Było czarno-biało, to teraz, dla odmiany,
będzie kolorowo. Było o gastronomii nad Biebrzą, to teraz, dla odmiany, będzie
o noclegach. To ostatnie, to w końcu równie ważna kwestia dla wszystkich,
którzy wybierają się w Dolinę i zamierzają tam spędzić więcej, anieli jeden
dzień.
Sposobów na przenocowanie nad Biebrzą jest
kilka i każdy z nich ma swoje zalety i wady. Oczywiście wszystkie moje spostrzeżenia
mają wyłącznie subiektywny charakter i tak powinno się je traktować
Namiot.
Zalety: Rozbijamy go (teoretycznie),
tam, gdzie chcemy, więc jesteśmy tak blisko przyrody, jak to jest, w danym
momencie, możliwe. My posiadamy namiot w kolorach maskujących co, z jednej
strony, czyni go niewidzialnym dla postronnych, ludzkich oczu, z drugiej zaś –
czasem również dla nas, jak i dla lokalnej, nie- i rogacizny.
Wady: Namiot stanowi
raczej marne zabezpieczenie zdeponowanego w nim mienia, więc opuszczając go, trzeba
zastanowić się, co można w nim pozostawić, a co zabrać ze sobą. Ponieważ należę
do ludzi patologicznie nieufnych, zwykle zabieram wszystko, włącznie z ww.
namiotem. Kolejna wada, to brak odizolowania od temperatury panującej na zewnętrz.
Możemy to jednak wykorzystać, zwłaszcza w upalne dni. Wychodząc na zdjęcia
zostawiamy w namiocie garnek z wodą, dowolnym mięsem i takąż włoszczyzną i po
powrocie delektujemy się gorącą, pyszną zupą jarzynową (o ile ktoś, lub coś,
nie zeżre jej przed nami!)
Samochód.
Zalety: Podobne do namiotu. Jeżeli
jest to kombi, można w nim wygodnie spać, o ile oczywiście komuś nie
przeszkadza teleobiektyw wciśnięty w żebra i stygnąca kuchenka turystyczna wbita
w …. w inną część ciała.
Wady: Kolor. Taki np. srebrny
metalik, nie ma już tak dobrych właściwości maskujących, jak woodland. W
słoneczne dni działa wręcz jak neon, pierwszej na Podlasiu, wieloetnicznej agencji
towarzyskiej, czyli przyciąga uwagę wszystkiego, co żyje w grzechu w
promieniu kilku kilometrów.
Hotel.
Zalety: Nie ma.
Przynajmniej dla mnie.
Wady: Sporo, z których do
najważniejszych zaliczam przebywających w nich gości. Oczywiście, jeżeli ktoś
lubi towarzystwo, swoistego autoramentu, „turystów” i/lub uczestników tzw.
poprawin, będzie zachwycony tego typu miejscem. Ukontentowani powinni być
również wielbiciele specyficznej architektury tychże obiektów, będącej
połączeniem mrocznego klimatu tatrzańskiej bacówki z drapieżnym dizajnem jednogwiazdkowego
hotelu w Łomiankach.
Agroturystyka.
Zalety: W większości
przypadków są to miłe, bezpretensjonalne kwatery, wygospodarowane z posiadanych
nadwyżek metrażowych, stworzonych z myślą o dzieciach, które jednak pokończyły szkoły, zgłupiały i wyjechały do Warszawy. Lubię takie
miejsca, gdyż w większości z nich jest po prostu normalnie. Trochę lepiej lub
trochę gorzej, ale normalnie. W „agroturystyce” można przenocować, zjeść, zasięgnąć
informacji dotyczących najbliższej okolicy oraz godnego zaufania
punktu sprzedaży napojów regionalno-wyskokowych.
Wady: W zasadzie nie ma.
PS.
Jeździmy na Biebrzę od lat i nocowaliśmy we wszystkie z, opisanych wyżej, miejsc.
Ponieważ nie chcę podlizywać się tym fajnym i deprecjonować te mniej, nie
podaję żadnych, konkretnych lokalizacji. Jak zawsze jednak służę wszelkimi
informacjami i wszelką pomocą we wszystkim, co dotyczy wjechania i, co
najważniejsze, wyjechania z Doliny.
gdybyś wydał jakiś obszerniejszy przewodnik surwiwalowy po biebrzańskiej krainie, spodziewam się sprzedaży w milionowym nakładzie i bynajmniej nie z powodu gwałtownego wzrostu zainteresowania Podlasiem. Twoje teksty będą powodem tej popularności. Chyba zacznę lansować nagrodę "Malkontent Roku" i wiem już kto dostanie pierwszą nagrodę :) Te zdjęcia ze szczygłami mają wyjątkowy klimat. Świetna kolorystyka i znane mi skądś ... przepalenia i rozjaśnienia. Ach to urocze zapatrzenie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Krzychu. Milionowy nakład powiadasz? To, biorąc pod uwagę łańcuch pośredników książkowych, dałoby mi jakieś 1500 złotych czyściutkiego zysku! Bogactwo w zasięgu ręki! A co do przepaleń. Jak nie ma słońca, to nie ma. Ale jak już wyjdzie, to świeci lepiej, niż poligon w Nevadzie!
UsuńZdecydowanie głosuję na kandydaturę Bagiennego do tytułu. A zysk ze sprzedaży milionowego egzemplarza byłby jeszcze mniejszy, gdyż jeden bym próbowała za darmo wyżebrać
UsuńKażdy tytuł przyjmę z radością, nawet Malkontenta, a książkę wyżebrzesz, o ile kiedykolwiek powstanie:)
UsuńSorry że się wtrącę ,ale gdzie Twój poradnik o statywie ? coś nieco pamiętam że miał wyjść w listopadzie a tu już grudzień mamy hę ????????
Usuń1500 ... optymista! ;)
UsuńNo to, chociaż żebym nic nie musiał oddawać wydawcy, a jak już, to mało! Co do książki o statywie, to sprawa się przeciąga przez negocjacje w sprawie ekranizacji w Hollywood.
UsuńA to jednak prawda że sam James Cameron jest zainteresowany Twoją książką. No panie gratuluję :)))
UsuńA dziękuję serdecznie. Jak będziesz ze mną dobrze gadał, to załatwię Ci jakąś rólkę!
UsuńYes,yes,yes wiedziałem że to powiesz ;)))
UsuńRólka, co prawda kobieca, ale zawsze to jakiś start w Hollywood:)
UsuńAle piękne zdjęcia! Ja nocowałam w agroturystyce k. Goniądza. Było miło, a w dodatku właściciel to leśnik i nam trochę podoradzał na temat wypraw:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Tej kwatery chyba nie znam. Nocowałem w kilku pod Goniądzem, ale żadna nie była własnością leśnika.
UsuńTo był piękny dom z ogródkiem w Wólce Piasecznej. Tak miło wspominam to miejsce...
UsuńPewnie "Łosiowy Kąt". Przejeżdżałem tamtędy kilkakrotnie w drodze nad Kanał Kapicki, ale nigdy nie nocowałem.
UsuńTo Pan dopiero teraz pisze o zupie samogotującej się? Jak upały się dawno skończyły? A tak na nie narzekałam, nie znajdując w nich żadnego potencjału! ;-)
OdpowiedzUsuńTo Pani nie znała tego przepisu?! Połowa Podlasia zaoszczędza w ten sposób na opale:) Ale nic straconego. Za chwilę zacznie się sezon na sernik na zimno i galantynę:)
UsuńModraszka uroczo rozbisurmaniona i ma Pan nareszcie swoje wytęsknione szczygły. Gratuluje i fot i tekstu, szczególnie o tym jak się narodziła agroturystyka.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mam je, choć w nienajlepszym świetle. Darowanemu szczygłowi nie będę jednak zaglądał w zęby, więc nie marudzę zanadto.
UsuńZgadzam się całkowicie :) .... Choć mój UnoLot dość wygodny do spania i w zimowym maskowaniu można w nim spokojnie marznąć ... Gorzej latem gdy świeci się na kilka km ;) Już zastanawiałem się nawet nad sprajowaniem dziada i wymaskowaniem go ;)
OdpowiedzUsuńNa skodę też nie narzekam (trochę podkoloryzowałem z tymi przedmiotami wbitymi tu i ówdzie:)). Również zastanawiałem się nad pracami malarskimi, ale jeszcze nie mogę się przemóc:)
UsuńI znów się zarykiwałem...
OdpowiedzUsuńHumor pierwszej wody.
Ja mam o tyle dobrze że tam gdzie się wałęsam, to zazwyczaj mogę liczyć na schroniska PTTK - a tam to już (praktycznie) zawsze jestem "u siebie".
Agroturystyka także jest OK, nie raz już nocowaliśmy i zawsze z ukontentowaniem.
Wielkie dzięki:) W moich okolicach niestety nie istnieją żadne schroniska. Pozostaje zatem agroturystyka, ale gdy temperatura stanie się trochę łaskawsza i tak wybierzemy namiot, albo bagażnik. Dzięki temu wystarczy obudzić się, wyjść i już można fotografować, tak jak tegorocznego, wiosennego łosia, który wpadł (prawie dosłownie) na kawę:)
UsuńSzczygiełki prześliczne i akurat dziś to niezwykle radosne zdjęcia (w porównaniu zzaokiennym nie wiadomo czym)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym zaokiennym, a na dodatek, kiedy patrzę na własne zdjęcia, to wierzyć mi się nie chce, że kiedyś istniało takie zjawisko, jak słońce.
UsuńKolejny wartościowy poradnik z Twojej ręki wyszedł Wojtku,co do zdjęć to cieszą oczy kolorami w te bure,szare dni.A kolor Twojego samochodu z tego co pamiętam to dobry wabik na lubieżne podlaskie krowy :))
OdpowiedzUsuńBardzo lubieżne! Wylizały mi go do szczętu!
UsuńMałe, ruchliwe, więc trudne do sfotografowania. Fajnie obejrzeć troche kolorów w te szare i deszczowe dni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMałe, ruchliwe i w kiepskim świetle, ale fakt koloru poza komputerem, już dawno nie widziałem:)
Usuń