Ponownie żurawie, ale co zrobić, gdy
ten sezon w znacznej części podporządkowaliśmy im właśnie? Z drugiej strony,
jakby się tak mocniej zastanowić, można by zrobić w sumie wiele innych rzeczy,
a nawet bardzo, bardzo wiele rzeczy zrobić by można. Można by - na przykład -
wyjechać na zmywak do Ełku, spędzić resztę życia na kresach Prowansji lub
zostać podstarzałym pikolakiem w ostrołęckim hotelu i dopędzić resztkę wegetacji w
zapleśniałej suterenie z widokiem na kurpiowską przemoc uliczną. Można by
zostać pełnoprawnym Prażaninem (tym czeskim), nadmedialnym kandydatem do gminnego
samorządu lub - wreszcie - weekendowym tancerzem fado w oligarszym klubie
hodowców gołębi nierasowych.
Można by też - po raz któryś - pojechać
nad Biebrzę i to właśnie uczyniliśmy na pohybel ww. marzeniom.
Zapytacie zapewne, czy jesienna Dolina
może zaoferować Wam/Nam jeszcze jakieś urokliwości? No cóż, jakieś tam pewnie i
owszem, jednak kudy im do jej wiosennej odsłony i kudy im do jej pozimowego
szaleństwa, przy którym najzacniejsze, karaibskie karnawały prezentują się
niczym czwartkowe wieczorki dla samotnych serc w lokalach pamiętających
zdecydowanie lepsze czasy.
Senna, pozbawiona starorzeczy, rzeka
toczy leniwie swe wody przez jałową - niczym podlaskie grunty orne -
polodowcową nizinę. Nie słychać już ogłuszającego jazgotu ptactwa, ni ryku,
podnieconych wiosenną ciepłotą, płazich samców. Na próżno wypatrywać wodnego
kwiecia, który tak bardzo cieszył lazur ocząt w trakcie majowych, niespiesznych
wędrówek po nadrzecznych bulwarach Pani Przyrody. Ba, choć to czas miłosnych
uniesień jeleniowatych, byki - i te jelenie i te łosie - odzywały się tak mało
wyraziście, jakby nagle uznały, że bliżej im do klasztornej celi, aniżeli do
bagiennych świątyń cielesnych rozkoszy. Tam, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu
zachodzące słońce przeglądało się narcystycznie w rozzuchwalonej toni
rozlewisk, teraz rozciągają się stepy pokryte roślinnością tak suchą, że aż w
człowieku budzi się jego pierwotna, piromańska natura, a drżące dłonie
bezwiednie szukają hubki, krzesiwa i kanistra. W jesiennej Dolinie nie zaznasz
już, samotny wędrowcze, widoku pływających krów i towarzyszących im pastuszków
płci wszelakiej i wieku takiegoż. Nie usłyszysz zawadiackich zaśpiewów,
odurzonych obuchem testosteronu, kawalerów ani też świergotu łydatych dziewcząt
niosącym ku nim, a to zgrzewkę Łomży, a to 0,7 z Club-Colą-Coktą-Polą, a to
skrzynkę winopodobnego nektaru przełamanego przecudowną wonią świeżego E220.
Zniknęły gdzieś hordy turystów i towarzyszących im przewodników rozmaitej maści
i umaszczenia, choć to akurat złe nie jest i tego jedynie mi nie brakowało.
Taka właśnie jest ta jesienna Biebrza,
więc jeżeli wybieraliście się w te okolice, to lepiej dajcie sobie spokój, a zaoszczędzone
w ten sposób środki wydajcie na karmę dla gawronów i kawek, które lada moment
nadlecą znad mroźnego Kaliningradu, albo coś równie bezsensownego.
PS.
Jakieś tam fotki udało się nam oczywiście pstryknąć, ale muszą trochę poczekać
w kolejce, gdyż przez ostatnie zawirowania pracowe i niepracowe stworzył mi się
pewien niewielki zator, co zresztą widać po mojej, nienatrętnej, blogowej
aktywności.
Fotki, że serce się rwie na bagno. Opisy zwierzęcych zachowań zachwycające () można? można!() :)) Zdecydowanie najbardziej pasuje mi tancerz w gołębniku i jeszcze pytanie po co ci kanister, sucho jest jak pies?
OdpowiedzUsuńDzięki Grażynko i do zobaczenia w budzie w następnym sezonie, gdyż masz w niej na 100% zaklepane miejsce:) PS. Dla pewności:))
UsuńTe żurawki to już kiedyś widziałam, a tekst tak zachęcający, że aż się serce rwie w Dolinę, ale muszę poczekać, bo jak kiedyś pisałam teraz muszę wykurować swoją złamana nogę, puki co podróżuję wirtualnie. A z Tobą to zawsze :))
OdpowiedzUsuńJeżeli masz na myśli gŁosia, to zgoda, gdyż poza tym towar świeżuteńki jest:))) Kuruj nogę koniecznie, ale raczej na przyszły sezon. Biały jest teraz pustynią suchą, jak pieprz, a Biebrzę widać (wyłącznie) w Burzynie. Łośki siedzą po krzakach i tylko lisy bawią się w pasikoniki (kolejny post wyjaśni dlaczego:))))
UsuńObyśmy nie musieli wody wozić :(
UsuńJeżeli jesień będzie taka, jaką jest, a zimą nie spadnie 3 metry śniegu, to tak pewnie się stanie. Z drugiej strony fotka stada dromaderów w Brzostowie ... :)))
UsuńEe tam wolę w Brzostowie krowy przez rzekę :))).
UsuńJa też, tyle że rzeki brak:(
UsuńJa tam zdjęciami jestem usatysfakcjonowana i nawet bardziej mi te klimaty pasują do pory roku, aniżeli te poranne chłody i popołudniowe upały, niechaj ta aura na coś się zdecyduje...
OdpowiedzUsuńGawronów i kawek dokarmiać nie zamierzam, dość tej czarnej zgrai w moim mieście.
Każdy ma kiedyś taki nawał/zawał w pracy, że strach:-(
I bardzo minie to Jotko cieszy:) Porannych chłodów nie było nawet na eksbagnach, ale coś tam było, więc niedługo pokażę:))) Zgraja pojawi się, gdy przymrozi, więc jest nadzieja, że ich w tym roku nie będzie:)
UsuńFotki tak urokliwe, że nawet brak jesiennych czajek nie rzuca się w oko. Weekendowy fado mnie rozmarzył i nawet jest łatwiejszy w realizacji niż wypad nad Biebrzę. Może w weekend potrenuję. Tylko zadbam, żeby nikt nie wołał. A właściwie, żeby nikt nie patrzył zadbam. :D
OdpowiedzUsuńCzajki były, ale mało i wyjątkowo niefotogeniczne, gdyż z perspektywy auta, czyli z wysoka. Gdybyś potrzebowała instruktora, to nie ma sprawy. Wszystko rzetelnie opiszę w mailu, gdyż również dbam o to by nikt nie patrzył:)))
UsuńNo i tym tancerzem fado nie pozwoliłeś mi skupić się na reszcie tekstu! No, bo jak sobie próbowałam zwizualizować... ;-)
OdpowiedzUsuń... to o mało nie zwariowałaś z zachwytu. Nie Ty pierwsza Ewo, nie Ty pierwsza ...
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńDziś odsłona w chłodnej tonacji. Pięknie...
Nostalgicznie mi się zrobiło i refleksyjnie, bo przypomniałam sobie, że kiedyś pikolak mylił mi się z żigolakiem, a potem było jeszcze gorzej, gdy doszła żargonowa nazwa placu uciech - pigalak:)
Pozdrawiam:)
W chłodnej, ale bez mgieł, choć i takie będą:) Mnie to się myli bez przerwy, ale to chyba bez znaczenia? :)))
UsuńJakos tak smetnie... albo spokojnie... cichutko...
OdpowiedzUsuńDobrze, ze moge twoje zdjecia podziwiac, dobrze robia na dusze :)
Baaardzo smętnie, ale taka już jest ta podlaska jesień. Tym razem, na dodatek, okazało się, że jest też pusto, ale coś tam udało nam się pstryknąć, więc zaglądaj:)
UsuńPewnie, ze bede zagladac, mam cie na pasku, wiec jestem na biezaco :))))
Usuń:) Wieczorem sprawdzę ten pasek:)
Usuńja to tylko chciałbym wiedzieć, skąd te żurawie wiedzą gdzie jest płytko w tych bagniskach. żaden kolanek nie zmoczy, a ja, gdybym wlazł, to zapewne po pachy, albo przynajmniej tak, żeby mi się skóra pomarszczyła na tym mieszku skwapliwie ukrywanym przed światem.
OdpowiedzUsuńTo wiedza tajemna, więc sam rozumiesz, że gdybym napisał cokolwiek na ten temat, tydzień później znalazłbyś mój nekrolog w sieci, a tego - przynajmniej ja - bym nie chciał:))) PS. Po szyję?
Usuńja słyszałem, że bagna ciał nie oddają. ale być może to tylko pomówienie.
Usuńludzie ukrywają fakty posiłkując się beletrystyką - może uda się choć trochę przemycić bez szkody dla organizmu.
To prawda, a nie żadne pomówienie. Kasy z resztą też nie oddają. Mnie wiszą już konkretne tysiące, a to pewnie jeszcze nie koniec:))) PS. Pomyślę:)
UsuńPrzygotuj się na ostry hejt. Pojadę cię jak burą sukę, bo jak tak można... Człowiek z Twoją wiedzą i doświadczeniem, mieniący się fotografem przyrody. Zasłużony to będzie hejt z rozedrganych trzewi się wyrywający.
OdpowiedzUsuńOtóż:
Drugie nieostre!
Poczułeś tę falę nieuzasadnionej, bezkarnej nienawiści sunącej z prędkością na jaką pozwala operator czy tam dostawca sieci, w Twym kierunku? Poczułeś, no poczułeś.
No to sobie jeszcze wyobraź tę patolnię którą marzysz podglądać z sutereny i masz cały obraz.
A ja więcej nie piję piwa z dziewczynami, bo potem takie tego efekty.
Prawdziwa sztuka hejtu się nie boi, a przynajmniej tak jest w przypadku sztuki mięsa, a żurawie to mięso wszakże:))) Co do zdjęcia, to niestety masz rację, ale i tak moje ziomki dostaną Twój adres, Twoje zdjęcie, Twój rozkład dnia, fotę Twojej fury, domu, pelisy, Twojej teśc ... A nie! Tego nie dostaną! I już faktycznie nie wypijesz piwa z dziewczynami, gdyż każdy barman w Twoim mieście będzie wiedział, że jesteś niewypłacalna, a poza tym wynosisz szkło z lokalu i te takie tekturki spod piwa. Poza tym każdy krawężnik w Twojej dzielni dostani cynk, że handlujesz dopalaczami, jeździsz po piwie (dowód wyżej), a ostatni VAT zapłaciłaś 20 lat temu i to tylko dlatego, że zawiesił Ci się kalkulator w smartku!
UsuńŁydate dziewczęta ze zgrzewką rozpaliły silnie moją wyobraźnię. Nielichy opis żeś nam tu namalował! Zdjęcia niemalże nie dorastają do niego :-) Z nich podoba mi się najbardziej to rozmazane, w locie, mające swoją jesienną poetykę. A, i jeżeli wybierzecie opcję z Prowansją, bierzcie mnie ze sobą :-)
OdpowiedzUsuńMogę bezinteresownie poznać z ww.:))) Opis jest niestety prawdziwy i nieco tylko przerysowany. Szkoda, gdyż uwielbiałem tę swoją/nieswoją już Biebrzę:) PS. Damy znać ze stosownym wyprzedzeniem:))
UsuńWłaśnie zmarnowałem godzinę życia (bezcenną! Jedną jedyną która przepadła na zawsze) usiłując wymyślić prześmiewczy komentarz, obnażający twoją minoderię, pirowstręt, alkoholofobizm i zoosceptycyzm... Ino nic mi nie wychodzi... Te żurawie są zbyt niesamowite.
