O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

czwartek, 7 lutego 2019

O tym, jak niestety zacząłem spacerować


         Z uwagi na kontuzję gŁośki i zalecenia ludzi uczonych w medycynie, zaczęliśmy szurać butem po rewirze, czyli - jak mawiano przed wojną - spacerować. Wbrew pozorom, nie piszę tego wszystkiego, żeby pochwalić się swoją aktywnością ruchową. Piszę to, żeby pokazać, jak nisko można upaść z powodu przepuklin na żoninych kręgach szyjnych.
         Początkowo nie chciałem o tym wspominać, głównie ze względu na osobistą konstrukcję psychiczną, która - w odróżnieniu od konstrukcji fizycznej - należy do tych delikatniejszych, ale po lekturze tanich lub - częściej - bezpłatnych poradników psychologicznych oraz artykułów z pism przesadnie kolorowych (ale za to z programem TV, choć niestety bez gołych bab), postanowiłem uzewnętrznić buzujące we mnie uczucia.
         Przyznam szczerze. Nienawidzę spacerów, podobnie z resztą, jak nie cierpię chodzenia, jeżdżenia na rowerze, pływania kajakiem oraz podchodzenia pod górę. Żeby jednak było jasne. Chodzę po terenie, kiedyś jeździłem na rowerze (niestety ortopeda odradził, zakazał ... nie pamiętam), często pływam kajakiem oraz - jak to na Warmii - podchodzę pod górę. Dlaczego zatem nienawidzę i zarazem uprawiam chodzenie, pływanie i podchodzenie? Bardzo dobre pytanie, świadczące o tym, że jednak Państwo czytacie ze zrozumieniem. Otóż chodzenie, jeżdżenie, pływanie oraz podchodzenie, to dla mnie wyłącznie środki do celu, a nie cele same w sobie. Nie chodzę, nie jeździłem, nie pływam i nie podchodzę, li jedynie dla samego chodzenia, jazdy, pływania oraz podchodzenia. Nie chodzę, nie jeździłem, nie pływam oraz nie podchodzę, gdyż nie lubię, nie cierpię, nie pochwalam, nie nakłaniam i tyle. Mało tego! Uważam, że bezproduktywne chodzenie, jeżdżenie, pływanie i podchodzenie, to przejściowa (choć - muszę niechętnie to przyznać - długotrwała) moda, żeby nie napisać, że to czcza rozrywka dla miejskich birbantów (wiem, że właśnie teraz Maciek Beskidnik vel. Makroman (http://beskidniknaszlaku.blogspot.com/) wraz z Hegemonem vel. Hegemon (http://www.swiathegemona.pl/) zaczęli gorączkowo poszukiwać mojego adresu). Ad rem jednak, jak zwykł mawiać niezapomniany Cicero, gdy na domusce zwlekano z otwarciem pierwszej amfory.
         Kiedy zaczynaliśmy naszą przygodę ze spacerowaniem, byłem przekonany, że to czynność prosta, łatwa i całkowicie bez sensu, żeby nie używać wulgarnych kolokwializmów. W praktyce okazało się jednak, że zgadza się tylko to ostatnie. Nie jest to bowiem, ani proste, ani łatwe, choć teoretycznie takim właśnie być powinno. Cóż bowiem trudnego jest w wyjściu z domu i powolnym marszu w znane? Niby nic, ale przypominam o mojej, nie nachalnie silnej, konstrukcji psychicznej. Muszę w tym miejscu do czegoś się przyznać. Całe życie miałem awersję do działań w grupie. Nienawidziłem kolonii (czyli wakacyjnego wypoczynku młodzieży, gdyż oczywiście kawałek Afryki z dobrodziejstwem inwentarza, chętnie bym przytulił), a z harcerstwa wyrzucili mnie po tygodniu. Ja jestem, jak ten dobrze odżywiony basior, który chadza wyłącznie własnymi ścieżkami, precz porzuciwszy rozkoszne łap wader mizianie. Ad rem ... itd.
         Ponieważ gŁośka nie może jeszcze śmigać po terenie, musimy siłą rzeczy korzystać z traktów ogólnie dostępnych, jako to ścieżek spacerowych wokół olsztyńskich, miejskich jezior oraz brukowanych duktów prowadzących do lokalnych atrakcji przyrodniczo-historycznych. Niestety, wspomniane miejsca są powszechnie znane, lubiane i tłumnie odwiedzane.
         I teraz postarajcie się to sobie wyobrazić w swoich głowach. Przyjeżdżamy na miejsce, gdzie właśnie parkuje kilka samochodów, z których wyłaniają się dziesiątki osób (gdzie jest ku ... mili ... policja?!), w tym przede wszystkim babcie na służbie z wnuczym drobiazgiem płci obojga. Na domiar złego, cała ta, wesołą czereda ustawia się w coś na kształt pielgrzymki Czcicieli Kwitnącego Krokusa i rusza w/na spacerową trasę. A my? A my - oczywiście - za nimi! Jak te lemingi lub - żeby trzymać się konwencji - mypingi. I suniemy tak, krok za krokiem, za babcią Stefą (w przedizajnerskich okularach przeciwsłonecznych) i rozwydrzoną Marysią lub innym Franciszkiem Antonim. Idziemy - ma się rozumieć - oczywiście pod rękę, jak - nie przymierzając - wykarmiony na wschodniopruskich frykasach-ananasach podradca z małżonką w czasach, gdy Olsztyn był jeszcze Kamieniem nad Łyną. Jak to mawiają w żeńskich klasztorach o zaostrzonym rygorze: syf, kiła i mogiła w jednym!
         Mógłbym oczywiście tak w nieskończoność, gdyż wiele tego typu szlaków, babć, tudzież Maryś jest już za nami. Mógłbym, ale nie chcę, gdyż, zgodnie z zaleceniami pism bez gołych bab, już się Wam uzewnętrzniłem i to do syta!

PS. Obiecuję, że w weekend nadrobię zaległości w odwiedzinach, gdyż dziś jestem jedynie w stanie osunąć się w omdleniu na szezlong.

PS.2. Na fotkach, niestety powtórka z rozrywki, ale za to z podpisami!


 Gągoły


 jw.


 jw. 2


 jw. 3


 Krzyżówki


 Niemy łabędź


 Niemy łabędź zażywający kąpieli przy aprobacie krzyżówek


 Popisy ww.


 Jak wyżej


 Krzykliwce


 Gągoł w oparach


 Łyski raz


 Na drugą nóżkę


 Ponownie pieniacze

63 komentarze:

  1. Ja spacerować lubię, ale tłumy mi niemiłe, więc zapuszczamy się w zakątki nieuczęszczane lub wręcz przeciwnie, ale w porach, gdy tłumy śpią, zakupy robią lub filmy oglądają.
    Nie zdawałam sobie sprawy, że kontuzja gŁosia taka poważna, ale chwali Ci się, że dotrzymujesz pola dla dobra wspólnego:-)
    Dzięki podpisom pod fotkami znowu czegoś się dowiedziałam...
    Miłych spacerów Wam życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co innego łażenie po terenie, a co innego spacerowanie, czyli chodzenie bez żadnego celu. Mam jednak nadzieję, że gŁośka wydobrzeje i znowu wyruszymy na fotki, zwłaszcza że za chwilę przylecą gęsi i żurawie:)

      Usuń
    2. dziś byliśmy w plenerze, widzieliśmy tyle kluczy gęsi, że głowa chodziła jak kołowrotek, nadlatywały ze wszystkich stron...

      Usuń
    3. Czyli coś zaczyna się dziać! Super, może powtórzy się luty sprzed kilku lat:))

      Usuń
  2. Ho ho spacerek. Pod rękę! No Panie Kolego takiego newsa to ja dawno nie słyszałam. Moze napiszesz przewodnik po ścieżkach spacerowych i jak uniknąć ciężkiego wk.... podczas zwiedzania grodu nad Łyną. Paczaj daje Ci cel Kolego i to za darmo:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kopie się leżącego, ale wybaczam Ci, gdyż jestem dobrym człowiekiem:))) PS. Ścieżki mogę opisać, ale lekarstwa na to drugie nie ma, a przynajmniej ja go nie znam i pewnie nigdy nie poznam:)

      Usuń
  3. Gągoły najfantastyczniejsze, krzykliwce fantastyczne, łyskę zjadłeś czy wypiłeś?
    PS
    Co do narzekań, nie mam wątpliwości, że od tej naszej wymagającej samotności i spokoju rozrywki pod tytułem "fotografia przyrodnicza", wszyscy w tłumie(ludzi) fiksujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno i drugie:)) Niestety już po ptakach. Mrozu nie ma, to i poleciały w diabły. PS. Masz rację. Ostatnio oglądaliśmy zabawy młodych wydr (za daleko na fotki) w tłumie kijkowców i nie było to fajne:(

      Usuń
  4. Masz coś do Maryś? To mi to prosto w oczy powiedz!
    Opaty z ptactwem zacne.
    Wybacz, nie będę Cię żałować. Żona cierpi, w kontrakcie cierpisz z nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile nie będą biegać, jak oszalałe, drzeć się, jak oszalałe, tarasować trakt itp, to nie mam ... na razie. Co prawda nie wiem, co to są opaty, ale dziękuję:))) PS. Wybaczam!

      Usuń
    2. Miało być opary, ale coś ostatnio dużo literówek czynię, nie wiem czemu.

      Usuń
    3. OK, teraz już pojąłem w czym dzieło:)

      Usuń
  5. dla mnie dzień bez spaceru, to jakiś kataklizm. nawet, jeśli to tylko deptak. i może iść cały zakon o każdym możliwym rygorze - wtedy dopiero byłoby o czym napisać.
    Gągoł, to piękna nazwa. na talerzu smakuje równie dobrze? z gruszkami i żurawinką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oko, dla Ciebie żywiołem jest miasto, a dla mnie wszystko poza nim i stąd moja niechęć, a Twoja chęć do szlifowania bruków:)))) PS. Nie wiem, ale się dowiem!

      Usuń
    2. po naturze też lubię się błąkać. bez różnicy - byle piechotą. nawet rower wydaje mi się zbyt... pochopny? nie ma czasu, żeby się przyjrzeć, jeśli coś zaintryguje. a stanąć i się bezwstydnie gapić, to nie wypada.

      Usuń
    3. Tu się akurat z Tobą zgadzam, choć niejedną fotkę zrobiliśmy z auta, które bywa niezastąpioną ... czatownią:)

      Usuń
  6. Ten niemy łabędź chyba konwencję wyborczą sobie zorganizował?
    Wyrazy współczucia, jeżeli chodzi o spacerowanie. Wiem co czujesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie przemawia, jak kiedyś jeden taki z Austrii. Mam tylko nadzieję, że nie będzie powtórki z historii i nie zostaniemy podptakami:))

      Usuń
  7. "Przyznam szczerze. Nienawidzę spacerów, podobnie z resztą, jak nie cierpię chodzenia, jeżdżenia na rowerze, pływania kajakiem oraz podchodzenia pod górę."
    KOCHAM CIĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie było niedomówień - moja miłość obejmuje obszar zacytowanego zdania :)

      Usuń
    2. A mogłem to cholerne zdanie bardziej rozwinąć:)))

      Usuń
    3. Chodziło mi o fotki, gdyż ostatnio stają się mniej lubiane od tekstów (o zdjęciach gŁośki już nawet nie wspominam, gdyż z żoną przegrywam na tym polu regularnie), a te miały być wyłącznie dodatkiem-zapychaczem!

      Usuń
  8. Pierwsze zdjęcie z gągołami jest ekstra.
    Co do spacerowania... Myślę, że każdy fotograf przyrody Cię zrozumie. Kiedy ja wychodzę w teren, jako osoba dość aspołeczna, jedynego towarzystwa jakiego oczekuję to sama natura, co niestety nie zawsze się udaje. A spacerowanie bez celu też moim zdaniem jest bez sensu, zwłaszcza, jak jest zimno :D
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Wilgo:) My generalnie nie lubimy tłumów i dlatego np. darowaliśmy sobie tegoroczne żubry, gdyż zbyt wiele osób wie, gdzie ich szukać. Podobnie jest z resztą z zimowymi łośkami:)

      Usuń
  9. Hej !
    To trzeba było pobiec. ..
    Miałbyś to szybciej z głowy...
    Jedyne co mi wychodzi to bieganie

    Kurna ten samotny kaczor ma zdjęciu prże piękny ...
    Ujął mnie w rozwidleniu skrzydeł😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę! Na tych spacerach jestem tzw. podporą, a że gŁośka nie może, to i podporze nie wypada:)) PS. Przekażę!

