O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

wtorek, 21 stycznia 2014

W lesie.



Ostatnie tygodnie, po raz któryś, dobitnie pokazały, że szkoda czasu na eksplorację pól i łąk. Cóż zatem robić, żeby mimo wszystko poobcowowywać z przyrodą? Ano iść do lasu lub, o dziwo, zostać w mieście. W sobotę razem z Krzyśkiem M. wybrałem się zatem do Lasu Warmińskiego. To nie do końca moje środowisko, więc dobrze, że był ze mną przewodnik, doskonale znający ten teren. Las Warmiński to, znany głównie grzybiarzom, obszar zaczynający się tam, gdzie na południu kończy się Olsztyn. Z racji na fakt, że przez lata był niedostępny dla zwykłych śmiertelników (wybudowano tam rządowy ośrodek wypoczynkowy), w dużej części zachował naturalny, wręcz puszczański charakter.
Pogoda nie była zdjęciowa, co niestety widać poniżej. Było za to zwierzęco i nie mam tu na myśli naszych wzajemnych relacji z Krzyśkiem, tylko jelenie i dziki. Spotkaliśmy i jedne i drugie, a z tropów zapisanych na śniegu wynikało, że są ich tam setki. Jednak spotkać, a sfotografować to niestety nie zawsze to samo. Jelenie, to duchy lasu. Tak jak one, pojawiają się bezszelestnie i tak samo znikają, pozostawiając fotografującego z palcem zawieszonym bezradnie nad spustem migawki. Z dzikami sprawa ma się trochę inaczej. Kiedy obserwuje się je z bliska, odnosi się wrażenie, że bardziej przypominają wesołą czeredę leśnych pasibrzuchów, aniżeli leśne zjawy. I choć pod względem płochliwości niewiele ustępują jeleniom, można je, mając odpowiednie doświadczenie, podejść.
W najbliższy weekend wracam do Lasu i mam nadzieję, że będzie mi darzył! 

 
 
 
 
 
 
 
 

14 komentarzy:

  1. Na ostatnim zdjęciu spojrzenie szczere ale melancholijne. Czy po nawiązaniu kontaktu wzrokowego rozszarpał cię na strzępy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, choć jak twierdzi mój towarzysz wycieczki, z pewnością rozważała (gdyż to loszka) takie zakończenie naszego spotkania.

      Usuń
  2. ...i udało się...na przekór złej pogodzie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale niedosyt pozostał, więc w najbliższą sobotę ruszamy znowu.

      Usuń
  3. Przedostatnie, z tym "futrzastym" dzikiem podoba mi się najbardziej. Pozdrowienia Igor

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, a ja myślałam że to blog o pszczółkach, tyle tu mniodu.
    Honorata Hono-Kapelusz

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiepściutkie te zdjęcia panie autor kiepściutkie. Żeby nie zakopać się w lesie to lepiej jeździć innym samochodem a nie skodom, niemieckie to jest coś.
    Honorata Hono-Kapelusz

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło, że pojawiła się nowa Komentatorka. Zapraszam częściej Pani Kapelusz. Może nawet kiedyś coś się Pani spodoba. A niemieckie, niestety zbyt drogie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzicze grzywki na gelu są niezwykle urocze, choć same bydlęta już mniej. Podobno watachy podróżują przez moje podwórko (zeznanie sąsiadki), więc stan trawników opłakany. Ale te oczy, uszkli i grzywka na ostatnim portreciku - bezcenne

    OdpowiedzUsuń
  8. To fakt, że przypominają nieco polskich piłkarzy. A co do trawników. No cóż. Jak się mieszka w pięknym miejscu, to nie dziwota, że turyści różnego autoramentu przychodzą. A jak już przyjdą, to i przekąszą.

    OdpowiedzUsuń
  9. No! Ten ostatni jest po prostu BOSKI!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm... a nie mógłbyś domontować gdzieś opcji "ostatnich komentarzy"? Na blogspopcie to kulawe bardzo, bo tylko na 5 jest, ale zawsze to coś i widać, że ktoś skomentował dawniejszą notkę - ludzie czasami przechodzą wstecz i rozmawiają. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boska, bo to kobieta jest! ::)) Chciałbym, ale nie mogę zaleźć tej funkcji w bloggerze. Popytam mądrzejszych i mam nadzieje, że się uda!

    OdpowiedzUsuń