Lecą i lecą. Całą noc.
Ale dokąd? I po co? A jak już lecą, może by tak poleciały nad rozlewisko? Ale nie! One lecą
całkiem gdzie indziej. Na zimowiska? Chyba nie. Jeszcze na to za wcześnie. Więc
dokąd?
Na rozlewisku zrobiło
się pustawo. Jest inaczej, niż w ubiegłym roku o tej porze. Pierwsze dały dyla
żurawie. Niby były, niby krzyczały, niby żerowały. Rano i wieczorem. A teraz
co? Nie ma ich. Nie krzyczą. Nie żerują. A brodźce? Były i też żerowały! Jak
żurawie. I co? I nic! Nie ma! Odleciały!
Białe i siwe czaple?
Tych też ubywa! Było ich ze dwie setki, a zostało może z trzydzieści. Albo i
mniej. Jakby je coś zjadało. Ale co? Dla bielika za duże. I dla lisa też za
wielkie.
Albo taki zimorodek. Znalazł
sobie, kanalia, inny patyk i już nie zalatuje. Nie żebym go nie widywał.
Widuję. Przylatuje na suchą wierzbę, która uschła, jak dla mnie, za daleko, złapie rybkę i
ucieka. No i oczywiście wodnik? Ten też jest! Ten jeszcze nie odleciał. Tylko
co z tego, jak już nie chce pozować nawet przez minutę. Przeleci pędem przez
błoto i tyle!
No dobrze. Są jeszcze kaczki
i gęsi. Tych drugich chyba nawet przybywa. Tylko co z tego? Siedzą na środku
rozlewiska i gęgają. Ale nie podpłyną. Boją się. Jak to gęsi!
Poniżej ewidentny dowód na kończącą się jesień.
Zziębnięte czajki na tle pierwszej, w tym
roku, warmińskiej góry lodowej.
Aż oczu nie można oderwać od zdjęć:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z przyjemnością zajrzę.
UsuńNa pewno jesień :-). Ale ile pięknych jeszcze na jeziorach zostało. Na zdjęciach cudnie jak zawsze!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Oczywiście trochę przesadziłem, ale czas rozlewiska powoli dobiega końca. Myślę, że jeszcze tydzień, góra dwa i nie będzie po co tam jeździć. No, ale zima też ma swoje zalety.
UsuńNo właśnie, co z tego, że "złotawa, krucha i miła" kiedy nie latają, nie krzyczą, a jeśli już to tak wysoko, że nawet w okularach nie widać. A,że jesień dziwna to prawda. U mnie na bezlistnych łodygach jagody kamczackiej są, drugi raz w tym roku owoce. Czajki zmartwione górą lodową super i biała o zachodzie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i poparcie :). Szkoda mi trochę tych ptaków, ale pocieszam się, że za chwilę łosie przejdą z bagien w sosnowe lasy i znowu będzie za czym się uganiać I tak, aż do wiosny.
Usuńjaka góra, jaka lodowa, przecież widzę, że ktoś poduszkę wyrzucił! ;)
OdpowiedzUsuńJakby to była poduszka, to bym z niej chętnie pierze wydarł i się nim okleił. Rano nad rozlewiskiem było około zera stopni i elegancki, biały szron. Już czas chyba zaopatrzyć się w futro :)
UsuńMister, ale w sklepie wszystko było jak widzę po wpisie.... Może ptaszki też się ugościły i spać poszły ;-)
OdpowiedzUsuńKto je tam wie? W ptasim świecie wszystko jest możliwe.
UsuńWojciechu, odpowiem Ci klasykiem: "CHyba Ci się w d... poprzewracało". Masz ptaki w obiektywie? Masz. Ślicznie złapane na zdjęciach masz? Masz (kuper kormorana baardzo). Żurawie co mnie już opuściły masz? Masz. I nawet góra lodowa co wygląda bardziej jak Moby Dick też Ci się trafiła wraz z czajkami cudnie przytulonymi. Ja wiem, że brak Ci ptaszków co dzioby w obiektyw wsadzą i powiedzą rób Waść co chcesz, ale Człowieku, tak nie może być codziennie.
OdpowiedzUsuńBeato. Przyjmuję krytykę z cało mojo godnościo osobisto. Przyznaję, poprzewracało się trochę, gdyż na rozlewisku poprzewracać się może. A tekścik to rodzaj zaklęcia, gdyż czasem naiwnie wierzę, że jak trochę pomarudzę, to akurat będzie odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńWiesz o tym, że najbardziej skuteczne czarowanie to spluwanie przez lewe ramię i machanie dłońmi? Mogę za Ciebie i siebie owe czary wykonać i zobaczymy, czy odwrócą zwyczaje migracyjne ptasiorów.
UsuńNie śmiem prosić, ale jeżeli już sama proponujesz, to ... pluj ile wlezie i machaj dłońmi jak oszalała! :)
UsuńOk no to od roboty
UsuńO, już mnie Koleżanka uprzedziła - też chciałam napisać, że tyyyyle marudzenia, a ptaki na każdym zdjęciu. Choć do góry lodowej bardziej pingwin by pasował ;-)
OdpowiedzUsuńObiecuję solennie, że to już moje ostatnie marudzenie! A co do pingwinów. Dziesięć lat temu nie było białych czapli, a teraz są. Istnieje więc całkiem realna szansa na to, że za jakiś czas będziemy fotografować już nie antarktyczne tylko nasze, rodzime, warmińskie nieloty :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
Usuń