I znowu pognało mnie nad Biebrzę, mimo
że miałem zamiar wrócić tam dopiero jesienią. Dolina nie zmieniła się
specjalnie od mojego ostatniego pobytu. W dalszym ciągu poziom wody jest
wysoki, podobnie jak roślinność. Bałem się, że o tej porze będzie pusto i
cicho, jak bywało już w poprzednich latach. Dolina jednak żyje. Nie zamieniła
się jeszcze w dżunglę, o której pisałem w poprzednim poście. Wciąż jest
królestwem rybitw, zwłaszcza białoskrzydłych, których jest teraz znacznie więcej, niż wczesną wiosną. Obok nich przemykają czajki, brodźce krawawodziobe i kszyki, które
pod nieobecność rycyków, zawładnęły kołkami – pozostałościami nieistniejących
już płotów. Rycyki wyniosły się już z wiosennych stanowisk w pobliżu grobli i można je tylko czasem
usłyszeć z głębi łąk. Wokół Białego Grądu żerują białe i siwe czaple oraz czarne bociany,
które można zobaczyć na profilu FB Iwony Obiedzińskiej.
PS.
Jeden z dwóch noclegów w Dolinie spędziłem na grobli biegnącej przez bagienne łąki.
Polecam. Pomijając zachody i wschody, noc w takim miejscu, z jej odgłosami, jest czymś, czego naprawdę warto doświadczyć.
 |
Poranek rybitwy białoskrzydłej |
 |
Koegzystencja. |
 |
W kąpieli. |
 |
Rybitwa popielata. |
 |
W poście o rycykach napisałem, że nie ma już praktycznie płotów i kołków, a tu proszę! |
 |
Wreszcie komplet! Kołek na zdjęciu, to ten sam, na którym podczas mojego ostatniego pobytu nad Biebrzą udało mi się sfotografować rycyka i rybitwę białoskrzydłą. |
 |
Pani cyranka z rybitwą białoskrzydłą |
 |
Rokitniczka. |