To
jeden z najbardziej aktualnych ze wszystkich moich postów, ponieważ wszystkie zdjęcia
do niego zrobiłem dzisiaj rano. Miałem co prawda zamiar zamieścić inną historię,
ale jak tu nie dać gorącego towaru. Korzystając z pogody pojechałem do lasu na
zdjęcia zupełnie czegoś innego. Las, o którym mowa zalicza się do tzw. lasów
malowniczych. Na niewielkiej, jak na Warmię i Mazury, powierzchni występuje
chyba większość polskich siedlisk leśnych, pomijając strefy wysokogórskie i
nadmorskie. Buczyna miesza się z borem świerkowym, ols z łęgiem, niewielkie
wzniesienia z śródleśnymi torfowiskami itd. itd. Stałem sobie zatem w
malowniczym lesie, wypatrując tego zupełnie czegoś innego, gdy z koron drzew tuż
nad moją głową dobiegł nieznany mi, donośny i wyjątkowo nieprzyjemny głos jakiegoś
zwierzęcia. Pierwszymi skojarzeniami były wściekły kot lub diabeł tasmański, ale
skąd kot, a tym bardziej diabeł w środku malowniczego lasu, w dodatku na dość
znacznej wysokości. Nic z tych rzeczy. Zwierzątkiem, które Natura tak skrzywdziła
wokalnie, okazała się kuna leśna (zwana także tumakiem). Widziałem ją po raz
drugi w życiu, ale po raz pierwszy z bliższej odległości i dłużej, stąd brak
osłuchania. Co innego kuny domowe (zwane także kamionkami). Te zamieszkują w
sąsiedztwie kamienicy, w której mieszkam, więc zdarza się, że widuję je przebiegające
wieczorem przez ulicę. Sporo ich w płaskiej formie zdobi również pobocza dróg.
Gdyby jednak ktoś urządzał wybory kuniej miss, domowa nie miałaby żadnych szans
z leśną. Nie mam co prawda zdjęć tej pierwszej, ale można wierzyć mi na słowo.
Nad wyraz udane spotkanie ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki. Pozdrawiam. Wojtek
OdpowiedzUsuńNo nienawidzę cię za takie spotkania. I jeszcze ta łatwość pisania, szlag by to - zzieleniałam z zazdrości. Co z wizytą weekendową?
OdpowiedzUsuńAle kto pyta i o jaką wizytę chodzi?
OdpowiedzUsuńTen anonim powyżej to ja Beata Kurowicka
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapewne Małżonka Fotografa od rana paraduje w kuniej pelisie :-). Smutne oczy zwierzątka mówią same za siebie.
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia, jak zwykle, bardzo fajne.
W gustownym bolerku. Niestety, nie starczyło na pelisę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bez kszty zawiści pięknych fotek, bliskich spotkań, niechaj komary trzymają się od Ciebie z daleka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Wojtku z wakacji.
Emilka
P.S. Wczoraj Park Słowiński
Dzięki Emilko. Bawcie się dobrze i mam nadzieję, że po Waszym powrocie wybierzemy się wreszcie w teren.
OdpowiedzUsuń...i to jest właśnie to co uwielbiam w fotografii przyrodniczej...te ciekawskie spojrzenia... gratuluję super ujęcia intrygującego zwierzątka, pozdrawiam, Iwona
OdpowiedzUsuńDzięki. A najlepsze jest to, że wybierasz się po coś, a dostajesz zupełnie coś innego, równie fajnego.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałem przyjemności, świetna sesja zdjęciowa :)
OdpowiedzUsuńU mnie, to też niestety jdnorazówka:)
UsuńPrześliczne zwierzaczki :). Niestety kuny wolałabym widywać jednak raczej w formie płaskiej i dotyczy to głównie kun domowych, które nawiedzają mój dom i dewastują co się da. Przepłaszanie daje skutek na krótko, zachodzą z innej strony, zakładają gniazda, a potem kunie maluchy biegają za dnia po dachu i gapią się na nas z wysokości rynny... Mamy miękkie serca, więc pozwalamy im podrosnąć, z głupią nadzieją, że jak się wyprowadzą, to na stałe. Wyprowadzają się niestety zawsze tylko na kilka miesięcy... Rezultat - dach do kapitalnego remontu (całe ocieplenie wybebeszone),no i sporo nocy nieprzespanych, bo tłuką się jak pijana ekipa budowlana...
OdpowiedzUsuńJaka ładna, jaka piękna, jaka cudowna, jaka wspaniała, olśniewające, niebywała...
OdpowiedzUsuńZa gorąco, skończyły mi się epitety. Ale niezmiennie jestem zakochana i chcę taką sfotografować. Chcę! A w sumie to się zadowolę domową byle nie była płaska i nie na poboczu.
I znowu cham! PS. Ta "cudowna, wspaniała, olśniewająca, niebywała" spowodowała, że po raz pierwszy w życiu w lesie poczułem co oznacza stwierdzenie "włosy stanęły dęba". Przyznaję uczciwie, że chyba nigdy nie poczułem się tak samotny, jak w chwili gdy ta "cudowna, jaka wspaniała, olśniewająca, niebywała" darła mordę w gęstwinie korony, a ja nie miałem pojęcia, co to jest, ale byłem pewien, że to coś wypije mi całą krew i wyssie oczy na deser:)))
Usuń