W naszym świecie, rudzi prawie zawsze mają przerąbane. Może w Irlandii jest inaczej, ale poza nią - jakoś nikt ich nie lubi.
W przyrodzie, z „rudymi” jest zdecydowanie lepiej. Rudzielce
- rudziki, wiewióry, sarenki, łanie, rydze, itp. - częściej budzą sympatię, aniżeli
nieufność i odrazę. Wyjątek stanowi (pomijając wilka) tylko dzisiejszy, postny
bohater czyli lis. Tego akurat ludzie jakoś nigdy nie zaakceptowali, a w niektórych kręgach zawodowych, wręcz znienawidzili.
Z czego to wynika? Ano, głównie ze stereotypów, z których
większość wiąże się z niepożądanymi, z ludzkiego punktu widzenia, lisimi
upodobaniami kulinarnymi. Tylko, co na to poradzi biedny lis, że Natura uczyniła go
mięsożercą i to na dodatek relatywnie niewielkim? Trawą się nie naje, a jeleniowi
może, co najwyżej, kitą pomachać. Poluje zatem na to, co jest w stanie dogonić i
zabić. I dlatego właśnie obarczamy go winą za wyniszczenie zajęcy i kuropatw (tego, ze tępi gryzonie, jakoś nie chcemy pamiętać).
To również pierwszy podejrzany, gdy tylko z kurnika zniknie jakaś przechodzona nioska.
Paradoksalnie, największym problemem lisów jest to, że stale ich przybywa. Kiedyś, na polowaniach zbiorowych (swoja drogą natłuczono wtedy zajęcy, co nie miara), ten kto zastrzelił, przepraszam - pozyskał lisa, zwykle zostawał królem polowania. Obecnie rudzielców jest już tyle, że aby zostać "królem" nie trzeba strzelać, tylko wystarczy przejechać samochodem (nie hamując!) nocną trasę z Olsztyna do Olsztynka. W roku 2015, lisia armia liczyła już ponad 200 tys. osobników (z czego blisko 10% zamieszkuje Warmię
i Mazury) i nic nie wskazuje, żeby miało się to, w najbliższym czasie, zmienić.
Wykładana na terenie całego kraju szczepionka na wściekliznę, spowodowała, że ta
choroba przestała być naturalnym reduktorem lisiej społeczności. Kolejna
kwestia, to mniejsze zainteresowanie myśliwych. Odkąd ekolodzy obrzydzili
elegantkom (i elegantom!) futra, dzielni łowcy polują na lisy, wyłącznie z
konieczności.
No dobrze. Wiemy już, że lisów nie brakuje i są
odpowiedzialne za wszelkie zło na tym świecie. Czy jednak, w tym ostatnim przypadku, aby na pewno?
Przecież w środowisku grasuje znacznie więcej morderców drobnych zwierząt.
Kiedy z kurnika znika drób, najłatwiej wszystko zwalić na rudego. A tymczasem
może być to sprawka tchórza, kuny domowej, jastrzębia, czy nawet szczura.
Zniknięcie zajęcy i kuropatw to efekt ciężkiej roboty odwalonej nie tylko przez
lisy, ale również przez ptaki drapieżne, półdrapieżne kruki, jenoty, norki amerykańskie i
wałęsające się bez- i pańskie psy i koty. Można tak wymieniać bez końca, ale oczywiście i tak wszystkiemu
będzie winny lis! Lis?! Ruda łajza, oszust, serowy kombinator, złodziej i były TW w jednym!
Osobiście lubię i rudych ludzi, i rude zwierzaki i dlatego proszę! Nie róbmy z lisa bestii większej, niż jest. Zastanówmy się lepiej, co możemy zrobić, żeby mógł sobie spokojnie egzystować w środowisku.
Mam nadzieję, że jakieś rozwiązanie istnieje i niekoniecznie
musi być to tzw. redukcja, czyli – mówiąc po ludzku – zabijanie. Jakoś tak
naiwnie wierzę, że jest to możliwe i, że kiedyś doczekamy sytuacji, w której
lis będzie syty, a zające, kuropatwy i kurczaki (te ostatnie akurat może nie
wszystkie) – całe.
