Tak, zgadza
się. Ponownie rycyki. Co jednak zrobić? Bardzo lubię te ptaki i dla mnie, to
jeden z najważniejszych symboli Doliny Biebrzy w odróżnieniu od takiego np.
bataliona. Tym razem post jednak nie o samych rycykach, a o tym, co pod nimi,
czyli o płotach i innych elementach tzw. krajobrazu kulturowego Biebrzy i
okolic.
Kiedy, dawno, dawno temu wyprowadzałem
się z Podlasia na Warmię, wszystko jeszcze było. Płoty, stogi, drewniane
chałupy i takież mosty. Kiedy, co jakiś czas, przyjeżdżałem z Olsztyna nad
Biebrzę, nie dawało się nie zauważyć, że tego wszystkiego zaczyna powoli
ubywać. Jako pierwsze zaczęły znikać stare, drewniane domy, a na ich miejscu
rozpanoszyły się te nowe – murowane (choć takie były również wcześniej). Potem
nadszedł kres stogów, które zastąpiły baloty. Początkowo na śrdbrzezinnych łąkach pojawiły się te
zwykłe, wyglądające tak, jakby ktoś zwinął tysiąc naściennych makatek w jeden, olbrzymi rulon, a potem zapanowały - wszechobecne dziś - kule,
wyglądające z daleka, jak wielkie pieczarki. Płoty znikały znacznie wolniej, gdyż ludzie
raczej ich nie rozbierali, czekając aż powali je czas. Gdy to następowało, ich
miejsce zajmowały najpierw betonowe słupki z drutem kolczastym, a potem
geometrycznie estetyczne, elektryczne pastuchy.
Z jednej strony żałuję, że miejsca,
które znałem z dzieciństwa, istnieją już tylko w części. Z drugiej jednak strony,
nie jestem estrermalnie zetnografiałym turystą lub - co gorsza - "miłośnikiem
Biebrzy", który w zaciszu swojego domu biadoli
bez przerwy o degradacji Doliny i zanikających tradycjach, ale publicznie nie piśnie, ani słowa, bo - nie daj Pani Przyrodo - jeszcze się komuś narazi. W odróżnieniu od tych dwóch, naprędce przetoczonych typów, rozumiem, że
mieszkańcy wiejskiego Podlasia (i nie tylko z resztą Podlasia) nie chcą być jedną z
atrakcji dla turystów (i wspomnianych „miłośników”). To nie są eksponaty w skansenie,
tylko żywi ludzi prowadzący swoje gospodarstwa w taki sposób, by móc utrzymać
swoje rodziny, a nie tylko pielęgnować landszafciki dla fotografów. To ludzie,
którzy mają prawo mieszkać w takich domach w jakich chcą i jeździć po drogach,
które nie skasują im samochodów po upływie roku.
Faktem
jest jednak, że tracimy, często bezpowrotnie, coś wyjątkowo cennego, czego nie
będziemy mogli już odtworzyć. Tyle tylko, że wspomniane biadolenie, bez podjęcia
jakichkolwiek działań, zda się najwyżej zabiedzonemu psu na takąż budę. Zdaję sobie oczywiście
sprawę, że próby zachowania tego, co jeszcze zostało nie są łatwe, ale
nie jest to też walka z wiatrakami. Widać to wyraźnie chociażby w przypadku
ochrony przyrody na terenach rolniczych. Od 2004 roku jesteśmy w Unii i właśnie
z niej przyszły do nas programy rolnośrodowiskowe http://www.arimr.gov.pl/programy-2002-2013/prow-2007-2013/program-rolnosrodowiskowy/program-rolnosrodowiskowy-kampania-2017.html,
czyli jeden z przykładów na to, że nie wszystko to, czego dotknie się
brukselski urzędnik, zamienia się w ..., a na pewno nie w złoto. Wspomniane programy
były początkowo - jak można się domyślać - przyjmowane nieufnie, czyli tak, jak na wsi przyjmuje się każdą nowość.
Lata pokazały jednak, że nie ma się czego obawiać i dziś wielu rolników z Doliny
jest ich beneficjentem, gdyż to się po prostu opłaca. I, między innymi,
dzięki temu możemy fotografować przekolorowane, nadrzeczne łąki, których w
takiej masie na próżno by szukać w innych regionach kraju, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. I to właśnie z tych łąk, położonych
nad Biebrzą i Wissą, pochodzą poniższe zdjęcia.
Ochrona przyrody, to jedno, ale ochrona niektórych elementów krajobrazu, to już nieco inna klechda. Wprawdzie
istnieje szereg dokumentów dotyczących tej kwestii, takich jak np. Europejska
Konwencja Krajobrazowa, Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, Ustawa o ochronie przyrody, czy wreszcie plany zagospodarowania przestrzennego. Tyle tylko,
że akty te zazwyczaj ograniczają się do ochrony zabytków, układów ruralistycznych, tworzenia obszarów
chronionych itp., a nie do jakiś tam płotków i studziennych żurawi.
Trudno oczekiwać, że sami rolnicy zajmą się tym problem, gdyż po pierwsze rzadko go dostrzegają, a po drugie, wymaga to czasu i nakładów, a w gospodarstwie, zwłaszcza z tym pierwszym, bywa ciężko. Wiem jednak,
że w Dolinie mieszka sporo osób, którym nieobca i nieobojętna jest opisana
wyżej kwestia i, którzy jednocześnie nie zaliczają się do, wspomnianej wyżej, kategorii "kuchennych wojowników". Może warto pomyśleć o założeniu stowarzyszenia/fundacji lub zainteresowaniu tematem, którejś z funkcjonujących w Dolinie lokalnych grup działania? Być może, gdyby pojawiły się środki finansowe na utrzymanie pozostałości resztek biebrzańskiej świetności, mieszkańcy tych okolic spojrzeliby na te sprawy trochę inaczej?
PS.2. A może ktoś z Was ma inny pomysł?
Spoko.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMyślę, że jakieś stowarzyszenie mogłoby się zająć tym problemem, w stowarzyszeniach siła. W temacie płotów- czasami bywają bardzo malownicze, podziwiam niekiedy sposoby konstruowania takowych w skansenach, nowoczesne ogradzanie pewnie jest bardziej skutecznie itd. ale do urokliwych im daleko...
OdpowiedzUsuńPewnie to jedyne wyjście. Problem tylko w tym, że stowarzyszenia i inne, tego typu organizacje i tak mają co robić, a pieniędzy na wszystko nie starcza. Można by założyć nowe, ale ci z miejscowych, którzy najwięcej krzyczą o tym, że Podlasie ginie - krzyczą tak, żeby ich nikt nie usłyszał. Ot tacy, jak napisałem "kuchenni wojownicy" od siedmiu boleści.
UsuńŻe domy, to jak wspomniałeś, każdy ma prawo, ale płotów to już żal. Sami mamy pastuch wokół pastwiska, a drągi na prawdziwy stary płot leżą pod domem i jakoś nie mamy czasu tego zrobić, ale kto wie? Rycyki przepiękne, ale to łąki w tle chwytają za serce.
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)))) Grażyna, wiesz, że nie jestem kwiatkowy, ale te łąki, to faktycznie magia (a byliśmy jeszcze przed szczytem czarowania!). Powinniście kiedyś tam pojechać. Najlepiej pod koniec maja, gdy są jeszcze ptaki lub w czerwcu, gdy jest apogeum kolorów. To zupełnie coś innego, niż na Warmii. I tu i tam jest kolorowo, ale tylko tam - po horyzont!
UsuńRycyk piękny ptak jest on.
OdpowiedzUsuńCzy piękne jest to pod rycykiem?
Takie płotki budowało się nie z potrzeby7 serca, nie dla ich walorów estetycznych ale ... z biedy!!! Były najtańsze! Palik wycięty z wierzby zastrugany siekierą, wbity w grunt opleciony drutem kolczastym - jak kogo nie było stać na drut to plótł między palikami wiklinę. Czyli co mamy roztkliwiać się nad biedą? A jużci jak by to w moich okolicach naopowiadał, to by mnie chyba z tego mojego ukochanego Pogórza cepami przegonili - a takich płotków jeszcze u nas dostatek.
A domy? owszem kupuje się te drewniane, stare ruderki, za ciężki szmal się je kupuje, stawia gdzieś, pieczołowicie odnawia, wstawia drzwi w stylu pogórzańskim, takież okna, gaci toto sznurami konopnymi (na pokaz,ale skutecznie)i mamy daczę jak marzenie! to wracają wnuki tych co ich komuna "awansowała społecznie" do miast.
Jest ładnie, coraz ładniej - cieszy to oczy. Dziś jak ktoś ma wiklinowy płotek przed domem, do nie z biedy, ale z bogactwa, bo taki jest droższy wiele razy, od tego zwykłego betonowego.
Żeby nie było tak cukierkowo. wciąż przeważają Cudaczne Imitacje Projektów Awangardowych a pól także strzegą elektryczne pastuchy.
