Tak, czy
sia ... ale poczekajcie ... poczekajcie! A dlaczego właściwie miałbym przejść
do rzeczy porządku nad tym wszystkim o czym przed chwilą napisałem? Dlaczego mam
milczeć? Dlaczego nie mogę ujawnić prawdy, co w oczu źrenic kłuje i szczecinę
na przedramionach jeży? Bo co?! Bo ONI, ci
pradawni wiewiórowie, tego właśnie chcą?! Niedoczekanie ich (im)! Dlatego niech o tym będzie
ten post! Post o rozsianych po świecie prabastardach Barbarka, ale przede
wszystkim o zwierzęcych stereotypach, które tkwią - niczym trutką szczurzą zadane - w
naszych mózgach, krwiobiegach i duszach naszych, od czasów pierwszych bajkopisarzy począwszy,
albo i wcześniejszych.
Zacznijmy
od tego, co o wiewiórze/wiewiórce myśli i wie przeciętny miłośnik
parkowo-leśnych spacerów lub publicznych obnażeń w przemiłych okolicznościach ucywilizowanej
przyrody? Otóż - wedle mojej wiedzy - w potocznej wyobraźni miejskiego
człowieka, wiewiórka jawi się jako to zwierzątko wyjątkowo sympatyczne, spolegliwe,
rudo-ogoniasto-puchate, mieszkające w dziupli kupionej od doktora drzew-dzięcioła, łupiące szyszeczki i efektywnie reagujące na bodźce werbalne, jako
to np. "Basia, Basia chodź! Pańcia
da orzeszka - lub zdecydowanie rzadziej - Basia, Basia chodź! Pańcia da orzeszek!".
I tak
oto, proszę Państwa, mamy pierwszy, doskonały przykład błędnego postrzegania tzw.
miłego zwierzątka, czyli w rzeczywistości - skrajnie niebezpiecznego gryzonia
zwanego w kręgach profesjonalistów-dewiantowiórkatorów - Sciurus vulgaris! Otóż wiewiórka, zachowuje się w ten - opisywany
powyżej - sposób wyłącznie w parkach wielkich aglomeracji miejskich czyli np. w
New York City, Ostroleka City, Paryż City, London City, Coś Tam City i - oczywiście
- w zieleniach stolicy województwa mazowieckiego (przepraszam, ale nazwa tego miasta
wyleciała mi akurat z pamięci).
Nasze
naukowe obserwacje, prowadzone od lat na Warmii, dowodzą jednak, że S. vulgaris w warunkach ekstremalnie naturalnych
(czyli kolokwialnie kwestię ujmując: dzikich, bezkompromisowych, bezlitosnych, nie
znających przebaczenia), to zupełnie inne zwierzę. Żyjący poza parkami i
skwerami wiewiór, to bestya ukryta niecnie w skórze niewinnego pluszyaka. To
łajno szatana i kły Jotunów w jednym. To szaleństwo zabijania i trudno zmywalne
plamy jasnej, tętniczej krwi na grabu liści mandarynkach. To jelit girlandy,
litry żółci, to lasu przerażenie i cisza tamże śmiertelna.
Pamiętaj
o tym Czytelniku Miły! Pamiętaj o tym, zwłaszcza gdy ogarnie Cię nierozsądna i
sromotna ochota, by ruszyć nagle i samotnie w - nieznane Ci - leśne ostępy
w pościgu za dorodnym borowikiem, smukłą kanią i swawolnym kozakiem. Pamiętaj,
że gdy schylasz się, by podjąć kurki kapelutek, gdy Twoje palce ślizgają się
zmysłowo po twarzy maślaczka, gdy uśmiechasz do wrzosu kwiatu, gdy ... czyjeś OCZY obserwują Cię bacznie z drzew
koron wyniosłych. I wiedz Zacny Runa Zbieraczu, że gdy zapuścisz się zbyt
daleko w boru mrok, nie będzie już dla Ciebie ratunku ... nikt Cię nie usłyszy,
nikt na pomoc nie ruszy, truchła nie znajdzie, świeżej juchy nie wywęszy ... nikt ... uwierz mi, że nikt, poza
... wiewiórem!
