Czerwiec w Dolinie, to czarowny czas. Nadrzeczne łąki
pokrywa gumoleum kwiatów, ziół i dziesiątków pozostałych roślin, zwane od
wieków na Podlasiu po prostu paszą dla bydła. Wśród tych, nieogarniętych
ludzkim rozumem, kolorowości uwijają się roje, chmary i rzesze naszych braci
mniejszych – ptaków, owadów i kleszczy.
Po takich łąkach trzeba chodzić niespiesznie, godnie.
Kroki stawiać trzeba rozważnie, tak by nie zniszczyć tych zadziwiających tworów
Natury i nie zakłócić odpoczynku traktorzysty, który zasnął snem spokojnym pośród
łanów jaskrów, firletek i barszczu Sosnowskiego.
Brodząc pośród tych, ni to jeszcze wiosennych, ni to
już letnich przestrzeni, wzrok trzeba mieć czujny, jak nocny stawiacz sieci i napięty,
niczym baranie jelita na chordofonie trubadura, gdyż przestrzenie owe niechętnie
zdradzają swe tajemnice utrudzonemu włóczędze.
Słuchać też trzeba uważnie, gdyż nadrzeczne łąki nigdy
nie milkną i pieśnią swą odwieczną, umilają wędrówkę człowieka: ptasimi głosami,
szumem wiatru i rykiem gżących się jałówek. A gdy wstrzymamy na chwilę oddech, konchy
naszych uszu owinie, niczym delikatny szal z włókien blekotu, skwierczenie znużonej
upałem ważki, zawadiacka kołysanka trzmielej matki i złowieszczy oddech ślepaka.
Nozdrzy również oszczędzać nie wolno, gdyż żadna,
najlepsza nawet pachnidlarnia nie może równać się z wonią letniej runi, a
unoszące się nad łąkami zapachy są tak intensywne i gęste, jak – nie przymierzając
– atmosfera w domu weselnym nad ranem.
Takie są właśnie te nadbiebrzańskie, czerwcowe łąki. Wygrzane
słońcem, wygładzone porannymi, rzecznymi mgłami i wykarmione gnojowicą. Dzikie
i przyjazne zarazem. Skryte, ale - gdy kto zacny i uważny - dzielące się tym, co mają
najlepszego: kolorami, zapachami, dźwiękami i - od czasu do czasu - odkleszczowym zapaleniem opon
mózgowych.
Wojtku, powiem krótko: dzisiejszy wpis to czysta poezja w tekście i w obrazie:-)
OdpowiedzUsuńMonotonne trawniki miejskie, ciągle koszone, zadeptywane, woniejące raczej psimi odchodami nie dorównają nigdy łąkom. Gdy uda nam się trafić taki łąkowy azyl gdzieś poza miastem lub cudem ocalały na jego obrzeżach, od razu widać bogactwo roślin i zapach inny od pospolitych trawników.
Na twoich zdjęciach w dodatku wyczuwa się powiew wiatru, ciepło nagrzanych traw...muszę baczniej przyglądać się łąkom :-)
Bardzo dziękuję:) To fakt, takich łąk jest coraz mniej, ale w Dolinie Biebrzy i w pobliżu jej dopływów, jeszcze są. Żałuję tylko, że nie dane nam było zostać tam dłużej. Jeżeli kiedyś pozwoli Ci czas, zachęcam do odwiedzin Podlasia i zapewniam, że będziesz oczarowana:)
UsuńNieznośnie cudowna lekkość obrazków z kwieciem (jak Ty to robisz???) i kropla dziegciu w ostatnim wersecie każdego utytłanego w miodzie akapitu tworzą smakowitą całość. Mistrzowski pościk.
OdpowiedzUsuńDzięki Grażyna:) Ta lekkość, to zasługa łąk, a nie moja. Patencik chętnie zdradzę Ci na FB. Jest bardzo prosty i do wykorzystania wszędzie:) PS. Kropla dziegciu jest niezbędna dla zachowania równowagi :)))
UsuńŁąko nadbiebrzańska twych mieszkańców synergię
OdpowiedzUsuńDoceni ten jeno kto silną ma alergię
Kogo układ immuno wcale nie jest logiczny
Gdy oczy ciekną krajobraz mało jest śliczny
Gdy wysięk z nosa powiedzenie uprawomocni
Co cie nie zabije, to cie też nie wzmocni
Bo gdy kto się wije na sianie boleści
Ptasich piór koloryt mu zmysłów nie pieści
I jedna tylko myśl jawi się przeczysta
By męki skrócił pijany traktorzysta.
:))))))))) I to jest ten dodatek pieprzu do słodkości łąkowego wpisu Biebrzniętego.
UsuńNapiszesz wiersz, ktoś później to wyda i potem dzieciaki będą musiały go zakuwać na maturę :-) Trzeba być ostrożny z poezją :-)
UsuńMakro nie wiedziałem, że jesteś poetą:)) Próbowałem odszczeknąć się w podobny sposób, ale guzik mi z tego wyszło. Odnosząc się natomiast to treści poematu, napiszę tylko, że niczego się tak nie boję, jak alergii na łąki. Chrzanić boreliozy i wstawionych operatorów ciągników rolniczych, gdy to jeszcze da się wytrzymać, ale katarowi siennemu, mówię moje zdecydowane NIE!!
UsuńCzy on jest naprawdę taki słodki? Chyba Koleżanka nie przeczytała ze zrozumieniem :))))
UsuńHegemonie, jest dokładnie tak, jak piszesz. Niejeden wieszcz popełnił coś dla pieniędzy, albo z nudów, a potem całe generacje uwalały matury z polskiego i musiały iść na medycynę, albo inną informatykę :)))
UsuńW dzieciństwie przez muzy naznaczony rosą
Usuńzłotą
Po łąkach Parnasu przechadzałem się boso
Wtem zakrzykł Apollo
(Jak krzyczy się na pariasów)
Nie dla ciury apolińskie laury!
Niech cie teraz popieszczą centaury!!
A tak w ogóle to macie rację...
UsuńSam bym wolał sobie żyły przegryźć protezą prababci niż musieć tłumaczyć swoje wiersze w myśl zasady "co poeta miał na myšli" ;)
Odpowiedź na pytanie "co poeta miała na myśli" zostaw doktorantom na UW. Z czegoś w końcu te dysertacje muszą powstawać :)))
UsuńWojciechu przeczytałam i oczywiście zauważyłam motywy pikantne w poście. Jednakże Makroman użył ich w sposób skondensowany, który spowodował rozkoszne pieczenie w mym gardle. I nie narzekaj tak, wreszcie nie biadoliłam, że cyniczny tekst Ci wyszedł.
UsuńNo dobra, masz rację, choć gdybyś znała motywy, którymi się kierowałem to ... a z resztą nieważne :))))
UsuńNa zdjęciach kwiatów autentycznie czuć ciepło i słońce. Nie wiem, jak to robisz, ale są niesamowite!
OdpowiedzUsuńBo tak właśnie było, przy czym tego słońca było nawet zbyt dużo. Dziękuję:) Poeksperymentuj z szerokim kątem:)
UsuńPięknie, wiosennie, lekko. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć baaaardzo daleko mi do pewnej Mistrzyni!
UsuńSzczaw kwitnący wygląda wspaniale w otoczeniu jaskrów. A gdy na porządnej grządce ogrodowej obie rośliny się panoszą - to szlag człowieka trafia:). Firletka jak zawsze cudo.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam grządki (nawet takiej nieporządnej) :)) Masz rację Beata, choć to nie był jeszcze szczyt możliwości tych łąk i tych firletek. Mam tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł przerobienia tego na pola golfowe, czyli zieloniutko i równiutko, aż po horyzont, gdyż i taki łąki spotyka się w Dolinie.
UsuńWypluj od razu przez lewe ramię. Na psa urok, tfu. Zielone skoszone trawniki choć wygodnie je mieć przy domu, to jednak kudy im do takich łąkowych krewnych.
UsuńI dlatego trzeba w pas się kłaniać chłopakom z Brukseli. Dzięki temu, że płacą, tak to właśnie wygląda. W innych częściach Doliny znajdziesz same stoły bilardowe, choć znam a właściwie znałem) i takich którym się to podoba:)
UsuńNo ja też, razu pewnego pewien hydraulik uznał moje obejście za jakby zapuszczone i roztoczył przede mną wizję prac naprawczych. Po nich podwórko miało być jak lotnisko gładkie i trawa na milimetr. Niestety nie skorzystałam:))
UsuńBo kto to widział, żeby utrzymywać taki nieużytek, jak Twój? Teraz porządni ludzie chcą mieć obejście, jak z serialu. Znajomi kupili kiedyś chałupę nad Narwią i było dziko, a teraz w każdy sobotni poranek jazgoczą kosiarki i sąsiedzi zaczęli patrzeć krzywo na ich chwastowisko :))
UsuńDoceniam takie łąki i patrząc na twoje zdjęcia muszę przyznać, że blisko Łodzi, w sieradzkim takiej dzikości i roślinności jest pod dostatkiem. Ptactwa zapewne zdecydowanie mniej i jeszcze żadnego łosia w okolicy nie spotkałem, ale takie piękne łąki są w moim zasięgu :-)
OdpowiedzUsuńKorzystaj Hegemonie, gdyż za chwilę może już tego nie być. Podobne były kiedyś nad rzeką Ełk, a dziś ... szkoda gadać. W krzakach worki po nawozach, a łąki, jak murawa na Narodowym:) PS. Łosie, łosiami, ale jeżeli masz takie stanowiska, to i ptaki muszą tam być!
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńNiesamowite wrażenie robią zatrzymane w kadrze kule światła, które okazują się być jaskrami:) Mnie urzekła też pajęczyna pośród wyczyńców i tymotek - może przez ten kontrast z dosytem kolorowych łąk:)
Dodam, że nie mniejsze wrażenie robi obrazowanie w tekście - szczególnie - "napięcie baranich jelit na chordofonie trubadura" i "skwierczenie znużonej upałem ważki":)
Pozdrawiam:)
Te łąki są jedynymi w swoim rodzaju. Szkoda, że już po nich (są w końcu kośnymi), ale obiecałem sobie, że w przyszłym roku, poświęcę im dużo więcej uwagi:) PS. Dziękuję. Samo jakoś tak wychodzi :))))
Usuńale wiocha.
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńTakie łąki to sama poezja.
OdpowiedzUsuńNapisałam kiedyś tekst o łące.... ale pominęłam w nim wszelkie niebezpieczeństwa z nią związane.
A zdjęcie - tylko sobie westchnę...
:-)
Stokrotko, takie łąki stają się rarytasem nawet w Dolinie. Te ze zdjęć odwiedzamy dopiero od dwóch lat i mamy nadzieję, że pozostaną takimi, jakimi są :)
UsuńPoetycko panie bardzo poetycko :) przez chwilę pomyślałem że to pisał siedemnastowieczny wiesz,ale fajne zaprzeczenia określające biebrzański utopijny obraz wskazały że to ty :))) Co do zdjęć to kolorystyka obłędna.
OdpowiedzUsuńBo jak mnie tak czasem coś weźmie, to Panie nijak od tej poezji oderwać się nie mogę :))) PS. To i tak tylko fotki. W rzeczywistości jest jeszcze lepiej i kolorowiej! Szkoda tylko, że ptaki w tym giną.
UsuńPisz częściej poezję to Twoje dzieła będą lekturą obowiązkową w szkołach,a ja swoim wnukom z dumą będę opowiadał że ciebie znałem i razem na foty jeździliśmy :)))
UsuńJak ja już coś napiszę i to coś znajdzie się w lekturach i Twoje wnuki dowiedzą się, że mnie znałeś, to przetną Ci przewody hamulcowe w wózku inwalidzkim :)))))
UsuńTakie łąki pamiętam z dzieciństwa, obecnie w tym miejscu powstaje osiedle domków jednorodzinnych. Ktoś wydał zgodę, a teren kiedyś był zalewowy. Zabetonowany, dopiero stworzy zagrożenie.
OdpowiedzUsuńJęzyk notki prawdziwie poetycki. Gratuluję.
Zasyłąm serdeczności
Dziękuję Ultro:) To, co opisujesz powoli staje się standardem, także w Dolinie. To, co widać na fotkach, to już w zasadzie skansen przyrodniczy, gdyż dookoła dominują nie łąki, a użytki zielone. Mam jednak nadzieję, że dopóki Unia będzie płaciła, dopóty rolnicy będą utrzymywać je w stanie ekstensywnym. PS. Domki na terenach zalewowych? Doskonały pomysł, dzięki któremu niechybnie obejrzę Twoje okolice we wszystkich wydaniach Faktów (niech tylko rzeki ruszą).
UsuńPięknie. :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Czerwcowe łąki w Dolinie, to zjawisko samo w sobie :)
UsuńPrzefantastyczny wpis! Toż to biały wiersz po prostu, trącający w sercu najczulsze struny. No i jest o trubadurach i gumoleum! Jestem na tak. A zdjęcia zwalają z nóg. Bogactwo roślinno-ptasiej przyrody tam po prostu oszałamia!
OdpowiedzUsuńDzięki Grzegorzu:) Widzę, że znasz się na poezji, więc sam rozumiesz, że bez gumoleum nie ma dobrego wiersza :))) PS. Ciekaw jestem, co Ty byś wypatrzył w tym gąszczu, gdyż ja niestety rozpoznaję trzy gatunki motyli i tyle?
UsuńChwyta za serce :)
OdpowiedzUsuńI tekst, i zdjęcia.
Tu, na Mazurach też piękne łąki, nawet nasza, siedliskowa, także nie zazdroszczę, ale ... zazdroszczę przekazu zdjęciowego, który powala zmysły. Kadry genialne.
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki :)) Wiem, wiem, w końcu mieszkam po sąsiedzku :). Różnica jest taka, że tam jest mokro, a u nas - nie, więc obie Krainy różnią się pod względem składu gatunkowego. PS. To są b.łatwe fotki, gdyż w zasadzie robią się same:))
UsuńNijaki Adam Mickiewicz, to powinien się od Ciebie uczyć ;) bo jego "dzięcielina pała" to mały pikuś przy Twoim "gumoleum kwiatów", że już o " rykiem gżących się jałówkach " nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńPs Zdjęcia jak zwykle cudne :)))
Dzięki, ale "dzielnicowa pała" też fajnie brzmi :)))) PS. Szkoda, że wszystko to trafiło już pod kosiarki, ale za rok ... :)
UsuńNa widok zdjęć szczęka mi opadła, tekst zwalił z nóg.....długo sie będę zbierać :))) może przed żniwami dojdę do siebie :))))
OdpowiedzUsuńDzięki Wratisko, ale jak zawsze to zasługa Pani Przyrody. Ja tylko przychodzę i pstrykam :))
Usuń