Tym razem krótko i chaotycznie.
W ostatnim poście napisałem o ptasich
odlotach. Że smutno i pusto, ale że za kilka miesięcy powrócą, więc nie ma tego
złego … itp. Miejmy nadzieje, że faktycznie powrócą, ale na razie większość
odleciała, więc trzeba żyć z tym, co zostało i co się nowego pojawi.
Dziś rano przeczytałem, że na Kasprowym leży
już pół metra śniegu. Co prawda nie jest to informacja, która mogłaby doprowadzić do
ekstazy międzynarodową elitę meteorologów, ale pierwsze symptomy końca jesieni, już są. W
każdym bądź razie mam nadzieję, że zima za pasem i liczę na to, że nie będzie, to jak zwykle, listopad z wydłużonym terminem przydatności do przeżycia. Innymi
słowy, jak ma być zima, to oczekuję mrozu, śniegu, szronu, szadzi, gołoledzi i
kry!
Wbrew pozorom zima (ta prawdziwa), to bardzo
przyjemna pora roku, przynajmniej dla ludzi nietrudniących się zawodowo
odśnieżaniem. Zachęcam zatem do porzucenia samobójczych myśli i ograniczenia potajemnego
spożywania różnego autoramentu … herbat. Potraktujmy zimę, jak prawdziwy dar z
Niebios i radujmy się, że nadchodzi.
Przede wszystkim pojawią się gatunki, których
wiosną i latem próżno (lub trudno) u nas szukać. Część z nich przyleci na
zimowisko, a część stanie się po prostu bardziej dostrzegalna. Element
napływowy, to przede wszystkim jemiołuszki, śnieguły, myszołowy włochate itp., a na
wybrzeżu lodówki, edredony, uhle i markaczki. Zimą ma miejsce również coś na
kształt ptasiej wymiany międzynarodowej. Część naszych skrzydlatych (kwiczoły, droździki,
gawrony, kawki itp.) przesunie się, co prawda na zachód lub na południe, ale w
ich miejsce przylecą osobniki z Rosji i Skandynawii.
Zimą zdecydowanie łatwiej jest fotografować
bobry, wydry i takie np. wąsatki. Zima, to także czas czatowania na drapieżniki,
te skrzydlate i te mniej. To wreszcie okres, gdy dziki, które latem wyglądały
tak, jakby pechowo wylądowały na zawodach w strzyżeniu owiec, pokryją się
wreszcie elegancką szczeciną.
Zima to doskonała pora na przejrzenie i
uporządkowanie archiwów, lekturę książek i publikac … no dobrze, starczy tego.
Zima nie jest zła, ale znam lepsze pory roku (poza latem, ma się rozumieć).
Trzeba ją po prostu przetrwać, zaobserwować i sfotografować co, i ile się da i
jakoś doczekać do wiosny, a przynajmniej do czasu, gdy dzień znowu zacznie się
wydłużać.
Tymczasem poniżej ostatnie, tegoroczne
żurawie. Przysięgam, że naprawdę ostatnie!
Witam.
OdpowiedzUsuńWrzesień to czas kwitnących wrzosów, październik - bicia paździerzy, listopad - opadających liści. W grudniu ziemia marznie na grudę... I tak dalej :)
Każdy czas ma jakiś urok.
A o żurawiach pięknie pisał Leopold Staff:
W jesiennym niebie, pochmurnym wieczorem,
Wędrownym kluczem w odlotnej wyprawie
Ciągną wysoko z żałosnym klangorem
Żurawie! Żurawie!
Pozdrawiam :)
Zgodziłbym się z przyjemnością, gdybym nie fotografował i jednocześnie nie był światłolubem:) Wrzesień - tak, październik - jak najbardziej, ale listopadowi mówimy zdecydowane nie! Swoją drogą, urodziłem się w listopadzie:)))PS. Wiem, że narażę się wielu, ale mam wrażenie, że poezja skończyła się wraz ze Staffem, Tuwimem, Gałczyńskim, Leśmianem itp. Podobnie z resztą, jak zdecydowana część tzw. "literatury".
UsuńTeż urodziłam się w listopadzie :) A lubię go, bo to pora, gdy wszystko szykuje się do snu - wycisza się, nieruchomieje.
UsuńJeśli zaś chodzi o współczesnych poetów, pisarzy, to... czasem jednak zdarzy nam się skrobnąć coś niebanalnego ;)
Pozdrawiam :)
Przepraszam, głupio to zabrzmiało. Napisałem tak na podstawie moich (przyznaję, że niewielkich) doświadczeń w tej materii. Napisałaś "nam", więc czy możesz zdradzić miejsce, gdzie można znaleźć Twoje wiersze?
UsuńNie ma za co przepraszać - każdy ma prawo do własnego zdania. Poza tym nie da się "fochać" na kogoś, kto też lubi E. Niziurskiego :)
UsuńTo adres mojego bloga:
kartkazbrulionu.blog.pl/
Pozdrawiam :)
To bardzo się cieszę. Zajrzę wieczorem:))
UsuńNie chciałaby Cię odzierać ze złudzeń, ale własnie obejrzałam długoterminową p.p. i z tą zimą..., a może się nie spełni:)) Młode żurki przepiękne i samotnik w kłębach chmur, taki na czasie.
OdpowiedzUsuńA co mi tam. Obdzieraj! Tyle tylko, że wg. Accuweather dziś na Warmii było bezchmurnie:)) PS. W Olsztynie niestety można było pomarzyć o takim niebie (dot. samotnik:)).
Usuńicm za to trafił dzisiaj ze spadkiem temp. o 8.00 do 2 st. tylko z bezchmurnym niebem nie do końca, za to pogodynka paplała o całkowitym zachmurzeniu.
UsuńDo icm-u już nawet nie zaglądam. Kłamią i zwodzą. Polecam accuweather. Ci jeszcze się nie nauczyli pogodowego łgarstwa:))
UsuńŻurawi nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ale jeżeli niczego nie spotkamy na Podlasiu, to na prawdę będą ostatnie:) A tak na marginesie, coś się Kolego lenisz!
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie... Aktywnie szukam zajęcia, płatnego zajęcia. Gdy jakieś znajdę, to i na bloga wróci systematyka. :)
UsuńTrzymam kciuki za to zajęcie! I za bloga też:)
UsuńHej nie chwaliłeś mi się że masz takie fajne foty żurawi z młodymi (tych najbardziej ci zazdroszczę,bo takich nie mam ). Co do zimy,to mnie ona też drażniła dopóki nie zacząłem fotografować. Od kiedy pstrykam ,to w sumie każda pora roku ma swój urok. Zima też i to bardzo,ale ta prawdziwa ze śniegiem i mrozem,i na taką liczę w tym roku :)))
OdpowiedzUsuńBo ja jestem skromny i nigdy się nie chwalę :)) Co do zimy, to myśleliśmy, że zacznie się w ubiegły weekend (zdjęcia w następnym poście), ale jednak zrezygnowała. Szkoda!
UsuńGdybym miała skrzydła, to bym również zwiała z tej zimnej, pochmurnej Polski do ciepłych krajów i wróciła z wiosną, słońcem i ptakami. Wspaniałe, dynamiczne zdjęcia lecących żurawi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa zostanę, bo bardzo liczę na podlaskie zaspy i zamiecie:) Dziękuję:)
UsuńNo to ja też zachwycę się młodymi zurkami. Ona ciągle takie pomarańczowe przed odlotem? A uroki zimy śnieżnej i mroźnej są oczywiste ale tylko dla tych co to nie palą w piecach i nie odśnieżają. Ja i palę w piecu i odśnieżam i zdarza mi się zamarznięcie oczyszczalni ścieków, więc choć widoki zimowe zacne - nie mam kiedy ich podziwiać.
OdpowiedzUsuńDzięki Beata, pomarańczowa cera, to efekt wschodu słońca, ale zgadza się, polecą w tej karnacji:))) PS. Wiem, że najłatwiej podziwiać zimę z pomieszczenia z centralnym ogrzewaniem, ale nie musisz się martwić, bo zim do odśnieżania już pewnie nigdy nie będzie)
UsuńZima fajna jest jeśli jest...
OdpowiedzUsuńTak się składa że zima się zaczyna jak zaczyna przybywać dnia... takie sprzężenie dodatnie, im więcej zimy tym węcej dnia, choć w sumie tylko do połowy lutego, bo potem zimy zaczyna ubywać, a dnia nie.
