O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

niedziela, 15 czerwca 2014

Jednak poszedłem do lasu.

Jakiś czas temu napisałem post o tym jak złym i podstępnym miejscem jest las. Choć opisywane sytuacje wydarzyły się naprawdę, sam tekst miał oczywiście charakter satyryczny, a ja sam byłem absolutnie daleki od odwodzenia kogokolwiek od tego niezwykłego ekosystemu.
Mało tego, ostatnio wraz z Tym Który Opowiada O Lesie, sam wybrałem się dwa razy w okolice jeziora Kośno. W obu przypadkach przyroda była łaskawa i dzięki niej oraz doświadczeniu Tego Który Nie Może Przestać Mówić O Lesie, zwierzyny nie brakowało.
Pierwsza wycieczka to przede wszystkim jelenie i sarny. O tej porze roku nie ma jeszcze co prawda spektakularnie urogaconych byków i kozłów, ale nawet spotkania z łaniami to i tak spory zastrzyk przyjemnej adrenaliny.
W trakcie drugiego wyjścia odbyliśmy cztery spotkania z obarczonymi gromadką pasiastych urwipołci, lochami. Muszę przyznać, że obserwując skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie Tego Który Chyba Nigdy Nie Widział Łąki podchodzącego do dzików na odległości metra, zacząłem mieć pewność, że oprócz dzików, będę mógł się pochwalić zdjęciami lisów, kruków, orlików i innych amatorów świeżej padliny. Lochy okazały się jednak wyrozumiałe dla ewidentnego samobójcy i zdjęć drapoli nie zrobiłem. Przynajmniej na razie!

Oczywiście spotkania ze zwierzętami to jedno, a możliwości techniczne mojego aparatu to drugie. Tak to już jest, że te pierwsze lubią półmrok, a ten drugi już niekoniecznie. Dlatego nie mogę pokazać wszystkiego, co spotkałem na szlaku. Nic jednak straconego. Choć las nigdy nie zastąpi mi otwartych przestrzeni, to jednak zacząłem się do niego coraz bardziej przekonywać i wiem, że będę w nim bywał znacznie częściej.












7 komentarzy:

  1. No i teraz, jak ludzie porównają lochy z twojego i mojego wpisu, to wyda się kto tak nieodpowiedzialnie blisko podchodzi do loch z małymi:) ale ponieważ to i tak wiadomo, to spieszę donieść, że Wojtek mocno wyolbrzymia całą sytuację. Przynajmniej dwukrotnie, ponieważ od loch dzielił mnie nie metr, a dwa! Jak widzicie nie jestem aż tak nieodpowiedzialny;). Piękne zdjęcia drogi bracie, kto by pomyślał, w końcu dzik to nie rycyk!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ byłem naocznym świadkiem Twoich prób sprawdzenia wytrzymałości tętnic udowych, proponuję zakończyć dyskusję na 1,5 m. Darz (szwedzki) Bór!

      Usuń
  2. Ja dziś byłam w lesie nad Kośnem, ale zwierza żadnego nie spotkałam. Było to wejście do lasu spacerowe, dla oddechu i dystansu. I za to las kocham :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ewo, proponuję wybrać się kiedyś na wycieczkę w towarzystwie Leśnego Gawędziarza. Gwarantuję, że będzie i oddech i dystans i ... dużo zwierzaków.

      Usuń
  3. Część dzików na zdjęciach Szanownego Pana jakies takie długie ryjki posiada, że skojarzyły mi się z którąś postacią Z Bromby i innych. Może Tobie też? I pamiętasz którą? Zdjęcia jak zwykle - b.dobre (5 belferskie)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten stwór to prawdopodobnie Fikander Szanowna Koleżanko. Dzięki za recenzję i przypomnienie jednej z najdziwniejszych książek z mojego dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń