Wróciliśmy z Doliny Biebrzy (stąd nieobecność na
blogu i krótki post), niestety z bardzo mieszanymi uczuciami. Z jednej strony udało nam się
zrobić sporo zdjęć, z drugiej jednak trochę rozczarował nas nadbiebrzański krajobraz.
W trakcie naszego przedostatniego, wielkanocnego pobytu Dolina zdawała się być
taka, jak zwykle. Pomimo ubiegłorocznego, suchego lata, takiejże jesieni i
praktycznie bezśnieżnej zimy, rzeka wylała. Może nie tak spektakularnie, jak to bywało
wcześniej, ale jakaś tam woda była. Teraz jednak jest jej mało, a gdzieniegdzie
nie ma jej w ogóle.
O moczarach, melioracjach, batalionach, remizach, podróżniczkach, przeszłości i przyszłości
Doliny Biebrzy - w kolejnych postach.
Pierwsze zdjęcie rewelacja panie ,pięknie go podeszliście.
OdpowiedzUsuńTo taki dziwny teren z prostokątnymi polankami. Na kilku pierwszych niczego nie było, więc on zaskoczył nas, a my jego:) (połowa zdjęć przepięknie nieostra:))
UsuńNie moge, ale zazdroszcze Ci tych kadrów z łosiami, świetne ujęcia :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki Marcin. Jak wiesz, gdzie ich szukać w Dolinie, to znajdziesz:) Gdybyś kiedyś się wybierał, chętnie podpowiem:)
UsuńNo ale dlaczego rozczarował?
OdpowiedzUsuńNa rozczarowanego to najwyżej wygląda ten lisek z drugiego i łoś z przedostatniego, ale to może wiosenna zaduma.
Najbardziej mi się podoba ten kicajec patrzący na żółtą wykładzinę (z czego to?), na co mi odpowiesz, że to nie kicajec tylko łoś, na co ja tobie, że jeden pies, bo w tym zdjęciu liczy się dobry piar jaki natura robi na wiosnę żółci ;)
Sucho Psze Pani, to i rozczarowanym powrócił! Kicajec to ... a niech Ci będzie, że zając. A wykładzina z jakiegoś żółtego czegoś (mam nadzieję, że to naukowe wyjaśnienie w pełni Cię usatysfakcjonowało). Nie znam się na kwiatkach i niech tak już zostanie.
UsuńUrocze te zdjęcia! Jak ja chciałabym tam pojechać... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Poczekaj do przyszłej wiosny. Teraz byłabyś raczej zawiedziona.
Usuńo, jaki spokój :) nareszcie:) bardzo mi się podoba ostatnie zdjęcie. jest takie prawdziwe i naturalne. Ma to coś. Matka z łoszakiem super!
OdpowiedzUsuńBiebrza jest zawsze spokojna.
UsuńJa rozumiem, że Bagiennemu woda jest niezbędna do życia, ale marudzenie, a następnie pokazanie zdjęć, od których zazdrość człowieka skręca (chce czy nie chce ;-), to "znęcanie" się nad czytaczami bloga ;-)
OdpowiedzUsuńŁosie będą pewnie nad Biebrzą zawsze, a woda już chyba niekoniecznie. Przez ponad 4 dekady przyzwyczaiłem się, że tam zawsze jest mokro, więc gdy siedzę w kurzu w miejscu, w którym zawsze fotografowałem rycyki, a teraz ich tam nie ma - to marudzę:)PS. Jak zawsze zapraszam nad Biebrzę i, jak zawsze, mogę być zaocznym przewodnikiem:)
UsuńOd tej łani z małymi oczu nie można oderwać. Kontrast zieleni i bieli brzóz i suchej trawy wyśmienicie wyeksponowany. A samotnik szarak myśli o lepszym życiu, jak to on, pan miedzy i kicania. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńTo ... łosza, zwana też klępą:) Również nie mogłem oderwać, gdyż długo nie udawało mi się spotkać takiej pary. Taka właśnie jest ta Dolina. Zawsze coś ciekawego pokaże. Jak nie łosia, to przynajmniej medytującego szaraka:)
UsuńTrudno wymagać żeby po czterech suchych latach, niemal bezśnieżnej zimie i co tu dużo mówić, mało deszczowej wiośnie, nagle wszystko wróciło do normy, niby z czego? Łosza z cielakiem super i pejzaż z mgłą i szarakiem.
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam napisać. Grażyna Ciechanowska wskazała wygrane zdjęcia i nagroda w konkursie na wskaż najfajniejsze zdjęcie jej się należy. A Bagienny wraca do formy Marudy Wielkiego. Widocznie już zdrowieje
UsuńNiestety, to nie marudzenie. Jest naprawdę kiepsko. Polecam następny post, gdzie trochę szerzej wyjaśnię o co mi chodziło. A, że zdrowieję, to fakt:)
UsuńDziękuję i wiem, ale mam prawo do mieszania uczuć:) Jako były tambylec:)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, sama latam do stawu z linijką i chlipię nad każdym ubytym centymetrem, zwłaszcza, że prognozy nie są dobre.
UsuńDokładnie o to chodzi! Zwykle znad Biebrzy wracaliśmy ubłoceni po uszy, a tym razem wróciliśmy całkowicie zakurzeni :) Pociesza mnie tylko to, że w przeszłości bywały już takie suche lata i Biebrza się jakoś odradzała.
UsuńOczywiście jestem zauroczona pierwszym zdjęciem, oczywiście jestem zauroczona tym "szczeniaczkiem" łosia , ale też bardzo mi się podoba zdjęcie z ptakami (kaczki to ?, czy co ? ) które biorą rozbieg do odfrunięcia :) To jest ten właściwy moment :)))
OdpowiedzUsuńTeż je lubię i dlatego tu trafiły:) PS. Będzie tego więcej:)
UsuńTaaaaak... Gęgawy piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję w ich imieniu:)
UsuńWszystkie zdjęcia piękne,ale pierwsze jest super i ten mały łoś,dzień do udanych możesz zaliczyc ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki:) Co prawda, to były cztery dni, ale fakt, zdjęciowo były udane. Krajobrazowo już mniej.
UsuńPrzez tego łosia ze zdjęć (7 i 10) o mało co nie przypaliłem obiadu! Jak można tak dobre foty cykać, jestem oburzony! ;)
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj Szczepan! Lepiej napisz, co miałeś na obiad:)
UsuńA to zostanie tajemnicą, za te paskudne tereny z mojego posta ;) A łosie świetne bo z ciekawej perspektywy. O!
UsuńOK, niech Ci będzie:)
Usuńskąd woda w Biebrzy skoro nawet na Pogórzu i po deszczach wody wiele nie przybyło - susza!
OdpowiedzUsuńZawsze była! Dolina jest zasilana nie tylko z opadów, ale również z wody przedostającej się z okolicznych wysoczyzn. Teraz sucho jest wszędzie, a jeżeli dodasz do tego melioracje, to wynik może być tylko jeden.
OdpowiedzUsuń