A poniżej taki wiosenny niusik.
ale fajny lisek. A na lodzie tego zbiornika też go fotografowałem :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Miałem nadzieję na więcej fotek, ale zaległ w krzaczorach i chyba zasnął:)
UsuńLis 12. Super!
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu dwunastego:)
UsuńCo do przechodzonej nioski to nie do końca tak. Korzystając z deszczowej pogody i tego, że gospodarze (sąsiedzi) siedzą w domu ukradł kiedyś w ciągu godziny 12 kaczek z czego 2 odnalazły się lekko pokiereszowane, więc trochę zachłanny bywa. Ale ja tam nie nienawidze i uważam, że lisy są piękne i nie ich wina, że muszą jeść.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że bywa zachłanny (tak, jak wiele drapieżników). Instynkt podpowiada mu, że jak jest dostawa towaru, to trzeba brać ile wlezie, bo następnej może nie być:)Koledze ginął drób ozdobny i lis był także głównym podejrzanym. Po zastawieniu żywołapki okazało się jednak, że złoczyńcą był ... tchórz. PS. Nie chcę się wymądrzać, ale myślę, że gdyby ludzie lepiej zabezpieczali kurniki itd., to lis nie miałby za wiele do powiedzenia.
UsuńKaczki były już duże i były w odrodzonym wybiegu tuż pod domem, a lis 100 m za chałupą miał norę a w niej młode, żeby było śmieszniej to uwiązany na łańcuchu pies szczekał jak oszalały kiedy kaczki były rabowane. Ale kto by tam na deszcz wychodził. To starzy ludzie i mimo tłumaczeń nigdy nie zdecydowali się na ogrodzenie posesji i puszczenie psa luzem.
UsuńCzyli, przepraszam Pani Grażyno, właściciele niewinni, pies niewinny i tylko lis - złoczyńca:)PS. Przyznaję, że pewnie nie byłbym taki tolerancyjny, gdyby to były moje kaczki:)
UsuńBardzo ciekawy , pouczający i rzucający inne spojrzenie na lisią naturę. Zdjęcia rewelacyjne ,kilka kadrów ci zazdroszczę:) A ja tam liski lubię,nawet bardzo są bardzo fotogeniczne.
OdpowiedzUsuńDzięki Paweł. Ty mi niczego nie zazdrość, tylko pokazuj swoje lisy. Jak Cię znam masz tego więcej niż ja:)
UsuńI tu się mylisz ,ich mam właśnie bardzo mało.
UsuńTia, widziałem!
UsuńO to to!~!!!
OdpowiedzUsuńTrafiłeś w sedno - głupio tak pisać ze się "w całej rozciągłości zgadzam" no ale skoro faktycznie się w całej rozciągłości zgadzam?
Fakt szczepienie lisów ograniczyło wściekliznę, a to spowodowało ich przegęszczenie na wielu terenach (wścieklizna praktycznie nie niszczy luźnych populacji, ale te nadmiernie zagęszczone potrafi zredukować prawie do zera), ale jednocześnie podniosło poziom bezpieczeństwa ludności - choć gdyby ludziska nie mieli w zwyczaju puszczać psów samopas, to także byli by od wścieklizny dobrze zabezpieczeni.
Często złodziejami drobiu są psy - ptactwo je zna i się nie boi, a one to wykorzystują.
Przez lata obok mnie na polach "sanguszkowskich" co roku spotykałem mnóstwo kuropatw, ostatnie nie... winne lisy? Nieprawda. Winni idioci - bo tam jest takie małe lotnisko, zryte przez nornice jak ser szwajcarski a ljotcziki lotne może i są ale ... no ciut nazbyt "w obłokach bujają"... więc wykładali zatrute ziarno... w efekcie nie ma już kuropatw, nie ma też pustułek i krogulców (a było po parze)zaś nory... tak nory są!!!! A lisy z całą akcją nic wspólnego nie miały.