      Usuń
    2. Kobietę na ręce, albo po strażacku to też gimnastyka i podziwia świat z perspektywy ptaka😎😋

      Usuń
    3. Kontuzja gŁosia nie pozwala mi jej nawet mocniej przygarnąć, ale mam nadzieję, że niedługo skorzystam z Twojej rady:)))

      Usuń
  10. Zdjęcia takie, że z chęcią obwiesiłabym nimi wszystkie ściany !!! Cud i miód !!!
    Jeśli o chodzenie chodzi to...cóż ja mogę..? Powinieneś wiedzieć, że stare przysłowie: " w zdrowym ciele - zdrowy duch " ma tu kluczowe znaczenie i jest w nim wiele prawdy.
    Gdy zadbamy o własne ciało - lepiej też poczuje się i dusza i umysł.
    Dotleniona zostanie każda komórka i od razu lepiej się myśli ( pozytywnie ).
    Ja znalazłam swoją receptę na chandrę i zaczęłam ostatnio biegać, choć nie jestem typem sportowca i nigdy nie byłam, więc nie przychodzi mi to łatwo.
    Efekty pojawiły się same i byłam nimi zaskoczona:
    1. Teraz błyskawicznie rozwiązuję sudoku !!!
    2. Mam więcej energii.
    3. Nie czuję się przemęczona.

    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale my zazwyczaj robimy konkretne kilometry i to objuczeni sprzętem, więc doskonale znamy te uczucia. Nasza trasa jeleniowa liczy sobie 15 km i zdarzało się nam chodzić nią prawie każdego dnia. Niestety teraz trochę się pozmieniało, ale na szczęście idzie na lepsze:) PS. Mogę wysłać pliki w lepszej rozdzielczości, tylko nie obiecuję, że to będzie zaraz, gdyż z czasem nietęgo:(

      Usuń
  11. Przepiękne ujęcie łabędzia.

    A ja przeciwnie, uwielbiam spacerować, ale nie zawsze mam czas. Ludziska mi nie przeszkadzają, i ja im chyba też. Gorzej kiedy akurat ogłaszają nawałnicę smogu, który nawet między drzewa parkowe potrafi wpełzać. Ale nic to, jak Biedroń ponownie zostanie posłem to smog zginie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - ha ha...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Ja jestem dziki i staram się w terenie unikać towarzystwa, Poza tym, im więcej ludzi, tym trudniej o modele:( PS. Do smogu trzeba się przyzwyczaić, gdyż w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat niewiele się zmieni:(

      Usuń
    2. Czyli nie wierzyć w obietnicę Biedronia? Ja też, i nie tylko w tą.

      Usuń
    3. Nie wierzyć, chyba że nakaże likwidację większości aut i pieców w domkach jednorodzinnych:)

      Usuń
  12. No nie wiem jak Dawid, ale ja się z Tobą ZGADZAM! Spacer to jedna z bardziej nienawistnych mi czynności, zaraz po uprawianiu "rekreacji".
    KazKa aktywność czemuś służy, jeśli wpadam pod lód, brodzę w bagnach, narażam się na kłątwy i groźby karalne lokalsów, zderzenia z pojazdami prowadzonymi przez miszczów kierownicy, jeśli moknę, wysycham na wiór, przepacam majty przy podchodzeniu i ryzykuję dysplazję stawów podczas schodzenia to przecież nie dla czczej i człowieka niegodnej potrzeby aktywnego wypoczynku, ale li tylko i wyłącznie w celu krajoznawczego opisania naszej ojczyzny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, przepraszam i Ciebie i Hegemona:) Tyle tylko, że to nie było o spacerowaniu, a o łazędze, jeździe na rowerze i kajakarstwie:)) U Was (i wcześniej u nas) faktycznie czemuś to służy. Nigdy natomiast nie zrozumiem rowerzystów na byle jakich drogach krajowych. Nie dość, że widoki marne, to na dodatek jadą w kłębach spalin:)

      Usuń
  13. Witaj, Wojtku.

    Może proponowany utworek nieco poprawi humor(ek):

    https://www.youtube.com/watch?v=iuy6IxgaM6Q

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Dziękuję za przypomnienie:) Kiedyś często słuchałem tego podczas jazdy autem, ale potem utwór zniknął:(

      Usuń
  14. Takie chodzenie jest bezsensowne. Jedyny sens ma kiedy nadchodzi wiekopomna chwila i to odebranie wyników badań i załamanie psychiczne. I znów obietnice, że będę aktywna psychoruchowo :) do następnego razu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dobrze. Z Tobą i z nami!

