O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland

niedziela, 2 października 2016

Widoczki z (niestety) ministerialnym dodatkiem.

Tym razem post o czymś, co budziło, budzi i zapewne będzie budzić kontrowersje. Ponieważ jest to blog ocierający się o przyrodę, zapewne domyślacie, że nie chodzi mi o dostęp młodocianych do alkoholu, ale o polowania.
W tym miejscu koniecznie muszę coś wyjaśnić. Jestem z zamiłowania przyrodnikiem, ale nie jestem przeciwnikiem łowiectwa (mięsiarstwa – jak najbardziej!). Nie poluję, ale nie jestem także ekonaiwniakiem, któremu wydaje się, że zdelegalizowanie PZŁ spowoduje, że zwierzątka zaczną żyć w spokoju i wzajemnej miłości. Niestety przyroda, to nie „Sezon na misia”. To wyjątkowo skomplikowany mechanizm z występującymi w nim milionami zależności, a my - kiedyś tam w praczasach - włączyliśmy się w te trybiki i już w nich pewnie pozostaniemy. Czy nam się to podoba, czy nie, staliśmy się drapieżnikami szczytowymi. Nie łudźmy się, że odbudujemy populacje wilka, rysia i niedźwiedzia na wzór tych sprzed wieków, bo nie odbudujemy, a bez nich (a w konsekwencji i bez nas) w przyrodzie dzieje się źle.
Nie o tym jednak chcę napisać.
Ostatnio przez media przetoczyły się dyskusje na temat nowelizacji ustawy „Prawo łowieckie” autorstwa Ministerstwa Środowiska (bo kogóż by innego?). Pomijając wszystko inne, znalazły się w niej zapisy, które dadzą myśliwym prawie całkowite panowanie nad terenami, które wybiorą sobie do polowań.
Weźmy na początek art. 42aa., pkt. 14, zgodnie, z którym zabrania się utrudniania lub uniemożliwiania polowań. Ponieważ (przynajmniej na razie) nie znalazłem prawnej interpretacji tego zapisu, obawiam się, że o tym, czy "utrudniam i uniemożliwiam"arbitralnie zadecyduje sam łowca, a mi pozostanie jedynie poniesienie zasłużonej kary. Innymi słowy, jeżeli pójdę sobie do lasu (teoretycznie państwowego, czyli teoretycznie również mojego) i jednocześnie na ten sam pomysł wpadnie myśliwy, to z nas dwóch, problem mam tylko ja. Wystarczy bowiem, że myśliwy nie trafi w leżącego w ściółce, dogorywającego ze starości dzika, a zaraz potem w oddali dojrzy moją osobę, to wina jest oczywiście moja, bo zapewne utrudniłem! Prawdopodobnie gdyby nie moja obecność, dzik z litości sam doczołgałby się na linię strzału, podświetliłby flarą własną komorę i już byłoby co powiesić nad kaloryferem … tzn. nad kominkiem.
Dużo ciekawszy jest jednak zapis dotyczący właścicieli terenów, na których mogą odbywać się polowania. Art. 27b. 1. głosi: „Właściciel lub użytkownik wieczysty nieruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego może wystąpić do sądu powszechnego z wnioskiem o ustanowienie zakazu wykonywania polowania na tej nieruchomości, uzasadniając to swoimi przekonaniami religijnymi lub wyznawanymi zasadami moralnymi”. Tak się składa, że jestem współwłaścicielem spłachetka ziemi z cudzą amboną na miedzy. Czyli za chwilę, zgodnie z ww. nowelizacją, jeżeli nie zechcę, żeby polowano na mojej ziemi, będę musiał wystąpić w tej sprawie do sądu powszechnego. Tam wystąpić! Powinienem wystąpić tak, żeby od początku było wiadomym, że występuję w kontekście religijnym (i moralnym zarazem!). Jednym słowem, nie wystarczy, że przywdzieję swoje, niedzielne ubranko! Myślę, że powinienem wyglądać, jak zwarta, jednoosobowa delegacja na Sobór Trydencki. Nie od rzeczy byłoby także, gdyby przede mną, na salę sądową, wkroczyli heroldowie, odczytując z pergaminów, wyssaną z palca, listę moich wewnętrznych praw moralnych. Oczywiście da się to wszystko zrobić. Szaty wypożyczy się z teatru, kadzidła zakupi na Allegro, a na heroldów zrobi się casting wśród lokalnych, ławkowych kiperów. Pytanie tylko - w imię czego - mam to robić? Dlaczego, to my, małorolni - właściciele lub użytkownicy wieczyści - musimy gdzieś łazić, występować, deklarować i, na dodatek, robić z siebie pseudoreligijnych fanatyków? 
A teraz już poważnie. Żyję na tym świecie już kilkadziesiąt lat i w zasadzie nic nie powinno mnie dziwić. Tak się niestety złożyło, że się jednak dziwię. To wszystko, o czym napisałem, wyczynia bowiem ministerstwo, które w nazwie ma „Środowisko”. Tak, to to samo ministerstwo, które chce wycinki części Puszczy Białowieskiej (bo korniki), rozważało zniesienie moratorium na łosie (bo jest ich podobno za dużo) i zmianę podejścia do ochrony wilków (bo są, atakują i, jeszcze na dodatek, jedzą mięso).

