Jakiś czas temu napisałem post o tym jak złym i podstępnym
miejscem jest las. Choć opisywane sytuacje wydarzyły się naprawdę, sam tekst
miał oczywiście charakter satyryczny, a ja sam byłem absolutnie daleki od
odwodzenia kogokolwiek od tego niezwykłego ekosystemu.
Mało tego, ostatnio wraz z Tym Który Opowiada O Lesie, sam
wybrałem się dwa razy w okolice jeziora Kośno. W obu przypadkach przyroda była
łaskawa i dzięki niej oraz doświadczeniu Tego Który Nie Może Przestać Mówić O
Lesie, zwierzyny nie brakowało.
Pierwsza wycieczka to przede wszystkim jelenie i sarny. O tej porze
roku nie ma jeszcze co prawda spektakularnie urogaconych byków i kozłów, ale nawet
spotkania z łaniami to i tak spory zastrzyk przyjemnej adrenaliny.
W trakcie drugiego wyjścia odbyliśmy cztery spotkania z
obarczonymi gromadką pasiastych urwipołci, lochami. Muszę przyznać, że
obserwując skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie Tego Który Chyba Nigdy Nie Widział
Łąki podchodzącego do dzików na odległości metra, zacząłem mieć pewność, że
oprócz dzików, będę mógł się pochwalić zdjęciami lisów, kruków, orlików i
innych amatorów świeżej padliny. Lochy okazały się jednak wyrozumiałe dla
ewidentnego samobójcy i zdjęć drapoli nie zrobiłem. Przynajmniej na razie!
Oczywiście spotkania ze zwierzętami to jedno, a możliwości
techniczne mojego aparatu to drugie. Tak to już jest, że te pierwsze lubią
półmrok, a ten drugi już niekoniecznie. Dlatego nie mogę pokazać wszystkiego,
co spotkałem na szlaku. Nic jednak straconego. Choć las nigdy nie zastąpi mi
otwartych przestrzeni, to jednak zacząłem się do niego coraz bardziej
przekonywać i wiem, że będę w nim bywał znacznie częściej.
No i teraz, jak ludzie porównają lochy z twojego i mojego wpisu, to wyda się kto tak nieodpowiedzialnie blisko podchodzi do loch z małymi:) ale ponieważ to i tak wiadomo, to spieszę donieść, że Wojtek mocno wyolbrzymia całą sytuację. Przynajmniej dwukrotnie, ponieważ od loch dzielił mnie nie metr, a dwa! Jak widzicie nie jestem aż tak nieodpowiedzialny;). Piękne zdjęcia drogi bracie, kto by pomyślał, w końcu dzik to nie rycyk!:)))
OdpowiedzUsuńPonieważ byłem naocznym świadkiem Twoich prób sprawdzenia wytrzymałości tętnic udowych, proponuję zakończyć dyskusję na 1,5 m. Darz (szwedzki) Bór!
UsuńJa dziś byłam w lesie nad Kośnem, ale zwierza żadnego nie spotkałam. Było to wejście do lasu spacerowe, dla oddechu i dystansu. I za to las kocham :-)
OdpowiedzUsuńPani Ewo, proponuję wybrać się kiedyś na wycieczkę w towarzystwie Leśnego Gawędziarza. Gwarantuję, że będzie i oddech i dystans i ... dużo zwierzaków.
UsuńCzęść dzików na zdjęciach Szanownego Pana jakies takie długie ryjki posiada, że skojarzyły mi się z którąś postacią Z Bromby i innych. Może Tobie też? I pamiętasz którą? Zdjęcia jak zwykle - b.dobre (5 belferskie)
OdpowiedzUsuńTen stwór to prawdopodobnie Fikander Szanowna Koleżanko. Dzięki za recenzję i przypomnienie jednej z najdziwniejszych książek z mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńDo usług
Usuń