I to jest samo sedno rzeczy! Ciemności nienawidzę, jak ... ciemności, albo jeszcze bardziej:) Masz rację, im więcej zimy tym bliżej do jej końca, bo luty to już przecież wiosna:)
UsuńŻurawie zawsze piekne i nigdy dość :) szczególnie takich młodych :)
OdpowiedzUsuńZe Staffem, Tuwimem, Gałczyńskim i Leśmianem mam tak samo.....chyba jakaś niedzisiejsza jestem....
U nas dziś ciąg dalszy listopada :( choć krzewy i drzewa wygladają raczej wczesno-wrześniowo (intensywnie zielone) a listopada nie lubię, choć to bardzo ważny miesiąc w moim życiu, ale jakoś tak przygnębiająco działa.....ale być może potrzebny jest nam by trochę przystanąć, odpocząć, zasiąść przed ogniem z kubkiem w ręku....
Za prawdziwą śnieżną, mroźną zimą tęsknię.....
Kiedyś przylatywały pod moje okna jemiołuszki i gile...ale to było kiedyś...
Zgadzam się w 100%. Szkoda tylko, że w tym roku było ich tak mało. Listopad przyjdzie i pójdzie, a potem grudzień, styczeń i ...wiosna pełną gębą:)) PS. Posadź jakieś drzewka (jarzębina, głóg itp.), to wrócą!
UsuńMam ogromny ognik, aż uginajacy się od owoców, ligustr, kaliny, głogi, derenie, aronię....i karmnik, i owszem, całą zimę pełno gości - przegląd sikorek: bogatka, modraszka, uboga, wróble i mazurki, dzwońce, w lutym pojawiaja sie kosy, rudziki... ale gili nie ma, chyba takie zimy, że stołują się tylko mieszkańcy i sąsiedzi
UsuńCo prawda nie wiem, co to jest ognik, ale i tak zazdroszczę:) Gile, to nasze, rodzime ptaki, ale zimą zalatują również osobniki z północy i ze wschodu. Masz rację. Zim nie ma (również na północy), więc zdecydowanie mniej ptaków przylatuje do nas na zimowiska. Ostatnio widzieliśmy jednak czerwonobrzuchy na Podlasiu, więc jest szansa, że zawitają również w Twoim karmniku. Trzymam kciuki!
UsuńŻurawie zawsze piekne i nigdy dość :) szczególnie takich młodych :)
OdpowiedzUsuńZe Staffem, Tuwimem, Gałczyńskim i Leśmianem mam tak samo.....chyba jakaś niedzisiejsza jestem....
U nas dziś ciąg dalszy listopada :( choć krzewy i drzewa wygladają raczej wczesno-wrześniowo (intensywnie zielone) a listopada nie lubię, choć to bardzo ważny miesiąc w moim życiu, ale jakoś tak przygnębiająco działa.....ale być może potrzebny jest nam by trochę przystanąć, odpocząć, zasiąść przed ogniem z kubkiem w ręku....
Za prawdziwą śnieżną, mroźną zimą tęsknię.....
Kiedyś przylatywały pod moje okna jemiołuszki i gile...ale to było kiedyś...
Wspaniałe ujęcia żurawi:) Zima może być piękna, jeśli jest prawdziwą zimą, a nie niedorobioną jesienią jak ostatnimi laty w moich okolicach. Mam nadzieję że w tym roku zobaczę coś na kształt śniegu:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Małą zimę mieliśmy już w piątek na Podlasiu. Było super, ale w sobotę wróciła jesień i ... też było super:))
UsuńZ tymi lodówkami to nie do końca jest tak jak piszesz, że występują tylko na wybrzeżu, w południowo-zachodniej Polsce też są ;)
OdpowiedzUsuńZimy nie lubię, już wolę listopad, bo zawsze gdzieś wyjeżdżam :)
W południowo-zachodniej Polsce byłem tylko raz i to przejazdem i to latem, więc nie wiem:)) PS. Niegłupia metoda, problem tylko w tym, że ciepłe kraje wolę oglądać na zdjęciach, takich jak Twoje:)
UsuńZima łatwiej jest też fotografować wschody słońca ;)
OdpowiedzUsuńA jak się potem poczeka te trzy, cztery godziny, to można jeszcze pstryknąć zachód:))
UsuńDokładnie :D
Usuń