Pojawienie się żurawi, to obok przylotu skowronków
i czajek, chyba najważniejszy sygnał, że zaczęła się wiosna. Żurawie, to także
gatunek, dzięki któremu wreszcie nie muszę biadolić, jak to źle się dzieje w
ptasim świecie. O ile bowiem część przedstawicieli rodzimej awifauny zmniejsza
swoją liczebność, o tyle żurawi przybywa i to w całkiem niezłym tempie. W latach
80 ub. w., krajowa populacja liczyła od 1680 do 1830 par. Obecnie to już 15 tys. par, a według danych Monitoringu Flagowych
Gatunków Polski, populacja żurawi w przeciągu najbliższej dekady jeszcze się powiększy
i to o 30%. Polska to również ważne miejsce w okresie migracji. Szacuje się, że
jesienią zatrzymuje się u nas około 100 tys. tych ptaków, co stanowi blisko ¼ całej
populacji europejskiej.
No dobrze, ale co właściwie sprawia, że żuraw
miast wymierać, czuje się u nas coraz lepiej? Czynników odpowiedzialnych za
taki stan rzeczy jest kilka. Pierwszy i najbardziej oczywisty, to czynna ochrona
ptaków i, co bardzo istotne, preferowanych przez nich siedlisk. Zdaniem
ornitologów takie działania spowodowały, że żurawie stały się mniej płochliwe
(tego, to akurat jakoś nie zauważyłem) i coraz bardziej zbliżają się do
cywilizacji. Przykładem jest np. gniazdowanie tych ptaków na minibagienkach
położonych wśród otwartych przestrzeni uprawnych pól. I tu mamy czynnik
kolejny, czyli właśnie wspomniane pola. Dla żurawi takie miejsca, to nic
innego, jak suto zastawiony stół. Wiedzą o tym doskonale zwłaszcza rolnicy, dla
których te ptaki stają się coraz bardziej poważnym problemem. Nie wiem, na ile
jest to prawdą, ale podobno żurawie doskonale wiedzą jaka jest gęstość siewu
kukurydzy (70-80 cm) i dzięki temu, idąc tyralierą, potrafią wydłubać spod
warstwy gleby nawet do 10% ziarna.
No i wreszcie klimat. W czasach, gdy w Europie
mieliśmy jeszcze wszystkie cztery pory roku, żurawie zimowały przede wszystkim na
Półwyspie Iberyjskim. Obecnie część stad leci bliżej, czyli do Francji i Niemiec,
a niektóre decydują się na pozostanie w kraju. Krótsza podróż, to mniej
zagrożeń, czyli większa liczba osobników przeżywa czas migracji. I tyle.
To wszystko powinno cieszyć przede wszystkim nas
- Słowian. Pisałem kiedyś o Wyraju, bajecznej krainie położonej na końcu drogi
mlecznej, do której na zimę odlatują ptaki. Okazuje się, że nie tylko one. Lecą
tam również ludzkie dusze. A jak się tam dostają? W najprostszy z możliwych sposobów. Przyczepiają
się po prostu do … piór odlatujących żurawi.
Piękne zdjęcia! Ta para na drugim - taka urocza :-)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku, podróżując po Warmii i Mazurach, spotkaliśmy na polach chyba więcej żurawi niż bocianów! Dosłownie widać je było za każdym zakrętem. To piękne, imponujące ptaki i cieszę się, że tak im się dobrze dzieje :-)
Dziękuję. A co do żurawi, to zupełnie normalna sytuacja. Warmia i Mazury, to trochę taka żurawia stolica. Mamy ich tu zdecydowanie więcej, niż boćków. Na te drugie tradycyjnie zapraszam nad Biebrzę (lub generalnie Podlasie), ale raczej nie w tym roku. Z tego co już wiem, wody w Dolinie nie ma i raczej nie będzie, więc i ptaków będzie zdecydowanie mniej.
UsuńTo dlatego te ich pióra takie piękne, bo ustrojone w piękne dusze. Pierwsze szepty na 2 i para z kaczką, te podobaja mi sią najbardziej.
OdpowiedzUsuńDokładnie dlatego!
UsuńMoi ukochani sąsiedzi. Dziś znowu byłam w odwiedzinach i chyba kawałek tańca podpatrzyłam. Slodziaki, będę ich bronić przed wszelkimi oszczerstwami typu: szkodniki. I ta radość wszystkich wiejskich znajomych, którzy donoszą, że u nich też klangor wybrzmiewa
OdpowiedzUsuńBroń, broń, bo jeżeli w dalszym ciągu nie będzie odszkodowań, to sytuacja żurawi może stać się dramatyczna. Trudno się zresztą ludziom dziwić. Inwestują w nasiona, paliwo, itp., a tu przychodzi żuraw i po zawodach. Mam nadzieję, że ktoś pójdzie po rozum do głowy, bo bez żurawi Warmia to już nie będzie to samo!
UsuńWiesz co mnie wkurza? Rozpadły się PGRy i zrobiło się mnóstwo fajnych miejsc dla żurawi i innej żywiny. Oczywiście skwapliwie wykorzystane. A potem przychodzi czlowiek i coś sieje, orze. A kończy się krzykami o okrutnych stratach w uprawach. Wiem, że sama też podpadam pod taki schemat działania, ale przynajmniej nie rozpaczam z powodu sąsiedztwa ( w większości wypadków). Ale to pewnie dlatego, że nie mam fajnego a nawet niefajnego traktora
UsuńTemat-rzeka. Tak jest ze wszystkim w przyrodzie. HS rozpełzł się po świecie i zaczął zagarniać pod siebie. Trudno jednak się dziwić. Tak nas nauczono. Poszukaj w Google czegoś, co nazywa się "frontier ethic".
Usuńniemal 100% kukurydzy w Polsce to GMO od tych zabójców z Monsanto!!! Przypomnę, że Monsanto to firma, która wyprodukowałą tzw. pomarańczowy czynnik (Agent Orange) który na lata spowodował rodzenie się chorych, zmutowanych dzieci w Wietnamie. Mamy zatem żurawiom wiele do zawdzięczenia. Im więcej zjedzą tego "gówna", tym lepiej dla nas. Sory, jakoś mnie poniosło, ale od momentu gdy Komorowski wpuścił GMO do Polski, szlag mnie trafia! Mafia i tyle!
OdpowiedzUsuńKrzychu, to walka z wiatrakami. GMO niedługo będzie wszędzie. Gorzej, jak za 100 lat okaże się, że nie ma żurawi, albo że po polach łażą jakieś zmutowane żurawiopodobne stwory. Tylko, że wtedy będziemy już poza kwiatem wieku i raczej będziemy siedzieć w chałupie, niż szwendać się po krzakach.
Usuńświetne zdjęcia żurawia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to tylko takie dokfotki z radości, że wróciły.
Usuńno i na 6-ym, ten trzeci żuraw jakiś taki ... jakby "starł się" albo zużył w czasie długiej wędrówki ... ;)
OdpowiedzUsuńI tu się mylisz! Ten w środku jest normalny, to te dwa po bokach są ponadnormatywne. To właśnie jeden z objawów przedawkowania GMO-skiej kukurydzy!
Usuńno i człowiek się Qr... uczy całe życie! ;)
UsuńDzień dobry! Już kilka razy wchodziłam na tego bloga, ale jakoś nie komentowałam. Kiedy zobaczyłam te zdjęcia- oniemiałam. Profesjonalne fotografie, gdybym kiedykolwiek zrobiła choć jedno tak dobre zdjęcie czułabym się najszczęśliwszą z wszystkich ludzi! Dwa ostatnie zdjęcia jakoś szczególnie mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, ale z tą profesjonalną fotografią, to gruba przesada. Na taką trzeba mieć mnóstwo czasu, a ja go niestety aż tyle nie posiadam. Życzę wytrwałości i jak najczęstszego wychodzenia w teren, a coś na pewno pojawi się przed obiektywem :)
Usuń