OdpowiedzUsuńMinoderię i pirowstręt?! Wypraszam sobie stanowczo!! Alkoholizm, to i owszem, ale te dwie pierwsze france?! PS. No są, ale to już nie moja wina i zasługa:)
UsuńJesień, jesień ah to ty.
OdpowiedzUsuńCudowne te zdjęcia z majestatycznymi ptaszyskami
CUDOWNE!!!
Dziękuję w imieniu ww.:)))
UsuńJak zwykle pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńI zdjęcia wyżej jak wyżej.
I jak zwykle, tym razem do żurawi scenki rodzajowe muszę dopisać i dialogi chore im w dzioby powsadzać.
Mam nadzieję, że normalność jest wciąż przereklamowana...
Jeżeli kiedyś zostanie przereklamowana, to znaczy że czas umierać! PS. Dopisuj!
UsuńEch, lubię oglądać wasze zdjęcia żurawi, marząc, że może kiedyś też tak ładną fotografię będę potrafił kiedyś zrobić...
OdpowiedzUsuńChociaż też marzę o tej posadzie tancerza fado dla hodowców gołębi :-)
Mamy jeszcze tego trochę, ale to już koniec sezonu. Teraz pojedziemy tam tylko zlikwidować budy i do ... kolejnej jesieni:). Jeżeli zawitasz wtedy na Warmię, zapraszamy do poczatowania, gdyż do tańca to już niekoniecznie:)))
UsuńA ja się chciałam zapytać kto komu urwał głowę? Chodzi mi o to zdjęcie z mamą, tatą i dzieckiem...?
OdpowiedzUsuńA może to jest facet który się na boki rozgląda :-))
Nikt nikomu niczego nie urwał, a dziecko to adoptowana krzyżówka:)) PS. Jak możesz?! Żurawie są wierne, jak ... są po prostu wierne:))
UsuńWierne???? To z kim ten żuraw -tata albo mama mieli tę kaczusię???
UsuńJa tam nikomu z butami do bagna się nie pcham i pod rzęsę wodną nie zaglądam, więc nie ma zielonego pojęcia:))
UsuńŁo matko, ale żal! Dlaczego nie napisałeś wcześniej, że łydate dziewczęta donoszą fajne rzeczy świergocząc przy tym?
OdpowiedzUsuńPisałem wielokrotnie, ale wyłącznie na łamach takiego jednego pisemka, co to sprawa się jeszcze toczy przed sądem:)))
UsuńMam w pamięci ocznej wiele Twoich zdjęć żurawich by wyprosić któreś od Ciebie. I NIedobry Człowieku dołożyłeś znowu kilka. Powiedz jak dokonać wyboru, no jak???
OdpowiedzUsuńWyszukaj w Tuławkach jakiegoś sierotka (znajdziesz pod sklepem) i z głowy. Sierotek wypije magiczny eliksir i bez pudła wskaże Ci tę jedyną lub te jedyne, a Tobie pozostanie jedynie powiadomić mnie o tym, byle tylko nieLIStownie:))
UsuńWybranie odpowiedniego sierotka to trudna sprawa ale kwestia eliksiru magicznego to prościzna w sklepie wiejskim. Da się zrobic. Czekaj na wieści:))
UsuńTo czekam, choć wiem z autopsji, że wystarczy zakupić eliksir, okazać go publicznie pod rzeczonym sklepem, a casting na sierotka zacznie się sekundę później:)))
UsuńDumne żurawie stoją jak na scenie...
OdpowiedzUsuńTrochę nostalgicznie się porobiło, ale tekst urokliwy:)
Szkoda, że już odleciały, ale wrócą! Zawsze wracają! PS. Dziękuję:)
UsuńO matko, zdjęcia są absolutnie magiczne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
Usuńjakim aparatem wykonywane zdjecia ?
OdpowiedzUsuńFotograficznym:)))
Usuńdobrze pomyślane :)
OdpowiedzUsuń