Moja wiara w Homo Sapiens zadyszkiensis wzrosła...
Głupota i bezmyślność ludzka nie znają granic. Chytrość również. W niektórych regionach Polski (litościwie nie podam, w których) pies i kot mają same się wyżywić i koniec. Sam obserwowałem watahy kundli, które polowały na młode zające i widać było, że mają w tym duże doświadczenie. Przy okazji dziękuję za historię z nornicami. Jeżeli pozwolisz wykorzystam ją na zajęciach w swojej szkole. Tego typu historie powinny być nagłaśniane, po to by nie powtarzały się w przyszłości.
UsuńWszystkie twarze lisa są piękne. Nawet jak wieczorową porą spod kurnika Babci B wraca. Mój pogląd na opinię o lisie jest taki, że największy szkodnik przyrodniczy - człowiek - znalazł sobie gatunek na który da się zwalić wszelkie nieszczęścia. Szczerze mówiąc to nas jest trochę przydużo i stąd kłopoty. Na zdjęciach zaś ujął mnie rudy-23 3 i rudy-as.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa Pani Beato! PS. Pozdrowienia i jednocześnie wyrazy współczucia dla Babci B.!:)
UsuńRudy, rudy, rudy... lis jaka piękna sztuka :)
OdpowiedzUsuńPrawda?!
UsuńCieszę się, że odwiedziłaś ten blog i zapraszam częściej:)
OdpowiedzUsuńJest przepiękny! A te oczy... coś kombinują :D
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu przepięknego kombinatora:)
UsuńI ja miałam kiedyś z lisem na pieńku, gdy mi prawie wszystkie kury udusił i poroznosił po okolicy (jedna się ostała sierotka). I to na pewno była sprawka lisa, bo widziałam go na własne oczy, gdy czmychał przez płot wierzchem. Moją winą było to, ze zostawiłam kury w obejściu bez opieki, choć za płotem, i rabunku dokonano w samo południe ;-) Ale lisia mordka jest tak psio sympatyczna, że długo urazy nie chowałam. Tego lata jeden osobnik przychodził na kiełbasę z ogniska. Potrafił nawet usiąść i grzać się przy ogniu, no i zawsze dostawał swoją dolę żywieniową. Lubię lisy! :-)
OdpowiedzUsuńLis czmychał, a tchórz konsumował:) A takiego amatora kiełbasy znam z Grzęd, tyle tylko, że w bocianiej postaci:)
UsuńLisek cudowny,pieknie pozował,a zurawie całkowicie rozgościły na łąkach polskich.
OdpowiedzUsuńFakt. Nie najbrzydszy zwierzak:)A żurawie ciągle omijają Warmię.
UsuńAle spotkanie, świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki Marcinie:)
UsuńLisy są jednymi z najpiękniejszych polskich stworzeń! Trzecie jest takie śliczne! A na przedostatnim ten lisek chyba młodzik?
OdpowiedzUsuńZgadzam się:) PS. Niekoniecznie. To fotka zrobiona latem, gdy lisy mają dużo krótsze futro (i dlatego wydają się mniejsze).
UsuńDzięki Wojtku za obronę lisów. Zdjęcia też piękne. Igor
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować. Lubię rudzielce i tyle.
UsuńPiękny rudzielec! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak są tępione .... Niestety człowiek ma się za nadistotę, zawsze doszukuje w sobie Boga i boskości .... Co dla mnie jest durnotą.
Piękne, gdyż to kilka, różnych osobników:) Napiszę tylko tyle. Przestałem już rozumieć, jak można zabijać dla przyjemności.
OdpowiedzUsuńLisów są może i tępione, ale widzę ich coraz więcej, w tym niestety rozjechanych na drogach i poboczach. Zdjęcia się podobają!
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie są. I dlatego jest ich coraz więcej. I dobrze:)
OdpowiedzUsuńsprawdź to,
OdpowiedzUsuńmoda,
delikatne szale wieczorowe