Ostatnio, po raz któryś obejrzałem film „Big Year”. To taka, głupawa momentami, komedyjka o ornitologach. Głupawa, ale
pokazująca pewne ciekawe zjawisko, jakim jest birdwatching w wydaniu
amerykańskim, czyli mówiąc po podlasku – ptasiarstwo, czyli mówiąc po polsku – obsesyjne
uganianie się za ptakami. I to jest w zasadzie cała treść tego filmu. Kogo
zainteresowała moja błyskotliwa recenzja – pewnie obejrzy, kogo ptactwo nie
interesuje, zapewne nie i bardzo dobrze, gdyż dzieło to, do wybitnych nie
należy.
Nie o filmie chciałbym jednak napisać, ale o
wzmiankowanym Wielkim Roku. Pod tą nazwą kryją się specyficzne zawody, w których
chodzi tylko o jedno. Zobaczyć lub usłyszeć jak najwięcej
gatunków ptaków w ciągu kalendarzowego roku. Konkurs rozgrywa się na obszarze USA, Kanady, francuskich wysp - St. Pierre i Miquelon oraz na przylegających do Ameryki Pn. wodach, w odległości 200 mil od lądu. Aby wykluczyć przypadkowe obserwacje np. uciekinierów z hodowli, zaliczane są tylko gatunki zamieszczone na liście American Birding Association.
Wszystko zaczęło się w 1934
roku, kiedy Roger T. Peterson
opublikował „Guide to the Birds” - pierwszy przewodnik do rozpoznawania ptaków w terenie. Fakt ten wykorzystał
niejaki Guy Emerson, który pięć lat później, podróżując w interesach po Stanach Zjednoczonych, zaobserwował 497 gatunków. Wynik ten był wielokrotnie poprawiany, aż do 1998 roku, kiedy to Sandy Komito zaliczył - bagatela - 745 gatunków ptaków. Jak się później okazało, był to strzał życia pana Komito. Do dziś, nikt nawet nie zbliżył się do tej liczby.
Głównemu konkursowi towarzyszą jego liczne modyfikacje. Zawęża się obszar, skraca czas, wyklucza gatunki zaobserwowane po przejściu huraganu
(silny wiatr potrafi przynieść ze sobą gatunki normalnie nie spotykane na danym
obszarze), prowadzi się obserwacje poruszając się wyłącznie ekopojazdami itp.
Trzeba przyznać, że Wielki Rok, to nie lada wyzwanie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że odbywa się na obszarze, było nie było, kontynentu. Ci, którzy poważnie myślą o zwycięstwie, muszą liczyć się z tym, że udział w konkursie pochłonie mnóstwo czasu i pieniędzy. Jak jednak pokazują liczne przykłady, takie detale nie odstraszają najbardziej zajadłych ptasiarzy.
Trzeba przyznać, że Wielki Rok, to nie lada wyzwanie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że odbywa się na obszarze, było nie było, kontynentu. Ci, którzy poważnie myślą o zwycięstwie, muszą liczyć się z tym, że udział w konkursie pochłonie mnóstwo czasu i pieniędzy. Jak jednak pokazują liczne przykłady, takie detale nie odstraszają najbardziej zajadłych ptasiarzy.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że
wszystko odbywa się na zasadzie wzajemnego zaufania, gdyż obserwatorzy nie mają
obowiązku rejestrowania spotkanych gatunków. Kiedy o tym przeczytałem po raz
pierwszy, pomyślałem, że Amerykanie to jednak naiwniacy i że u nas, to by raczej nie przeszło. Coś mi się wydaje, że choć polska
awifauna liczy sobie tylko ok. 450
gatunków, rekord Komito, pobito by już po miesiącu :)
Szczególnie podoba mi sie startujaca eskadra na 5 chociaż na wszystkich jest piękne światło. Nie wiedziałam, że one także moga stać na jednej nodze.
OdpowiedzUsuńDziękuję. A co do gęsi, to owszem mogą :) Cała, za przeproszeniem, kupa ptaków stoi na jednej jednej nodze, a wynika to głównie z oszczędności ciepła.
UsuńAch jakie śliczne gęsi-I. I wszystkie pozostałe. A co do liczby rozpoznanych w Polsce gatunków ptaków to zapewne masz rację. Zaraz po ogłoszeniu moglibyśmy pobić wszechgalaktyczny rekord nawet
OdpowiedzUsuńNo cóż. Nasze cwa ... przepraszam, nasza przedsiębiorczość nie ma sobie równej we Wszechświecie. Ale nie dotyczy to ornitologów. Mam nadzieję!
UsuńSzóste i dziewiąte mają fajne światło!
OdpowiedzUsuńA polski ranking tu: http://www.birdwatching.pl/club300
Nobo fajne światło wtedy było:) Te gęsi, to zbiorówka z tygodnia, więc warunki były różniste. A ranking widziałem, tyle tylko, że to chyba rekordy życiowe, a nie obserwacje z jednego roku.
OdpowiedzUsuńgdy tak patrzę na 9/12 to myślę sobie jaki kraj, takie złoto, ale na twoich zdjęciach, te gęsiaki wydają się być rzeczywistym majątkiem tego kraju. Są piękne, choć mnie fotografocznie nie kręcą. Ostatnio nawet je sfociłem, ale myślę, co będę Bagiennego wqrzał :) No masz lekką rękę do drobiu, to fakt. Wystaw sobie (to taka przenośnia) ... wolę powiedzieć, bo zimno, szkoda by było gdybyś się przeziębił, ale 10/12 to nawet powiesiłbym u siebie na ścianie.
OdpowiedzUsuńWystawiłem i ... nie przeziębiłem, co oznacza, że to już naprawdę wiosna. Dzięki Krzychu. Jak będziesz chciał coś wieszać, daj znak. Lincz, było nie było, to zawsze jakaś rozrywka.
Usuńpobiłbyś rekord iw obserwacjach nie ten to inny, ze mną np. w zawodach byłbyś na miejscu 1 w ilości gatunków na pewno. Wspaniałe gęsi, w zasadzie nie widuję ich z bliska, tu mogę się napatrzeć. Trochę.
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj Emm, taki dobry nie jestem. Zajmuję się tym wszystkim wyłącznie amatorsko. A gęsi na Warmii, niestety już prawie nie ma. Zostały tylko miejscowe gęgawy, a reszta jest już w drodze na północne lęgowiska. Szkoda!
UsuńA czy w Polsce organizowane jest coś w stylu takiego Wielkiego Roku?
OdpowiedzUsuńWielu ptasiarzy ustanawia rekordy i robi swoje własne "wielkie lata", ale o ogólnopolskiej akcji nie słyszałem. Chyba nas na to nie stać i czasowo i finansowo.
Usuńnie wiem czy zauwazyles ptasiazu, ze film wielki rok to komedia i trudno spodziewac sie arcydziela. widac z ptakami masz.1 ceche wspolna: ptasi mozdzek.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to ma być komplement, więc dziękuję. A tak na marginesie, po każdym filmie, niezależnie od gatunku można, a nawet trzeba, spodziewać się arcydzieła.
Usuń