Tym razem trochę przyśpieszony post, ze
względu na wyjazd. Dokąd? A dokąd ja mogę jechać na urlop? Oczywiście, że do
Katowic. Tak poważnie, to jadę nad Biebrzę i to na, wstyd przyznać, mój pierwszy
w życiu spływ tą rzeką (pozbawioną sensu, dwudniową mordęgę na tratwie
wyrzuciłem definitywnie z pamięci).
Sam się temu dziwię, ale tym szlakiem
płynęli już chyba wszyscy, tylko nie ja. Dlatego w tym roku postanowiłem zasklepić
ostatnią lukę w mojej biebrzańskiej biografii i wypożyczyłem łódź wiosłowo-motorową. Dlaczego łódź? Ano dlatego, że konsekwentne łamanie tej samej ręki wykluczyło mnie, przynajmniej na razie,
z doborowego towarzystwa kajakarzy. Jako ortopedycznie średniosprawnemu,
pozostaje mi więc rzeczona łódka i rzeczny prąd. Czy to wystarczy, przekonam
się już w najbliższą niedzielę.
A na zdjęciach, biebrzańskie czaple o
brzasku.
Dobry pomysł, zrobiło się malarsko. Życzę udanego spływu. Igor
OdpowiedzUsuńDzięki Igor i do zobaczenia w sobotę.
UsuńTakie oniryczne są te czaple i zdjęcia w tiulach i falbankach
OdpowiedzUsuńCała Biebrza o brzasku jest oniryczna. Taki już jej urok osobisty :)
UsuńWow! (tłum. Łau!) Impressive! (tłum. Cóż za niesamowite, oryginalne, rozmyte, długim czasem naświetlania podkreślające ciemność brzasku nadbiebrzańskiego, czaple kształty!)
OdpowiedzUsuńDzięki Emila. Musicie wreszcie tam pojechać! Polecam początek września. Bukowisko, mgły nadrzeczne, czaple itp. Powinno być ciekawie.
Usuńładnie wyszła :)
OdpowiedzUsuńczapla siwa?
Dzięki. Siwa, ale jest jeszcze sporo białych.
UsuńJeszcze śpią a już lecą, w locie śnią, że już ... jedzą.
OdpowiedzUsuńHaiku? :)
UsuńNiechcący ale, proszę bardzo.
UsuńCzapli białych sen. Wody pełne karasi. Tylko jeszcze lot.
Jeszcze śpią a już lecą, w locie śnią, że już ... jedzą
ptaki są jak Marzenia, zasiedlają niebo, szybują swobodnie nad głowami, a kiedy nikną za linią horyzontu lub przemieniają się w konkret zostaje po nich lekka i ulotna smuga. Ta, z kolei, rozpływa się jak mgliste nadrzeczne opary o brzasku dnia, pozostawiając po sobie rysę na monolicie zdarzeń.
OdpowiedzUsuńPięknie opowiedziane. Pozdrawiam serdecznie.
Usuńwidzę, że są wolniejsze obiektywy od mojego ... ufff :)))
OdpowiedzUsuńtak na serio, świetny pomysł - gratki!
oczywiście, można tygodniami nie wstawiać komentarzy kumpli, to świetny pomysł na podkręcanie licznika ... już ze 20 x sprawdziłem, czy zmieściłeś komentarz czy nie ;)
OdpowiedzUsuńTo byłem ja, trener drugiej klasy, a wpis zrobiłem 14.08.2014 ... czyli baaaardzo dawno temu ;)
A jak, na poroże łopatacza, miałem wstawiać komentarze siedząc na łodzi wśród 3-metrowych trzcin i posiadając telefon o wyświetlaczu wielkości przedwojennego znaczka pocztowego?!
UsuńPS. Nawet gdybym miał inny, to nie posiadam internetu.