Wiem,
że żurawie pokazywałem już wielokrotnie, ale to że są w dzisiejszym poście, wynika z trzech przyczyn.
Po pierwsze bardzo je lubię, po drugie nie bardzo mam co zrobić z tymi zdjęciami, a po trzecie, zwróćcie uwagę, że ostatnio praktycznie
ich nie widać. Dzieje się tak dlatego, że są już po lęgach i wodząc tzw. marchwiaki
starają się być niewidzialne. Dodatkowo okres lęgowy to jednocześnie czas częściowego
lub całkowitego pierzenia się tych ptaków, więc jako nieloty, schodzą nam z drogi.
W ostatnim poście napisałem o zmniejszaniu się krajowej populacji kulika. Nie jest jednak tak, że ta tendencja odnosi się do wszystkich gatunków, jak czasem twierdzą niedouczeni pseudoekolodzy. Dobrym przykładem, o czym kiedyś już pisałem, jest właśnie żuraw, który w Polsce systematycznie zwiększa
swoją liczebność.
Plusem w kontekście ptaków jest to że, według najnowszych danych, nasza
rodzima awifauna jest dużo bardziej bogata, aniżeli miało to miejsce w praczasach. Liczba gatunków stwierdzonych w Polsce wynosi aktualnie 451 (na całym świecie - 10094), z
których 230 to gatunki lęgowe, a reszta to ptaki przelotne lub zalatujące. Tymczasem
źródła historyczne podają, że w XVI w. doliczono się w kraju 147 gatunków
ptaków, a w wieku XIX – 318. Oczywiście dane te należy traktować z lekkim przymrużeniem oka i wziąć solidną poprawkę na liczbę obserwatorów, sprzęt, wymianę informacji, raczkujący internet
itp..
Jak
wynika z artykułu „Ocena liczebności populacji ptaków lęgowych w Polsce w
latach 2008-2012” (Ornis Polonica 56, 2015) łączna liczebność ptaków lęgowych w
kraju wynosi ok. 94 milionów. To kolejny plus, gdyż ta liczba odpowiada populacjom w Niemczech i w Wielkiej Brytanii (a nawet jest nieco większa). Minusem jest natomiast to, że niemal połowa z tych
milionów, to zaledwie 9, najbardziej pospolitych gatunków (m.in. skowronek - 10 mln par, zięba - 8 mln, czy wróbel - 6 mln), zaś setka najrzadszych, to w sumie zaledwie 0,12%.
Czego
zatem nam przybywa, czego ubywa, a co zniknęło bezpowrotnie (?) z terenu Polski?
Progres:
m.in. łabędź krzykliwy, gęgawa, krakwa, grzywacz, sierpówka, mewa srebrzysta,
rybitwa rzeczna, czapla biała, bielik, puchacz, sóweczka, puszczyk, prawie wszystkie
dzięcioły, żołna, dudek, sokół wędrowny, pleszka, paszkot, czyż, trzciniak,
kruk, kopciuszek.
Regres:
m.in. cyranka, płaskonos, głowienka, czernica, cietrzew, głuszec, przepiórka,
perkoz rdzawoszyi i zausznik, turkawka, łyska (?!), prawie wszystkie łąkowe siewkowe
(rycyk, krwawodziób, czajka itp.), myszołów, błotniak łąkowy, rybołów, kraska,
droździk, dzierzba czarnoczelna.
Przestały
gnieździć się w Polsce: m.in. perkoz rogaty, ogorzałka, drop, kulon,
bekasik, rybitwa wielkodzioba i popielata, błotniak zbożowy, raróg,
krzyżodziób sosnowy, orzełek, nagórnik.
Zaczęły gnieździć się w Polsce: m.in. czapla nadobna, szczudłak, szablodziób, bernikla kanadyjska, gęsiówka, mandarynka (trzy ostatnie gatunki to osobniki kiedyś introdukowane, a następnie zdziczałe)
Jak wynika z powyższego, sytuacja ptaków w Polsce jest mocno zróżnicowana. Część zniknęła, część zmniejszyła swoją populację, a część umocniła swoją pozycję, zwiększając jednocześnie zasięg występowania. Cieszy, że są też gatunki, które zmieniły status z zalatujących na lęgowe i na (prawie) dobre zadomowiły się w naszym kraju.