Ja to wszystko nawet rozumiem. Chciałbym tylko, żeby nie robiono z nas idiotów. Zamieńmy po prostu "Ministerstwo Środowiska" na „Ministerstwo Łowiectwa” i wszystko będzie proste i jasne.
 PS. Na zdjęciach – widoczki. Tak dla uspokojenia.


















36 komentarzy:

  1. Z pewnością Sezon na misia to nie przyroda , ale za to Moje życie w stadzie (tyt. org. Touching the Wild) brytyjski dokument, który dzisiaj zupełnie przypadkiem obejrzałam w TVP2 to przyroda taka jaka jest naprawdę i jakiej większość z nas nie chce znać. Jeśli chodzi o PZŁ to chyba nikt nie oczekuje, że delegalizacja zmieni stosunki między drapieżca a roślinożercą, ale to co się dzieje w tej organizacji woła o pomstę do nieba i nawet ludzie stojący najwyżej w ichniej hierarchii widzą to i mówią, że póki nie wypali się złych nawyków i podłych małych ludzi gorącym żelazem, dobrze nie będzie. Sam projekt jest wyjątkowo idiotyczny i nie do obrony. Wyobraź sobie myśliwego który spotyka Cie w lesie i co aresztuje Cię, dzwoni po policję, czy jak? To chyba jakiś myśliwy musiał pisać, zupełna głupota.
    Urokliwe widoki nie złagodziły nerwów popostnych, bo jednak boję się, że te idiotyzmy wejdą w życie i nie będę wiedziała jak się przed nimi obronić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo chciałbym tu (może kiedyś o tym pogadamy przy jakimś żeremiu) dyskutować na temat samego łowiectwa, gdyż to długi i trudny temat. Tak, jak napisałem nie jestem myśliwym, ale ich w czambuł nie potępiam (tak, jak np. nie potępiam osób wyłapujących i uśmiercających norki amerykańskie w parkach narodowych). PZŁ to stary związek z wieloma zasługami dla polskiej przyrody. Problem tylko w tym (o czym z resztą sama napisałaś), że pojawiło się w nim wielu ludzi, którzy myśliwymi nie są! To zwykli mięsiarze, dla których najważniejsze jest zabijanie i to najlepiej bez świadków, co z pewnością zagwarantuje im ta pseudoustawa.

      Usuń
  2. Oj Wojtek poruszyłeś bardzo wrażliwy temat.Tak jak piszesz robi się z nas idiotów,karząc nam ,właścicielom ziemi udowadniać że nie chcemy aby polowano na naszym prywatnym terenie.Jeszcze trochę i wejdą nam z buciorami do domostw,a my co też będziemy musieli przed sądem płażyć się aby tego nie robili? Coraz bardziej chore te państwo się robi ;(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, to już działa i bez tej nowelizacji. Już kilka razy usiłowano przegonić mnie z terenu, w tym raz z mojego, własnego pola. Ale tak, jak napisałem w PZŁ są również porządni ludzie i mam nadzieję, że pogrzebią ten chory pomysł.