PS. Przeglądając internet w poszukiwaniu informacji na
temat wiewiórek najczęściej znajdujemy coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=-ZnFPn3YUfU.
Film jest oczywiście poprawnym pod względem merytorycznym (zwłaszcza w kontekście behawioru oraz interakcji z innymi gatunkami, zwłaszcza Lepus organoenus), ale specjaliści natychmiast zauważą, że brak
w nim tego czegoś, co możemy zobaczyć chociażby tu: https://www.youtube.com/watch?v=eqSVHRT6FOQ. Jak zapewne wiecie, daleki jestem od wszelakich teorii spiskowych, ale ... odnoszę nieodparte wrażenie,
że COŚ bardzo dba o to, by niektóre fakty tyczące wiewiór`ów nigdy nie ujrzały światła
dziennego.
Wojtuś - chłop, to nikomu nie przepuści... ;)
OdpowiedzUsuńWojtuś - chłop, to nikomu nie przepuści... ;)
OdpowiedzUsuńNo masz! Tak to jest, jak telefon cię przerasta, ech...
OdpowiedzUsuńTak już Pani Przyroda chłopa skonstruowała, więc to nie nasza wina. Poza tym to wiewiór nie przepuszcza, a nie chłop, chyba że wiewióra zaliczyć do chłopów:))) PS. Ja mam klawiszowca z ekrankiem, jak znaczek pocztowy, więc nie mam takich problemów:))
UsuńOd dziś zacznę zupełnie inaczej patrzeć na wiewiórki w moim parku, normalnie obudziłeś we mnie strach pierwotny przed gryzoniami!
OdpowiedzUsuńNie na darmo odmawiałam dziecku chomika w domu, a gdy w końcu się zgodziłam, moje dziecko zarzuciło mi, że bardziej dbam o futrzaka niż o syna...tak mnie gryzoń omotał!
I bardzo dobrze zrobisz. Niby to takie przymilne, a wystarczy sekunda i po Tobie! Chomik w domu?!! Prosiłaś się o kłopoty, ale jak czytam, cudem udało Ci się przeżyć w odróżnieniu od tysięcy nieszczęśników!
UsuńAleż piękne kaczory i rudzik prześliczny i urokliwe spojrzenie na las. A wiewiór może i łotr, ale przecież nie tylko on jeden, weźmy taką norkę. Równie milutka, a przecież kawał cholery.
OdpowiedzUsuńA to wszystko podczas godzinnego spacerku, tyle tylko że z jakimś światłem (co to jest światło można przeczytać w podręcznikach historii:))) Norka gdzieś się wyniosła, więc tym razem nie udało się cholery dorwać:))
UsuńCiekawa jestem co byś napisał o łasicy, czy też gronostaju, tchórzu i pokrewnych. Toż przecie wiewióreczka taka milusia...
OdpowiedzUsuńMilusia?! Kilka lat temu wyżarła mi jajka kapturek z pięciu, czy sześciu gniazd, które upatrzyłem sobie do pstrykania! Łasiczki lubię, tchórze również, ale gronostaja, jako żywo, nie widziałem:)
UsuńLata temu, kiedy ta okolica była dzika i piękna widziałam zimą gronostaja na mokradłach miedzy Łyną a biurowcem energetyki. Tam i teraz toczy się pewnie burzliwe życie tylko nikt tego nie sprawdza.
UsuńW weekend sprawdzę:)
UsuńNo chociaż raz nie jestem przeciętna! Bo czytałam Jana Grabowskiego i wiem, że wiewióra nie jest miła. :D
OdpowiedzUsuńŚliczne kaczory, jak one się dwoiły i troiły do tego zdjęcia. :)
A co konkretnie czytasz? Dwoiły, troiły i czwórzyły, a na dodatek dostały pinokiowych nosów:)))
UsuńCzytałam klasycznie - "Puc, Bursztyn..." i Opowiadania, ale nabrałam chęci na powtórkę i chyba sobie kupię zaraz e-booka. Zwłaszcza Pipuś na mnie zrobił wrażenie, czyli kruk. :D
UsuńI w ogóle u Ciebie, jak zwykle, pięknie światło gra na zdjęciach.
Znam, ale ebuka i tak nie kupię:) PS. Jeden, jedyny dzień:(
UsuńTo tak jak np. sroczka, ja widziałam też sójkę, która zamordowała przed moim oknem w kuchni jakiegoś podlota, ale coś trzeba przecież jeść.... Ale sfotogafowałeś te kaczki :))).
OdpowiedzUsuńU mnie sójki tylko okradają sierpówki. Biedne gołąbczaki znosiły patyki na gniazdo, a sójcze łajzy natychmiast je zabierały. W rezultacie sierpówki zbudowały dwa gniazda, a przynajmniej zebrały podwójny materiał budowlany:))
UsuńWiewiór jest numerem jeden. Cudo. Ale wiesz, że lubię też nietoperki i remonty. Więc normalna nie jestem :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię nietoperki, a zwłaszcza zabawę w podrzucanie im kamyków. Dopiero wtedy widać, że echolokacja, to cud wcielony (albo jakoś tak) :))
Usuńuffffffffff... już myślałam, że od czubów mi nawtykasz a tu się okazuje że ktoś poza mną lubi nietoperki . a co z remontami ?
UsuńZa chwilę nietoperki polubię też zawodowo:) PS. Remontów przeżyłem już kilka, więc to dla mnie niemalże codzienność:)))
UsuńZgadzam sie z Toba w 100% a moze i wiecej; niszczyciel wszelkiego dobra ogrodkowego, ptasich gniazd. Moge tak bez konca, jedynie wiosna maja naturalnego wroga: Blue Jays, piekny ptak, ale tylko do momentu kiedy mlode sa w gniazdach. Nie wyobrazasz sobie tej gonitwy po drzewach, az czasem tych wiewiorek zal, tak dostaja po futrze..
OdpowiedzUsuńMieszkam w Ontario, wiec jest tego ....az za duzo.
Pozdrawiam, Teresa
Twoje są jeszcze gorsze od naszych. Na nieszczęście powoli opanowują Europę i stały się gatunkiem poważnie inwazyjnym:( PS. Wygooglowałem sobie tego ptaszka, ale obejrzałem sobie głównie bejsbolistów:))) PS.2. Kanada, to drugi w kolejności kraj, w którym chciałbym zamieszkać:)
UsuńTak, dla Ciebie bylby to przyrodniczy raj na ziemi, przyroda powala, niezaleznie od pory roku. Nawet te cholerne wiewiorki pieknie sie wpisuja w krajobraz..
UsuńTeresa
Oglądamy z gŁośką "Dziką Kanadę", więc troszeczkę wiemy jak jest za Twoim domem:) Jest pięknie, choć przeraża mnie troszeczkę (znowu:)) rozległość Krainy:)
UsuńNie musisz wyjezdzac za granice :) Kraina rozlegla, ale cudowna.
UsuńPrzekonałaś mnie:)) Szkoda, że jestem za stary na emigrację:(
UsuńKiedy byłam mała, uwielbiałam patrzeć na wiewiórki.Jedną złapałam, głaskałam, dokarmiałam. Mama zrobiła mi wykład, jak niebezpieczne choroby przenoszą wiewiórki, że do dziś mam lęk przed tym futerkiem.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=xzdL_Oc1g2Q
Serdecznie pozdrawiam
Szkoda, że nie znalazłem tego filmiku przed opublikowaniem postu:( PS. Były bolesne zastrzyki w brzuch?
UsuńNie było zastrzyków w brzuch, bo wtedy zadrapaniami nikt się nie przejmował, nawet rodzice. Poza tym zastrzyki w brzuch to już przeżytek, teraz bierze się pastylki dwa razy dziennie, skuteczniejsze i nie bolą.
UsuńPozdrawiam
Kurczę, to były czasy! Człowiek wracał podrapany, brudny jak nieszczęście i nikt nikogo nie zawoził na SOR. Jak się ten człowiek skaleczył, to w najgorszy razie obsikiwało się skaleczenie i z głowy. Jak się było chorym, to sąsiadka stawiała bańki i ... z głowy. Takie to były czasy:)
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńMiędzydrzewia niezwykłe. Każde warte co najmniej wiersza:)
Śmiem twierdzić, że świeżą juchę wywęszą jeszcze zawsze komary:)
A między wierszami trzeba umieć czytać. Nie bez powodu hołubce z jeżykiem urywają się na "raz" i następuje znamienna ( by nie rzec - śmiertelna) cisza...
:)
Pozdrawiam:)
Poproszę zatem o wiersz o międzydrzewiach!:) PS. Uczcijmy pamięć jednorazowego jeżyka sekundą ciszy!
UsuńCzęściej mówię "orzeszek". Rzadziej mówię "pancia".
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie uprzedziłeś mnie, co się kryje pod pierwszym linkiem. Nieświadoma zapodałam, i było już za późno. Zdążyłam kątem oka spojrzeć na Tamalugę - już do mnie gnała w rączych podskokach, chociaż miała spać. Wiewióry ona kocha, Alvina kocha, więc jakoś siłą rzeczy nie umiem na te zwierzątka patrzeć inaczej.
Wyrodziłaś się z polskiej nacji stanu! Tyle Ci powiem:))) Przepraszam za zakłócenie spokojnego snu Tamalugi, ale mogłaś Jej pokazać filmik nr 2, choć to ... chyba też nienajlepszy pomysł. Kurczę, moja córka ma 22 lata, więc zapomniał wół, jak nie był jeszcze wołem, tylko niewiarygodnie wręcz przystojnym cielęciem:)))
UsuńWiewiór w północnych lasach, widzę jak na południu agresywny chum, który i kombajn bizon potrafi w pułapkę złapać i psa dobrego pokąsać! A i człowiekowi nie daruje i do gumofilca się rzuci z zębami i skacze ponad kolano. Straszny ten stwór szkody czyni okrutne i półtora metra zboża potrafi do dziury schować. Taki jucha zawzięty! :D
OdpowiedzUsuńI dlatego od przyszłego roku zacznę organizować polowania z naganką i wystawnym bankietem z wiewiórczym pieczystym w tzw. tle!
UsuńUrzekły mnie zdjęcia ptaków w locie. Bajka. I wiewiórki. Miejskie wiewiórki nie odpowiadają Twojemu opisowi. Mają sympatyczne pysie, są piękne i pracowite (zapasy na zimę) oraz towarzyskie, kiedy wyczują, że człowiek ma dla nich suwenir. A jedna nawet się ze mną zaprzyjaźniła, przynajmniej takie zrobiła na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńhttps://mieszczka.files.wordpress.com/2018/08/4_16776_07161.png?w=640&h=400
Spieszę dodać, że moja opinia, jak zawsze subiektywna ;-)
UsuńDziękuję za recenzję kaczych bocianów:)))) Miejskie wiewiórki, to hipsterzy i nic więcej. Te z lasów, to zło w czystej postaci i dlatego trzeba się ich wystrzegać, jak zarazy. SP. Sprawdziłaś, czy po powrocie z parku nie zginęło Ci coś z torebki?
UsuńI tu mnie masz - nie sprawdziłam, ale klucze od domu i karta płatnicza wciąż na miejscu, a to najważniejsze, jak dla mnie. ;-)
UsuńKlucze skopiowane, karta zeskanowana. Nawet u wiewiórów jest XXI wiek:))
Usuńkaczuszki tak przecudnej urody, że o wiewiórze w ogóle mowy być nie musi.
OdpowiedzUsuńco trzeba wdychać, wsysać, albo wciągać, żeby takie rozmachanie uzyskać?
już podejrzewałem że to dzięcioł podczas sesji radiotelegraficznej i stąd to drżenie, ale tam się dziobią fragmenty na okrągło.
Przede wszystkim rzęsę, która zalega w wodach stojących. Jest w 100% legalna, a przynajmniej na razie:))
Usuńo żesz ku... że tak nawiążę do orzeszków - rzęsa, to taki plankton z surówką? dwa w jednym? jak jakiś wieloryb trzeba to zasysać i cedzić? pracochłonne...
UsuńPracochłonne, ale zapewne warte tego sądząc po kaczkach:)
Usuńnajwyraźniej spłoszyłeś je podczas delektowania się specjałem, skoro odleciały. konsumpcja środowiska naturalnego teraz na cenzurowanym. może ostatnia okazja się nażreć? przy okazji zerknę, choć teraz, to pewnie mrożonki można tylko znaleźć.
UsuńTo trochę inne kaczki, niż te parkowe, choć często to te same. Wiem, że zabrzmiało to bełkotliwie, ale te same osobniki, które w mieście podprowadzą Ci siatę z bułkami, ale w lesie wieją na Twój widok na widnokręgu:)
Usuńi słusznie, bo kaczuszki są przepyszne.
Usuńwidziałem u Hegemona na zdjęciu, że na wyjazdy zabierasz samochodem ognisko. przydałby mi się jakiś instruktaż w tej kwestii - to przydatna umiejętność. czy to aby nie sosenka płonie? pięknie pachną, ja uwielbiam taki aromat.
Zawsze zabieramy ognisko oraz hektar bagna na wypadek, gdyby odwiedzany teren wysechł był na skutek tego i owego:)) Ognisko trzeba troskliwie otulić benzyną, umieścić w bagażniku i gotowe!
UsuńI bardzo dobrze! Lubie wszystko, co ma charakter :)
OdpowiedzUsuńWiedziałem!
UsuńJa też!
UsuńPodejrzewałem to od dawna!
UsuńJeśli chodzi o mnie - miałam nawet pewność.
UsuńNa mieście też tak mówią!
UsuńA we wsi?
UsuńWe wsi na razie panuje zmowa milczenia, ale baby powoli zaczynają szeptać, że i owszem.
UsuńCzyli jednak coś w tym musi być.
UsuńNiewątpliwie, aczkolwiek niekoniecznie ... bo przecież ... nie, jednak nie, chociaż ...
UsuńJednakowoż i wszelakoż dlaczego nie?
UsuńOtóż To!
UsuńNo żeby mnie tak zdenerwować!!!! Toż to skandal!!!
OdpowiedzUsuńTen niewymieniony teren zielony w województwie mazowieckim to oczywiście Najpiękniejsze na świecie Łazienki Królewskie. A w nich sobie cichutko mieszkają śliczne wiewióreczki które mają niesamowicie ciężki życie z niejakimi obrzydliwymi gawronami. Już kilka razy byłam świadkim jak na malutką wiewiórkę napadła cała chmara gawronów i tłukły ją po głowie żeby oddała orzecha, którego jej dałam. I biedna wiewióreczka ratowała się ucieczkąna drzewo porzucając orzecha. A potem te głupie gawrony naparzały się o tego orzecha.
Ufff.żeby mi tak podpaść!!!!
Oczywiście nie muszę dodawać, że podobają mi się tylko zdjęcia z wiewiórkami!
Chodziło mi o stolicę, a nie o teren zielony i już po opublikowaniu postu przypomniałem sobie, że to Łomianki. Muszę (z trudem mi to przychodzi) przyznać, że gawronów, podobnie jak Ty, nie lubię. To takie kundle miejsko-parkowe, co oczywiście w żaden sposób nie gloryfikuje wiewiórów, które poniekąd zaliczam do tej samej kategorii:)))) PS. Zapamiętam, choć Święta za szelkami!
UsuńJakoś tak wiewiór podzielił los okrutnika wilka, który to nieustannie pożera babcię ;)
OdpowiedzUsuńA baśniowy las, pełen słońca, jest akurat ku pokrzepieniu serc przy obecnych pogodach - aż się chce w nim być :)
Są i moje leśne ptaki i piękne kaczory zamazańce - super! :)
Ostatnie badania pokazują, że było odwrotnie, ale to tylko badania:)) PS. To było niestety tylko kilka godzin, gdyż od dni wielu Warmię spowija mrok okrutny, jak ... mrok.
UsuńOd czasu do czasu jednak pojawiają się dzielni szewczykowie (wieść gminna a niegodziwa głosi że to miana od szewskiego poniedziałku) którzy nie bacząc na społeczne oburzenie prawdę o krwiożerczych futrzakach wszem i wobec głoszą. Poczesne miejsce na cię czeka czeka tuż obok takich tuzów jak Monty Pytoni (którzy prawdę o morderczej bestii, białym króliczku, światu oznajmili).
OdpowiedzUsuńNa szewczyka mam za lewe ręce i za dużo lat, ale dzięki:)) PS. Króliczek był chyba gorszy, gdyż przeżerał się przez zbroje, czego wiewiór jeszcze nie potrafi!
UsuńZawsze istnieje prawdopodobieństwo że mu zęby wymutują w piłę łańcuchową z diamentowymi ostrzami i wtedy żadna zbroja ni karoseria nie będą dlań zawadą m by dostać się do mięsa...
UsuńNa szczęście będziemy wtedy baaardzo starzy, a przynajmniej ja:)))
UsuńWiadomo, że wiewióry to zło. Tego Barbarka od razu sobie zwizualizowałem jako tęgiego draba z brodą (w końcu 'barba' to broda, jakby powiedzieli Rzymianie), w hełmie z rogów sarenki i z jakimś toporem zabranym zabitemu borsukowi. Nic przyjemnego. W Łodzi takie typki kojarzą mi się głównie z... cmentarzami. Nie to, że zaraz kogoś tam od razu wysyłają, ale po prostu na nich są. I to już daje do myślenia. Może to spisek z grabarzami i całym przemysłem okołocmentarnym? Kto wie. Warto jednak pamiętać, że na filmach Monty Pythona króliczki rzucały się do gardła. Kto wie, na co stać wiewiórki?
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi cmentarzami i szkoda, że mi to umknęło. Może za rzadko bywam? Na szczęście często bywam w lesie, gdzie tych potworów również nie brakuje:)) Brakuje natomiast kun, które są mordowane w ramach walki ze szkodnikami, a nic innego nie poradzi sobie z Barbarkiem. PS. O króliczku napisałem wyżej:)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisane prawdziwe oblicze wiewiórki. Byłam światkiem zadomowienia się wiewiórek na strychu starej chałupy. Jak to na strychu, rzadko domownicy wchodzili, jedynie by coś nowego starego wstawić, z brzegu. Jakież było ich zdziwienie, gdy przed remontem trzeba było uprzątnąć strych. Wszystkie stare buty po wierzch wypełnione orzechami laskowymi :) Widok bezcenny :) Przecudnie na Twoich zdjęciach, nie można oczu oderwać! I z innej beczki - wszystkie komentarze z Twojego bloga (do nowych i starych postów) możesz śledzić z poziomu tworzenia postów, pokazałam Ci na screenie https://goo.gl/8nPDgF Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki Iva:) No cóż właściciel chyba nie narzekali? W końcu wiewióry zaopatrzyły je w towar na zimę i ni były to szyszki:)) PS. Już Ci napisałem, że niestety nie działa.
UsuńNie rozumiem, ale co nie działa? Sprawdziłam działa. Skopiuj linka podanego przeze mnie i wklej w okno adresu w przeglądarce, enter i pojawi się screen.
UsuńDokładnie tak zrobiłem i za każdym razem pojawia się to: "404. Wystąpił błąd.
UsuńNie można znaleźć żądanego adresu URL na tym serwerze. To wszystko, co wiemy". Może problem w tym, że po enterze lin zamienia się w coś takiego: https://photos.google.com/album/AF1QipMOc2UYBQ4LJJCNcXHwxCaezGdAEL5kndBFXjZO/photo/AF1QipN_UNoVY2KNc0RA6oCUgvssGb-UQpuWKWIzgPL9?hl=pl
a teraz https://photos.app.goo.gl/8TZWXFN9FWPtifvA9 ?
UsuńTeraz działa, ale to akurat znam. Problem w tym, że rzadko zaglądam:)
Usuń😊
Usuń?
UsuńA mnie nigdy nie udało się zrobić dobrego zdjęcia wiewiórce. Zawsze poruszone, zawsze w biegu - to znaczy wiewiórka, a nie ja - oczywiście ! Za to wiewiórka mogłaby zrobić milion zdjęć mnie, bo ja się tak nie kręcę bez powodu.
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne, leśne, drzewiaste, liściaste :)))
Ta/ten była ewidentnie nieruchliwa, więc udało się pstryknąć:))) Dziękuję, szkoda tylko, że już od dawna w Olsztynie nie ma krztyny światła, więc czeka mnie ponowna szuflada:(
Usuńahahahahahahahahaah Tego było mi potrzeba. Totalnie zatęskniłam za Twoim blogiem. Ja nie wiedziałam, tyle lat byłam tak ślepa, a te małe piękności to potwory wcielone. Dobrze, że mnie uświadomiłeś, teraz ja przekażę dalej tę wiedzę, uchronię społeczeństwo przed tymi barbarzyńcami. hahahah
OdpowiedzUsuńRewelacyjny post, a te filmiki, to zgroza, już nie będę patrzeć na takie okrucieństwo. :D
Zdjęcia oczywiście bajeczneeeeeee. Pozdrawiam serdecznie. :)))
I dobrze, że zatęskniłaś, gdyż w życiu czasem przydaje się trochę nudy:) Oczywiście wiedzę przekazuj, gdyż szkoda byłoby naszych, najlepszych słowiańskich synów i cór trafiających w szpony wiewióra:))) Dzięki Aga za odwiedziny, gdyż już myślałem, że o mnie zapomniałaś!
UsuńPazury wbijają się w owłosiony tors przypominający wiewiórowi mech, o ktòrym zdążył zapomnieć
OdpowiedzUsuńWiewiór w akcji...
Tors mam faktycznie owłosiony, ale żeby od razu mech?! :))))
UsuńTwoja popularność trochę mnie odstrasza. Taki tu tłum ;-) No ale trudno, jakoś przetrwam, by napisać, że survival of the fittest to takie czyste prawo natury, o wiele uczciwsze niż niejedna konstytucja ;-)
OdpowiedzUsuńMroczność zdjęć tematycznie ilustracyjna, aż skóra cierpnie...
Tłum jest tylko dlatego, że temat na czasie, a ludzie coraz strachliwsi:)) PS. Mroczność?! Wtedy jeszcze jakaś tam jasność była!
UsuńWiewiór, wiewiórem, ale największym mordercą jest inny pluszak przecudny - czyli kot. Kot zabija dla zabawy i tam gdzie kotów jest dużo, to znikają ptaki. Podobno kot dla kilkunastu gatunków ptaków jest największym zagrożeniem w kierunku wyginięcia (chyba to nie bardzo po polsku, ale cóż... :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś nawet o tym pisałem, że kocie ofiary liczy się w milionach osobników, zwłaszcza w USA. Dlatego zawsze, gdy jesteśmy gdzieś na Podlasiu korci mnie, żeby skręcić gwałtownie kierownicą, ale gŁoś zabrania:)
UsuńA najgorsze są te dwa bezogoniaste gnojki, które Kaczorowi Donaldowi dokuczają!
OdpowiedzUsuńI jeszcze te ich głosy przedmutacyjne:))))
UsuńMimo wszystko na zdjęciach wychodzą jak przymilne pluszaki, ale palucha to bym nie wyciągnęła w jej kierunku.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że za przelot gryzonia na inny kontynent płaci się tysiaka w jedną stronę i za podwójną klatkę w tym jedną metalową. Przynajmniej Japończycy skłaniają mu się i nie jedzie na rolkach tylko jest niesiony a kwarantannę ma w pokoju jak dla króla. Moja córka ma takiego międzynarodowego królika.
Fajnie. Ja latam wyłącznie klasą ekonomiczną i kudy mi tam do królewskiej klatki? Nawet kwarantanny nikt mi nigdy nie zaserwował o noszeniu na rękach nie wspominając:))))
Usuń