Moje rady i sugestie? Proste - dajmy ludziom być dumnymi z ich okolic! Sami postawią estetyczne płotki (od oka, bo od "du.y strony", to pewnie pozostaną elektryczne pastuchy), małą architekturę, jakieś zabytkowe chomąta na drzwiach garażu zawieszą... będzie i rolnik syty, i pięknoduch zaspokojony.
Zgoda, tyle że można to wszystko pogodzić, tak jak to robią we Włoszech, we Francji, w UK i w wielu innych państwach w Europie. Funkcjonuje tam "normalne" rolnictwo, ale wsie wyglądają, jakby miały kilkaset lat, gdyż ... tyle właśnie mają. Nikt nie rozbiera kamiennych domów, zagród i pubów. Sam piłem piwo w wiejskiej knajpie pod Oxfordem, która miała 600 lat! Kiedyś spędziłem 3 tygodnie włócząc się po włoskich wioskach i czasem miałem wrażenie, że przeniosłem się do Średniowiecza. A dlaczego tak jest? Po pierwsze, bo tak stanowi prawo, a po drugie, bo to się opłaca. I o tym właśnie jest ten post. Nie wymagam niczego od rolników, ale chciałbym, żeby im się OPŁACAŁO, grodzić łąki płotami, a nie pastuchami, tak jak opłaca im się zaczynać pierwszy pokos dopiero po ptasich lęgach. To Państwo, a nie rolnicy powinno zadbać o te kwestie, tak jak dba się (powiedzmy) o zamki, zabytkowe kościoły itp. Poza tym często jest tak (jak dobrze wiesz), że do "bycia dumnym", potrzebny jest zewnętrzny impuls, czyli np. ktoś, kto uświadomi ludziom, że ta rzeka i ta łąka, to coś fajnego, i warto to chronić i pomoże na to zdobyć fundusze :) Bez tego wszystkiego, podlaski, tradycyjny krajobraz kiedyś zniknie, a wraz z nim i te piękne rycyki i kuliki i cała reszta ptasiego towarzystwa.
UsuńPrzypomnij mi kiedyś że mam Ci postawić piwo (ptaku zresztą też), dokładnie tak jest jak piszesz. Państwo może i powinno stymulować pewne zachowania, a nienagradzać za inne. Tymczasem u nas zabytek to kłopot a czasami klęska finansowa,zamiast splendoru i bogactwa.
UsuńAle w Polsce wciąż jeszcze dużo jest mentalności ekonoma i chłopa pańszczyźnianego.
A swoją drogą czy rycyku pije z kufla (z takim dziobem to chyba mu trudno) czy z karafki? I czy wypada stawiać piwo w karafce? ;)
Z wielką przyjemnością :) Jeżeli chodzi o zabytki, to przypomniała mi się pewna historia. W jednym z mazurskim miasteczek niszczała sobie zabytkowa kamienica. W pewnym momencie pojawił się facet, który zaoferował, że kupi ruderę i doprowadzi ją do świetności. Chciał tylko, żeby pozwolono mu na małe zmiany, gdyż na parterze miał być sklep. Konserwator odmówił, inwestor się zwinął, kamienica się w końcu zawaliła, konserwator wykreślił ją z rejestru i ... po kłopocie. PS. Dobre piwo wypada stawiać w czymkolwiek, gdyż i tak długo w tym czymś miejsca nie zagrzeje :)))
Usuń;D
UsuńWojciechu, powiedz mi czy rycyki bez płotów to nie dadzą rady nad Biebrzą? Bo wiesz ja osobiście żadnych płotów nie lubię i mnie nie przekonuje idea ich ochrony. Natomiast wszystko co napisałeś pod komentarzem Makromana - zgoda. Wiadomo jakie mamy prawo takie jakich prawodawców mamy. Strasznie brakuje myślenia szerszego niż wysokość podatków i wzrost PKB. Ale ostatnie działąnia w Trójmieście, gdzie powołano ławników deliberujących nad potrzebami miasta budzą jakąś nadzieję. Bo takie spotkanie mieszkańców z władzami może doprowadzić do tego, że wreszcie to właśnie mieszkańcy zabiorą się za zrobienie przeglądu stanu własnej okolicy i postanowią coś dla dobra wspólnego. Teraz mamy sytuację, że każdy sobie dba o swoje a o okolicę to jakaś władza powinna. Tylko że władza jak zwykle dba tylko o władzę
OdpowiedzUsuńPewnie dadzą, tak jak my bez prądu, bieżącej wody itp. :)) Tyle tylko, że przyzwyczaiły się niebogie do tego i szkoda by było im zabrać ten luksus (i nie tylko im). Co do płotów, to wbrew pozorom nie ma ich na Podlasiu zbyt wiele, bo stawiano je tylko tam gdzie wypasano bydło. Tu na Warmii były głównie PGR-y, więc niczego nie grodzono, bo jak ogrodzić tysiące ha i pewnie dlatego dla Ciebie to coś wrogiego :))) PS. Fajne, ale myślę, że takie akcje mają szanse głównie w miastach, albo w wioskach, w których mieszkają miastowi.
