Na razie nie jeździmy w teren,
gdyż gŁoś leczy ciężką kontuzję żeber, które zetknęły się dosyć gwałtowanie z
jej teleobiektywem. Wbrew temu, co insynuuje się na Podlasiu, w to zajście nie
była zamieszana osoba druga i zmiażdżone żebra są wyłącznie efektem skutków ubocznych
uprawiania fotografii przyrodniczej.
Cała ta historia pokazuje, że nasze
hobby należy do jednych z najniebezpieczniejszych zajęć, jakimi para się
człowiek od zarania tzw. dziejów. Oczywiście wiem, że właśnie uderzyłem w stół
i zaraz odezwą się saperzy, ujeżdżacze byków i nauczyciele klas I-III, ale uwierzcie
mi, wiem co piszę.
Oczywiście nie jest tak, że cała
przyroda chce nas zabić. Cała nie …, ale niektóre z jej elementów, pozornie niegroźnych,
jak najbardziej. I przed nimi właśnie chciałbym Was ostrzec, prezentując je w
kilku postach.
Poniżej na zdjęciach, pierwsze z
wielu morderczych stworzeń, czyli … SARENKA. Proszę nie uśmiechać się z
politowaniem. Znacie statystyki dotyczące liczby ludzi, którzy corocznie tracą
życie w starciu z tym potworem? Nie znacie! A dlaczego tego typu informacje
nie są nigdzie publikowane i kto za tym stoi? Kto ma interes w tym, żeby ludzie
nie poznali prawdy? Dlaczego kolejne rządy nie zajmują się tą kwestią (albo
zajmują się nad wyraz skutecznie!), wynajdując bez przerwy tematy zastępcze
(edukacja, służba zdrowia, tarcza antyrakietowa itp.)?
Jeszcze tego nie wiem, ale
obiecuję, że się dowiem. Tymczasem przyjrzyjcie się dobrze tym fotkom, zapamiętajcie
te fizjonomie i … uważajcie na siebie!
PS. W następnym poście z tej
serii – MŁODE LISKI !
Jak dobrze pracować bezlusterkowcem :-). Choć gdybym tak zaliczyła starcie z Rubinarem to nie chcę nawet myśleć, co by było... Zdrówka dla gŁosia!
OdpowiedzUsuńMałe liski wczoraj już widziałam i rozpływałam się w zachwytach :-). Cudne one!
Co prawda osobiście jeszcze nigdy nie miałem tego rodzaju wypadku, ale sam teraz zacznę uważać, gdyż nasz sprzęt do najmniejszych nie należy:)Przekażę i mam nadzieję, że podziała:)
UsuńNo i pięknie, kolega który wprowadza takimi wpisami element strachu w moje wyprawy fotograficzne. Teraz każde wyjście na sarenki to będzie istny horror :))) Za karę spodziewaj się rachunku od psychoterapeuty za leczenie mojej psychiki ;)))
OdpowiedzUsuńNapisałem tylko, że trzeba uważać ... bardzo uważać i dziękować komu tam trzeba, że jeszcze żyjesz! Przyroda, to niebezpieczna istota. PS. Na psychoterapeutę, to już chyba trochę za późno:)
UsuńNic nie jest za późno , nie takie ciężkie przypadki leczyli he he. A rachunek będzie wysoki oj wysoki ;)))
UsuńA nie możesz znaleźć jakiegoś taniego znachora, co leczy za wino?
UsuńJuż widzę jak by mnie wyciągnął z tego dołka, pewnie skończyło by się wspólnym piciem pod wioskowym sklepem ;)))
UsuńNo wreszcie się domyślił! Po co Ci lekarze? Nic tak nie wyciąga z dołka i doła, jak porządna prywatka pod sklepem!
UsuńIstne sarnie żniwo, kiedyś nawet taki film był. :)
OdpowiedzUsuńSzczepan, ale to chyba komentarz do poprzedniego postu:)
UsuńDrugie zdjęcie to moje ulubione :)
OdpowiedzUsuńkto by chciał się chwalić zderzeniem z sarenką, niedźwiedź robi większe wrażenie ;)
Tylko skąd wziąć misia na Warmii i nad Biebrzą?
UsuńSarenka wygląda niczym foto miss, a pozuje do zdjęcia z miną niewiniątka. Ale jak przyjrzeć się bliżej tym kopytom, rogom na głowie, a pomyśleć, że przestraszone w pędzie wpada na człowieka, to robi się od razu straszno.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia gŁosia udały się?
Dokładnie to miałem na myśli!! Diabeł w skórze ... też trochę diabła :) Udały się, gdyż to nad podziw twarda sztuka:)
UsuńOne są żarłoczne i szkudne!!! A szczególnie te rogate! Odpowiadają za zniszczenie kilkudziesięciu drzewek na działce u nas - jak nie obgryzają kory, to sobie różki czyszczą - jakby w lesie nie miały na czym ćwiczyć!!! :)
OdpowiedzUsuńA po co w lesie, jak na działce same frykasy-ananasy. Znajomy szkółkarz opowiadał mi, że u niego zgryzają tylko najdroższe drzewka, jakby znały skubane cennik. Cieszę się, że tu zajrzałeś i mam nadzieję, że nie tylko na chwilę:)
UsuńNa razie zaglądam jak pies do jatki - zobaczymy. :)
UsuńZatem pozdrawiam z tejże jatki:)
UsuńWabią, mamią, człowiek gapi się i idzie za nimi na oślep. Kiedyś w ten sposób wpadłam jedną nogą w głęboki lisi wykop. No ale co robić kiedy takie urokliwe, zwłaszcza te do połowy zimowe, a od połowy letnie.
OdpowiedzUsuńNo i mamy kolejne potwierdzenie moich spostrzeżeń:) No fakt, są urokliwie, ale jak sama zauważyłaś - połowicznie:)
UsuńAleż one są cudowne.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś takie bardzo bliskie spotkanie i ... przede mną uciekły :). I to bardzo, bardzo szybko. Chyba nawet się nie oglądały ... a tu widzę, że zerkają. Zastanawiające.
Zerkają, ponieważ wiatr wieje z ich strony. Zwierzaki najbardziej ufają zmysłowi powonienia (ze wzrokiem u nich kiepskawo) i dopóki Cie nie wywęszą nie wiedzą, czy uciekać, czy nie:)
UsuńMój ty boże, nie przypuszczałam, że fotografowanie przyrody jest takie niebezpieczne. Dobrze, że ja tylko zabytki i czasami ludzi fotografuję, może mi żeber nie połamią ;)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to zdrowia gŁosiowi życzę :)
No dobrze, może trochę przesadziłem:) Co do zabytków, to nie byłbym taki pewien. Kilka lat temu kobieta wchodząca do olsztyńskiego ratusza oberwała w głowę kawałkiem cegły. A ratusz mamy, było nie było, zabytkowy:)PS. Dziękuję, przekażę!
Usuńniczym z UWAGI! budzisz napięcie! stopniowo, z początku niewinna, wśród traw, w słońcu.. urocza, pojedyncze spojrzenia.... i hipnotyzująca 14stka wymowna! Nie dziwne, że gŁoś straciła równowagę!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przypominam sobie i znowu zaczynam się śmiać :)
Przedostatnie piękne.
Zdrowiej gŁosiu ! :)
Popatrz jaką masz intuicję:) Kompletuję cv do tvn, więc stąd ten post:) gŁoś zdrowie, ale niestety powoli, w końcu żebra, to nie przelewki w stylu dziury w mózgoczaszce:)
UsuńNatomiast żeberka w polewie bardzo polecam, zwłaszcza gŁosiu na czas rekonwalescencji.
UsuńCzyli Gotkiewicz znowu do kuchni!
UsuńA toż to każdy człek wi, że sarenkę spotkać to 7 lat nieszczęścia murowane. I już wiesz że masz przebombane do....Ale ta sarenka zza drzewa - świetna. Cóż, że pecha niesie:)))
OdpowiedzUsuńWiem, że mam zagwarantowane dożywotnie pasmo nieszczęść, ale co ja na to poradzę, że sarenek ci u nas dostatek:) Przynajmniej na razie ...
UsuńJakże mordercze. Ale do zapewne dopiero wierzchołek góry lodowej, skoro jeszcze możemy mieć do czynienia z potwornie niebezpiecznymi młodymi liskami czy... dam, dam, dam! z malutkim jeżykiem, który prócz ślimaka chce zabić także nas.
OdpowiedzUsuńFotografowanie ptaków to dopiero niebezpieczne hobby!
O malutkim jeżyku, to nawet bałem się wspominać, żeby nie dowiedział się, że istnieję:) Podobnie jest z ptakami, więc zastanawiam się, czy w ogóle kontynuować tę serię:)
UsuńParanie się jest ogólnie i najuniwersalniej najniebezpieczniejsze.
OdpowiedzUsuńU sarenek najbardziej mi się podoba ta szczątkowość pieluchomajtek w okolicach zadka. Sorry, ale nie przestraszysz mnie tą geriatryczną bandą.
Paranie, jak paranie. W moim przypadku dużo bardziej niebezpieczne jest raczej PRANIE, gdyż nie umiem i się boję! Nie przestraszę? Zatem czas na młode liski, a jeżeli to nie pomoże, to w zanadrzu mam jeszcze młode ziemniaki!
UsuńDziękuję za liczne życzenia powrotu do zdrowia. Z żebrami już lepiej:). Ostatnio ograniczyłam forsowne wypady, jednak niestety jak się przekonałam niebezpieczne może być nawet fotografowanie ważek...:), ale o tym w moim najbliższym poście, na który zapraszam!
OdpowiedzUsuńKażdy kto stał zaplątany w ostrężynach,kogo paliły ataki chemicznych jadów pokrzywy, kto pokosztował oszałamiających wyziewów traw i wywołujácej mdłości woni sromotnika...stwiedzi że sareni i liski w porównaniu z krwiożerczymi zajączkami to zwierzątka łagodne ;)
OdpowiedzUsuńOstrężyny powiadasz? Dawno nie słyszałem tej mrożącej krew w żylakach nazwy:) Swoją drogą po wyliczeniu tego, co na Ciebie dybie, cud że jeszcze żyjesz! PS. Zajączki również są na mojej liście śmierci:)
Usuń