      Usuń
    2. Tak . Będzie. Chodzić nie będę ale zaczęłam jeździć... na siłownię w miarę regularnie. Tylko ałć ... zapomniałam że tam trzeba ćwiczyć

      Usuń
    3. Nie napisali tego na ulotce? Popatrz, jakie draństwo pałęta się po tym świecie:))))

      Usuń
  15. A ja tę czczą rozrywkę bezcelową lubię. Nawet udało mi się przestawić Tamalugę, że nie zawsze spacer musi się kończyć na zjeżdżalni albo w cukierni.
    Słuchaj, a ten łabędź niemy to on dlatego jest niemy, bo taki wyważony, nie mówi wiele, nieśmiały czegoś? Zawsze mnie to ciekawiło.
    Gągoły rządzą. Znajomy ma bliźnięta - dwóch chłopaków. Gdy byli mali, nazwał je gągołami, a gdy wyjątkowo im odwalało podczas jego łowienia ryb, to łapał gągoły za kołnierze, zanurzał w wodzie do pasa i sadzał na obok, aż wyschną. Miał spokój tak długo, jak długo schły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz! Powiem o tym gŁośce i jeżeli na końcu spaceru będzie pub (zjeżdżalnia niekoniecznie), to mogę łazić:))) One nie są do końca takie nieme, ale w porównaniu do krzykliwych są bardziej stonowane werbalnie:))) PS. Fajny ojciec i piszę to najzupełniej poważnie!

      Usuń
  16. Niech gŁośka szybko dochodzi do formy, kibicuję, trzymam kciuki. Spacerki jej się przydadzą. Łabędzie i pozostałe skrzydlate jak zwykle piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy nadzieję, że uda się jej wydobrzeć do przylotu gęsi i znowu pojawimy się nad Biebrzą i Wissą:) Oczywiście dobrze byłoby, gdyby nie spieszyły się za bardzo!

      Usuń
  17. No to mi się naraziłeś tym nielubieniem spacerków.
    Dobrze, że przynajmniej to ostatnie zdjęcie Ci się udało ...
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech! Nie warto być szczerym na tym łez padole:))) PS. To moje ulubione, ale jak do tej pory, tylko Ty je wskazałaś:)))

      Usuń
    2. I widzę że nareszcie się zdobyłeś na szczerość w opinii o mojej książce o Warszawie.
      Bardzo Ci dziękuję :-)

      Usuń
    3. Owszem. Pozostałe wyjaśnienia na Twoim blogu:)

      Usuń
    4. Dzięki za dwukrotne przeczytanie.
      A jeśli chodzi o to "niespacerowanie" to byłam kiedyś za wspaniałym spotkaniu z Januszem Gajosem. I on powiedział że czas w którym spceruje uważa za czas beznadziejnie stracony. Ale spaceruje bo go żona na te spacery wyciąga. A więc masz dużo wspólnego z człowiekiem, którego uważam na najlepszego żyjącego polskiego aktora.

      Usuń
    5. To ja powinienem podziękować! PS. Porównanie do Tureckiego uważam za zaszczyt!

      Usuń
  18. Taki partner życiowy jak Ty, to istny skarb! Czy Pani gŁoś docenia Twoje duszne rozterki?
    Też głosuję za ostatnim zdjęciem. Pełne rozterek ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etam:) Docenia tym bardziej, że sama rwie się w prawdziwy teren:) PS. Dziękuję:)

      Usuń
  19. Bajkowe są te gągoły w śnieżycy; podobnie, jak zagubione w mgławicach łabędzie. A przy okazji śnieżyce i wszelakie mżawki zawsze wymiatają z okolicy ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że to już prawdopodobnie koniec takich fotek i teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż do wiosny jeszcze trochę:)

      Usuń
  20. Ja spaceruję, owszem, bo każde wyjście do sklepu, apteki, przyjaciółki nazywam spacerem, bo skoro wszyscy spacerują...Dotknąłeś ciekawego zjawiska, jakim jest chodzenie dla samego chodzenia. Młody człowiek matce zakupów nie przyniesie, śmieci nie wyrzuci, podłóg nie zetrze, ale na siłownię chodzi. Celebryci rządzą i moda.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzenia na zakupy nie klasyfikowałem do tej pory w kategorii spacerów, ale jeżeli tak, to spaceruję ponad miarę:) Z młodzieżą masz rację i szkoda, że ją masz.

      Usuń
  21. Cudne zdjęcia! Zazdroszczę takich "modeli" :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń