O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

wtorek, 9 lipca 2013

Międzypost



To jeden z najbardziej aktualnych ze wszystkich moich postów, ponieważ wszystkie zdjęcia do niego zrobiłem dzisiaj rano. Miałem co prawda zamiar zamieścić inną historię, ale jak tu nie dać gorącego towaru. Korzystając z pogody pojechałem do lasu na zdjęcia zupełnie czegoś innego. Las, o którym mowa zalicza się do tzw. lasów malowniczych. Na niewielkiej, jak na Warmię i Mazury, powierzchni występuje chyba większość polskich siedlisk leśnych, pomijając strefy wysokogórskie i nadmorskie. Buczyna miesza się z borem świerkowym, ols z łęgiem, niewielkie wzniesienia z śródleśnymi torfowiskami itd. itd. Stałem sobie zatem w malowniczym lesie, wypatrując tego zupełnie czegoś innego, gdy z koron drzew tuż nad moją głową dobiegł nieznany mi, donośny i wyjątkowo nieprzyjemny głos jakiegoś zwierzęcia. Pierwszymi skojarzeniami były wściekły kot lub diabeł tasmański, ale skąd kot, a tym bardziej diabeł w środku malowniczego lasu, w dodatku na dość znacznej wysokości. Nic z tych rzeczy. Zwierzątkiem, które Natura tak skrzywdziła wokalnie, okazała się kuna leśna (zwana także tumakiem). Widziałem ją po raz drugi w życiu, ale po raz pierwszy z bliższej odległości i dłużej, stąd brak osłuchania. Co innego kuny domowe (zwane także kamionkami). Te zamieszkują w sąsiedztwie kamienicy, w której mieszkam, więc zdarza się, że widuję je przebiegające wieczorem przez ulicę. Sporo ich w płaskiej formie zdobi również pobocza dróg. Gdyby jednak ktoś urządzał wybory kuniej miss, domowa nie miałaby żadnych szans z leśną. Nie mam co prawda zdjęć tej pierwszej, ale można wierzyć mi na słowo.

 
 
 
 
 
 
 
 
 

17 komentarzy:

  1. Nad wyraz udane spotkanie ;-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nienawidzę cię za takie spotkania. I jeszcze ta łatwość pisania, szlag by to - zzieleniałam z zazdrości. Co z wizytą weekendową?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale kto pyta i o jaką wizytę chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapewne Małżonka Fotografa od rana paraduje w kuniej pelisie :-). Smutne oczy zwierzątka mówią same za siebie.
    Ale zdjęcia, jak zwykle, bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
  6. W gustownym bolerku. Niestety, nie starczyło na pelisę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę bez kszty zawiści pięknych fotek, bliskich spotkań, niechaj komary trzymają się od Ciebie z daleka.
    Pozdrawiamy Wojtku z wakacji.
    Emilka
    P.S. Wczoraj Park Słowiński

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Emilko. Bawcie się dobrze i mam nadzieję, że po Waszym powrocie wybierzemy się wreszcie w teren.

    OdpowiedzUsuń
  9. ...i to jest właśnie to co uwielbiam w fotografii przyrodniczej...te ciekawskie spojrzenia... gratuluję super ujęcia intrygującego zwierzątka, pozdrawiam, Iwona

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki. A najlepsze jest to, że wybierasz się po coś, a dostajesz zupełnie coś innego, równie fajnego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie miałem przyjemności, świetna sesja zdjęciowa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Prześliczne zwierzaczki :). Niestety kuny wolałabym widywać jednak raczej w formie płaskiej i dotyczy to głównie kun domowych, które nawiedzają mój dom i dewastują co się da. Przepłaszanie daje skutek na krótko, zachodzą z innej strony, zakładają gniazda, a potem kunie maluchy biegają za dnia po dachu i gapią się na nas z wysokości rynny... Mamy miękkie serca, więc pozwalamy im podrosnąć, z głupią nadzieją, że jak się wyprowadzą, to na stałe. Wyprowadzają się niestety zawsze tylko na kilka miesięcy... Rezultat - dach do kapitalnego remontu (całe ocieplenie wybebeszone),no i sporo nocy nieprzespanych, bo tłuką się jak pijana ekipa budowlana...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaka ładna, jaka piękna, jaka cudowna, jaka wspaniała, olśniewające, niebywała...
    Za gorąco, skończyły mi się epitety. Ale niezmiennie jestem zakochana i chcę taką sfotografować. Chcę! A w sumie to się zadowolę domową byle nie była płaska i nie na poboczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu cham! PS. Ta "cudowna, wspaniała, olśniewająca, niebywała" spowodowała, że po raz pierwszy w życiu w lesie poczułem co oznacza stwierdzenie "włosy stanęły dęba". Przyznaję uczciwie, że chyba nigdy nie poczułem się tak samotny, jak w chwili gdy ta "cudowna, jaka wspaniała, olśniewająca, niebywała" darła mordę w gęstwinie korony, a ja nie miałem pojęcia, co to jest, ale byłem pewien, że to coś wypije mi całą krew i wyssie oczy na deser:)))

      Usuń