OdpowiedzUsuńJak myślę o Biebrzy, to na myśl przychodzą mi własnie takie słupki, na których siedzą rycyki - pewnie dlatego, że bardzo często oglądam takie zdjęcia na tym blogu i bardzo mi się podobają :) Szkoda by było, gdyby te słupki zniknęły - skoro rycyki (a myślę, że też inne gatunki) tak bardzo lubią na nich przesiadywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na takich kołkach fotografowałem również kszyki (będą w którymś z kolejnych postów), rybitwy białoskrzydłe i całą masę drobnicy (również będzie). Oczywiście, gdy zgnije ostatni płot, można wkopać inne paliki, ale to już nie będzie to samo :)
UsuńMnie tam rycyki nigdy się nie znudzą. I może nawet lepszy to symbol Biebrzy od takiego bataliona, pojawiającego się tylko przelotem. Oczywiście, nic nie mam do batalionów :).
OdpowiedzUsuńPost zdecydowanie celny.
Trafiłaś w samo sedno. Rycyki są u nas cały sezon (późnym latem pojawią się również na Warmii), a bataliony przylecą na chwilę, pochwalą ciuchami i polecą na lęgowiska :)))
UsuńWitaj, Wojtku.
OdpowiedzUsuńMnie też urzekło łąkowe tło:)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam taką wioseczkę, w której postęp nie unicestwił tradycji - zaniemówiłam. A potem pomyślałam sobie: "Żeby tak u nas..."
Pozdrawiam:)
Teraz jest tam jeszcze kolorowiej, ale ... musimy wreszcie poświęcić trochę czasu Warmii :) Obawiam się, że zanim sprawdzi się Twoje zaklęcie, nie będzie już czego ratować, choć chciałbym się mylić.
UsuńU mnie nie ma łąk, na nich rośnie kapusta, wszystko zmeliorowane, wykropione tak, że szczawiem się nie pożywisz, chrzanu nie ukopiesz. A płoty wszędzie betonowe.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Przykro to czytać. Zalecam wakacje na Warmii lub na Podlasiu. Odpoczniesz, zrobisz przetwory ze szczawiu i chrzanu (swoją drogą sam to powinienem zrobić) oraz z innych, ciekawych roślinek jadalnych i leczniczych, których i tu i tam nie brakuje :)
UsuńMiastowego taki płot zachwyca, albo razi. Dla jednego to wspaniała, naturalna kompozycja, ekologiczna, naturalna i cudowna. Dla innego to ruina, smród i gnicie - dowód na nędzę, lenistwo i niezaradność - dla mnie naturalna kolej rzeczy. Płot stał i miał się dobrze dopóki był potrzebny. Obowiązuje absolutny minimalizm. Tylko tyle wysiłku ile jest potrzeba, żeby spełniał swoje funkcje. Gdy przestał być potrzebny nikt palcem nie kiwnie, żeby go utrzymać w dobrym stanie, albo reperować. Po co? Podobnie z budowaniem nowego. Będzie taki na jaki stać gospodarza i żeby spełniał założoną funkcję. A przyroda będzie mimo tego. Bo ten płot i tak stanie się jej częścią. Nie ma takiej budowli ludzkiej, której by natura nie opanowała. A dla "widzącego" dużo materiału do robienia zdjęć. :)
OdpowiedzUsuńI oby tak dalej Wojtku!!! :D :D :D
Nie ma znaczenia, czy płoty to "wspaniała, naturalna kompozycja, ekologiczna, naturalna i cudowna", czy też "ruina, smród i gnicie" Istotne jest, że to symbol Podlasia, a zwłaszcza niektórych jego części. Dziękuję!
UsuńSymbol to symbol! Rzecz święta! Jak ciupaga jest symbolem Podhala, kilof symbolem Zagłębia, sieć symbolem Kaszub, a burak symbolem właściciela BMW ;)
UsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń