Nie będę udawał, że te zdjęcia, to moja
zasługa. Owszem byłem tam i pstrykałem, ale to wszystko. Mało tego, gdyby mnie
posłuchano, ten projekt całkowicie spaliłby na panewce. W tym, konkretnym
przypadku byłem kotwicą, piaskiem w trybach, kijem w szprychach, kulą u nogi, skrytosabotażystą
i defetystą. Od początku twierdziłem, że nie wyjdzie, że za trudne i, że w
ogóle lepiej trzaskać brodźce brodzące w brudnych brodzikach.
Te fotki to efekt uporu i dowód
na to, że jak się bardzo chce, to wyjdzie. To także nauczka, że nie ma co
liczyć na pomoc i życzliwość niektórych fotografujących, bo ich nie uświadczycie, tylko samemu brać się do roboty.
Poniższe zdjęcia powstały dzięki gŁosiowi z
bagien (http://glosbagien.blogspot.com/). To gŁoś pewnego dnia stwierdziła, że marzy o sfotografowaniu
żurawie na noclegowisku, a potem znalazła odpowiednie miejsce i zmusiła mnie do
pomocy przy kleceniu pierwszej, a potem drugiej (budowanej w deszczu) czatowni,
znosząc przy tym moje marudzenie (a musicie wiedzieć, że w tej materii wspiąłem
się na, nieosiągalne dla innych i rekordowe nawet dla mnie, szczyty) Uparła się
na całego, ale było warto.
Morał z tego jest taki, że fotografia
przyrodnicza, to nie tylko sprzęt i cykanie wszystkiego, co wejdzie pod
obiektyw. To, przede wszystkim, stawianie sobie trudnych celów i robienie
wszystkiego, żeby je osiągnąć. Nawet ze szprychą wbitą w zapiaszczoną kotwicę u
nogi.
Było warto. Zdjęcia - niesamowite.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na pewno było warto być w tym miejscu.
UsuńNo widzisz Wojtek jednak warto słuchać kobiety nie zawsze ale warto :) dzięki temu macie wspaniałe zdjecia. Foty wypas :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Wiem :)
UsuńMimo, że sie nie należy , bo jakaś kara za bycie defetysta i kulą u nogi i czym tam jeszcze musi być, to jednak napiszę, że te pięć z zielenią zachwycające i te pingwinowate czaple białe też.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale przecież defetysta też człowiek :)
UsuńCzaple. Ja takich nie mam. Super:) To kiedy teraz?:)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Trzciny to dranie. Za rok?
Usuńostatnie foty mnie zabiły - świetneeeeeeeeee !!! Przedostatnie to chyba ... chyba ... to chyba nawet IKEA by mogła sprzedawać :)))
OdpowiedzUsuńp.s.
no nie wiem czy jest większy komplement dla zdjęcia ;)
Dzięki. Szczerze mówiąc liczyłem na te czaple i nie mogłem uwierzyć, że jednak się udało. PS. Chyba nie?
UsuńZawsze lepiej jest fotografować we dwójkę. Jeden fotograf motywuje wtedy drugiego do Robienia lepszych zdjęc, szukania innych miejsc itp. Nigdy nie miałem możliwości fotografować w takich warunkach. Wojciechu jestem zachwycony kadrami, wspaniałe kolory. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, ale uwierz mi, że z tym podwójnym fotografowaniem, różnie bywa:) Kolory to zasługa brzasku, który wreszcie udało nam się dopaść i szkoda, że tylko raz.
UsuńWszystkie zdjęcia piękne, ale nr.7 to bajka!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale bajka, to przebywanie w takim miejscu :)
UsuńO matulu. To jest takie piękne, że mi się chce zdechnąć z żalu, że nie widziałam tego na żywo.
OdpowiedzUsuńChociaż prawdopodobnie zdechłabym z hipotermii i niewyspania.
Fotoduety górą! ;)
Ciekawy dylemat, od czego zdechąć. Ja ... jednak wybieram hipotermię:)
UsuńZnowu? Wojciechu jak tak można! Przecież moje ściany mają konkretne wymiary i za cholerę nie chcą się powiększyć bym mogła wybłagać wszystkie zdjęcia żurawi z Twoich dwóch postów. I teraz będę zmuszona dokonać selekcji? To okrucieństwo. A na dodatek czaple- też absolutne
OdpowiedzUsuńPrzysięgam, że to już koniec. Żurawie i inne ptaki, prawdopodobnie już odleciały, więc teraz czeka mnie kilka miesięcy fotograficznego postu (chyba że trzasnę jakieś spektakularne sikorki). PS. Daj znać, które zdjęcie Ci interesują, bo pod koniec tygodnia wybieram się do drukarni. Wszystkich pewnie nie dam rady przygotować, ale coś tam się zrobi.
OdpowiedzUsuńprzepiękne, przedostatnia fotka zupełnie kosmiczna jest
OdpowiedzUsuńDzięki emm. Kosmiczny to był ten poranek :)
UsuńBosz...., jakie to wszystko cudne..!
OdpowiedzUsuńWstawałabym, czatowała, kląć za bardzo nie umiem, więc... tego bym oszczędziła ;)
Zgadzam się w 100%. Brzask wśród żurawi, to zjawisko co najmniej magiczne. Szkoda tylko, że na kolejne, trzeba będzie poczekać do następnej jesieni.
UsuńŚwietne zdjęcia i świetny tekst. Co do jednego nie ma wątpliwości i zgoda w 100%. Jeśli interesujesz się fotografią przyrodniczą (czyt: ptaków), zapomnij o tym, że ktokolwiek z bardziej zaawansowanych fotografów pomoże ci w czymkolwiek. To dziwna grupa, która bardzo niechętnie dzieli się swoimi doświadczeniami. A, o tom, żeby powiedzieli ci, gdzie są siedliska ptaków, możesz też zapomnieć.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Niestety tak to wygląda. Dlatego już od dawna liczymy tylko na siebie i kilku znajomych, którzy wyłamują się z tego stereotypu. Trochę jednak szkoda, bo współpraca pozwoliłaby zaoszczędzić dużo czasu, zwłaszcza teraz, gdy zbliża się rykowisko i jesienne przeloty. PS. Skąd jesteś Kolego?
UsuńMieszkam na wsi pod Lublinem. Wariat na motocykle i na fotografię od zawsze, tylko na motocykle kiedyś nie było mnie stać, a w fotografii miałem trochę przerwy (czyt: ok. 20 lat) ze względów zawodowych. Od jakiegoś czasu fotografuję znowu (głównie pejzaż, ale nie tylko), wysyłam na konkursy, czasem udaje się coś zdobyć, czasem na to samo zdjęcie, nikt nawet nie chce spojrzeć, jak to w fotografii :-)
UsuńKilka miesięcy temu, zacząłem przyglądać się różnym, fantastycznym zdjęciom ptaków i pomyślałem sobie, że to chyba musi być fantastyczne uczucie, po pierwsze móc pooglądać te ptaki w naturze, a może nawet wartościowe zdjęcie uda się zrobić. No, i postanowiłem spróbować. Najpierw oczywiście od moich ukochanych żurawi. Pani Dorota z Garwolina powiedziała mi, że żurawie są w Goniądzu. Pojechałem. Były. Po prostu dech zapiera, kiedy te czerwone łebki, wyłaniają się z mgły o świcie. Kompletny abstrakt :-))) Widziałem tam też gęgawy (a może jeszcze jakieś inne w stadzie były ?), kulika większego. Na łosia czekałem cztery dni, ale końcu przyszła...słodka Marlena, ależ była piękna :-))) Przyszła o 3:17 rano :-))) Podeszła do mnie tak blisko, że mogłem jej dotknąć ręką.
Rezultaty fotograficzne, delikatnie rzecz ujmując ... albo może nie będę pisał jakie :-)))
Później próbowałem trochę podpytywać o to i o tamto mistrzów z tej dziedziny, ale odpowiadali tak zdawkowo, że nic z tego nie wynikało, albo w ogóle nie odpowiadali...
Czytam, ile mogę, uczę się odróżniać ptaki od siebie...Za dwa albo trzy dni jadę na stawy do Parczewa, może szczęście dopisze...
Pozdrawiam gorąco, sorry za długą pisaninę...
Mamy podobną biografię, gdyż ja również miałem przerwę, tyle tylko, że 10-letnią. Wróciłem do przyrody dopiero jakieś 4 lata temu i wsiąkłem na dobre:)Widzę, że trochę pokręciłeś się po Dolinie. My (moja żona również fotografuje - glosbagien.blogspot.com) oboje pochodzimy z Podlasia, a Biebrza, to dla nas trochę taki drugi (dla mnie również pierwszy)dom. Znamy tam prawie wszystkie miejsca i chętnie podzielimy się naszą wiedzą (miejscowych nie warto nawet zaczepiać). Problem tylko w tym, że ten rok jest tragicznie suchy. Rozlewiska były tylko przez chwilę, więc specjalnie nie poszaleliśmy ze zdjęciami:) Teraz szykujemy się na bukowisko, a później na przejście łosi w lasy sosnowe. Jeżeli masz jakieś pytania nt. Biebrzy, czy fotografii w ogóle, chętnie odpowiem (np. na FB). Pozdrawiam.
Usuń