No i wykrakałem. Po jednodniowej wiośnie, wróciła zima. Co
prawda w swoim aktualnym stylu, czyli na dobę, ale wróciła. W sumie to bardzo
dobrze, gdyż nocny opad śniegu, urozmaicił nieco gęsi krajobraz. Postanowiliśmy
zatem wrócić nad rozlewisko, jednak naszym głównym celem tym razem nie były
gęgawy, zbożowe i białoczelne, a - żurawie. Niestety, jak to w fotografii
przyrodniczej bywa, cele sobie, a żurawie też sobie. Na całym, szeroko pojętym
rozlewisku, była tylko jedna para, a i to zachowująca się, jak nie przymierzając,
młoda Podlasianka na pierwszym w życiu wyjściu do nocnego klubu z męskim striptizem.
Przyznam, że takie zachowanie żurawi było (przynajmniej dla
mnie) trochę nietypowe. Wiem, że to nie naiwne sikorki, ale tym razem poziom ich
ostrożności był nieco zaskakujący. Zazwyczaj żurawie dają się podejść na około
50 metrów (podjechać można jeszcze bliżej) i to jest mniej więcej taka stała, zaobserwowana
przez nas, średnia. Oczywiście zdarzają się odchylenia od tej wartości i to niekiedy
znaczne, ale zwykle dotyczą sytuacji odwrotnej, czyli ptaków sprawiających
wrażenie nieczułych na obecność człowieka. Takiego zimnokrwistego osobnika
spotkałem w ubiegłym roku w okolicach rozlewiska. Podjechałem do niego na
kilkanaście metrów i … żadnej reakcji. Podjechałem jeszcze bliżej i dalej to
samo. Ptak, jak gdyby nigdy nic, spokojnie żerował na świeżo zaoranym polu. W końcu,
chyba już bardziej z ciekawości, aniżeli chęci fotografowania, wyszedłem z
samochodu, usiadłem na miedzy ok. 6-7 metrów od niego i … spędziliśmy razem
miłe półgodziny. Ja robiłem zdjęcia, paliłem papierosy, poszedłem do auta po wodę
itd., a żuraw jadł, poprawiał fryzurę na tyłku, przyglądał mi się ciekawie i
znowu jadł. Odleciał dopiero wtedy gdy, jak przypuszczam, najadł się do syta i
w głowie zapalił mu się neonik z napisem „drzemka”.
Wszyscy wiemy, że ptaki różnie reagują na rzeczywiste lub
pozorne zagrożenie, w tym na pojawienie się człowieka. Interesujące jest to, że
różnice w zachowaniu nie wynikają wyłącznie z, przypisanego konkretnemu
gatunkowi, dystansowi ucieczki (najmniejsza odległość na jaką możemy zbliżyć się
do zwierzęcia). Nie do końca jest tak, że wróbel się nie boi i nie ucieka, a
czapla i owszem. Takie podejście, to zbyt daleko idące uproszczenie. Przecież każdy
z nas, obserwujących ptaki, na 100% spotkał kiedyś tchórzliwego wróbla i
wyluzowaną czaplę. Świadczy to o tym, że opisywane różnice, występują również pomiędzy
osobnikami reprezentującymi ten sam gatunek.
Wszystko to zależy od … wszystkiego. Ten sam ptak będzie zachowywał
się inaczej na przelotach, podczas żerowania, godów, czy wychowywania potomstwa.
Mało tego. Przedstawiciele tego samego gatunku sprawiają odmienne wrażenie w zależności
od miejsca spotkania. Pisałem kiedyś o tym, że te same krzyżówki w parku
miejskim zachowują się, jak drób domowy, ale poza parkiem, to już dzikusy
pełnym dziobem.
Trochę przypomina to nas – ludzi. Nie powinno to jednak budzić
zdziwienia. Wszakże, jak napisał wybitny, polski ornitolog - profesor Jan
Sokołowski – „Ptak, to też człowiek,
chociaż ptak”.
PS. W następnych postach – wyluzowane gęgawy, zbożowe, żurawie,
lisy i krajobrazy, i co tam się jeszcze się, w międzyczasie, trafi.
Jest tak jak piszesz, chociaż gdybym miał się zdobyć na jakąś analizę, to uznałbym, że ptaki po przylocie sa znacznei płochliwsze i ostrożniejsze niż w pełni sezonu. Później, gdy już znają swój teren, na wiele zjawisk reagują mniej panicznie. Ale to detal, o wiele bardziej zainteresowało mnie pewne niedopowiedzenie z Twojej strony! Zatem podążam - na czyim tyłku poprawiał fryzurę wspomniany żuraw? Swoim, czy ... Twoim? ;) p.s. dziś do tego wszystkiego widziałem jeszcze kormorany. Nie wiem, ale mi się bardzo podoba pierwsze zdjęcie. Takie pozornie zwykłe, ale tyle w nim oczywistej naturalności i spokoju, że mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńByć może faktycznie coś w tym jest. Trzeba by to sprawdzić w następnych sezonach, choć nie wyklucza, że to jednak osobnicza przypadłość, o czym w następnych postach. PS.1. Na jego! PS.2. Często Zimują w kraju.
Usuńale tu tłoczno u Ciebie ! ciekawa jestem sesji z żurawiem :) Fajne te Twoje zimowe spotkania :) może gŁoś się nie pogniewa, podkradnę jedno z Twoich zdjęć do telefonu...
OdpowiedzUsuńBo to Warmia! Sesja z żurawiem powędrowała do gŁosiowego bloga:) Ja mam swoje lisy, które już nie mogą czekać:) PS. Podkradaj!
UsuńŻurawie żurawiami (przemilczę, że z fryzurą na tyłku ;-) ale mnie najbardziej podoba się dzięcioł ;-)
OdpowiedzUsuńI właśnie o nim zapomniałem napisać, a pasowałoby, jak nic! Dzięcioł czarny, to najpłochliwszy z płochliwych, a tu nagle dał się podejść, jak dziecko. Czary jakieś?
UsuńGratuluję ascetycznego zdjęcia żurawia nad płotem i tekstu. Pozdrawiam. Igor
OdpowiedzUsuńDzięki Igor. Mam nadzieję, że to dopiero początek!
UsuńJa doświadczyłam tej płochliwości rok temu, miałam jeszcze 100m do ich noclegowiska i w dodatku przez las i za każdym razem wiedziały, że idę i uciekały. Gąski we mgle urokliwe, czarny super i trznadelki w locie, lata toto w ilościach dużych koło mnie i w locie żadnego nie udało mi się dopaść.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Chyba jedyna metoda, to strzelać, jak leci i liczyć na to, że coś wyjdzie:) A, co do żurawi, to mam bardzo różne doświadczenia. Jedne się boją, a inne nie! Te na rozlewisku nie dały się podejść, a na noclegowisko docieraliśmy bez problemu, chociaż do dziś nie mam pojęcia, jakim cudem:)
UsuńPodoba mi się zależność zachowania ptaka konkretnego od.. wszystkiego! I przepiękne gęsi na 2 zdjęciu i trznadle. Tylko dwa cienie trznadlowe jakieś takie dziwne bezskrzydłe. One nurkują w locie, czy nie są trznadlami?
OdpowiedzUsuńKiedyś zrozumiesz, Droga Beato, że ptasi behawioryzm, to mechanizm, o którym nie śniło się fizjologom i fizjoterapeutom. PS. Nurkują i są!
UsuńNo co Ty, mam od lat piękny cytat dla moich studentów opisujący badanie behawioru zwierząt. Pewna bardzo słynna grupa badawcza napisała tak: W ściśle określonych warunkach doświadczalnych zwierzę zachowuje się jak chce. Czyli śniło się, śni się i śnić będzie. PS. Super wyglądają takie nurkujące (skojarzyły mi się z takimi drewnianymi zabawkami i pomyślałam czyżbyś wystawiał takie zabaweczki na wabia??? Eee ale to strasznie trudne by było. A żurawie Malinowscy za domem są, choć nie widziałam Kowalskich.
UsuńPiękny cytat. Chyba go sobie pożyczę:) Masz rację z tymi kształtami. Zastanawiałem się nawet, czy nie kadrować ich oddzielnie, ale i na to przyjdzie czas. Żurawi jest coraz więcej. Ostatnie dorwaliśmy pod Klebarkiem W., ale może odwiedzimy i Malinowskich.
UsuńMi się kiedyś udało podpłynąć pontonem do żurawia na kilka metrów, prawdopodobnie skojarzył że wyglądam jak zwykły śmieć z nurtem płynący i nie warto na mnie zwracać uwagi. Miał bym świetne zdjęcia, gdybym miał aparat... ale niestety nie miałem (coś a'la Gomółka).
OdpowiedzUsuńA propos "„Ptak, to też człowiek, chociaż ptak”." - to bardzo franciszkańskie podejście...
Nie przesadzaj z tym śmieciem:) Po prostu wyglądasz na dobrego człowieka, a to się bardzo liczy w żurawim półświatku. PS. Franciszkńskie podejście, powiadasz? I dobrze!
UsuńSądzisz że żurawie aż takie akuratne ? ;-)
Usuńi bardzo dobrze.
Wyjątkowo akuratne. Dlatego ta je lubię:)
UsuńFajowe kadry,co do tej pary z rozlewiska też ją chyba spotkałem u siebie. Jak mnie zauważyły z dość sporej odległości (około pól kilometra)to był wrzask i natychmiastowy odlot. Trzeba poczekać,przyzwyczają się to będą nam jeść z ręki;))
OdpowiedzUsuńPatrz Pan, Panie Pawle, jaki mają rozmach. Jednego dnia boją się na rozlewisku, a drugiego, to samo w Raju! Nic to. Za parę dni przyleci ich tyle, że MUSI trafić się jakaś, przyjazna człowiekowi, para!
UsuńI tak będzie zobaczysz,albo ja albo ty wrzucimy selfie z żurkiem:)))
UsuńJak nam plany świąteczne wyjdą, to selfik z żurkiem z jajkiem i z białą kiełbasą - murowany!!
UsuńPlan musi wypalić,aby tylko dobre miejsce znaleźć :)
UsuńW piątek się znajdzie!
UsuńCudownie ... Ptaków już od pierona! .... ehhhh wiosna wisi w powietrzy, tylko jeszcze się krztusi deszczem i Śniegiem ... Jeszcze tylko dwa do trzech tygodni i się zacznie :)
OdpowiedzUsuńGrzegorz, ona nie wisi. Ona już jest! Na przekór wszystkim deszczośnieżycom. Szkoda tylko, że na zdjęcia tak mało czasu.
UsuńFantastyczne zdjęcia:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam częściej. Mam nadzieję, że będzie coraz wiosenniej:)
OdpowiedzUsuńAleż jest pięknie!
OdpowiedzUsuńU mnie dziś cały dzień sypie śnieg, ale jest ciepło, więc jedno wielkie błoto...
To był tylko jednodniowy nawrót zimy. Teraz mam dokładnie to samo, co u Ciebie, czyli ni to zima, ni to wiosna. PS. Myślałem, że jesteście cały czas w Norwegii:)
Usuń