O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

poniedziałek, 22 października 2018

Lis.


         Na fotkach niby jest lis, ale tekst niestety nie będzie o psowatym, gdyż na skutek sfałszowanego losowania możecie o nim przeczytać WYŁĄCZNIE na blogu gŁosia http://glosbagien.blogspot.com/. Wzburzony tak jawną niesprawiedliwością połączoną z - niespotykanym w cywilizowanym świecie - pogwałceniem podstawowych praw człowieka do swobodnego opisywania lisów, obraziłem się śmiertelnie i postanowiłem już nigdy więcej nie napisać ani jednego słowa na temat jakiegokolwiek rudzielca z kitą w tylnym końcu kadłuba. Od dziś słowo "LIS" znika z mojego, osobistego leksykonu. Tam tylko słowo! Z mojego słownika znika wszystko, co zawiera ten głupi zlepek trzech liter. I tak oto, nie mam Ci już LIStonosza, gdyż od dziś jest wyłącznie zostawiacz awiz(ów). Jednym, zdecydowanym ruchem dłoni wykreśliłem z kalendarza LIStopad, zastępując go (na razie prowizorycznie) miesiącem poprzedzającym grudzień lub - opcjonalnie - okresem następującym po październiku.
             Moim ulubionym okryciem wierzchnim przestała być peLISa, a stała się nim, podbita sztucznym baranem kapota, którą kupiłem onegdaj na Kurpiach od stacjonarnego handlarza starzyzną. Dodatkowo (i złośliwie) wyprasowałem wszystkie pLISy w spódnicach gŁosia oraz wlałem silny środek pobudzający do jej miesięcznego przydziału meLISy.
       Zlikwidowałem wszelakie, posiadane przeze mnie poLISy ubezpieczeniowe i zawierzywszy, niewiarygodnie wręcz uczciwie wyglądającemu domokrążcy, podpisałem jakiś dokument, dzięki czemu finalnie mam stać się bajecznie zamożnym emerytem, posiadaczem uniwersalnego zestawu garnków oraz kołdry z wełny endemicznego podgatunku alpaki spod Elbląga.
       W niekontrolowanym szale wywaliłem z szafy wszystkie waLIZ ... no żesz! Przepraszam, ale muszę szybko lecieć do śmietnika. OK, już jestem z powrotem. Dzięki Pani Przyrodzie litościwa sąsiadka pozbywając się zabytkowych (sądząc po wyglądzie i zapachu) ogórków kwaszonych, wywaliła je do sąsiedniego pojemnika, więc moje cenne czemodany szczęśliwie ocalały. Jedźmy zatem dalej.
       Już nigdy nie zajrzę za kuLISy żadnej operetki w chwili, gdy aktorki przebierają się do kolejnych scen i zacznę prowadzić się porządniej, aby nie zarazić się LISzajem, czy inną francą z LISem na końcu. Wytruję wszystkie pszczoły, by przestały produkować propoLIS oraz zacznę żarliwie i publicznie wspierać transport drogowy, by finansowo i (przede wszystkim) mentalnie wykończyć fLISaków.
          Każdego, pierwszego dnia kwietnia będę ponury, jak noc w miesiącu poprzedzającym grudzień i żadne głupie prima apriLISy nie wzniecą we mnie cienia chęci sprokurowania żarciku (zwłaszcza tego z wydrążonym kowadłem wypełnionym rtęcią i umieszczonym nad ranem na chybotliwych drzwiach do ustępu). 
          Jeżeli kiedykolwiek zostanę stolarzem, cieślą i/lub snycerzem, będę korzystał wyłącznie z draneczek, deseczek, patyczków itp., gdyż w moim renomowanym zakładzie nie będzie miejsca dla żadnych, parszywych LIStewek, a gdy wreszcie cofną mi zakaz opuszczania kraju, stanę się postrachem światowej sławy muzeów i galerii, zrywając LIStki figowe skrywające ascetyczne przyrodzenia antycznych herosów. 
         Mógłbym tak w nieskończoność, ale wiem, że już wiecie o co mi chodzi, kto ponosi całą winę i w kogo, jako drudzy, macie rzucić kamieniem. 


















71 komentarzy:

  1. Strasznie ziewający ten rudas, aż mi się udzieliło.
    Widzę ,że dziś podobnie jak imć Oko uderzasz w satyryczny ton i podoba mi się ta nuta...
    A co takiego lisek upolował?
    Ale za wyprasowanie plis w spódnicach bura się należy, listopada nie żałuję, jak dla mnie może być od razu grudzień.
    Szacun za fotki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziewający, gdyż nażarty po gardło niemalże:)) Oko, to inna liga, ale dziękuję za porównanie, gdyż to zaszczyt. PS. Mysz jakąś, ale daliPaniPrzyroda nie wiem, co to za gryzoń padł był ofiarą:) PS. Dzięki Jotko!

