardzo :)
Usuń