Zaczęły gnieździć się w Polsce: m.in. czapla nadobna, szczudłak, szablodziób, bernikla kanadyjska, gęsiówka, mandarynka (trzy ostatnie gatunki to osobniki kiedyś introdukowane, a następnie zdziczałe)
Jak wynika z powyższego, sytuacja ptaków w Polsce jest mocno zróżnicowana. Część zniknęła, część zmniejszyła swoją populację, a część umocniła swoją pozycję, zwiększając jednocześnie zasięg występowania. Cieszy, że są też gatunki, które zmieniły status z zalatujących na lęgowe i na (prawie) dobre zadomowiły się w naszym kraju.
Rozumiem że ten niedouczony pseudoekolog to się tyczy mnie w kontekście komentarza o żurkach w twoim ostatnim poście;))) Poczekaj ja się odpłacę w piątek, ja ci dam. Zresztą i tak będę twierdził że żurawi jest mniej bynajmniej w mojej okolicy :)
OdpowiedzUsuńCo prawda miałem na myśli zupełnie kogoś innego i nie do końca konkretnego, ale jak się sam podkładasz, to dlaczego nie. Tyle tylko, że Ty akurat jesteś przyrodniczo douczony, jak mało kto, a i pseudoekolog z Ciebie jak z borsuka jelenia dupa:)
OdpowiedzUsuńNo i się wyjaśniło,a szkoda bo planowałem za to piątkowe batożenie Ciebie przeze mnie i Iwona pewnie by też chciała się dołączyć he he ;)))
UsuńIwona? Po dyskusjach na temat nowego obiektywu, na 100%
UsuńPiątkę regresowa mam u siebie i dlaczego to nie jest obszar chroniony, nie pojmuję. Ten niebiesko czarny start (4 od dołu) doskonały.
OdpowiedzUsuńDziękuję za start:) PS. Ten regres nie zawsze jest spektakularny. Czasem to po prostu zauważalny spadek liczebności, ale i tak dużej populacji. Tak, czy siak, można pomyśleć o użytku ekologicznym, bo na coś większego raczej nie ma szans.
UsuńUżytek ekologiczny mam na derkacza który pasie się u mnie, a gniazduje na maruńskich łąkach poniżej, chociaż w tym roku to czajki tam mają młode, a derkacza jeszcze nie słyszałam.
UsuńTo i tak dobrze, bo obszary prawnie chronione w Polsce nie są specjalnie lubiane, co najlepiej widać po "sukcesach" przyrodników w sprawie utworzenia Mazurskiego PN.
UsuńAld zauważ ie że państwo tworząc tereny w ten czynw inny sposób chronione praktycznie nijak nie rekompensuje tego okolicznym mieszkańcom, i to jest główny powód niechęci.
UsuńTrochę rekompensuje w postaci np. unijnego programu rolnośrodowiskowego, ale poza nim, rzeczywiście nie ma żadnych, innych instrumentów. Mało tego, nie ma nawet rekompensat za szkody wyrządzane przez zwierzaki nie będące na liście łownych, a których nie wolno płoszyć, bo są chronione prawem. A teraz wyobraź sobie, że masz oziminy i ląduje Ci kilka tysięcy gęsi. Pół godziny i po oziminach zostaje klepisko. Dlatego powinno się stworzyć system (takie przyrodnicze 500+ :)) wsparcia dla ludzi, którzy mają jakiekolwiek interesy na obszarch chronionych i wtedy człowiek będzie syty, a przyroda cała:)
UsuńO to piekna mysl
UsuńI utopijna zarazem.
UsuńFajny artykuł, ciekawe zestawienie, można się czegoś dowiedzieć. :) Z takich ciekawych informacji (niekoniecznie o ptakach, ale o lasach), widziałem ostatnio mapkę i dane statystyczne pokazujące, że w 2016 roku jest więcej terenów leśnych i fajnych ekologicznie niż w 1916 roku (chodzi o powierzchnię nie jakość), oraz artykuł na temat tego, że w międzywojniu najniebezpieczniejszym zawodem w Polsce był ...Gajowy, ze względu na mściwych kłusowników. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Szczepan. W 1916 to zaborca wycinał, co się da (np. w Puszczy Białowieskiej), mimo sprzeciwów niedobitków gajowych:)
UsuńNic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńA ja bym jednak dodawała jakąś dedykowaną limonkę...lub tez introdukowaną mandarynkę... nie jestem pewna, gdyżem niedouczona ;)
UsuńDodać, to by jeszcze można i to sporo tylko czasu brakuje: Ekolandia: Jeżeli chodzi Co o fotografie, to wiedz (jak mawia ks. Natanek), że swego czasu w Olsztynie szlajał się po zbiornikach samiec mandarynki. Tyle tylko, że ja czegoś takiego nie fotografuję, podobnie jak kaczek po 9,99 w Lidlu:) PS. Muszę poszperać, czy gdzieś na świecie nie fruwa jakaś limonka:)
UsuńW zasadzie mam gdzieś zdjęcie z liminką na wolności... sąsiadowi uciekł kanarek ;)
UsuńKolega ma fotkę z papugą-uciekinierką, więc ma cały stragan owocowo-warzywny:)
UsuńPosiadam martwą naturę z kaczką z lydla, zatem proszę się nie naśmiewać. Jak kiedyś zrobię jakiegoś ptasiego arcimbolda (z owoców, w tym mandarynek) to ci jeszcze szczęka opadnie (na pohybel).
UsuńTo nie groźba, lecz teaser z pazurem ;)
Czekam na fotoreportaż z tego wydarzenia. PS. Szczęka przygotowana:)
UsuńGniazdo zurawie zdybałeś tegorocznie? A widziałeś już marchwiaki? Jak ty Wojciechu pamiętasz, które zdjęcia publikowałeś a których nie? Bardzo piękne te żutki w suchych trzcinach.
OdpowiedzUsuńNawet dwa, ale niestety kruki były szybsze. Marchwiaków niestety nie widziałem, ale i specjalnie się za nimi nie rozglądałem (i teraz żałuję). Pamiętam, bo wszystko mam w opisywanych katalogach i prawdę mówiąc, to jedyna dziedzina, w której jestem jako tako poukładany:)
UsuńMoim zdaniem bardziej martwi spadek liczebności wielu gatunków i wycofywanie się ich w terenu Polski niż cieszy pojawienie się paru nowych. :/ Chociaż to i tak bardzo dobrze, że niektóre gatunki ptaków możemy spotykać coraz częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dokładnie to chciałem napisać w ostatnim zdaniu:)
UsuńZmiany, zmiany... Patrząc na prognozy demograficzne, będzie lepiej. W moich stronach ptaków na oko coraz wiecej, bo uprawiać się nie opłaca, pola zamieniają się w nieużytki itd. Mi to pasuje :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom te nieużytki nie są wcale takie dobre dla przyrody. Tam, gdzie były łąki przyjdzie las, a odejdą gatunki związane z otwartymi przestrzeniami. Ale fakt, prognozy mamy optymistyczne:)
UsuńRacja. Kiedyś była tu ino puszcza. Czyli jednak człowiek potrzebny, byleby nie było go za dużo, ale tu się zgodziliśmy, ze prognozy są pozytywne (nie licząc kwestii emerytur, ale to prZynajmniej wiemy z wyprzedzeniem, ze ich nie będzie - jest czas żeby się przygotować :)
UsuńNa niektórych terenach niestety człowiek jest potrzebny (czego przykładem jest np. Dolina Biebrzy) byleby tylko nie przeginał, a to już nie jest takie oczywiste. PS. Jak emerytur nie będzie, to się przestawimy na system łowiecko-zbieracki i damy radę:)
Usuń