O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

niedziela, 26 czerwca 2016

Migawki z terenu XVIII.


No dobrze. Pobawiliśmy się trochę w Afrykę i starczy! Niech ktoś wreszcie wyłączy to ogrzewanie! Albo włączy największe wentylatory, jakie uda się znaleźć na rynku! Lub deszczownie! A może istnieje techniczna możliwość przyciągnięcia jakiegoś lodowca? Mamy przecież podobno jakieś okręty, które rdzewieją w tajnych portach wojennych, więc wreszcie mogłyby się na coś przydać. Szybki wypad na północ, takiż rzut harpunem w lód i z powrotem do kraju. Zacumowalibyśmy górę lodową gdzieś na Zalewie Wiślanym i temperatura ciupasem spadłaby o kilka stopni, a na dodatek w olsztyńskich klepach pojawiłaby się zdrowa i pożywna foczyna. Przepraszam, wiem że bredzę, ale 33 w cieniu, to nie mój habitat klimatyczny. Chociaż ta foczyna … No dobrze, jednak bredzę!
Ten weekend postanowiliśmy spędzić w lesie, naiwnie sądząc, że na takie upały nie ma nic lepszego, niż cień i leśny, orzeźwiający zefirek. To samo musiały pomyśleć chyba także strzyżaki, gdyż kiedy w piątek wieczorem zameldowaliśmy się pod Pasymiem, były już na miejscu wraz z liczną rodziną i kolegami z wojska. Bylibyśmy niemalże w komplecie, gdyby nie fakt, że zefirkowi coś wypadło i nie dojechał. No cóż. Taka równikowa karma. Nie było co prawda tak źle, jak pewnego wrześniowego popołudnia w nadbiebrzańskich lasach, ale za dobrze - też raczej nie. Chociaż z drugiej strony, jak tak się mocniej zastanowić, to jednak strzyżaki wyszły na tym spotkaniu zdecydowanie gorzej, niż my. Po naszej stronie może i byli ranni, ale zabitych – nie było.
Upał, strzyżaki, jakaś - nieznana nam - niższa forma życia biologicznego żyjąca w symbiozie z quadem, no i my. Jednym słowem, mało strawny konglomerat dla jeleniowatych i dzików. I pewnie dlatego te pierwsze i te drugie zaległy w czeluściach tzw. puszczy, gdyż potrzebowaliśmy i opisywanego wieczoru i następnego poranka, żeby pstryknąć to, co poniżej.
Swoją drogą, takie fotografowanie ma coś w sobie z bokserskiego klinczu. Z jednej strony spocony jak śp. szczurzynek, ledwie dyszący człowiek z aparatem, a z drugiej … tak samo dyszący i spocony jeleń. I jedno i drugie ma dosyć, więc stają na przeciw siebie w pełnej rezygnacji. Człowiek niby fotografuje, jeleniowaty niby pozuje, ale i jeden i drugi wiedzą, że to bez sensu i lepiej byłoby wypić zimne piwo w jakimś, przyjemnym dla ciała i umysłu, bajorku.
Nie wiem, jak jelenie, ale my wczoraj postanowiliśmy urzeczywistnić to, o czym napisałem. Spędziliśmy kilka godzin w leśnym jeziorze fotografując ważki (o tym w następnym poście), popływaliśmy, pogadaliśmy trochę z przygodnie spotkanym rowerzystą i wróciliśmy do Olsztyna tuż przed burzą.
Mam nadzieję, że jelenie postąpiły dokładnie tak samo i wkrótce z nowymi siłami, znowu spotkamy się w lesie. PS. Znowu jest gorąco!






















23 komentarze:

  1. Marzenia się jednak spełniają, już jest chłodniej :)
    Ciekawi mnie kiedy te małe dziczki zmieniają sierść z rudo-pasiastej na ciemną, i czy to futro im linieje i wyrasta nowe ciemniejsze, czy też po prostu ciemnieje stopniowo. Takie mam dylematy po tych upałach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekło trochę ochłonęło, ale w Olsztynie nadal wieje grozą:) Dziczki wymieniają sierść, tak jak wszystkie zwierzaki. Stara wypada (stopniowo), a na jej miejsce wyrasta nowa, czarna lub ciemnobrązowa. Zimą będzie zdecydowanie gęstsza, niż ta, którą teraz widać na ich matce i starszym rodzeństwie.

      Usuń
    2. Oj dziękuję za wyjaśnienia i znów jestem mądrzejsza (albo tak mi się wydaje) ;) U mnie dzisiaj to nawet zimno jest.

      Usuń
  2. Ja sobie odpuściłem te upały i zrobiłem tak jak napisałeś. Zimne piwo i bajorko ;)
    Jak na takie upały to zwierzyna dopisała. Nie widać na fotkach że zwierzyna pozuje na niby, ale czy fotograf fotografowal na niby ? Chyba nie bo jest co pooglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ma szaloną fotografkę w domu, to piwko i bajorko pozostają w sferze marzeń:), chyba, że da się namówić na ważki! Zwierzyna dopisała, ale jest jej zdecydowanie mniej, niż zawsze. Upał, polany zarośnięte, więc zalega gdzieś w krzaczorach:)

      Usuń
  3. Ja nie rozumiem, jak w taki skwar można jeszcze do lasu iść? Przecież to daleko od lodówki z zamrażalnikiem, w którym zamarza wilgotna ścierka, by za chwilę ochładzać moją biedniutką głowę. No, nie pojmuję, że jeszcze fajne zdjęcia można zrobić przy 35 stopniach... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, ale z dyskusja z gŁosiem na temat pozostania w domu jest z góry skazana na porażkę:) PS. Późnym wieczorem i po świcie nie ma 35, a co najwyżej 32 stopnie:)

      Usuń
  4. czytam, czytam i rozpływam się od tego gorąca...a futrzaste dziki wyglądają jakby im upał zupełnie nie przeszkadzał. Podziwiam, że oddaliliście się tak daleko od lodówki :)Chociaż to jeziorko z ważkami brzmi orzeźwiająco ... fajne zdjęcia, 15 wygląda jak ufo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zrzuciły zimowe futro i paradują nago, przynajmniej w dziczym tego słowa rozumieniu:) Jeziorko było orzeźwiające, wiec wracamy tam tak szybko, jak się da! PS. Bo to było jak UFO. Tak naprawdę to, pstryknąłem obejrzałem dopiero po powrocie do domu. W lesie nie miałem na siły:)

      Usuń
  5. Wojtek jak na jeden wieczór i poranek to ładnie wam obrodziło zwierzyną. A ostatnio marudziłeś że nic wam nie wychodzi na polany ,a tu proszę taką seria futra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież wiesz, że marudzenie to tradycja tego bloga:) A tak na poważnie, to jest dużo gorzej, niż zazwyczaj. Nie wiem, czy to upały, czy to, że trawa jest wysoka i przestała być atrakcyjna dla jeleni (tak przynajmniej twierdzą prawdziwi fachowcy), ale coraz trudniej je wyłuskać z krzaczorów:)

      Usuń
  6. Też miałam dość tej indyjsko-afrykańskiej mieszanki i żadna siła nie była w stanie zmusić mnie do wyjścia dalej niż do ogrodu w celu polania się wodą z ogrodowego węża. Całe szczęście , że przyszedł ten długi deszcz. I dlatego najbardziej podoba mi się ten chłodny poranny żuraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie jestem sam w tej pogodowej awanturze:) Fakt, żurawia fotografowałem przy, przyjaznej dla człowieka temperaturze, 27 stopni:)

      Usuń
  7. Podoba mi się ta sarna z nietęgą miną typu pragnę piwa vs świetlistość gałęziowo-trawiasta po lewej.

    ps.Wszędzie chodzę z robiącą mgiełkę spryskiwaczką i się spryskuję i idzie wytrzymać. Polecam. Oraz wilgotne ręczniczki też. Oraz mobilne wiaderko z dorobionymi kółkami i rączką, bardzo poręczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwałbym ją raczej łanią, ale co tam:) To bardzo dobry pomysł, żeby oprócz sprzętu nosić ze sobą spryskiwaczkę, wilgotne ręczniczki i mobilne wiaderko:)Co prawda nie wiem, co na to moi kuliso-tragarze, ale przecież nie będę ich pytał!

      Usuń
  8. Reeewelacyjne zdjęcia, niesamowite spotkania, po prostu świetne. Mam pytanie Wojciechu ile razy w tygodniu fotografujesz? Gratuluje i Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marcin, mieliśmy szczęście:) PS. Na fotografowanie poświęcamy najczęściej cały weekend (jeżeli jest pogoda) i czasem udaje się nam wyjechać przed i po pracy (zwłaszcza teraz, gdy dni są bardzo długie). Trzeba jednak pamiętać, że np. z dobrego weekendu nad Biebrzą (albo na Warmii) przywozimy kilka postów, które potem publikujemy przez dwa-trzy tygodnie.

      Usuń
  9. Dziki świetne i w d... przepraszam w futrze mają upały. U mnie łażą jak niezaganiane bydło. I jeszcze koziołki niszczące korę na drzewkach. I ryczące nocami. Dają radę, bez lodówek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej upałów w futrze nie mają (podobnie, jak reszta zarośniętych). Mają za to leśne, chłodne bajora, w których spędzają większość niekonsumpcyjnego czasu:) Osobiste bydło przegoń, a na koziołki (już Ci to radziłem) postaw żelaza!

      Usuń
  10. Jak to robisz, że zwierzaki chcą pozować? Bo ja jak chodzę bez sprzętu to pozują zarazy, a jak tylko mam obiektyw w ręku, to się sprytnie chowają, albo przynajmniej włażą za pierwszą lepszą osłonę!!! :)
    Jeżeli chodzi o temperatury, to jestem pełen podziwienia dla ludzi, co w lecie jadą na południe - to nie jest dobry kierunek - na Spitzbergen trzeba!!! Dla mnie to zupełnie niezrozumiałe, żeby w upały jechać tam gdzie jest jeszcze gorzej!!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Opisałeś najstarszą fotogograficzną regułę na świecie. Masz sprzęt - nic nie ma, nie zabrałeś - bioróżnorodność pełną gębą Tyle tylko, że ja się nigdzie i nigdy bez aparatu nie ruszam,więc czasem jestem od tej reguły wyjątkiem. Co do kierunku wakacyjnych wyjazdów, masz 134% racji. Na Warmii już o 6 rano mamy 25 stopni i ... więcej nam nie trzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi też upał resztki mózgu wytapia niczym masło z tosta. W pracy mam klimę,w domu piwnicę, najgorzej jest "na przelocie".

    OdpowiedzUsuń
  13. Czyli trzeba się zająć chałupnictwem:)Przynajmniej do listopada:)

    OdpowiedzUsuń