Zawsze interesowało mnie, jak kiedyś żyli
ludzie zamieszkujący Dolinę Biebrzy i dlatego z zaciekawieniem przeczytałem pewne dwie
publikacje. Na pierwszy rzut oka, obie dotyczą tego samego miejsca, ale
chyba jakby nie do końca.
Pierwsza z nich, to książka reżyserki filmów
przyrodniczych – Joanny Wierzbickiej pt. „Niedaleko
od Rajgrodu: Polski Sybir”. Książka-widmo gdyż, choć bardzo mi na tym
zależało, niełatwo było ją zdobyć. Szukałem jej w internecie i w podlaskich
księgarniach. Dotarłem nawet do Autorki, jednak okazało się, że nawet ona
posiada tylko jeden egzemplarz. W końcu dodzwoniłem się do
Towarzystwa Miłośników Rajgrodu, które książkę wydało, i tak stałem się właścicielem
trzech, ostatnich, dostępnych sztuk na świecie.
Ta książka, to tak naprawdę, nigdy niezrealizowany,
scenariusz filmu o, położonej na końcu świata, wsi Grzędy i jej mieszkańcach.
Nie szukajcie tego miejsca na współczesnych mapach, bo go
nie znajdziecie. Dziś Grzędy, to już tylko nazwa pasma, ciągnących się
wśród turzycowisk i brzozowych lasów, wysokich, piaszczystych wydm, do których wiedzie
jeden z najpopularniejszych, biebrzańskich szlaków. Jeszcze w latach `80 ub. w. można
było tam natrafić na resztki fundamentów, ale dziś po wsi nie został już nawet
najmniejszy ślad, jeżeli pominąć nieduży, metalowy krzyż.
Grzędy od początku różniły się od osad
typowych dla tego regionu. Powstały późno, gdyż dopiero w połowie XIX w. Założyli
je uczestnicy Powstania Listopadowego, którym zesłanie na Syberię, zamieniono
na wygnanie na te niedostępne i niegościnne moczary. Układ architektoniczny wioski, także odbiegał od charakterystycznych, podlaskich ulicówek. Grzędy składały się z tzw. dzielnic, czyli
oddalonych od siebie, o kilometr lub dwa, skupisk chałup, których łącznie było
około 30. Nazwy tych dzielnic przetrwały do dziś. Dębowa Góra, Nowy Świat,
Łągiew (wraz z Solistowską Górą) i Pojedynek, to miejsca dobrze znane bardziej
zaawansowanym, biebrzańskim turystom.
Mapa Reymanna z okresu, gdy (jak widać) Grzęd jeszcze nie było (www.mapywig.org) |
Grzędy na mapie z 1929 r. (www.mapywig.org) |
Wieś zawsze była niepokorna, co z czasem
stało się przyczyną jej unicestwienia. Z racji na otaczające ją bagna i
podmokłe lasy, a także odległość od cywilizacji, z którą łączyła ją jedna - często całkowicie nieprzejezdna - droga, stawała się doskonałą kryjówką dla
uczestników powstań i wojen. To w grzędziańskich chałupach, w kwietniu 1863 roku stacjonował oddział powstańców dowodzony przez Jana Aleksandra Andruszkiewicza – naczelnika
wojennego województwa augustowskiego, tam też sformowała się partia Feliksa
Oktawiana Szukiewicza.
Z Powstania Styczniowego wieś wyszła bez większego uszczerbku, ale z I Wojny Światowej, już nie. W trakcie działań wojennych Grzędy zostały spalone, jednak zdeterminowani mieszkańcy dosyć szybko odbudowali swoje obejścia.
Po wybuchu II Wojny Światowej, Grzędy ponownie stały się atrakcyjnym miejscem dla partyzantów, zwłaszcza tych z 9 Pułku Strzelców Konnych
Armii Krajowej, co - jak się później okazało - było początkiem końca wsi. 16 sierpnia 1943 roku,
Niemcy zaatakowali wieś i zrównali ją z ziemią,
mordując znaczną część jej mieszkańców. I tak niestety kończy się historia tej osady, gdyż powojenne
władze nie wydały zgody na jej odbudowanie.
W 1980 roku Joanna Wierzbicka zamieściła w
Gazecie Współczesnej ogłoszenie, w którym prosiła o kontakt tych mieszkańców
Grzęd, którym udało się przeżyć pacyfikację. Choć miała tylko cień szansy na
odzew, o dziwo się go doczekała. To właśnie na podstawie
rozmów z tymi ludźmi, powstał wspomniany scenariusz i, chociaż nigdy nie został
zrealizowany, stanowi interesujące świadectwo życia na tym odludziu.
A teraz druga publikacja. Całkiem niedawno, przeglądając
zasoby Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej (http://www.pbc.biaman.pl/dlibra), znalazłem skany, ukazującego się w
latach `30 ub. w., tygodnika „Regjon
Białostocki” , a w nim relację, mieszkańca Grajewa - Bronisława Kretowicza z jego wyprawy do
wspomnianych Grzęd.
Reportaż nosi tytuł „Nad Biebrzą” i został opublikowany w odcinkach, w 1934 roku.
Niestety jest on niekompletny. Próbowałem odszukać brakujące części ale, jak
dotąd - bezskutecznie. Tak czy siak, ten tekst, nawet zdekompletowany, to kolejny
do kolekcji, fragmentaryczny zapis życia dawnych Grzędzian.
Wszystko byłoby ładne, proste i nudne, gdyby
nie fakt, że - jak wspomniałem na początku - czytając książkę Wierzbickiej, a potem reportaż Kretowicza, można
dojść do wniosku, że zawarte w nich informacje dotyczą dwóch różnych i wsi i dwóch różnych
społeczności. Dlaczego? Ano dlatego, że ...
Łosie! Zadziwiające zwierzęta. Wyglądają jak skrzyżowanie góry z Muminkiem. I na Twoich fotografiach widać, że niezależnie od osobnika osiągają stan kontemplacji porównywalny chyba tylko z Tybetańskimi mnichami.I jeszcze na dodatek wyśmienicie z brzozami się komponują (już w ubiegłym roku miałeś takie śliczne zdjęcia łosi w brzezinach). Znakomicie potrafisz utrudnić Wojciechu dokonywanie wyboru zdjęcia naj...I choć jest to przejaw podłoty Twej, na drugą część tekstu o grzędzianach na Grzędach czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńGóry z Muminkiem?! Jakby Ci dzików w szkodzie było mało! Ale OK, przekażę im to w Sylwestra! A co do drugiej części, to raczej nie spodziewaj się sensacji. Chyba przesadziłem z budowaniem napięcia:)
UsuńObejrzyj ten rysunek i powiedz, czy naprawdę nie ma nic wspólnego ze zdjęciem pierwszego łosia (ułatwiam: szczególnie na grzywkę spójrz)
Usuńhttps://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjjsbrhndHJAhVCOhQKHSgxDQAQjRwIBw&url=http%3A%2F%2Fwww.puzzledladziecionline.pl%2Fpuzzle-dla-dzieci-muminki.php&psig=AFQjCNHike1rWyOeOsfQRGCh3yMajsrJRQ&ust=1449834812486887
Taż to Panna Migotka (choć też z rasy muminków)!
UsuńNo właśnie oto mi chodzi, że panna Migotka jak dwie krople wody z pyszczka do łosia nr 1 podobna jest
UsuńZgadzam się, ale tylko w 90% na wypadek, gdyby Tove Jansson miała jakieś roszczenia finansowe:)
UsuńŁoś w brzezinach - pokazywanie publiczne powinno być zakazane. Oglądającym, przynajmniej niektórym, niebezpiecznie skacze ciśnienie...
OdpowiedzUsuńDo Sylwestra na 100% podporządkuję się zakazowi. Ale z drugiej strony, co robić, jak one tam właśnie mieszkają? :)
UsuńZnów mnie zachwyciłeś :) .... Te mapy, to jest skarbnica wiedzy. Często korzystam ze starych map topograficznych. U nas za czasów II wojny okupant zliwkidował wiele wsi przekrztałcając je w poligon. Wsie takie jak Biesiadka, Folusz, Papiernia, Podlesie obecnie są pochłonięte przez Puszczę Sandomierską, niekiedy można spotkać po nich artefakty w postaci kapliczki, krzyża, czy maleńkich pół w środku lasu.
OdpowiedzUsuńDzięki Grzegorzu. Polecam tę stronę (Wojskowy Instytut Kartograficzny). Co prawda jest trochę mało przyjazna, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić.
UsuńŚwietna sprawa!!!!
OdpowiedzUsuńJako zapalony krajoznawca kocham takie historie - tu u nas na południu zwłaszcza na Łemkowynie i w Bieszczadach, podobnych nie brakuje.
Jak by kiedyś planowali wznowienie albo wydanie e-booka to daj znać.
Dzięki:) Trochę wiem o Twoich stronach, gdyż to m.in. u nas na Warmii pojawili się ludzie wywiezieni w ramach Akcji Wisła. Podejrzewam, że raczej nikt tego nie wznowi. Gdyby jednak zainteresowała Cię ta pozycja, mogę ją skserować, gdyż do najgrubszych nie należy:)
UsuńAlbo zrobić fotki i podesłać...
UsuńChyba ksero będzie szybsze, czyli propozycja nadal aktualna.
UsuńJasne
UsuńWłaśnie się kseruje. Muszę mieć tylko adres do wysyłki, a nie wiem, czy blog to dobre miejsce do umieszczania takich danych.
UsuńBardzo ciekawe, czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia jak zawsze piękne - długo zajmuje takie polowanie z aparatem?
Dziękuję, ale nie spodziewaj się niczego sensacyjnego:) A jeżeli chodzi o zdjęcia, to te z tego postu, zrobiłem w trakcie dwudniowego pobytu nad Biebrzą. To nie jest takie trudne, gdy wiesz, gdzie łosie zimują:)
UsuńCzarne Chmury, Czarne Chmury, zostawiłeś mnie z ciekawością typową dla sitkomów, Brzyduli, Graczykowie czy jak tam im leciało. Swoją drogą arcy ciekawa historia. Ileż to ludzie przyżyli na takich odludziach. Pisz Pan, pisz. Czegoż to listopadogrudzień nie wyciśnie z nas. Już się zastanawiam o czy by tu ... :) p.s. wprawdzie zrobiłbyś na mnie większe wrażenie, gdybyś do tej historii nie dodawał zdjęć, ale ponieważ jak zwykle są w pierwszej kategorii, zostałeś zaocznie całkowicie rozgrzeszony. Czekam na część II choć zaczynam się gubić w mnogości postonowel ... migawki z terenu i w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńNapiszę, napiszę. A zdjęcia muszą być, gdyż w tytule bloga, głupio zamieściłem dopisek - "Fotografia przyrodnicza". PS. Bo ja lubię bioróżnorodność:)
UsuńHistoria bardzo ciekawa,jak zacząłem czytać od razy mi się przypomniała Twoja i Iwony opowieść odnośnie tej wsi ze wspólnego wypadu na rykowisko.Ale za cholerę nie mogę przypomnieć sobie właśnie tego końcowego "dlaczego".A może go wtedy nie było,nic poczekam na kolejny post,to się dowiem :)))Łośków jak zawsze zazdroszczę,chyba czas wyjść z budy i ruszyć w teren,może mi się trafią :)
OdpowiedzUsuńNie było, gdyż nie miałem wtedy dostępu do tego tygodnika. Poza tym, nie pamiętam co Ci jeszcze nakłamaliśmy odnośnie Biebrzy:)
UsuńOj było tego panie wiele :)))wątek o jakiejś komnacie i skarbie templetariuszy tez się przewinął, odnośnie ich lokalizacji w tamtych rejonach ;)))
UsuńA o tym, to akurat zapomniałem. Pamiętam o kosmitach i potworze z bagien i jak potem nie mogłeś ze strachu zasnąć i Gosia musiała Ci śpiewać całą noc kołysanki i zamknęli was na 24h za zakłócanie ciszy nocnej (po moim anonimowym telefonie na policję).
UsuńA to ty zadzwoniłeś !!! a jak się pytałem to wypierałeś i mówiłeś że właściciel lokalu donosi :)))
UsuńBałem się, że poskarżysz się potworowi:)
UsuńŁosie piękne, ale sztuczka z przerwą nie koniecznie, mniej by bolało gdyby cz.I skończyła się na ...świadectwo życia na tym odludziu.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) To będzie świadectwo życia, a w zasadzie dwa różne świadectwa:)
UsuńZdjęcia świetne, ale i tekst dobry i pożyteczny. Kretowicza muszę przeczytać. zainteresowałeś mnie tym źródłem. Igor
OdpowiedzUsuńDzięki Igor. Znajdziesz go po adresem podanym w poście. Niestety jest tylko kilka numerów Regjonu.
UsuńBardzo ciekawe ujęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluje :))))
Dziękuję i zapraszam na drugą część.
OdpowiedzUsuńPiękne łosie. Tekst bardzo ciekawy. Intrygująca jest opowieść o mieszkańcach wioski na mokradłach. rzeczywiście- to gotowy scenariusz do filmu...
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu łosi:) Ten scenariusz istnieje, ale nie ma już mieszkańców, więc film, choć powinien, nigdy już nie powstanie.
UsuńZainteresował mnie bardzo ten wpis! Nie zatrzymuj się i rób swoje.
OdpowiedzUsuńeronino.pl,
pieprzyc,bezzobowiazan.com