      Usuń
    2. imć oko, nawet, gdyby był "najbardziejszy", to po wodzie chodzić nie umie i na dodatek aparat fotograficzny używałby jako przycisk do papieru (gdyby był papier...)

      Usuń
    3. Po widzie można nauczyć się chodzić, aparat, to nie statek kosmiczny, więc też jest do ogarnięcia. Talentu, ani się nie wyuczysz, ani nie kupisz, a nawet, ani nie ukradniesz:)))

      Usuń
    4. jeden się nauczył, to go ukrzyżowali. a czarownice, które uniknęły topieli palili na święconych stosach. może lepiej nawet nie próbować?

      Usuń
    5. A niby dlaczego? Chłódł był nadszedł więc taki stosik może okazać się alternatywą dla centralnego:)

      Usuń
  2. Przepraszam za wyrywność, ale akurat siedzę przy kompie i z przyjemnością... itp., itd.
    1.A już myślałam, że nosisz kilt i sobie (by Cie nie drażnić)układankę rozprasowałeś, a ty wziąłeś odwet na damskich ciuszkach:))
    2. Rudy zachwycający pod każdym względem, historia, by nie powiedzieć LIStoria sama się opowiada. Miałeś używanie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś używałem męskiej koszuli nocnej (znajoma szyła) i muszę przyznać, że to było całkiem przyjemne wdzianko:))) Teraz jednak śpię ubrany, jak na przykładnego faceta (i byłego Podlasiaka) przystało, więc pLISy znam wyłącznie z grzecznych spódnic gŁosia:)) PS. Oj, miałem!

      Usuń
    2. Przyjemnie się czytało :) Rudzielec niczym, lotniarz, cudownie na zdjęciach go pokazałeś :) Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dzięki Iva. Jutro pokrytykuję u Ciebie:)

      Usuń
  3. Niesssamowite...zdjęcia !!! Boję się tego z rudą kitą - od dawna. Ostatnio mąż mój widział go dwa razy na naszym podwórku - o zgrozo !!! Co robić !? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etam, puść psa i po sprawie. Rudy ucieknie, pies będzie miał radochę, a Ty spokój:)

      Usuń
  4. Ech... Ja to się chyba nawet cieszę, że ty z peLISy zrezygnowałeś, bo to babskie wdzianko... Resztę Lisów możesz se unikać ale pszczoły zostaw bo Ci do tyłka o koLIstych mięśniach w kształcie nakopię.
    Liski piękne, te skoki fascynujące. Dawno nie widziałam tak fajnej sesji tego zwierza. On chyba sobie tam na coś polował i faktycznie mocno rozdziawiony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodnie, to męskie wdzianko, a widziałem kiedyś kobitę w takichże, więc proszę mi tu garderoby nie krytykować! Pszczół faktycznie ruszę. W końcu zapylają, więc łaskawie odpuszczam:))) PS. Polował na gryzonie i to w ilościach hurtowych. Nie wiem, gdzie to wszystko pomieścił, ale włomotał tak na oko z 10 sztuk!

      Usuń
  5. Jeszcze nie przeczytalam postu, bo od razu kliknelam na odnosnik do drugiego bloga i.... zonk!!!! Masz zly odnosnik, jest blogspoR zamiast blogspoT.
    Ja wydedukowalam i wlazlam :)))
    Teraz bede czytac....
    A czemu wlasciwie ten lis tak ziewa????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłem:) Chyba z przeżarcia, choć ja z przeżarcia zazwyczaj kicham:)))

      Usuń
  6. No to już wiem że to LISoskoczek, ale pszczoły to zostaw w spokoju bo będziemy musieli sami zapylać kwiaty, a to będzie ponad nasze siły. Rzeczywiście Rudy-Chytrusek miał z Wami dobrą zabawę :))) i trochę Was przeczołgał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki miał być tytuł postu, ale było już późno i wyleciał mi z głowy:) Za pszczoły już przeprosiłem wyżej, więc proszę mnie nie bić!! PS. Trochę? Zakwasy miałem przez dwa bite dni:)))

      Usuń
  7. A ten, który dopytywał co z tą Polską? Jego też bez odpowiedzi zostawisz, bo z tego co wiem to wciąż żyje w niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy żyjemy w niewiedzy, więc trudno byłoby, żeby LIS nie żył:)))

      Usuń
  8. Oj Wojciechu! Jestes moim idolem pisarskim!
    Napawam sie ta twoja pisanina, jak nie przymierzajac moja owsianka na sniadanie, delektuje sie pomalutku, smakuje kazde slowo :)
    A zdjecia... sa niemozliwe, takich zdjec sie nie da zrobic, gdzies w podziemiu nawiazales jakas ugode z czartem?
    Piekny zwierz!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarumieniłbym się po samą łysinę, ale niestety nie mam takowej:)) Bardzo dziękuję, choć nie zasłużyłem:) To chyba magia Podlasia. Zawsze coś tam nam wylezie, wypełznie, wyleci ..., zaś co do czarta, to i owszem, ale niekoniecznie. Siedział taki jeden w wierzbowej dziupli i obiecywał łosie, wziął pieniądze i ... łosi nie ma:)))

      Usuń
  9. Jak on kica prześlicznie :) i nawet owocnie można powiedzieć. Nie chcę Cię martwić, ale Akropolis adieu też już nie możesz śpiewać nadobnie. :D
    Podobno z zabytkowych przetworów można coś upędzić zdrowotnego niezwykle.
    Ps. Pomyłka w odnośniku na pewno freudowska jest. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. Prześlicznie i owocnie na 100%! :))) Nieśpiewanie nie martwi mnie przesadnie, gdyż jako osoba pozbawiona słuchu muzycznego w stopniu całkowitym, rzadko oddaję się temu relaksowi, gdyż cenię sobie brak interwencji służb w mieszkaniu:) PS. Osobiście nie pędziłbym!

      Usuń
  10. cudne, no i cwane. Nie boją się ludzi. Nie tak dawno moja kotka tłukła się o terytorium z takim - wygrała ale weterynarz musiał założyć jej ponad 20 szwów.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cwane, jak - niezielca przymierzając - lis! Współczuję (i gratuluję!) kotce, gdyż obserwując sprawność rudzielca, to wyczyn!

      Usuń
  11. Witaj, Wojtku.

    P-lis, nie bądź taki:)

    A rudogon przepiękny:) Szczególnie ten kontemplujący łąkę z lotu radosnej p-lis-zki;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. latające lisy... a sądziłem, że to tylko niesprawdzona hipoteza powstała wskutek przerostu (zwyrodnienia) wyobraźni. wygląda jak startujący concorde. odleciał do ciepłych krajów, żeby zimę przeczekać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Wrzuć w odtwarzacz "Dla ELISy" Ludwika van i lepiej pomyśl, jak sfałszować następne losowanie, bo widać, że na polityka się nie nadajesz na razie :-) Z lisa za to prawdziwy słodziak, szczególnie zdjęcia w locie są 10/10!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na polityka, to ja się nie nadaję w stosunku 1000/1! Dzięki Grzesiek, choć wiem, że Ty wiesz, że to Jego zasługa:)

      Usuń
  14. Rozumiem, że wyrywałeś z kalendarzy wszystkie kartki dot. miesiąca LIStopada, i Sylwestra będziesz obchodził o miesiąc wcześniej niż cały świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie z uwagi na fakt, że zwierzaki, na które szykujemy się we wzmiankowanego Sylwestra mają zdecydowanie bardziej tolerancyjne podejście do zjawisk zachodzących w przyrodzie i około-przyrodzie - też!

      Usuń
  15. Krzyczałam z zachwytu! Do mnie też przychodzi taka ruda kita, ale gdzie mi tam go sfocić. Popatrzyliśmy na siebie i tyle. No cudo. Jestem w dzikim zachwycie. Uchwycić rudego w locie... Jak Pan to robi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, choć nie ukrywam, że zarumieniłem się niczym pensjonariuszka, do której brakuje mi ... wszystkiego:))) To w sumie bardzo proste. Trzeba spędzić CAŁY wolny czas w przyrodzie i liczyć, że Pani Przyroda nie zawiedzie. Warto też mieć przy sobie osobę, która myśli podobnie i ... tyle:) Dziękuję:) PS. Może bez tego Pan?

      Usuń
    2. Nie trzeba się rumienić, jak się ma takie dokonania. Dodam, że różnica Waszych zdjęć jest kolosalna na Twoją korzyść. Ale ja tylko amator. I wiem, ten CAŁY wolny czas... nie wystarczy. Trzeba mieć tę cierpliwość, by doczekać. Podziwiam Was i gratuluję raz jeszcze niezwykłych zdjęć.

      Usuń
    3. Miała być pensjonarka, ale pół dnia na wykładaniu swoje robi:)) Bardzo dziękuję, gdyż do tej pory ja byłem tym od kabaretu:)))

      Usuń
  16. A ja dotychczas w kwestii lisa to tylko tyle wiedziałam:
    "Rudy ojciec, rudy dziadek, rudy ogon to mój spadek.
    A ja jestem rudy lis, ruszaj stąd bo będę gryzł"

    Nie miałam na przyklad pojęcia o tym, że lisy "umią latać".:-)))
    Cudne fotki.
    Tekst też ... obleci :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umią! W zaufaniu napisałbym Ci nawet, że nawet bardzo umią, ale wiem, że rozgadasz po wa-wie, więc nie napiszę!

      Usuń
  17. Ach, jaki piękny lis! Chyba to wiedział i pozwolił sobie się podroczyć i przechytrzać, co wyczytałam w opowieści Iwony:) Przy takiej współpracy z lisem, mieliście więcej moliwości zrobienia zdjęć, ale utrzumując zabawną pozycję , co pewnie w lisiej gromadzie stało się tajemnicą poLISzynela;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dziś część LISów widząc nas w terenie, chichocze jednoznacznie i złośwliwie, ale taka właśnie jest cena zajmowania się fotografią przyrodniczą)))

      Usuń
  18. I znowu dwa w jednym: relaks psychiczny i uczta dla oczu :)
    A ten lis w skoku wygląda jak połączenie hipnotyzera z akrobatą. No i to intrygujące machanie szczęką :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Najfajniejsze było to, że lis podczas skoku całkowicie wyłączał patrzenie i skupiał się jedynie na słuchu i powonieniu. Poza tym, po jakimś czasie, zaczął nas podpuszczać pozorowanymi atakami i ewidentnie go to bawiło:)) Przyznam szczerze, że był to niezwykle miły i niespodziewany poranek:)

      Usuń
  19. A dlaczego zakazali Ci kraj opuszczać? Boją się, że nie wrócisz czy co?

    OdpowiedzUsuń
  20. Pewnie, żebym wstydu nam wszystkim za granicą nie naczynił:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i przypomniałeś mi historie z pielgrzymką i suwenirami. Och jeszcze ciagle się z niej śmieję. Choć nadciąga kolejny atak śmiechu gdy wyobrażę sobie jak na wykladach unikasz słowa lis. Rośliny jedno...tnę????

      Usuń
    2. Oczywiście jedno...cienne

      Usuń
    3. Tam rośliny! Pomyśl lepiej, że a teraz ...sta obecności i zaczynamy zajęcia:))) PS. Jaka pielgrzymka?! Na Panią Przyrodę ma się rozumieć!

      Usuń
    4. No oczywiscie do Watykanu

      Usuń
    5. A gdzie to konkretnie jest, bo nie słyszałem?

      Usuń
    6. Sam mi ją opowiadałeś i nie pamiętasz? Te święcone suweniry..... Ciągle rozśmieszają mnie. Nawet jeśli wymyśliłeś rzecz całą na poczekaniu, to jest to doskonała opowieść i mogę Ci ją opowiedzieć przy najbliższej okazji:))))

      Usuń
    7. A o TO chodzi! Co prawda suweniry nie dotarły do kraju, gdyż zostały spożyte na chwałę, ale ten smak! Ten smak!

      Usuń
  21. Lisy w pozycji horyzontalnej widzę po raz pierwszy, Jaki trzeba mieć refleks, by uchwycić każdy ruch mięśni w tym locie. Genialne, podobnie jak humorystyczno - satyryczny tekst.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ultro:) Na szczęście po pewnym czasie obcowania ze zwierzakiem, można poznać, kiedy skoczy, gdyż dosyć wyraźnie to sygnalizuje. Faktem jest jednak, że ten konkretny lubił się z nami podroczyć i od czasu do czasu bezczelnie oszukiwał:)))

      Usuń
  22. Dostarczacz awizów dla listonosza, to bardziej praktyczna nazwa :-) Zresztą LIStów, chyba nikt już nie pisze...
    A lisy nie tak łatwo jest podejść, a ten tutaj zafundował sobie sesję portretową, jak jakiś celebryta na ściance :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza listonoszka, nawet awizów nie chce zostawiać, bo generalnie nie chce się jej chodzić po domach:)) PS. Fakt, dziwny był i faktycznie ostro gwiazdorzył:)))

      Usuń
  23. Zoologiczna LISofobia, faszyLISm i naziLISm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście chodziło Ci o gŁosia?

      Usuń
    2. I jeszcze patriarchaLISm, sekśLISm tudzież, antyfeminieLISm.

      Usuń
    3. Osobiście wybieram to środkowe, gdyż nie znam żadnej feminiLIStki:))

      Usuń
  24. chytrusek :) szczególnie na drugim zdjęciu odzwierciedla doetykietowany charakterek ... Piękna ruda sprężyna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bestia z Modzelówki rodem, a z Hollywood charakterem:))

      Usuń
    2. tam same indywidua się przechadzają jak widzę ;-)

      Usuń
    3. Nie da się ukryć, choć za wiele ich nie było. PS. Jedziemy dziś wieczorem, więc jutro o świcie mają szansę na rehabilitację:)

      Usuń
  25. Powspominałam sobie dzisiaj tego lisa i całą oprawę słowno-satyryczną. Wielka szkoda, że blog usechł. Może by czymś go podlać? Odżyłby jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  26. Cóż za momenty na zdjęciach :) Przepiękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń