Ubiegła niedziela była raczej mglista.
Mglista to zresztą bardzo łagodne określenie, gdyż o 4.00 nie było Olsztyna. Zniknął.
Jedynym świadectwem, że kiedyś było tu miasto, były ledwie widoczne uliczne
lampy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy w ogóle warto wyjeżdżać z domu, ale taka
mgła ma w sobie coś, z czym się nie dyskutuje. Można nie zrobić zdjęć, ale kto
odmówi sobie podróży przez niewidzialne miasto? Niewidzialny był zresztą nie
tylko Olsztyn. Niewidzialna była prawie cała trasa nad rozlewisko, które też
było niewidzialne.
Ptaków prawie nie było, a te które były,
były albo niewidzialne, albo niefotogeniczne. Paradoksalnie, fotogeniczna była
tylko biała czapla w białej mgle.
pierwsza fotka naj. gratuliren sie
OdpowiedzUsuńDzięki mgle te zdjęcia mają świetny klimat.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Igora
OdpowiedzUsuńJak widać, czasem i mgła się przydaje. Szkoda tylko, że rozlewiska pustoszeją w zastraszającym tempie.
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu ostatniej serii " Widziane zza Trzcin" z całym przekonaniem stwierdzam, że nie było za późno.:)
OdpowiedzUsuńNa moje oko tak właśnie wygląda magia...
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałem tego ranka.
UsuńTak, to właściwe określenie - magia...
OdpowiedzUsuń