      Usuń
  3. Te dwa przepisy wzajemnie się uzupełniają! [sarkazm on] Ustawodawcy chcą nas chronić. Spójrzmy na to tak, konieczność załatwiania sprawy w sądzie, uniemożliwia przeszkadzanie i uniemożliwianie myśliwemu polowania, więc chroni nas przed konsekwencjami prawnymi oraz wydłubywaniem śrutu z własnej szynki po próbie wygłoszenia kultowego hasła: "wypier*alaj z mojej ziemi". Ustawodawca pomyślał o wszystkim. [sarkazm off]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprytnie kombinujesz, ale pamiętaj o tym, że przeszkadzać i uniemożliwiać można na wiele sposobów, w tym telepatycznie:)

      Usuń
  4. Ja tam widzę problem ze zwierzyną w naszym kraju trochę inaczej. Nie da się odbudować stad wilka ani rysia, ani regulować liczebności saren czy dzików, jeśli zwierzyną w lasach zarządza PZŁ a samymi lasami LP. Lasy wycinają co chcą i ile im każą a zwierzęta w szkodę chodzą i PZŁ ma radochę bo z przyzwoleniem społecznym postrzelają sobie. I się wszystko rozjeżdża. A gdyby tak LP miały pod opieką zwierzynę na swoim terenie to może by nie cięły jak głupie i utrzymywały środowiska do życia własnych zwierzaków i nie wiadomo co by było. A PZŁ musiałby prosić LP o zgodę na polowanie i limity. Ach jak mi się pomarzyło... Zdjęcia śliczne, ale pierwsze takie coś ognie piekielne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktyczni Ci się pomarzyło. Po pierwsze LP opiniują tzw. roczne plany pozyskania zwierzyny (w lasach) przygotowywane przez PZŁ. Po drugie LP prowadzą OHZ-y, czyli ośrodki hodowli zwierzyny, gdzie rządzą samodzielnie i gdzie myśliwy musi prosić! Po trzecie leśnicy raczej nie lubią zwierzyny typu jeleń, łoś, gdyż zżerają im las, generują koszty (ogrodzenia itp.). Po trzecie tną, bo zarabiają, więc ciąć będą. PS. Ognie piekielne nie znalazły się tu przez przypadek:)

      Usuń
  5. Witam.

    Zaglądam do Ciebie już od jakiegoś czasu. Szczególnie, gdy wyjeżdżam i tęsknię za rodzimym krajobrazem :)
    Najbardziej lubię Twoje zdjęcia w estetyce impresjonistycznej - jakby żywcem wyjęte z Kańtocha albo Podkowińskiego :)
    Jeśli chodzi o zarządzanie "zasobami leśnymi", to byłam już świadkiem tak wielu poronionych pomysłów, że mało co jest w stanie mnie zadziwić. Napiszę tylko tyle: tak to jest, gdy moc decyzyjną mają kompletni ignoranci. Ale - mam nadzieję - nie tylko oni...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:) Również bardzo je lubię, ale ponieważ w przyrodzie podoba mi się prawie wszystko, więc prawie wszystko staram się fotografować:) Co do mocy decyzyjnej ignorantów, masz rację, co do tego, że nie tylko oni - chyba już niekoniecznie. Niestety, taki kraj nam się ostatnio uczynił. PS. Napisałaś, że tęsknisz za polskim krajobrazem. Mogę zapytać skąd jesteś?

      Usuń
    2. Pochodzę z Suwalszczyzny, więc krajobrazy podobne do tych z Twoich fotografii. Może tylko jeziora mniejsze, co wcale nie znaczy, że brzydsze :)
      A drzewa, pola i rzeczki tak przypominają te moje, że czasem się zastanawiam, czy się gdzieś koło mojego ukochanego Jeziora przypadkiem nie objawiłeś :)
      Mnie fascynują też szczegóły - pająk kwietnik na łodyżce, dukacik czerwieniec, który przysiadł w mchu, owoce trzmieliny... cały ten mikroświat...

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Narażę się Warmiakom i Podlasiakom, ale zawsze uważałem, że Suwalszczyzna, to perełka nad perełki. Bardzo ją lubię i żałuję, że nie leży bliżej (poza tym, te kartacze w Jelonku w Jeleniewie!!). Makrofotografią raczej się nie zajmuję. Nawet krajobrazy fotografuję teleobiektywem, co wynika głównie z lenistwa (nie chce mi się nosić dwóch aparatów, tym bardziej zmieniać obiektywów:) Myślę jednak, że nic straconego. Jesień dopiero zaczyna pokazywać na co ją stać:)

      Usuń
  6. Ja w tej sprawie jestem bardzo radykalny i wprowadziłbym obowiązek uzyskiwania zezwolenia na polowania od właścicieli nieruchomości, okresowe lub jednorazowe. Poza tym wprowadziłbym przepis ograniczającym odległość dozwolonego strzału od budynków do podwójnego zasięgu broni. Panowie myśliwi używają sztucerów o donośności prawie 2 km, to mogą sobie strzelać w promieniu 2 km od starej szopy w polu! No, chyba że użyją mniej zaawansowanej broni, bo w tej mierze doszło już do przesady. Znam przypadek jak to panowie myśliwi z braku celów, postrzelali sobie do pługów pozostawionych w polu - roztrzaskali lemiesze - to trochę kosztowna zabawa dla rolnika.
    Kiedyś też, łowiąc ryby, zostałem ostrzelany śrutem - dobrze że na granicy zasięgu - śrut sypał się jak groch do wody. Pan myśliwy moimi pretensjami bardzo się nie przejął. Stawy były (i są) własnością prywatną - tam bez zezwolenia nie można wejść z wędką na groblę, a panowie ze strzelba mogą.
    Odnośnie Lasów Państwowych - jestem wnukiem gajowego i od dziecka z lasem byłem blisko - takiej rabunkowej gospodarki leśnej jak teraz, dawniej nie było. Nie ogołacano tak wielkich obszarów z drzewa i nie wycinano jak leci wszystkiego. Nie było również takich ograniczeń jak teraz, jeżeli chodzi o wchodzenie i korzystanie z lasu. Ja już nawet nie chodzę do lasu żeby sobie wyciąć kilka leszczyniaków na kijki do wędzarni!
    Dobrze nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest w cywilizowanych krajach tzw. Zachodu. Zwierzyna jest własnością właściciela terenu i to on decyduje, czy można do niej strzelać, czy nie. Co do sztucerów, to donośność wynosi około 5 km. Co prawda używa się amunicji, która teoretycznie powinna rozrywać się na byle gałązce, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, a poza tym nie wszędzie są gałązki. Myślę, że myśliwi wiedzą o tym doskonale i dlatego chcą zamykać lasy przed postronnymi, a teraz na dodatek również przed prawowitymi właścicielami. Co do LP, to podejrzewam, że gdyby nie zainteresowano się ich kasą, wycinka pozostałaby na starym poziomie. Skoro jednak nagle trzeba było zacząć się dzielić państwowymi pieniędzmi ... z ich właścicielem, na efekty nie trzeba było długo czekać. PS. Kiedy miałem kilkanaście lat i zaczynałem interesować się przyrodą, dałbym się pokroić w dzwonka za dziadka gajowego:)))

      Usuń
    2. Opss, ten podwójny zasięg to miało być "w promieniu 4 kilometrów" :) Jeżeli te sztucery mają aż 5, to by wychodziło że 10 km, więc to by dawało zakaz polowań w większości kół! :D Szybciutko by tych rusznic się pozbyli!!! :D :D :D
      Miałem okazję oglądać niedawno nabój do sztucera (jak się okazało) i ze zdumieniem zauważyłem brak płaszcza z przodu pocisku - tam był jakiś metal dziwny (jakby proszkowany?), który przy trafieniu w cel na pewno spowodowałby rozerwanie tego pocisku. Czy miałoby to miejsce przy trafieniu w gałązkę, to nie wiem, ale na pewno przy uderzeniu w cel. To jakaś pieprzona kula dum-dum była, a nie zwykły pocisk, jak do karabinu.
      ładunek raczej objętościowo do karabinowego, ale co wewnątrz, to nie mam pojęcia? Jeżeli na 5 km, to widocznie coś mocniejszego niż zwyczajny proch bezdymny?
      Dziadek był porządnym gajowym, dbał o las i ludzie go szanowali. Zawsze w lesie był ze strzelbą, taka skórzana raportówką, w mundurze i jeździł rowerem albo "komarkiem", takim "na pedały" jeszcze.

      Usuń
    3. W kwestii rusznikarskiej - nie stosuje się silniejszego ładunku miotającego niż klasyczny, bo to groziło by rozdęciem a nawet eksplozją broni.
      Zasięg skuteczny a donośność to dwie różne rzeczy. Można tak ustawić broń by pocisk przeleciał owe 5 km, ale to będzie lot paraboliczny (w pierwszej najsilniejszej fazie wysoko górujący nad wszystkimi lądowymi stworzeniami) a w ostatnich dwóch trzecich swobodnie opadający - przy czym jego energia kinetyczna będzie zmierzała do zera, przy upadku na ziemie będzie miał tyle energii co spadający z dębu żołądź.
      pociski pełnopłaszczowe stosuje się w amunicji wojskowej, zgodnie ze stosownymi konwencjami (w amunicji do Kałasza, "fajnie" to obeszli, bo ona nie grzybkuje ale z racji marnego wyważenia, ma tendencje do obracania się w ciele postrzelonego i pękania - skutki są analogiczne do dum dum), w amunicji policyjnej i myśliwskiej nie jest to wymagane ani potrzebne - ba policja specjalnie stosuje pociski które grzybkują - aby uniknąć przeszycia na wylot i ranienia osób postronnych, lub uszkodzeń np w samolotach.

      Usuń
    4. Nie mam, aż tak drobiazgowej wiedzy. O zasięgu wiem od leśniczego, z którym rozmawiał niedawno na rykowisku. Faktem jest jednak, że myśliwi dysponują coraz doskonalszym sprzętem, co jednak ma też swoją dobrą (jeżeli w ogóle można tak napisać) stronę. Nowoczesna technika daje przynajmniej szansę na to, że biedny zwierzak zginie od razu i nie będzie męczył się kilka dni. Kurczę, już zacząłem żałować, że wywołałem ten temat. Tak, jak napisałem zazdroszczę Ci takiego Dziadka. Myślę, że żadne książki, filmy itp. nigdy nie zastąpią kontaktów z ludźmi, którzy całe swoje życie spędzili w lesie.

      Usuń
    5. Przejeżdżałem niedawno przez miejsca, w których bywałem z dziadkiem - większości już nie ma! Również młody (wtedy dwudziestoletni) dębowy las poszedł do wyrębu. Sosny które sadziłem kiedyś, teraz zapewne wyrosły, że bym ich nie poznał. Świerków, wystających nad koroną lasu też już nie ma - właziłem na nie jako nastoletni chłopak, z duszą na ramieniu, bo odchylały się od pionu bardzo, nawet bez wiatru - ech, czasy!!! :)

      Usuń
    6. Macromanie, to co oglądałem, z cała pewnością nie "grzybkuje", bo to nie było litym metalem, nawet miękkim. To był jakiś proszkowy spiek, albo coś w tym rodzaju. Pocisk miał strukturę warstwową - płaszcz, rdzeń, "otulina" (?) - bardziej mi to przypominało smugacza po próbie rozbiórki albo przeciwpancerny. Ja go tylko oglądałem, miałem w dłoni, ale nie mogłem rozebrać, ani nawet poskrobać. :)
      Cały nabój przypominał taki do Mosina, ale był odrobinę krótszy, szerszy od strony spłonki, a kaliber pocisku był mniejszy, no i ten przód wyglądający, jakby ktoś go usiłował rozebrać...

      Usuń
    7. Makro: Tak, jak napisałem, informacja pochodzi od leśniczego. Faktem jest jednak, że kilkanaście lat temu w Olsztynie postrzelono kobietę pociskiem z kałasznikowa, który przeleciał nad kulochwytem, jeziorem, laskiem i dopadł ja na osiedlowej uliczce. Z resztą 5, czy 1 km w obu przypadkach nie brzmi to dobrze:)
      Zenon: Jest jeszcze gorzej, niż opisujesz. Ostatnio odwiedziłem las, w których nie byłem raptem trzy lata. Zmieniły się tak bardzo (czytaj: wyłysiały), że - wstyd się przyznać - zabłądziłem. Może źle to zabrzmi, ale myślę, że starzy leśnicy nie chcieliby dożyć tych czasów.

      Usuń
  7. Widoczki piękne, ale nie zagłuszą uczucia wściekłości, jakie rodzi się na samą myśl o "nadszyszkowniku" i jego ministerialnej drużynie. Bo nie ma nic gorszego niż głupota!
    Więcej nie napiszę, bo nie mogę się denerwować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewa. Jeszcze tylko 3 lata. O ile oczywiście przyroda doczeka.

      Usuń
  8. Napisał bym "z ust mi to wyjąłeś" gdyby nie fakt że w obecnych czasach fraza ta brzmi cokolwiek dwuznacznie ;).
    Tak masz 125%racji i mam nadzieję że ustawa w tej formie nie przejdzie. To w ogóle przyczynek dla mojego wku..ienia postawą tzw "opozycji" i KłODu... czepiają się byle dupereli i rozdmuchują ją jako zamach demokrację a tam gdzie faktycznie PiS gnie pałę lecąc w kule (myślistwo, albo pomysł by nie można było nie przyjąć mandatu od policji - ja z zasady nie przyjmuję - a sąd nie mógł wymierzyć grzywny mniejszej niż ta "policyjna") pomijają milczeniem.
    Paranoiczna część mojego jestestwa szepcze mi że to wszystko jest ustawką i kamieniem naiwnych wierzących że w ramach demokracji mogą mieć wpływ na cokolwiek...

    Zdjęcia zaje..fajne!!! Ta gałązka na tle mgły przyprawia o dreszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))))) Makro, jaka opozycja? Może Ty wiesz coś o takowej, bo ja nie. I dlatego obawiam się, że ustawa przejdzie. Ale ja i tak będę łaził po lasach i polach. Najwyżej odłoże sobie na kilka mandatów:) PS. Dzięki:)

      Usuń
    2. Może tak być Szyszko to przedstawiciel potężnego lobby, zresztą mam wrażenie że to lobby sobie ustawiło swoich ludzi we wszystkich opcjach no może poza Kukizami.

      Usuń
    3. Nie może, ale na pewno! Żeby było ciekawiej, P. Kukiz też poluje!

      Usuń
    4. no to dupa... Ostatni na którego byłem gotów głosować... to pewnik?

      Usuń
    5. Pewnik, co prawda zarzeka się, że więcej dokarmia, niż zabija, ale takie deklaracje słyszałem już wielokrotnie z różnych ust:)

      Usuń
  9. Żyję trochę na tym świecie, więc przerażona jestem faktem, że tak pokornie zgadzamy się na cofanie kraju do zamierzchłych czasów, głupotę i fanatyzm. Politycy trzymają się stołków, dziennikarze służą mocodawcom, a reszta biernie się przygląda. Milczenie naukowców, przyrodników także wymowne, zatem jest społeczne przyzwolenie.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszym zdaniem zgadzam się w 100%, bo chyba rzeczywiście nie dorośliśmy do XIX wieku. Co do reszty, również masz rację, z tym, że częściowo. Przyrodnicy wielokrotnie wypowiadali się na ten temat, ale ... zajrzyj do komentarza Makromana. To wszystko wyjaśnia.

      Usuń
  10. bardzo ładne kojące obrazki, w kontraście do tekstu, szczególnie te bele słomy w porannej mgle, zatęskniłam za Podlasiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) My też i dlatego jedziemy w przyszły czwartek:)

      Usuń
    2. a zostajecie do niedzieli ?:) jak naprawią mi samochód to się zobaczymy :)

      Usuń
    3. Zostajemy, ale zaraz po świcie musimy jechać do B-stoku, a stamtąd już do Olsztyna:(

      Usuń
  11. Uwielbiam Wojciechu taki klimaty, świetne widoki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń