O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

czwartek, 1 czerwca 2017

Inwazja zabójczych kleszczy 2.

       Każdemu, kto ma jakikolwiek kontakt z mediami, zapewne nie uszedł uwagi fakt, że bohaterem ostatnich dni jest bezsprzecznie kleszcz. Ten, przesympatyczny skądinąd, pajęczak zawojował wszystko: telewizję, radio, prasę, internet i poczekalnie w przychodniach zdrowia. Stał się ważniejszy, niż konstytucja, abonament RTV, Opole oraz uchodźcy i wbrew pozorom nie są to jedynie moje rojenia wywołane zbyt długim przebywaniem na słońcu, ale fakt z gatunków sprawdzalnych.
       Oczywiście kleszcze bywają niebezpieczne, ale gdybyśmy zawierzyli jedynie informacjom płynącym do nas z mediów, szybko doszlibyśmy do przekonania, że to, że jeszcze żyjemy jest wyłącznie kwestią niewiarygodnego szczęścia lub absolutnego przypadku. Dowody? Proszę bardzo.
       Po pierwsze, zdaniem opiniotwórców, kleszcze nie czyhają wyłącznie na leśników, myśliwych, fotografów przyrody i młode, jurne pary mieszkające w M1 z trójką dzieci, teściową i narzeczonym tejże, czyli tzw. wujkiem. Kleszcze zagięły parol na nas wszystkich bez wyjątku i nie ma znaczenia, że ktoś mieszka w tzw. betonowej dżungli, a las omija szerokim łukiem. Wystarczy bowiem, że w Waszym mieście, ostało się choć ćwierć trawnika i już możecie zacząć analizować aktualne ceny na rynku pochówków.
       Po drugie. Kleszcze to nie tylko Podlasie, Warmia i Mazury. Każdy telewizor i każda gazeta powie Wam, że bestie opanowały już prawie cały kraj, więc wyprowadzka pod osłoną nocy do takiego np. Szczecina kompletnie nic Wam nie da, choć może odwlec zgon o kilka tygodni.
       Po trzecie, odzież. Zdaniem redaktorów, nie ma żadnego znaczenia to, że wychodząc z psem na wspomniany ekstrawniczek, założycie długie spodnie, bluzę z rękawami, wodery i czepek pływacki. Kleszcz z uwagi na niewielkie gabaryty wciśnie się w każdą szczelinkę tkaniny, ukąsi i zabije. Chcąc zatem przedłużyć wegetację, należy zastanowić się nad zakupem specjalnego kombinezonu antykleszczowego lub - co szczególnie polecam - skafandra nurka głębinowego. Nie należy wstydzić się tego stroju, gdyż nie tylko Wy oglądacie telewizję i zapewne większość Waszych sąsiadów, będzie wyglądała podobnie.
       Po czwarte, repelenty. Teoretycznie pomagają, ale jedynie gdy użyjecie ich w ilościach hurtowych, czyli żadne tam psik psik! Zdaniem tzw. fachowców, należy wlać kilkadziesiąt wiader preparatu do wanny, zanurzyć się całkowicie i pozostać tak przez dobę. Po wyjściu nie należy się wycierać, tylko od razu założyć skafander i - w dalszym ciągu zachowując daleko idącą ostrożność - można już wyjść np. na balkon.
       Oczywiście może się zdarzyć, że trafiliście na nadkleszcza-spryciulę, który poradził sobie z zabezpieczeniami i jednak Was dopadł. Pamiętajcie, że to - mimo wszystko - jeszcze nie koniec i nie musicie pospiesznie spisywać testamentu, choć oczywiście nie zawadzi tego zrobić. Najlepiej w takim wypadku bezzwłocznie udać się do szpitala, gdzie zdalnie sterowany robot chirurgiczny, pajęczaka usunie. 
       OK. Starczy już tego straszenia odkleszczowym końcem rodzaju ludzkiego. Tak, jak napisałem, kleszcze bywają niebezpieczne i należy się ich wystrzegać. Wbrew jednak temu, co wciskają nam niektóre media, wystarczy trzymać się kilku, podstawowych zasad i kłopot z głowy. 

PS. Zainteresowanym wspomnianymi zasadami, polecam krótki filmik autorstwa Kolegi Makromana:

PS.2. Poniżej zdjęcia kleszczy w ich naturalnym środowisku.































35 komentarzy:

  1. Nic nie wiem o kleszczach. Jak się jakiś trafi, to wyrywam i niszczę. I to wszystko. Tak robił mój dziadek i ojciec, i ja tak robić będę. To bydle jest paskudne, ale małe i szkodliwe tak sobie. Byleby go nie hodować tygodniami.
    Kleszcze na zdjęciach zróżnicowane i miłe dla oka! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od szczęścia. My dużo łazimy po terenie i jak dotąd nic się nie wydarzyło (moja borelioza, to stare dzieje). Mój brat-mieszczuch, jeden jedyny raz poszedł na ognisko i zafundował sobie 4-miesięczną kurację antybiotykową :))) PS. Dziękuję w ich imieniu i zapraszam za czas jakiś po więcej:)

      Usuń
  2. Przepiękne okoliczności, a 16 obłędne i jak zwykle fajoski tekst. Koleżanka poleciła mi w tym roku preparat którym spryskuję konie. Wiadomo, że to stworzenia delikatne i jeśli im nie szkodzi to i ludziom nie zaszkodzi. Czarna Absorbine, kupuje się to w końskich sklepach. Psikam raz na dwa tygodnie i kleszcze trzymają się z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Grażyna:) Za chwilę będzie tam jeszcze lepiej i kolorowiej, bo dojdą kolejne kwiatki. PS. Muszę wypróbować, bo my stosujemy Ultrathon, a bardzo silny preparat i trzeba z nim uważać. Na razie najskuteczniejszym sposobem jest łażenie w woderach, choć przy 30 stopniach, to spore wyzwanie :))))

      Usuń
  3. Moje futra znoszą kleszcze w ilościach hurtowych. Są "zabezpieczone" więc kleszcz usycha ale jakoś trudno mi patrzeć na te pajęczaki z sympatią. Fuuuuuuuuj, po prostu fuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, za piękne nie są :))) PS. Kiedyś zastanawiałem się nad założeniem sobie obroży przeciwkleszczowej, ale niestety znajoma weterynarz stanowczo mi to odradziła. Szkoda, bo nawet ładnie w niej wyglądałem :)))

      Usuń
    2. chętnie bym zobaczyła :))))))))))))

      Usuń
    3. Mówisz i masz! Muszę tylko założyć konto na Twiterze (tak to coś się nazywa, prawda?):)))

      Usuń
  4. Piękne te twoje "kleszcze", jakby pozowały przed obiektywem. Kleszczowej fobii jakoś nie ulegliśmy, chociaż po 1 zdarzyło nam sie nabyć, ale po wyjęciu i odkażeniu, nic się nie działo...
    Filmik obejrzałam i dobrze, bo tego o przetrwaniu kleszczy w ubraniu nie wiedziałam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze. Trzeba uważać, ale bez przesady:) PS. Tak swoją drogą, to czasem zastanawiam się, czy za tym wszystkim nie stoją przypadkiem koncerny produkujące repelenty?

      Usuń
    2. Coś w tym jest, bo kleszcze były zawsze, tylko w aptekach niczego na nie się nie kupowało...

      Usuń
    3. Dokładnie! I dlatego dalej utwierdzam się w swoim przekonaniu :)

      Usuń
  5. Witaj, Wojtku.

    Rozumiem, że część ofiar, uległszy medialnej histerii, jest na etapie wypatrywania krwiopijców, a reszta już ich wypatrzyła i zwiewa:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wojciechu, patrząc na Twoje zdjęcia kleszczy w środowisku naturalnym, stwierdzam że media przesadzają. To są jednak duże stworzenia i wyobrażenie sobie, że włażą gdzieś pod bieliznę.... - no to jednak przekracza granice prawdopodobieństwa. Wyobraź sobie te majciochy, które zmieszczą kleszcze ze zdjęcia 8. Uległeś Kolego magii sezonu ogórkowego w mediach. A tak absolutnie poważnie to nieprawdą jest również jakoby kleszcze były nieładne. Te 4 na zdjęciu 6 od dołu są przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata, w zaufaniu napiszę Ci, że to nie są kleszcze. Kleszcze, to te małe w trawach, ale błagam - zachowaj to dla siebie!

      Usuń
  7. Wszystkie przedstawione przez Ciebie na zdjęciach kleszcze są przecudnej urody.../no może oprócz tych dziko-podobnych/... A już ten na końcu skaczący to sama finezja...
    :-)
    Zajrzyj proszę jeszcze do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziki też mają swój urok, choć pewnie gŁoś jest przeciwnego zdania, zwłaszcza po naszych przygodach w warmińskich lasach (post wkrótce) :))) PS. Zaraz zajrzę:)

      Usuń
  8. Najgorsze jest to, że dzieciaka od komputera nie oderwiesz i nie wygonisz na dwór, aby pograł w piłkę, bo tam kleszcze tylko czyhają...
    Paranoja w czystej postaci. Oczywiście można zarazić się boreliozą, ale bardziej prawdopodobna jest śmierć podczas przechodzenia przez jezdnię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak napisałem wyżej, co jakiś czas mamy do czynienia z kleszczomanią i coraz bardziej podejrzewam, że stoją za tym koncerny produkujące środki typu ..., nie, nie będę im robił darmowej reklamy:) PS. Sam mam boreliozę, ale ja jestem jednym z wyjątków od reguły, gdyż w terenie (a nie na podwórku) jestem prawie codziennie i na dodatek mam opory przed autoopryskiem :))))

      Usuń
  9. Za tekst należy się ino złote pióro. :-) uśmiałam się i od razu wyobraziłam wielogodzinne moczenie w wannie czy ten skafander płetwonurka. :-) No ale niestety paskudy małe atakują mi psiaki, a niech no one mi do dziecka wystartują. Okropne są. Ale za to zdjęcia piękne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) PS. Kleszcze, które dorwą się do psiaków, nie są żadnym zagrożeniem dla Malucha, gdyż mają już swojego żywiciela i tyle. Na Twoim miejscu nie przejmowałbym się mediogłupotami, chyba że zwykłaś zostawiać Córaka na kilka godzin na jakiej łące :)))

      Usuń
  10. Dzięki za reklamę (przynajmniej jednej osobie się info przydało, jak czytałem w komentarzach).

    Zdjęcie nr pięć, jako żywo mam przed oczami corso w jakimś kurorcie i spacerujących kuracjuszy ;)

    A propos kleszczy, wylazł z Ciebie urodzony pacyfista (większość intelektualistów to pacyfiści), człowiek czynu (powiedzmy Ty jesteś Markiem Aureliuszem, a ja Maximusem) po prostu weźmie ze sobą na spacer miotacz ognia i wypali sobie przejście pośród traw, krzaczorów i ... Osłupiałych obrońców przyrody ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko upowszechniłem konkretne i przydatne informacje, więc nie masz za co mi dziękować:) PS. Chętnie wypaliłbym, ale jak wiesz trochę fotografujemy, więc boję się, że przy tzw. okazji wypaliłbym i nasz obiekty :)))))

      Usuń
  11. Wpis dowcipny i w dodatku nauczyłam się, że ubranie także może być zakleszczone. Problem polega na tym, że dawniej kleszcze żyły w lasach, obecnie mój pies przynosi codziennie po kilka, a chodzi tylko na smyczy i po osiedlu. Po wtóre sporo jest zarażonych. Mnie wgryzł się pod łopatkę tylko jeden kleszcz i on był zarażony, niestety.
    A Twoje "kleszcze"
    tak ufnie patrzą w obiektyw.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultro - a o kleszczach przyniesionych przez pupile jest materiał następny.Zapraszam
      (Sorry za autoreklamę)

      Usuń
    2. Po to są zakumplowane blogi :)

      Usuń
    3. Dziękuję Ultro:) Chyba największym problem jest to zarażenie. W dawnych czasach wyciągałem je sobie dziesiątkami i nic się nie działo. Teraz co chwila słyszę, że ktoś ma boreliozę, a za chwilę - zapalenie opon. Słabo to brzmi, ale z terenu i tak nie zrezygnuję :))

      Usuń
  12. świetne foty, zające...

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzeba na kleszcze uważać, ale nie należy przesadzać. Tym bardziej, że w naturalnym środowisku i na Twoich zdjęciach wyglądają cudownie ;).

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja się tylko zastanawiam, skąd ta plaga? Drzewiej nie było tyle tego, albo ja faktycznie jakaś dziwna jestem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plaga jest z mediów. Koncerny muszą zarobić, więc straszą na potęgę, a że drzewiej koncernów nie było, to i kleszczy - też :)))

      Usuń
  15. No dobra, z mediów też, ale jako dziecko szlajałam sie po polach, łakach i lasach, czesto na bosaka, niczym mnie nie pryskano i nie smarowano, często tez kładłam się na takiej łące i gapiłam na płynące obłoczki i kleszcza nie złapałam a teraz pies mimo że smarowany to i tak cos przyniesie. Coś się stało, tylko co?

    Zrzucili nasm te kleszcze jak stonke czy co / ;)))

    OdpowiedzUsuń