O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

piątek, 16 maja 2014

Znowu o rycykach.



W filmie „Ogniem i mieczem” Jerzego Hoffmana jest scena, w której Skrzetuski - poseł księcia Wiśniowieckiego, płynie łodzią po Dnieprze na Sicz. Nie o historii chcę jednak napisać, ale o … rycykach, których całe stadko pojawia się w pewnym momencie na ekranie. Przyznam szczerze, że o ile samego filmu zbytnio nie cenię, to wracam do niego czasem dla tego właśnie fragmentu.
Jak już kiedyś wspominałem, rycyk jest moim zdecydowanym faworytem w ptasim świecie. Bagna Biebrzańskie, zwłaszcza wiosną, to setki gatunków, ale ten jeden budzi we mnie szczególne emocje. Rycyki występują prawie w całej Dolinie, ale jeżeli chce się mieć stuprocentową pewność spotkania, trzeba wybrać się na groblę prowadzącą do Białego Grądu. Co prawda w tym roku z powodu wyjątkowo niskiego stanu wody ptaki przeniosły się w głąb łąk, ale w dalszym ciągu są widoczne i słyszalne.
Ważne dla fotografujących jest to, że rycyki w odróżnieniu od takich np. czajek czy batalionów nie są przesadnie płochliwe i pozwalają się obserwować z niewielkiej odległości. Od czasu do czasu pojawiają się nawet osobniki, które prawdopodobnie nie wiedząc, co to jest dystans ucieczki, bez cienia strachu przechadzają się pod nogami turystów.
Rycyki na łące czy drodze to coś, co zawsze cieszy oczy, ale zawsze szczególne wrażenie robi na mnie widok tych ptaków przesiadujących na pozostałościach starych płotów czy wbitych w łąkę tyczkach. Z zacnej rodziny bekasowatych, tylko one i kszyki opanowały tę sztukę, choć w tym roku udało mi się po raz pierwszy spotkać odpoczywającego na kołku krwawodzioba.
Rycyki pozostaną nad Biebrzą do końca lata. Potem, gdy młode pokolenie posiądzie już umiejętność latania, ruszą na zimowiska. W czasie migracji pojawią się też i u nas, więc warto ich wypatrywać w czasie jesiennych eksploracji warmińskich rozlewisk.

 
 
  
 
   
 
 
 
 
 
 

5 komentarzy:

  1. Rycyk, hmmm ... reprezentant rodzaju, którym trudno byłoby mi się zachwycić ... jednoznacznie brakuje im szponów i dziób, jak można mieć taki dziób?!? Jednak urok twoich zdjęć (szczególnie drugiego) powoduje zmianę mojego stanowiska. Znajmość z Tobą, a szczególnie z twoją fotografią skłania mnie do rewizji poglądów. Jak widziałeś w moim poscie, po 16 latach wyjazdów do Szwecji, w tym roku fotografowałem ... GĘSI!!! To wcześniej było nie do pomyślenia:) Dziękuję za inspirację i zwrócenie mojej uwagi na ... "drób" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę bardzo :) Drób nawet z prostym dziobem zawsze będzie interesujący, choć jak widać, czasem potrzeba 16 długich lat, żeby to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość do rycyków pięknie pokazałeś na tych fotografiach

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję. Niestety podczas ostatniego pobytu nie widziałem ani jednego. Być może wynikało to z faktu, że oczy miałem całkowicie zalane potem :)

    OdpowiedzUsuń