Tym razem zdecydowanie mniej kontrowersyjnie, czyli post o aurze (a przynajmniej częściowo). Gdyby ktoś był tym zainteresowany, to pragnę poinformować, że w ostatni weekend na Podlasiu gościła jesień z
gatunku tych chimerycznych. Fronty atmosferyczne przewalały się, jak - nie przymierzając - uczestnicy turnieju gry w trzy karty, więc pogoda zmieniała się co kilkanaście minut. Wbrew pozorom
nie było to takie złe, gdyż taki klimatyczny galimatias umożliwiał pstryknięcie
fotek w manierze wczesnego września, środkowego października, a nawet schyłkowego listopada, a wszystko to w czasoprzestrzeni jednego kwadransa i jednego hektara.
Z wodą też nie było najgorzej, gdyż ostatnio na przemian mżyło, kropiło lub lało, więc na
łąkach wykwitły mikrorozlewiska, na drogach – kałuże, a w koleinach zagościła borowina. Właśnie, dzięki tej ostatniej porzuciliśmy jeżdżenie i zajęliśmy się marszobiegiem z termosami, co m.in. poskutkowało odkryciem kilku nowych zakamarków.
Ze zwierzakami nie było już tak różowo, jeżeli nie liczyć udomowionej rogacizny i dokfotkowego spotkania z wilkami.
Jelenie pochowały się gdzieś w czeluściach Doliny i nawet wierne łosie postanowiły tymczasowo (mam nadzieję) pomieć nas gdzieś. Prawie wszystkie zaszyły
się w łosich dziurach i tylko sporadycznie widywaliśmy je, kłusujące w okolicach horyzontu. Jak zwykle dopisały sarny, jak to sarny, a pozostałych
ssaków po prostu nie było ... no nie, był jeszcze taki jeden lisek, ale jakoś nam nie zaufał i dał
nogę zanim namierzyliśmy go obiektywami.
Z pierzastymi było podobnie. Co prawda codziennie widywaliśmy ten sam (chyba)
klucz gęsi, ale ptaki nie miały głowy do pozowania, gdyż zajęte były utrzymywaniem
szyku, jako że dułło przeokrutnie. Na rzekach było puściutko, jeżeli pominiemy w rachunkach trzy
łabędzie i dwie (słownie: cztery, albo pięć) krzyżówki. Na pustych łąkach dokazywały ostatnie, nieprzesadne liczebnie, stadka kwiczołów i
szpaków, do których chyba nie dotarły zapowiedzi nadciągającej, morderczej zimy. Pojawiły się już, elegancko ulizane, myszołowy włochate, choć przypuszczam, że na razie jedynie w celu powkurzania naszych, swojskich - zwyczajnych. W trakcie jednej z marszrut kilkukrotnie spotykaliśmy też młodocianego i dziwnie rozkojarzonego bielika oraz kilka towarzyszących mu
kruków.
Pomimo przymrozku sprzed dwóch tygodni nie wszystkie liście odeszły, więc momentami
bywało też i kolorowo. Bywał też podobno z nami jakiś Duch, ale o tym przeczytajcie sobie tutaj: glosbagien.blogspot.com.
I taki to był właśnie ten weekend.
I taki to był właśnie ten weekend.
Przyznaję, że bardzo chętnie wydłużylibyśmy ten nasz podlaski pobyt, ale zdrowy rozsądek nakazał wyruszyć jeszcze przed spodziewanym drogowo-cmentarnym zamętem, akcją "Znicz" i policyjnymi statystykami, które i tak dopadły nas kilka kilometrów przed Olsztynem.
Gratuluję wilka !!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńZdjęcia szczygłów i wilka fenomenalne, gratuluje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. Pozdrowienia z Warmii:)
UsuńUh, piękne to pierwsze, chociaż brzozy też bym wstawiła na podium, no i frywolnie zadek wypięty. W sumie ten saper też fajny.
OdpowiedzUsuńJak widać dzisiaj jestem tak do szpiku zedżdżona, że nie mam nic elokwętniejszego do powiedzenia.
Tak, możliwe, że nie doceniłam wilka, hm.
UsuńDzięki:) Myślałem, że zaginęłaś w mrokach sieci:)PS. Etam, całkiem Ci wyszło:)
UsuńJakem niezalogowana to podziwiam w cichości.
UsuńNiezalogowana? A nie! Jasne, wiem o co chodzi! A ... mogłabyś mi przypomnieć, o co chodzi?
UsuńZnaczy, że jakbym jako Anonima komentowała to bym MUSIAŁA hejtować (taka świecka tradycja), a tu nie ma czego hejtować, zatem naonczas tylko oglądam. W CICHOŚCI!
UsuńNo.
Dalej nie rozumiem, ale to już chyba kwestia podeszłego wieku:) Do hejtowania zawsze się coś znajdzie, a jak nie to postaram się podłożyć:))
UsuńRzeczywiście klimatyczne fotki, anomalie pogodowe znam z obecnego podwórka, nocą mróz aż trzeszczy a w południe temperatura dochodzi do 20 stopni...
OdpowiedzUsuńMnie trochę trzeszczy w starym Canonie ale zdjęcia jednak robię (przytyk).
UsuńA gdzie Cię rzuciło? Na Saharę :)?
UsuńJestem drwalem w Alpach (serio), pracuję minimum 10 godzin dziennie (przykładowo dziś, jeśli dostanę jakiś wolny dzień to macie zdjęcia Alp jak w banku. Wcześniej nie miałem internetu więc nie mogłem nic wrzucić...
UsuńNielicho! Szczepan, a jak się zostaje drwalem w Alpach (i których)? Pytam, bo to trochę inna liga, niż doktorant:))
UsuńNo to Szczepan pobił wszystkich, np w kwestii samozatrudnienia. Uh.
UsuńChyba zjem Alpen Gold, bo wydaję się sobie taka nudna ;)
Że niby pojechał w Alpy, nie wiedział, co ze sobą robić i SAM wpadł na pomysł nielegalnej trzebieży? Ale, że ZUCH jest, to FAKT!
UsuńAlpy francuskie, nieopodal granicy z Włochami i Szwajcarią. Jechałem na staż (załatwiony przez kolegę, a jakże, na PUP nie ma co liczyć w kwestii zatrudnienia) na szkółce świątecznych drzewek. Sprowadza się to do wycinania, ładowania i rozładowywania dziennie setek kilkumetrowych jodeł na akord. Na nudę nie narzekam. Odliczam dni do wigilii, wtedy wracam do kraju ;)
UsuńNieźle! Naharujesz się, ale przynajmniej ładną i zagraniczną choinkę do domu przytachasz:) PS. A po jakiemu Ty z nimi gadasz?
UsuńWiększość ludzi tu to Polacy, Z szefem po angielsku, a i powoli zaczynam podstawowe zwroty po francusku łapać, np. Jak mówią "bonapetit", to jest przerwa, a jak "le dekametr", to szukaj metrówki w krzakach... ;)
Usuń"Szukaj metrówki w krzakach". Bardzo przydatny zwrot np. podczas zwiedzania Paryża:)))
UsuńPogoda przepiękna, wilk upasiony, do zimy przygotowany, zaszczyglona fota cudna. Mam wrażenie, że u nas brzozy tak gęsto nie rosną.
OdpowiedzUsuńPogoda była przedziwna, ale fotogeniczna:) Wilk faktycznie jakiś taki zimowy. Szkoda, że nie udało się sfotografować kolegów, bo w sumie było ich 7. PS. Myślę, że u nas sporo brzezin, to nasadzenia, a tam to całkowicie naturalny ekosystem i stąd pewnie różnice w gęstości:)
UsuńWilcze spotkanie pierwsza klasa,zazdroszczę pozytywnie wam tego spotkania. Szczygły w ruchu i ten brzozowy las,świetne foty.
OdpowiedzUsuńDzięki Paweł. Mieliśmy duużo szczęścia i sporo pecha, ale my tam jeszcze wrócimy:))
UsuńPrzemknęliśmy niedawno obrzeżami Podlasia. Z resztą, czy ja wiem że Podlasia? Tam kiedyś było Mazowsze i chyba nadal jest? Generalnie to przejechaliśmy z Nowogrodu przez Śniadowo, do Szumowa, a później przez Czyżew do Sokołowa Podlaskiego i dalej na południe.
OdpowiedzUsuńGdy wjeżdżaliśmy na morenę w okolicy Głębocza, to mi wszystkie wspomnienia wróciły! Mój Boże, ile ja tam grzybów nazbierałem, ile drzew zasadziłem i ile kilometrów zrobiłem w młodości!!! A tam trawy są bardziej trawiaste i krzewy krzewiaste, a drzewa drzewiaste! I jak sobie przypomnę te aromaty nagrzanych pagórków i cienistych dolinek! Te piachy i kamyki gorące. Mchy i porosty chrupiące pod stopami... Ech!
A ze zdjęć najbardziej ucieszył mnie wilk! Trochę szkoda, że tylko jeden, ale przecież tam wcale wilków nie było! A jeszcze po wojnie w biały dzień potrafiły owcę porwać z pastwiska! Podobno są też i żmije? Moją Mamę w dzieciństwie taka użarła! Ledwie to przeżyła! Żmija nie przeżyła, bo ją rodzina Mamy wytropiła, żeby było wiadomo co to za stwór był?! Ten pas leśny od Czerwonego Boru, do Szumowa bardzo polecam, bo jest to i przyrodniczo i geologicznie unikatowa okolica. Ciekawe jakie tam teraz zwierzaki bytują? Dawniej to głównie sarny, dziki i zające. Z drapieżnych głównie lis i borsuk. Żurawi nie było, chyba że studzienne. :)
Piękna podróż:) Słabo znam te okolice z wyjątkiem Nowogrodu z najpiękniej położonym skansenem w Polsce. Wilków było 7, tyle tylko, że za późno zorientowaliśmy się, że one tam w ogóle są. Żmij nie widzieliśmy, ale to zapewne z powodu zimna. Tak w ogóle mam wrażenie, że jest ich zdecydowanie mniej, niż kiedyś, ale zaczęły się lepiej ukrywać:) PS. Obejrzę sobie zaraz w googlach tę trasę. Może gdy czas pozwoli wyruszymy i tam. Na razie planujemy wrócić do łosi, gdyż mamy poważny niedosyt:)))
UsuńByliśmy w Nowogrodzie, żeby zapalić lampki na grobach, w tym i założyciela skansenu. Onże był jednym ze wspomnianej u nas siódemki dzieci, które to zdobywały wykształcenie przed I wojną. :)
UsuńPostawiliśmy też lampkę na grobie jego rodziców.
Czyli, o ile dobrze zrozumiałem, założyciel skansenu był dziadkiem Sz.P. Starszej? Podziw i szacunek dla przedpierwszowojennej geeracji!
UsuńJego ojciec był pradziadkiem Starszej, a brat dziadkiem. :)
UsuńCzyli w skansenie czujecie się poniekąd, jak w domu:)
UsuńPoniekąd - na ogół płacimy jak wszyscy. Ale raz byliśmy gratis, bo była z nami jedna Chętnikówna. :D :D :D
UsuńDom, jak wiadomo, kosztuje:))
UsuńJakoś tak głupio powoływać się na rodzinne koneksje. Powoływanie się na pra pra dziadka to chyba jednak lekka przesada. :D :D :D
UsuńCzy ja wiem? Taka np. Elżbieta Druga powołuje się na jeszcze starsze koneksje i jakoś nikt jej tego nie wypomina:)
UsuńCo uchodzi królowej to nie Dreptakowi! :D :D :D
UsuńW UK być może, ale po obejrzeniu filmu "Królowa" zdecydowanie wybieram familię Dreptaków:)
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńU nas mokro. Nawet śnieg wieczorami popaduje.
Sieryj wołk wygląda, jakby miał w nosie ludzkie sprawy:)
Piękny ten taniec szczygłów. Przypomina mi scenę korowodu zabawek z baletu "Dziadek do orzechów" P. Czajkowskiego :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję w imieniu wołka (który rzeczywiście miał nas ... nie tylko w nosie:)))) i kolorowych pierzastych:) Na Warmii zaczęło się dzisiaj. Gdyby nie fakt, że w pracy mam ziąb potworny, pewnie byłbym zachwycony:)
Usuńah ten głos zdrowego rozsądku...czasem mógłby zamilknąć i pozwolic trwać :) Nie dziwię się, że zwierzaki nie wyściubiały nosa z zacicznych gałęzich zakamarków - wiało całkiem rzeźko :) Piękne mieliście spotkanie ! i pomyśleć, że dzień wcześniej wylegiwałam się tam pod belą bawiąc się z klempą i łoszakiem w leniwego chowanego :)
OdpowiedzUsuńZa krótki był ten weekend....
Mógłby, ale wtedy byłby dosyt, a tak jest niedosyt:) I dlatego jedziemy tam 11 listopada o ile Majka i Igor nie poszczują nas Bubą:)) PS. Dziękujemy za bycie przynętą, dzięki czemu powstały te dokfotki:))) PS.2. Zdecydowanie za krótki!
Usuńcos mi się wydaje, że z otwartymi ramionami Was przyjmą i małym prezentem ;). Ps. z miłą chęcią powtórzę, obym tylko padliną nie została ;-) Udanego fotopolowania !:)
UsuńPrezentu odmówiliśmy z przyczyn obiektywnych, ale szukamy kogoś w zastępstwie:) Nie ma się czego bać (chyba). Dzięki:)
UsuńSiedem wilków!!! To już jest coś - jest szansa, że przetrwają! :))
OdpowiedzUsuńWedług ostatniej inwentaryzacji jest ich 30-35 i mam nadzieję, że zacznie ich przybywać. Podejrzewam, że mieliśmy nieliche szczęście, ale muszę przyznać, że takie spotkanie, to coś wyjątkowego.
UsuńSzczygły najlepsze :) Zdecydowanie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Szkoda, że nie chciały dłużej pozować:)
UsuńWłaśnie miałam pytać co to za piękne ptaki , ale doczytałam w komentarzach, że szczygły. Miały być podpisy, podpisów nie ma, więc nie wiem, cóż to za zwierz na tym ostatnim zdjęciu ???
OdpowiedzUsuńMiały, wiem. Przepraszam, ale czasem zapominam, że nie wszyscy interesują się ptakami:) PS. To, nie chwaląc się, ja:)
UsuńŁadnie wyszedłeś na tym zdjęciu :)
UsuńW kałuży zawsze wychodzę ładnie. Szkoda, że tylko tam:))))
UsuńAle żeby wilka uwiecznić??? I tak kulturalnie, jak z obcymi, o pogodzie gawędzić??? Ja bym wrzeszczała i podskakiwała z radości. Coś jak te szczygły i zapewne w brzezinie.
OdpowiedzUsuńJak dopadniemy całą watahę, to poskaczę i powrzeszczę:)) O ile oczywiście kiedykolwiek to nastąpi, bo te zwierzaki poruszają się, jak duchy. Było ich 7, a sekundę później już tylko jeden. PS. Co to jest to "zapewne", co chowa się w brzezinie? :)))
UsuńNo to taka figura stylistyczna. Miała służyć wskazaniu zdjęć wybrańców niżej podpisanej czytelniczki
UsuńBardzo dobrze wiedziałem, że stylistyczna, tylko chciałem sprawdzić!
UsuńA co ty taki prokurator??
UsuńDorabiam po nocach w Rejonowym, to i w krew weszło:)
UsuńGŁOŚ brodzący... bezcenne ;)
OdpowiedzUsuńA Wilków pozazdrościć, co jak co ale taplaczka całkiem w moich klimatach.
I dlatego postanowiłem to wreszcie uwiecznić:))) PS. Jak zawsze służymy informacją, przewodnictwem itp. Polecamy się wiosną:)
UsuńNie wmówisz mi, że chodzenie po podmokłym gruncie w towarzystwie wilków jest podniecające, a jeszcze gdy leje i wieje... Natomiast efekt zdjęć jest imponujący. Brzozy, szczygły, a i te brodzące po moczarach wyszły interesująco.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam.
Dziękuję w imieniu brodzących:) PS. Jest!! I to bardzo!!
UsuńZdjęcie wilka to prawdziwa gratka, prezent od losu. Gratuluję
OdpowiedzUsuńZgadzam się i dziękuję. Iwona tak długo wznosiła modły, że to musiało się wydarzyć:)
Usuń